O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTAP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button

Tragiczny koniec czerwonej targowicy - Paweł Siergiejczyk

 

 

 

 

 

 


Rozwiązana 70 lat temu Komunistyczna Partia Polski zawsze stała na gruncie sowieckiej racji stanu i była wrogiem niepodległego państwa polskiego

Tragiczny koniec czerwonej targowicy

16 sierpnia 1938 r. Prezydium Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu) wydało uchwałę stwierdzającą, że ustaliło na podstawie niepodważalnych danych dokumentalnych, że w kierowniczych ogniwach Komunistycznej Partii Polski przez wiele lat grasowali wrogowie, agenci faszyzmu polskiego. Organizując częstokroć fikcyjne rozłamy w organizacjach robotniczych, narodowo-demokratycznych i drobnoburżuazyjnych, piłsudczycy wprowadzali do partii komunistycznej swych agentów i prowokatorów, którzy jako rzekome elementy opozycyjne, przechodzili do ruchu komunistycznego (...). Banda szpiegów i prowokatorów, która usadowiła się w kierownictwie Komunistycznej Partii Polski i z kolei rozmieszczała swoją agenturę w terenie, systematycznie wydawała wrogowi klasowemu najlepszych synów klasy robotniczej i rok po roku, dzięki organizowanym wsypom, niszczyła organizacje partyjne zarówno w rdzennej Polsce, jak też na Białorusi Zachodniej i Ukrainie Zachodniej. Nieustannie wypaczała linię polityczną partii w taki sposób, by komunizm tracił swe wpływy wśród mas, by partia stawała się coraz bardziej wroga i obca Międzynarodówce Komunistycznej. (...) Ale szczególnie nikczemną rolę spełniała ta agentura szpiegowska w stosunku do ZSRR, wykonując zadania faszystowskiego wywiadu.

Na tej podstawie Prezydium Kominternu postanowiło rozwiązać KPP, choć była to już właściwie formalność. Faktyczna likwidacja partii rozpoczęła się bowiem znacznie wcześniej. Aresztowania czołowych działaczy KPP w Moskwie trwały już od 1933 r., zaś ich apogeum nastąpiło w 1937 r. Jak wspominał Władysław Gomułka, będący wówczas młodym działaczem komunistycznym: Członkowie naczelnych instancji kierowniczych KPP, którzy w 1937 r. przebywali poza Związkiem Radzieckim i w ramach sprawowanych funkcji partyjnych pracowali bądź w Polsce, bądź w innych krajach kapitalistycznych, byli wzywani do Moskwy po to tylko, by ich tam aresztować i skazać na śmierć jako agentów "polskiej dwójki". Nawet ci, którzy - jak np. Antoni Lipski, ostatni kierownik krajowego Sekretariatu KC KPP - mieli już pewne informacje o aresztowaniach dobrze im znanych współtowarzyszy z kierownictwa KPP, wyjeżdżali bez wahań w przeświadczeniu, że będąc w Moskwie zdołają przekonać kogo należy o bezwzględnej uczciwości aresztowanych, przyczynić się do oczyszczenia ich z fałszywych zarzutów. Ogrom ich rozczarowania, ich tragedię, jak w ogóle wszystkich działaczy i aktywistów KPP straconych w Związku Radzieckim, można sobie tylko wyobrazić (W. Gomułka, "Pamiętniki", tom I, Warszawa 1994, s. 401).

Przeszkadzali w planach Stalina

Wymordowanie większości przywódców polskiej partii nie było w tym okresie niczym szczególnym: Wielka Czystka pochłonęła znacznie więcej ofiar w samej partii bolszewickiej, jak i w innych partiach komunistycznych Europy, a także w Armii Czerwonej i w samym NKWD, który tę czystkę przeprowadzał. Szczególna była natomiast decyzja o rozwiązaniu KPP. Do dziś nie wiemy, dlaczego Stalin - bo to on podejmował decyzje w Kominternie - zdecydował się zlikwidować całą organizację, i to w kraju tak ważnym z punktu widzenia sowieckiej strategii, jak Polska. Najbardziej logiczna wydaje się hipoteza, którą sformułował Gomułka: KPP została rozwiązana dlatego, żeby nie musiała określać swego stanowiska w momencie, kiedy wojska radzieckie wkraczać będą w granice państwa polskiego. Widocznie takie wyjście uważał Stalin za najlepsze dla KPP nie chcąc dopuścić do tego, aby w przyszłości znalazła się ona w bezwyjściowej sytuacji (tamże, s. 35).

Oznaczałoby to, że przywódca ZSRR planował najazd na Polskę co najmniej rok, a może i dwa lata przed 17 września 1939 r. Co więcej, już wówczas przewidywał rozbiór Polski do spółki z Hitlerem - bo tylko taka sytuacja byłaby dla polskich komunistów bezwyjściowa. W przypadku zajęcia II RP wyłącznie przez Armię Czerwoną KPP nie miałaby żadnych dylematów, a jej istnienie byłoby Stalinowi bardzo pomocne. Zatem Stalin oszczędził polskiemu ruchowi komunistycznemu losu absolutnych zdrajców własnej ojczyzny, najwyraźniej już wtedy uznając, że ruch ten jeszcze w przyszłości może być mu potrzebny.

Kto pracował dla Polski?

Warto także odnieść się do zarzutów, na podstawie których rozwiązano KPP. Oczywiście zacytowaną wyżej wersję Kominternu można włożyć między bajki, bo z pewnością większość kierownictwa tej partii nie była faszystowską agenturą. Ale niektórzy historycy (m.in. prof. Paweł Wieczorkiewicz) twierdzą, że przynajmniej kilku czołowych działaczy KPP rzeczywiście pracowało dla polskiego wywiadu. Padają tu nazwiska Jerzego Czeszejko-Sochackiego, Tadeusza Żarskiego, Sylwestra Wojewódzkiego czy Mariana Buczka, który zresztą potwierdził swój patriotyzm ginąc w obronie Warszawy przed Niemcami we wrześniu 1939 r. Wszyscy oni wywodzili się z niepodległościowej części PPS, walczyli w Legionach Piłsudskiego lub w Polskiej Organizacji Wojskowej, a komunistami stali się dopiero w latach 20. Być może więc rzucane przez Komintern oskarżenia nie były całkiem bezzasadne. Zwłaszcza że np. Czeszejko-Sochacki, aresztowany w Moskwie pod zarzutem szpiegostwa w sierpniu 1933 r., po kilkunastu dniach popełnił samobójstwo. Czy gdyby naprawdę był niewinny, odebrałby sobie życie?

Ta sprawa wymaga oczywiście dalszych badań. Ale gdyby ostatecznie się potwierdziło, że ci lub jeszcze inni przywódcy KPP potajemnie pracowali dla polskiego wywiadu, dzisiejsza Rzeczpospolita powinna godnie uczcić ich pamięć, stawiając im pomniki i nazywając ich imionami ulice. Poświęcili bowiem swoje życie w służbie ojczyzny, rozpracowując jej - najgroźniejszych być może w tamtym czasie - wrogów: Sowietów i ich polską agenturę.

"Niech żyje Rosja Sowiecka!"

Niespełna dwa lata przed rozwiązaniem partii, w listopadzie 1936 r., Komitet Centralny KPP wydał odezwę w 18. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. W tym przepełnionym patriotyczną frazeologią dokumencie czytamy, że faszyści sanacyjni i faszyści endeccy spełniają nikczemną rolę przeklętej targowicy polskiej, tej obcej agentury, która już raz zepchnęła naród polski w obcą niewolę wiekową.

Te słowa świadczą o skrajnym zakłamaniu autorów, gdyż to właśnie komuniści pełnili rolę XX-wiecznej targowicy. Najdobitniej świadczy o tym ich postawa latem 1920 r., gdy Armia Czerwona maszerowała na Warszawę. 30 lipca w opanowanym przez Sowietów Białymstoku utworzono Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, w skład którego weszli przywódcy polskiego ruchu komunistycznego znajdujący się po stronie sowieckiej: Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Józef Unszlicht i Edward Próchniak. Komitet miał być namiastką rządu przyszłej Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad.

W tym czasie Komitet Centralny Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (taką nazwę nosiła początkowo KPP) wydał odezwę "Do proletariuszy wszystkich krajów!", w której zapewniał: Rosja sowiecka, która pierwsza proklamowała uznanie niepodległości Polski, która państwu polskiemu wielokrotnie proponowała pokój, która w chwilach największego powodzenia orężnego ogłaszała nienaruszalność granic Polski, nie jest wrogiem niepodległości Polski, jest jedyną jej rzeczywistą ostoją.

Po czym wzywał:

Robotnicy Europy i Ameryki!

Odbierzcie rządowi polskiemu poparcie wojenne zagranicy!

Niech rząd kapitału polskiego znajdzie się sam wobec proletariatu rosyjskiego i polskiego, sam wobec Armii Czerwonej na froncie, sam wobec ruchu rewolucyjnego kraju.

Proletariusze Zachodu!

Zwalczajcie wraz z nami krwawy militaryzm polski!

Popierajcie Sowiecką Rosję!

Niech żyje Rosja Sowiecka!

Niech żyje międzynarodowa solidarność proletariatu!

Wyjątkowym poczuciem humoru wykazali się pracownicy Wydziału Historii Partii KC PZPR, zamieszczając tekst tej odezwy w zbiorze dokumentów zatytułowanym "KPP w obronie niepodległości Polski" (Warszawa 1954).

Program rozbioru Polski

Nie znajdziemy natomiast w tym tomie innego dokumentu, który - chyba jak żaden inny - ukazuje prawdziwy stosunek komunistów polskich do II Rzeczypospolitej. Oto w projekcie programu KPP z października 1932 r. deklarowano, że partia walczy o prawo każdego narodu, ujarzmionego przez imperializm polski, do całkowitego samookreślenia, tj. aż do oderwania się od państwa polskiego. Rewolucja proletariacka w Polsce urzeczywistni niezwłocznie to prawo w stosunku do krajów i dzielnic, anektowanych przez dzisiejszą Polskę burżuazyjną.

Chodziło oczywiście o tereny Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, czyli kresy wschodnie II RP. Komuniści od początku niepodległej Polski domagali się przyłączenia tych ziem do sowieckich republik Ukrainy i Białorusi, a w ramach KPP powołano autonomiczne organizacje Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (KPZU) i Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi (KPZB).

Ale w programie z 1932 r. KPP zajęła analogiczne stanowisko także wobec niemieckich roszczeń terytorialnych: W stosunku do Górnego Śląska i do Pomorskiego Korytarza zwycięski proletariat polski przekreśli orzeczenia imperialistycznych traktatów i zapewni ludności tych ziem prawo samookreślenia aż do oderwania od Polski. (...) W stosunku do Gdańska KPP zwalcza narzucone mu jarzmo Polski i Ligi Narodów, zwalcza aneksjonistyczną politykę imperializmu polskiego i uznaje prawo ludności gdańskiej, siłą oderwanej od Niemiec, do ponownego złączenia się z Niemcami.

Gdy kilka miesięcy później władzę w Niemczech obejmie Hitler, stosunki między Moskwą a Berlinem znacznie się ochłodzą. Efektem tego będzie zwrot w polityce Kominternu, który w połowie 1935 r. przyjmie nową linię działania dla partii komunistycznych w Europie: tworzenia tzw. frontów ludowych, skupiających szeroki wachlarz sił antyfaszystowskich. Władze KPP szybko przyjęły tę taktykę, usilnie proponując sojusz Polskiej Partii Socjalistycznej (dotąd określanej jako socjalfaszyści) i Stronnictwu Ludowemu. Towarzyszyła temu nowa retoryka, pełna patriotycznych haseł - także o konieczności obrony Górnego Śląska i Gdańska przez Niemcami! - i cytowanych wyżej epitetów na sanację i endecję jako targowicę. Jednak socjaliści i ludowcy nie dali się nabrać na tę nagłą przemianę sowieckiej agentury i do końca II RP (a potem także w czasie wojny) odrzucali jakiekolwiek porozumienie z komunistami.

Szkalowanie Polski

O ile w polityce międzynarodowej KPP zawsze kierowała się sowiecką racją stanu, to w polityce wewnętrznej szczególnie mocno akcentowała interesy mniejszości narodowych. Już na zjeździe założycielskim partii, w grudniu 1918 r., wśród przyjętych uchwał znalazł się protest przeciw pogromom antyżydowskim. Czytamy w nim, że blisko tysiąc trupów w jednym tylko Lwowie, palenie setek ludzi żywcem w zamkniętych bóżnicach i domach dają miarę tego zwierzęcego szału, kierującego się przeciw najuboższym warstwom ludności żydowskiej.

Podane przez komunistów liczby były co najmniej kilkakrotnie zawyżone: 22 listopada 1918 r. we Lwowie rzeczywiście doszło do bandyckich wystąpień antyżydowskich, ale zginęło w nich ok. 150 osób, a nie blisko tysiąc. Poza tym miało to związek z faktem, iż tego dnia zakończyły się krwawe walki polsko-ukraińskie o miasto, w których ludność żydowska popierała raczej stronę ukraińską. Warto dodać, że ów pogrom został stłumiony w ciągu jednego dnia dzięki stanowczej interwencji Wojska Polskiego, a sądy doraźne skazały jego uczestników na surowe kary. Mimo to nieprzychylne Polsce środowiska żydowskie na Zachodzie starały się wykorzystać wydarzenia lwowskie podczas konferencji pokojowej w Paryżu, gdzie ważyły się losy polskich granic zachodnich. Swoim oświadczeniem partia komunistyczna wpisała się więc w antypolską nagonkę już u zarania II RP.

Nie tylko obrona Żydów przed polskim szowinizmem była stałym motywem w propagandzie KPP. To samo dotyczyło innych mniejszości. W "Tezach o sytuacji w Polsce", przyjętych przez II Konferencję KPRP w kwietniu 1922 r., pisano: W stosunku do obcych narodów zamieszkujących Polskę, a zwłaszcza do ludności kresów wschodnich, polityka imperializmu polskiego wyraża się w prześladowaniu narodowym i ekonomicznym. Po sowieckiej stronie Białorusi i Ukrainy ziemia wydarta obszarnikom przeszła do rąk chłopów, po stronie Polski burżuazyjnej chłopi białoruscy i ukraińscy są rugowani z ziemi, stają się ofiarami polityki kolonizacyjnej hakatyzmu polskiego. Po tamtej stronie granicy najzupełniejsza wolność narodowa, w szkołach, sądach, administracji, armii - język narodowy. Po naszej stronie granicy prześladowanie najniewinniejszych kulturalnych organizacji narodowych białoruskich lub ukraińskich, ucisk szkolnictwa narodowego, prześladowanie języka ojczystego, zamykanie cerkwi lub zamienianie ich na kościoły.

Partia mniejszości

Propagowanie tak zafałszowanego obrazu stosunków narodowościowych w Polsce, a zwłaszcza na jej kresach wschodnich, leżało oczywiście w interesie Moskwy. Ale komuniści w II RP nie mieli problemu z formułowaniem takich tez również dlatego, że sami w dużej mierze wywodzili się z mniejszości narodowych. Problem składu etnicznego KPP przez cały okres PRL stanowił temat tabu, tylko czasami (zwłaszcza w 1968 r.) wykorzystywano go w wewnątrzpartyjnych rozgrywkach. Po 1989 r. sytuacja niewiele się zmieniła, gdyż obowiązująca dziś poprawność polityczna potępia dociekliwość historyków w tym zakresie. Dlatego możemy posługiwać się jedynie szczątkowymi danymi, które przeanalizował Zbigniew Szczygielski w książce pt. "Członkowie KPP 1918-1938 w świetle badań ankietowych" (Warszawa 1989).

Z tego opracowania wynika, że wśród uczestników kolejnych zjazdów partii - a więc faktycznej elity KPP - systematycznie malała liczba Polaków, za to rósł odsetek przedstawicieli mniejszości narodowych. O ile na II zjeździe w 1923 r. Polacy stanowili 85,5 proc. delegatów, to na VI (ostatnim), który obradował w 1932 r. - już tylko niespełna 60 proc. Odwrotne proporcje dotyczą Żydów: 10,1 proc. na II zjeździe i 26,4 proc. na VI. Odsetek Ukraińców wahał się zwykle w granicach 8-10 proc., a Białorusinów - 5 proc. (jedynie na ostatnim zjeździe było ich 9,2 proc.).

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Otóż wśród Polaków i przedstawicieli mniejszości słowiańskich dominowali działacze pochodzenia plebejskiego: robotniczego lub chłopskiego. Natomiast komuniści żydowscy pochodzili z rodzin drobnomieszczańskich, inteligenckich, a niekiedy wręcz burżuazyjnych. Np. Maria Eiger-Kamińska, w latach 30. zastępca członka KC KPP, tak opisywała swój dom rodzinny: Ojciec mój był fabrykantem, przemysłowcem na wielką skalę. Matka pochodziła również z rodziny fabrykantów i wniosła mojemu ojcu posag nie byle jaki. Rodzice żyli w zbytku i przepychu. Gdy przyszłam na świat - a byłam najstarsza w rodzinie - rodzice moi zajmowali w Warszawie przy ulicy Foksal 15 mieszkanie składające się z dwunastu czy też osiemnastu pokoi (M. Kamińska, "Ścieżkami wspomnień", Warszawa 1960, s. 14).

Nic dziwnego, że właśnie komuniści z rodzin żydowskich byli najlepiej wykształceni, niekiedy za granicą, i to oni stanowili intelektualne zaplecze partii: redagowali gazety, pisali broszury itp. Mimo stalinowskiej czystki taka sytuacja utrzymała się także po wojnie, w szeregach PPR i PZPR. Praktycznie aż do 1968 r. w aparacie propagandy, w prasie i radiu, w nauce i kulturze PRL dominowali przedwojenni komuniści o żydowskich korzeniach. Tacy, jak wspomniana Maria Kamińska, która w latach 40. kierowała Departamentem Szkolenia Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, następnie została redaktorem naczelnym chłopskiego tygodnika "Gromada", wiceministrem rolnictwa i wiceprezesem Związku Samopomocy Chłopskiej (!).

Rodem z KPP

Wiosną 2006 r. Jarosław Kaczyński zbulwersował swoich przeciwników stwierdzeniem odnoszącym się do komentarza wiceszefowej "Gazety Wyborczej" Heleny Łuczywo, entuzjastycznie popierającej Donalda Tuska: - Mamy do czynienia z szybko budowanym sojuszem sił lewicowych, znów siły wywodzące się z Komunistycznej Partii Polski, bo takie reprezentuje pani Łuczywo, są na pierwszej linii. To one znów dyrygują, tym razem PO. Podwładna pani Łuczywo, Ewa Milewicz, od razu zareagowała stwierdzeniem, iż podłością jest aluzja do nieżyjącego ojca Heleny Łuczywo, który był członkiem przedwojennej KPP, a także zawyrokowała: Jarosław Kaczyński opierał się w PRL marcowej propagandzie, tropiącej historie rodzin przeciwników ustroju. Dzisiaj sam te metody stosuje.

Ta reakcja jest dosyć zrozumiała, bowiem lider PiS okazał się pierwszym politykiem tej rangi, który miał odwagę powiedzieć, jak znaczące miejsce w życiu publicznym III RP zajmują ludzie pochodzący z rodzin dawnych KPP-owców. Przykład Heleny Łuczywo, której ojciec, Ferdynand Chaber, aż do 1967 r. był zastępcą kierownika Wydziału Prasy, a następnie Wydziału Propagandy KC PZPR, stanowi oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej. Kaczyński ma rację, widząc w "Gazecie Wyborczej" środowisko szczególnie związane z tradycją KPP: począwszy od Adama Michnika, przez takich dziennikarzy, jak Dawid Warszawski, Ernest Skalski, Anna Bikont, Krystyna Naszkowska, po lansowanych na łamach tej gazety intelektualistów, m.in. Karola Modzelewskiego, Aleksandra Smolara, Krzysztofa Pomiana.

Zdarzają się w tym środowisku ludzie, którzy w swoiście pojmowanej ortodoksji ideologicznej próbują doścignąć swoich przodków. Najbardziej jaskrawym przykładem takiej postawy jest Sergiusz Kowalski, socjolog i publicysta "GW", autor sławetnej książki "Zamiast procesu", tropiącej najdrobniejsze nawet przejawy antysemityzmu w prasie prawicowej. Jego dziadek, Władysław Kowalski ps. "Grzech", w latach 1918-1922 był członkiem KC KPRP, lecz został usunięty z tego gremium za utworzenie ultralewicowej grupy "Grzechistów", która negowała udział partii w wyborach i współpracę z innymi partiami, a także odrzucała hasło podziału ziemi obszarniczej wśród chłopów, propagując utworzenie w Polsce kołchozów. Takie poglądy okazały się zbyt radykalne dla ówczesnego kierownictwa KPRP - podobnie jak działania jego wnuka są nadgorliwością nawet na tle innych publicystów "Wyborczej".

Paweł Siergiejczyk

10.08.2008r.
Nasza Polska

 

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS