5. WIELKI CZWARTEK - ks. prof. Paweł Bortkiewicz

 
 

REKOLEKCJE AKO - 2013
5. WIELKI CZWARTEK

Msza święta Wieczerzy Pańskiej przenosi nas do Wieczernika. Każe zatrzymać się wokół tajemnicy Eucharystii i tajemnicy kapłaństwa.

Ale wówczas, gdy trwamy w tej zadumie i dziękczynieniu nie wolno nam pominąć ważnej treści dzisiejszej liturgii słowa. Oto dane jest nam na początku słowo wyzwolenia.

I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać.[.]

Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pospiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana. Tej nocy Ja przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu. Ja, Pan.

To słowa ustanawiające paschę. Pascha, hebr. pesah, to przejście. Owym pra-pierwotnym przejściem było przejście z ziemi niewoli do ziemi obiecanej, z krainy śmierci do krainy życia. To wydarzenia fundowało nadzieję, której nie mogły zniwelować żadne inne wydarzenia traumatyczne. Dlatego każdego roku centralne święto Izraela - Pascha rozpoczynało się od wspomnienia tamtej najważniejszej w dziejach nocy - nocy przejścia i nocy wyzwolenia.

Noc wyzwolenia i słowo wyzwolenia. Te tematy wciąż pozostały i pozostają aktualne, niezależnie od upływu dziejów, od kontekstu zdarzeń. Ta noc i to słowo było mocą w czasach niewoli, wygnania, okupacji.

Ta noc i to słowo - wciąż dzisiaj przemawiają. Bo wciąż jest sytuacja zniewolenia, bo wciąż jest doświadczenie wyzysku, przemocy, niesprawiedliwości. Do tego słowa i do tych tekstów z Księgi Wyjścia odwołała się w latach 70 minionego wieku tzw. teologia wyzwolenia. Warto o niej wspomnieć, gdyż obecny Ojciec Święty Franciszek pochodzi z kontynentu i regionu, w którym teologia wyzwolenia szerzyła się bardzo intensywnie.

By zrozumieć istotę tej teologii trzeba zrozumieć nędzę i wyzysk. Trzeba by wejść w dzielnice nędzy miast brazylijskich, czy argentyńskich, kolumbijskich czy wenezuelskich. Trzeba by zamieszkać w brazylijskich favelach, w argentyńskich villa banana, jeść wraz z ludźmi tam mieszkającymi maniok zmieszany z papierem gazet i pieczony jako placki, trzeba zatęsknić za wodą pitną, zapomnieć o wielu sferach cywilizacji.

Teologia wyzwolenia uznała taki stan ze niedopuszczalny. Przypomniała, że w Kościele, w Ewangelii, jest bardzo wyraźna opcja preferencyjna na rzecz ubogich, że Kościół jest Kościołem ubogich. Księża porzucali parafie, szli do faveli, do slumsów, dzielili los z ich mieszkańcami. Czytali słowo Boże, a dokładniej odczytywali dzieje paschy i dzieje wyjścia z niewoli, komentowali, snuli wizje i propozycje, spożywali posiłek we wspólnocie biednych i wykluczonych. Traktowali to jako Eucharystię.

Celebrowali codzienność zamiast Eucharystii.

W ich słowach było coraz więcej analiz marksistowskiej walki klas, coraz więcej lewackiego nastawienia i wiary w komunizm jako raj na ziemi. Niektórzy z nich, w tym najwięksi myśliciele tego ruchu, jak Leonardo Boff, porzucili kapłaństwo, życie zakonne, ostatecznie Kościół.

Z teologią wyzwolenia musiał zmierzyć się Paweł VI, a jeszcze bardziej konkretnie Jan Paweł II. Papież, którego wezwano z dalekiego kraju, nie mógł mieć złudzeń, że mariaż Ewangelii z Manifestem komunistycznym, wiara w Chrystusa z karabinem na ramieniu - to złowroga iluzja, to opium dla ludu.

Warto i trzeba przywoływać ten kontekst, gdy dziś formułuje się zarzuty wobec obecnego papieża, nie dostrzegając złożoności tamtych czasów. Kościół latynoamerykański w wielu wypadkach stawał wtedy na rozdrożu - wielu jego księży faktycznie bardziej było ideologami i rewolucjonistami, niż kapłanami Chrystusa.

W tym kontekście warto wczytać się w dzisiejszą Ewangelię. W ten niezwykły gest pokory Boga - Człowieka.

On, który nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem.

On, który ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi.

W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.

Gest umycia nóg przez Chrystusa Pana, gest, który szokował i szokuje. To gest wpisany w miejscową kulturę, gdzie niewolnik, służący obmywał strudzone i zbrudzone nogi. To gest łamiący wszelkie reguły - Mistrz myje nogi uczniom. Bóg pochyla się do nóg człowieka.

To gest pokory, uniżenia, służby. Sam w sobie szokujący.

Ale Chrystus wyjaśnia, że jest to gest o wiele większy.

Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: "Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?" Jezus mu odpowiedział: "Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział". [.]"Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną".

Obmycie nóg jest symbolem, który wskazuje na o wiele bardziej dogłębne oczyszczenie, uwolnienie. Chrystus proponuje człowiekowi, proponuje każdemu i wszystkim - zbawienie.

Ostateczne wyzwolenie.

Jego ideą, mocą napędową nie jest walka klas, rewolucja eskalująca nienawiść i przemoc. Mocą tego zbawienia - jest miłość. Miłość do końca, miłość zapominająca o sobie, miłość, która każe pamiętać o innych, miłość, która jest darem i która jest ofiarą. Taka miłość zapewnia udział z Chrystusem.

Kiedy odczytujemy integralnie tekst Księgi Wyjścia, i kiedy odczytujemy Paschalną Wieczerzę Chrystusa Pana - jest w tych opisach konsekwencja. Wyjście z Egiptu, z domu niewoli - nie jest wyjściem dla samej zmiany statusu, dla samego wyzwolenia. Nie chodzi tylko i wyłącznie o suwerenność narodu, czy jeszcze wtedy ludu. Nie jest to wyjście w imię wolności dla samej wolności.

Kardynał Ratzinger w swoim komentarzu do Instrukcji o niektórych aspektach teologii wyzwolenia pisał:

"Celem wyjścia jest więc przede wszystkim i ponad wszystko Synaj, tzn. zawarcie przymierza z Bogiem, przymierza, z którego wyniknie całe prawo dla Izraela. Celem jest zatem znalezienie prawa zaprowadzającego sprawiedliwość, a tym samym budującego właściwe odniesienia ludzi między sobą i z całym stworzeniem. Te odniesienia są dla ludzi sprawiedliwością, a tym samym wolnością, ale zależą od przymierza, co więcej są przymierzem, tzn. ludzie nie są w stanie sami ich wymyśleć, ani sobie wyobrazić. Opierają się ona na zasadniczym odniesieniu porządkującym wszystkie inne relacje: na odniesieniu do Boga. Można stąd powiedzieć, że celem wyjścia była wolność; trzeba jednak natychmiast dodać, iż obliczem wolności jest przymierze, a formą realizowania wolności - ukazana w prawie przymierza właściwa relacja ludzi do siebie, oparta na ich właściwym odniesieniu do Boga. (...)" (J. Ratzinger. Wolność i wyzwolenie. W: Kościół - ekumenizm - polityka. "Kolekcja Communio " 5 Poznań-Warszawa 1990 s. 297).

To, co stanowi kontynuację Paschy, a zarazem ją zdecydowanie przewyższa to Pascha Chrystusa, to Eucharystia, która jest pamiątką uobecniającą tamtych zdarzeń.

Pascha Chrystusa - Jego przejście ze śmierci do życia, życia z Bogiem, pokazuje, że horyzontem ludzkiego wyzwolenia jest przymierze wieczne z Bogiem. Trwałe i niezniszczalne. Przymierze naznaczone szczęściem i spełnieniem. Eucharystia jest pamiątką tego przymierza. Pamiątką uobecniającą, co znaczy że wyzwolenie i przymierze dokonuje się tu i teraz. Także dziś, także w naszym trudnym dziś.

Warto spojrzeć na dzisiejszy wieczór także i w tej perspektywie. Wciąż żyjemy w sytuacji jakiegoś niespełnienia. Może dziś bardziej niż wczoraj...

Znów wracają w naszych kościołach śpiewy "Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie", choć od lat cieszymy się odzyskanym darem wolności. Znów rośnie w nas tęsknota za słowem i znakiem, który nas wyprowadzi.

Ale jakby zatracała się w nas wierna pamięć o tym, że dane nam wyzwolenie jest dla przymierza z Bogiem. Że innej wolności nie będzie, że żadna inna nie da nam poczucia bezpieczeństwa.

Warto spojrzeć na dzisiejszą Eucharystię i dojrzeć w niej źródło wolności i przymierza, tego narodowego, społecznego, wręcz globalnego (wszak mówi się, że Eucharystia ma wymiar kosmiczny), ale nie tylko.

To znak naszego osobistego wyzwolenia i znak wolności, która daje nam poczucie bycia sobą u siebie.

Bycia w domu.

ks. prof. Paweł Bortkiewicz - duszpasterz AKO Poznań

28.03.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet