RODAKpress - head
HOME - button

Nasuwają się skojarzenia z Gibraltarem - Mariusz Bober

 

 

 

 

 

 


Nasuwają się skojarzenia z Gibraltarem

Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, filozofem i socjologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i na Uniwersytecie w Bremie, rozmawia Mariusz Bober

Co Pan pomyślał po informacji o katastrofie prezydenckiego samolotu?
- Takiej tragedii we współczesnej Polsce nie było. Nasuwają się skojarzenia z Gibraltarem...

Tam zginął premier Władysław Sikorski ze swoim najbliższym otoczeniem, w sobotę pod Smoleńskiem prezydent RP z elitą polityków, przedstawicielami ważnych instytucji społecznych, wybitnymi osobistościami Kościołów i życia społecznego...
- Jeśli ktoś chce wierzyć w przypadek, niech wierzy, ja nie jestem w stanie uwierzyć. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. Ta śmierć zbyt dobrze wpisuje się w wydarzenia ostatnich paru tygodni. Jakoś tak się złożyło, że na lotnisku w Smoleńsku zginęli ci, którzy pasują do tych, leżących zaledwie kilkanaście kilometrów dalej - w Katyniu... Będziemy sobie zadawać pytania, na które pewnie nie uzyskamy odpowiedzi, podobnie jak nie ma ostatecznej odpowiedzi na pytania o śmierć generała Władysława Sikorskiego. Wiadomo przecież, że samolot prezydenta był wyeksploatowany...

Przedstawiciele polskich władz twierdzą, że zaledwie w zeszłym roku przechodził gruntowny remont.
- Ale świadkowie mówią, że na lotnisku w Smoleńsku wcale nie było takiej dużej mgły. Wątpię zresztą, aby udało się wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Już zaczyna się snuć przypuszczenia, że winny jest sam prezydent. Ja wolę skupić się na okolicznościach tej tragedii. Przypomnę, że prezydent już raz został ostrzelany, gdy złożył wizytę w Gruzji tuż po rosyjskim ataku na ten kraj. Rozmawiałem z prezydentem jakiś czas po jego powrocie z Gruzji. Powiedział mi wtedy, że się nie bał. Lech Kaczyński był niezwykle mądrym, patriotycznym i dzielnym człowiekiem. Ci ludzie mieli poczucie obowiązku wobec Polski. Prezydent był odważny i mężnie zginął. Zginął, tak jak żył. On zresztą wiedział, że może zginąć.
Chcę też podkreślić, iż ostatnie sondaże wskazywały, że miałby szansę ponownie wygrać wybory prezydenckie. Gdy weźmiemy jeszcze pod uwagę ostatnie wydarzenia - środowe uroczystości w Katyniu, okoliczności zewnętrzne, np. wizytę prezydenta USA Baracka Obamy w Pradze i sprawę obecności Stanów Zjednoczonych w Europie, nasuwają się pewne analogie. Prezydent Kaczyński i jego Polska stała się niewygodna w nowej konstelacji USA - UE - Rosja. Pewnie na wiele pytań nie uzyskamy odpowiedzi. Dlatego tak jak w przypadku śmierci gen. Sikorskiego rodzi się pytanie: kto skorzystał na tej śmierci?

Kto skorzystał?
- Odpowiem w ten sposób: zginęli ci, którzy chcieli innej Polski. Teraz - bez nich - będzie już bardzo trudno ją budować, a może będzie to już niemożliwe...

Jakie skutki tragedia ta będzie miała dla Polski w najbliższej perspektywie - na płaszczyźnie społecznej i politycznej?
- Zginął prezydent, który miał szansę na reelekcję. W efekcie władzę - na mocy Konstytucji - objął jego kontrkandydat Bronisław Komorowski jako marszałek Sejmu. Zginęli jednocześnie ludzie, którzy byli w ostatnich miesiącach i latach przedmiotem kampanii nienawiści - oprócz prezydenta także szef IPN Janusz Kurtyka, rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, Grażyna Gęsicka, Zbigniew Wassermann, Anna Walentynowicz. 70 lat temu "trzeba było" zabić 22 tys. Polaków. Teraz - 88... Przed kilkoma dniami w Katyniu byli inni przedstawiciele władz Polski i nic im się nie stało. A hasło "były prezydent Lech Kaczyński" stało się prawdziwe.

Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć jako społeczeństwo, a jakie powinna wyciągnąć klasa polityczna?
- Pojęcie klasy politycznej w odniesieniu do polskich polityków jest trochę nieadekwatne, bo są oni niezwykle podzieleni, podzieleni stosunkiem do Rzeczypospolitej. Inne podziały są mało ważne, bo przyzwoitych ludzi można spotkać w różnych partiach. Znałem tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku, zarówno prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak i prezesa Sławomira Skrzypka, profesora Janusza Kurtykę czy rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego. Ci ludzie kierowali się interesem Polski jako kraju niepodległego. Nie wiem, jakie wnioski wyciągną z tej tragedii liberalne stacje telewizyjne czy politycy-pragmatycy. Pewnie na chwilę zaleją nas falą słodyczy. W każdym razie CNN skomentowała, że w konsekwencji tej katastrofy Polska pójdzie politycznie naprzód.
Akurat przygotowywaliśmy się do podsumowania pięciu lat prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Był prezydentem niepopularnym. Od samego początku prowadzono przeciw niemu obrzydliwą nagonkę, którą niezwykle dzielnie znosił. Trudno przecież zapomnieć o pośle PO, którego trudno mi określić inaczej niż przedstawiciela motłochu w Polsce i który był za to awansowany. Niestety, dość łatwo udało się sprowadzić wielu Polaków do poziomu motłochu. Lech Kaczyński był pierwszym prezydentem, w którego przeszłości nie było tajemnic. Walczył o podmiotowość Polski. Ale Polakom tłumaczono, że ważniejsza jest znajomość nazwisk piłkarzy. Teraz wszyscy przeżywają szok, ale za tydzień wrócą do tego samego. Dlatego pewnie nawet po tej tragedii nie nastąpi otrzeźwienie Polaków i za dwa, trzy dni będziemy słuchać tego samego jazgotu, który do tej pory dominował w mediach. A za sześćdziesiąt dni będziemy mieli nowego prezydenta. Najprawdopodobniej Bronisława Komorowskiego...

Dziękuję za rozmowę.

***

W medialnym jazgocie i tchórzostwie schowanych za polityczno-obyczajową poprawnością ta wypowiedź napawą nadzieją Panie Profesorze. Dziekuję.
Mirosław Rymar

***

Ta tragedia nas przebudzi

Wypowiedź prof. Andrzeja Nowaka, historyka, sowietologa, wykładowcy na Uniwersytecie Jagiellońskim, redaktora naczelnego dwumiesięcznika "Arcana"

Jest to tragedia dla wszystkich Polaków - w tym dla mnie osobiście, bo pod Smoleńskiem zginęli także moi Przyjaciele. Zginęli tam przedstawiciele niemal wszystkich orientacji politycznych, dlatego jest to tragedia dla całego kraju. Wszystkich, którzy ponieśli śmierć pod Smoleńskiem, połączyło to, że chcieli oddać hołd polskim patriotom tam zamordowanym, których pogrzebano w Katyniu 70 lat wcześniej.
Pytania o przyczynę tragedii należy pozostawić przede wszystkim komisjom, poprowadzą śledztwo i zbadają okoliczności tego fatalnego wypadku. I pod tym względem nic więcej nie da się powiedzieć kilka godzin po katastrofie, i nie powinno się mówić. Może to Opatrzność tak zdecydowała, bo i miejsce tragedii, i czas są symboliczne. Doszło do niej przecież przed Niedzielą Miłosierdzia Bożego, co przypomina nam śmierć polskiego Papieża przed pięcioma laty. Nie chcę tu robić żadnych porównań, zwłaszcza wchodzących na teren teologii, bo nie jest to moja dziedzina. Oczywiście są to całkiem różne wydarzenia, choć oba tak ważne dla Polaków. Myślę jednak, że Polska te ofiary doceni. Może przez ten smoleński grób wpłyną one na naszą narodową wspólnotę bardziej, niż mogliby to zrobić za życia? Taką próbę szukania sensu tej tragedii można podjąć. Ale przecież każda z tych ofiar miała swoją rodzinę, która przeżywa teraz straszną, osobistą tragedię. Modlimy się i mamy jednak nadzieję, że mimo wszystko jakieś dobro wyrośnie z tego nieszczęścia, tak jak wyrosło mimo bólu z ofiary katyńskiej - w postaci świadomości tego, jak wielką wartością jest Polska. Może z tej sobotniej tragedii wyniknie przebudzenie narodowe, a w każdym razie odnowienie naszej świadomości patriotycznej.
Myślę, że najbliższe miesiące będą czasem, w którym raczej trudno będzie zapomnieć o tym nieszczęściu. Pamiętajmy, że będzie to okres kampanii wyborczej, bo najpóźniej za 2,5 miesiąca wybierzemy nowego prezydenta. Mam nadzieję, że chociaż formy tej walki będą inne niż kilka tygodni temu, gdy mówiło się o "dorzynaniu watah", "dyplomatołkach" i używano jeszcze innych obelg w odniesieniu do przeciwników politycznych.
Mam też nadzieję, że ta tragedia nie pogorszy naszych relacji z Rosją, a może nawet przyczyni się do ich polepszenia. Kultura narodu rosyjskiego cechuje się dużym współczuciem okazywanym ofiarom. A Polska stała się teraz ofiarą strasznego, bezprecedensowego w najnowszej historii nieszczęścia. Myślę, iż nawet media rosyjskie wyciszą swoją bezpardonową krytykę wobec braci Kaczyńskich. Poza tym mam nadzieję, że nikt w Rosji nie będzie już próbował wykorzystywać sprawy Katynia jako "pałki" wobec Polski, jak to dość powszechnie się działo w ostatnich miesiącach i latach. Może więc Katyń zostanie wreszcie przyjęty jako wydarzenie, z powodu którego należy Polakom współczuć, a nie rozgrywać z nami jakieś gry polityczne wokół tej sprawy. Efektem tego może być poprawa nastawienia do Polski i Polaków.
Natomiast bardzo prostym wnioskiem z wydarzenia, który powinni wyciągnąć nasi politycy, jest zakup nowych samolotów. Mam nadzieję, że po tej katastrofie już nie będzie żadnych wahań i Polska będzie godnie reprezentowana przez polityków, którzy będą latać maszynami nadającymi się do latania, a nie na złom.
Z kolei głębsze, moralne konsekwencje dotyczą nie tyle polityków, co społeczeństwa. Chodzi mianowicie o przypomnienie - poprzez pamięć Katynia - że patriotyzm jest czymś najważniejszym tu, na ziemi, w publicznym życiu - poza religią. Może ta tragedia nie pozwoli o tym zapomnieć, bo w ostatnich latach postawy patriotyczne były wyśmiewane. Liczę, że nikt nie wstawi już bezkarnie flagi narodowej do psich odchodów, i że obrażanie polskiego patriotyzmu i poświęcenia dla Ojczyzny nie będzie tak łatwe, podobnie jak ośmieszanie "Solidarności". W katastrofie zginęło przecież wielu jej wspaniałych działaczy, w tym matka "Solidarności" pani Anna Walentynowicz.
Żywię nadzieję, że podczas tegorocznych obchodów kolejnej rocznicy powstania "Solidarności" prezydent Lech Wałęsa nie wykorzysta ich przeciwko swoim nieżyjącym już rywalom politycznym. Ta rocznica - w obliczu tragedii z 10 kwietnia - nie powinna nas przynajmniej dzielić, jeśli już nie może nas połączyć.
not. BM

12.04.2010r.
Nasz Dziennik

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS