4. WIELKA ŚRODA - ks. prof. Paweł Bortkiewicz

 
 

REKOLEKCJE AKO - 2013
4. WIELKA ŚRODA

Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: "Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam". A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.

[.] "Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane; lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził". Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: "Czy nie ja, Rabbi?" Mówi mu: "Tak jest, ty".

Dialog o zdradzie, ale i mowa o bliskości, lojalności...

Dialog o bardzo wąskiej granicy między wiernością z zdradą.

Zdrada może zaistnieć tylko wtedy    kiedy najpierw zaistnieje wierność. Wierność zaś budowana jest poprzez swego rodzaju zadomowienie - pozwalamy na to, by ten drugi zamieszkał w nas; czynimy go niejako naszym "domownikiem".

W ten sposób godzimy się na to, by drugi stał się dla nas wyjątkową wartością, my przyjmując go - ofiarujemy to, co dla nas stanowi wartość najwyższą, a więc samych siebie.

Zadomowienie oznacza wzajemność: oto zyskuję prawo, by posiadać tego drugiego, ale zarazem, w sposób niezbywalny - daję siebie drugiemu, powierzam mu siebie, pozwalam mu zawładnąć sobą, ale zarazem.

To dlatego małżonkowie ślubują sobie w tych niezwykłych słowach przysięgi miłości - ową szczególną wzajemność. To jest jedyny moment godny, prawy, gdy człowiek może powiedzieć, i mówi drugiemu człowiekowi: biorę ciebie za żonę. biorę ciebie za męża.

Brać, wziąć człowieka.. Na ogół protestujemy przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Bo takie wzięcie oznacza jakąś instrumentalizację, uprzedmiotowienie. Tu jednak, w czasie tej przysięgi, tak nie jest. Nie sprzeciwiamy się, bo ten, kto bierze, jednocześnie, zarazem siebie oddaje. Pozwala na to, by druga osoba, ta, która została wzięta powiedziała równie mocno: biorę ciebie za męża. biorę ciebie za żonę.

W tym wzajemnym obdarowaniu zawiera się swoiste powiernictwo nadziei. Warto w tym miejscu przywołać refleksje ks. Tischnera. Powiernictwo nadziei pojawia się w sytuacji, gdy jest ktoś, którego wybrałem i który wybrał mnie spośród wszystkich;    to właśnie jemu ofiarowałem siebie i w nim położyłem całą swoją nadzieję. "   Ważną rzeczą jest relacja powierzenia nadziei. Jeśli to powiernictwo załamie się, cios idzie bardzo głęboko. Wtedy to aksjologiczne " ja" człowieka staje pod znakiem zapytania. " Jesteś dla mnie nikim..." Jeżeli dla ciebie jestem nikim, to dla kogo będę kimś ?" (Por.   Przekonać Pana Boga, Kraków 1999, s. 166)

Powiernictwo nadziei oznacza budowanie wzajemności, która jest wartością, jest zadomowieniem kogoś u mnie i mnie u tego kogoś. Jest doświadczeniem wartości. Musimy wiedzieć, że jesteśmy "coś warci", że nasze życie jest naprawdę wartościowe. Ale przecież prosta refleksja nad życiem uczy nas niewystarczalności, uczy tego, że potrzebujemy kogoś drugiego. Tylko inny może nadać pełny sens naszemu istnieniu. Dzieje się tak właśnie, gdy drugi obdarza nas miłością, kiedy przygarnia nas - i to wszystko co mamy własnego - i czyni to również swoim.

W pięknym i mądrym dramacie Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera" pada wyznanie:

Od kilku lat szła obok mnie, a nie wiedziałem,

że to właśnie ona idzie i dojrzewa.

[.]

Po kilku latach widzę to wyraźnie,

że drogi, które powinny się rozbiec,

zbliżyły nas właśnie do siebie.

[.]

Tak trzeba.

Dziś widzę, że mój kraj jest także jej krajem,

a przecież marzyłem, by przerzucić pomost"

Intersujące i ważne jest to, że zakochany bohater dramatu opisuje swoje drogi do ukochanej kobiety jako przerzucanie pomostu między dwoma krajami. Jakby wskazywał na analogię, że to, co dotyczy wierności i miłości, rozgrywa się nie tylko w przestrzeni życia małżeńskiej. Dotyczy też wspólnoty narodu, wspólnoty zadomowionej w swoim kraju.

Istotnie, zadomowienie, wierność, poczucie wartości, relacja dawania siebie i brania, dotyczy nie tylko życia małżeńskiego. Choć na pewno w tym obszarze życia dokonuje się najpełniej najbardziej dosłownie. Jest to jednak prawo, prawidło, które rządzi zasadą wierności, lojalności, bycia u siebie w domu - w odniesieniu do spraw społecznych, narodowych, państwowych, także międzynarodowych.

Wierność jest zadomowieniem osób. Jest wyznaniem, wzajemnym, że stanowią one dla siebie wartość, że mogą na sobie polegać. Dlatego powierzają się sobie nawzajem, owym szczególnym powiernictwem nadziei. Osoby niejako (mniej lub bardziej dosłownie) wyznają sobie: Ja tobie obiecuję, że nigdy Ciebie nie opuszczę, że jesteś dla mnie najważniejszy, że jesteś dla mnie wartością.

Najbardziej dosłownie wyznają to sobie małżonkowie, ale w jakiejś innej formie wyznają to sobie inni ludzie składający sobie powiernictwo nadziei: tak wyznaje to uczeń mistrzowi, zakładając wierność wyuczonym wartościom, tak wyznaje dziecko rodzicom, pamiętając później o naukach wyniesionych z domu, tak zarazem wyznaje to obywatel swojemu państwu, któremu chce służyć, którego dobrobyt chce współbudować.

Odpowiedzią na taką obietnicę jest, jak pisze Tischner "   powierzenie własnej nadziei temu, kto obiecuje. Człowiek żyje z powiernictwa nadziei, jak żyje z ziemi i z deszczu. A wzajemne powierzenie nadziei to nic innego jak miłość. ( Por.   Przekonać Pana Boga...   s.195). Co ciekawe, Tischner ilustruje tę wzajemność powiernictwa nadziei poprzez relację wychowawcy do wychowanka: "   Relacja powiernictwa jest bardzo złożona. Najpierw powiernikiem jest ktoś, na kim można się oprzeć. Ale z drugiej strony, wychowanek, który powierza swoją nadzieję, musi mieć świadomość, że w oczach wychowawcy jest "kimś", ma jakąś wartość, w tej relacji tkwi głęboka aksjologia. Można powiedzieć, że krystalizuje się w niej aksjologiczne ja wychowanka, który zostaje w czymś doceniony - często w tym, czego sam w sobie    nie docenia - oraz "ja" wychowawcy, który jest gotów narazić się za wychowanka i stanąć w jego obronie, gdy zajdzie taka potrzeba" ( Por.   Przekonać Pana Boga...   s.195).    Powiernictwo nadziei jest więc relacją wzajemności.

Dlatego wychowawca, mistrz wyznaje to uczniowi, zapewniając pamięć o nim, deklarując swoją pomoc w razie potrzeby. Tak w sposób zupełnie naturalny i bez wielkich słów, wyznają to rodzice dziecku, dlatego, że w ich relacjach nic się nie zmienia, pomimo upływu lat. Taką deklarację składa też państwo, jego władze, obywatelom, gwarantując im poszanowanie praw, zabezpieczenie suwerenności, bezpieczeństwa.

Jeśli owo powiernictwo nadziei zostaje zniszczone, jeśli wzajemność jest zniszczona, a z zadomowienia ktoś zostaje przegnany - mamy do czynienia ze zdradą. Ten, kto zdradza odrzuca cały ten piękny i wytrwały proces budowania zadomowienia i wartości, ten, kto zdradza niejako neguje naszą wartość. Przestajemy być dla niego wartością, a zarazem próbuje nas przekonać, że nie jesteśmy już wartością dla samych siebie.

Pisał Tischner: " Zdrada, (...) jest zerwaniem pierwotnych więzi ufności - ufności naturalnej, jaką ma dziecko do rodziców, i ufności wybranej, jaką mają do siebie małżonkowie, uczeń i mistrz, przyjaciele" ( Tischner, Filozofia dramatu, s. 349) .    

Spoglądamy w tych dniach na największą zdradę, jaka dokonała się w dziejach - zdradę Nauczyciela i Pana przez ucznia, zdradę Jezusa przez Judasza, zdradę Boga przez człowieka.

Próbujemy niekiedy tę zdradę zrozumieć, próbujemy ją usprawiedliwiać - swoistą racją stanu, dobrymi intencjami Judasza, niezrozumieniem. Im bardziej podejmujemy te próby, tym bardziej doświadczamy dramatycznej różnicy między ludzkim przekreśleniem wartości, wypędzeniem Boga z ludzkiego domostwa, a - wiernością Boga.

Spoglądamy na ten dramat, który się nie kończy, który trwa. Spoglądamy i pytamy o stan naszego życia społecznego, naszego życia publicznego. Pytamy o wierność wartości jaką jest Polska, nasz dom, o wierność człowiekowi, który jest bliźnim w szczególnej wspólnocie - narodu, o wierność i lojalność władzy względem tych, którym ma służyć.

Przekonujemy się zarazem, że ta największa zdrada w dziejach dokonała się w sferze odrzucenia Boga, przekreślenia wartości, jaką jest Bóg, który dla nas stał się człowiekiem, który nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem.

Bł. Jan Paweł II pisał kiedyś, że kto odrzuca Boga, jako Boga ten sprzeciwia się najgłębszej koncepcji osoby ludzkiej. W chwili, gdy doświadczamy w Polsce, w Europie poniżenia godności człowieka, gdy media bardziej zainteresowane są kryzysem bankowym niż kryzysem małżeństwa i rodziny, gdy w naszym kraju znów potrzeba strajku i protestu, aby przypomnieć o hierarchii wartości życia społecznego. W tej właśnie chwili - czy nie warto, czy nie trzeba bezwzględnie przypomnieć sobie słowa Piotra. Nie te z Wieczernika, zadufane we własne siły, ale te spod Kafarnaum, słowa zawierzenia Bogu: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.

ks. prof. Paweł Bortkiewicz - duszpasterz AKO Poznań

27.03.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet