STRATOSFERYCZNI
oni wracają choć bardzo zmienieni
bez rąk i nóg i bez twarzy
na okrutnej smoleńskiej ziemi
leżą strąceni Ikarzy
stratosferyczni po niebieskiej toni
do ojców lecieli Ikarzy
spaleni śmiertelną bronią
już nic złego im się nie zdarzy
ze swych ciał potrzaskanych wysiadają
kto ma rękę lub nogę szczęśliwy
jak to trupy pożegnalnie nas witają
i próbują mówić jak to żywi
rozerwani jeszcze o coś proszą
machają odrąbanymi rękami
choć jak bagaż wstydliwy się noszą
idąc z oderwanymi głowami
po kolei znakiem tajemnym
ręką przyłożoną do serca
przenikają w nas wiedzą podziemną
znają twarz strasznego mordercy
choć na baczność leżą na trawie
jeszcze ustami ruszają choć niemi
wierni aż do końca sprawie
nie zginęła tylko my giniemy
spojrzyj w górę rozpatrz się po niebie
płyną we krwi uprane obłoki
stratosferyczne wszystkie obok siebie
wiecznie żywe w korabiu wysokim
Jacek Trznadel
15.01.2011r.
Nasz Dziennik