Uwolniony z teksańskiego więzienia
Rafał skazany w Teksasie za molestowanie seksualne nieletniej pasierbicy jest już w kraju. Emigrant z Polski miał spędzić w więzieniu 30 lat, deportowano go po ponad piętnastu. Został przedterminowo zwolniony. Podczas podróży do kraju nie był skrępowany. Nie był też przekazany policji, bo zgodnie z decyzją sądu, był już człowiekiem wolnym. Teraz próbuje odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Ma 44 lata.
Koszmar Rafała zaczął się w grudniu w Ameryce, dokładnie 16 lat temu. Umył pięcioletnią pasierbicę gołą ręką. Usłyszał zarzut molestowania seksualnego. Trafił do teksańskiego więzienia. Rafał nigdy nie przyznał się do winy. Dziewczynka i jej matka zaprzeczały molestowaniu. Lista osób i instytucji, która walczyła o jego uwolnienie zdaje się nie mieć końca. Udało im się.
Teksańskie więzienie to najwyższa próba charakteru
W Konsulacie Generalnym w Los Angeles leży 17 kilkusetstronicowych klaserów poświęconych sprawie Rafała.
- Pierwsze pisma są z grudnia 1997 roku. Są dowodem na działania wszystkich kolejnych ekip w sprawie - tłumaczy Joanna Kozińska-Frybes, konsul generalny z Konsulatu Generalnego RP w Los Angeles. - Pan Rafał zawdzięcza doprowadzenie do ostatecznego powrotu do Polski po pierwsze sobie samemu, niezłomności w walce o prawo do uczciwego procesu, którego ostatecznie mu nie zapewniono, oraz głębokiemu przekonaniu, co do własnej niewinności. Osobą wspierającą go podczas pobytu w wiezieniu, a także jego zwolnienie była m. innymi jego "ofiara". 15 lat spędzonych w teksańskim wiezieniu to najwyższa próba charakteru. Przed nim pozostawało kolejne 15 lat. Zwolnienie zawdzięcza także grupie wiernych przyjaciół, którzy przez te lata nie tylko nie wątpili w jego niewinność, ale alarmowali o jego losie opinię publiczną, zbierali pieniądze na adwokatów oraz podtrzymywali jego morale.
Amerykański koszmar
Rafał miał 22 lata, kiedy wyjechał z Łodzi do Stanów. Miał zacząć tam lepsze życie. W Ameryce poznał Berthy, emigrantkę z Salwadoru. Kobieta miała już dwie córki z poprzednich związków - sześcioletnią Sairę i czteroletnią Doris. W październiku 1995 roku zamieszkali razem. Na stronie internetowej poświęconej Rafałowi znajdziemy wpis Betty Dudzik, jego pełnomocnik, o tym, że rok później Doris zaczęła chorować. Dziewczynkę bolał brzuch, wymiotowała, miała biegunkę. Rafał umył Doris w wannie gołą ręką. Na drugi dzień pojechali do lekarza. Dostali skierowanie do szpitala. Tam zbadano dziewczynkę. Za tydzień mieli zgłosić się na ponowne badania. Po powrocie do domu dziewczynka poczuła się gorzej. Krwawiła, miała mdłości. Podczas kolejnych badań chirurg dziecięcy stwierdził uszkodzenie narządów rodnych z podejrzeniem o seksualne molestowanie dziecka. Lekarz wezwał policję.
Funkcjonariusz namawiał Berthy, by złożyła oświadczenie o molestowaniu. Nie zrobiła tego. Była wtedy w szóstym miesiącu ciąży z Rafałem.
Prawo zabrania dotykać gołą ręką
Policjant powiadomił CPS - Child Protective Services, czyli Organizację Ochrony Praw Dziecka. To właśnie ta instytucja wniosła do sądu oskarżenie przeciwko Rafałowi. Podczas przesłuchania Rafał powiedział, że mył Doris gołą ręką. Prawo w Teksasie zabrania dotykania gołą ręką intymnych części ciała dzieci do 14 lat.
- Pan Rafał został zatrzymany pod zarzutem molestowania seksualnego nieletniej pasierbicy - wyjaśnia konsul Joanna Kozińska-Frybes.
Do zatrzymania doszło w grudniu 1996 roku. Dwa miesiące później urodziła się córka Rafała i Berthy. W marcu 1998 r., dokładnie rok i trzy miesiące po aresztowaniu zapadł wyrok w sprawie Rafała.
- Został uznany winnym zarzucanego mu czynu i skazany przez sąd w Teksasie na 30 lat kary pozbawienia wolności - kontynuuje konsul Joanna Kozińska-Frybes.
Rafał trafił za kratki. Jednak media, organizacje polonijne i przyjaciele nie pozwolili o nim zapomnieć. Organizowano zbiórki pieniędzy, szukano prawników.
Konsulat pomógł w deportacji
- W 2000 roku apelacja od wyroku obrońcy z urzędu została odrzucona przez Sąd Apelacyjny ze względu na jednodniowe spóźnienie w jej przedstawieniu. Przez kolejne 11 lat, gdy Rafał odbywał karę więzienia, trwała walka o umożliwienie rozpoznania jego sprawy w trybie dwuinstancyjnym - opowiada konsul Joanna Kozińska-Frybes. - Dopiero w 2009 roku, dzięki interwencji prywatnego adwokata, który złożył odwołanie w trybie skargi Write of Certorari do Sądu Najwyższego w Waszyngtonie, udało się przywrócić prawo do apelacji. Niestety przez kolejne trzy lata sąd w Teksasie nie wydał właściwej dyspozycji o rewizji wyroku. W tej sytuacji, a także w związku z terminem odbycia połowy kary, w 2011 Rafał wystąpił o warunkowe przedterminowe zwolnienie . Zostało ono przyznane w marcu 2012 roku.
Konsul Joanna Kozińska-Frybes podkreśla, że jednym z ważnych argumentów na rzecz skazanego było zapewnienie ze strony Konsulatu Generalnego w Los Angeles o pomocy w deportowaniu skazanego do Polski. Zostało ono uzgodnione z Rafałem.
- W sierpniu 2012 roku, po kilkumiesięcznym pobycie w ośrodku deportacyjnym, pan Rafał został deportowany do kraju - kontynuuje konsul. - Podczas podróży nie był skrępowany. Nie był również przekazany policji, jako że, zgodnie z decyzją sądu, był już człowiekiem wolnym. Zgodnie z jego życzeniem oraz osób bliskich przyjazd został zorganizowany w poszanowaniu jego prawa do prywatności.
Wyzwanie: przystosować się do Polski i wolności
Konsul Joanna Kozińska-Frybes zapewnia, że podczas pobytu Rafała w więzieniu konsulat był z nim i jego przyjaciółmi na bieżąco w kontakcie. To były listy, telefony oraz wizyty w więzieniu.
- Utrzymywaliśmy także kontakt z prawnikami oraz złożyliśmy pisma wspierające jego zwolnienie do Board of Pardons and Paroles. Ogromną role odegrał w tym procesie były konsul do spraw prawnych Konsulatu Generalnego w Los Angeles, zawodowy adwokat, którego kontakt z prawnikami oraz sądem był niezwykle skuteczny ze względu na posiadane praktyczne doświadczenie w sądzie - zaznacza konsul Joanna Kozińska-Frybes.
- Ja sama też zaangażowałam się w sprawę. Jednym z priorytetów, jaki wyznaczyłam dla placówki było zwolnienie pana Rafała. Tak więc jego powrót do Polski ma z pewnością bardzo wielu autorów. Najważniejsze jest to, że po tylu latach starań sprawa została zakończona. O tym bowiem czy pan Rafał będzie nadal starał się o apelację od wyroku może zadecydować tylko on sam. Obecnie jednak kolejnym wyzwaniem dla niego jest przystosowanie się do Polski i do wolności. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że i na tej drodze znajdzie tak wielu życzliwych i oddanych mu ludzi jak przez ostatnie 15 lat - dodaje.
Sprawiedliwość pozostała w średniowieczu
Janusz Wojciechowski, poseł do Parlamentu Europejskiego i były sędzia pamięta sprawę pana Rafała. Nie wiedział jednak, że jest już on na wolności.
- Kamień spadł mi z serca - skomentował wiadomość o deportacji Rafała Wojciechowski. - Pamiętam jak przyszła do mnie jego ciotka z prośbą o interwencję. Wystąpiłem w sprawie Rafała do ministra spraw zagranicznych. Niezależnie od tego czy były podstawy prawne do jego ukarania, kara, jaką mu wymierzono była drakońska na tle tej sprawy. Przez historię Rafała zmieniło się moje podejście do amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Gdyby przyznał się do winy, nie dostałby 30 lat wiezienia. Amerykańska sprawiedliwość pozwoliła się poznać od najgorszej strony. Dobrowolne poddanie się karze zostało zaadoptowane również w naszym systemie prawnym. Niestety zdarza się, że jest wymuszane. Znam podobne sprawy w Polsce. Jan Ptaszyński z Białegostoku dostał dożywocie za czyn, którego nie popełnił. Usłyszał zarzut zabójstwa konkubiny i dziecka. Czytałem ten wyrok. Były poszlaki wskazujące na inne osoby. Apeluję w jego sprawie. Nasuwa mi się taka refleksja: ludzkość zrobiła postępy w dziedzinie techniki, ludzie polecieli na księżyc, ale sprawiedliwość wciąż pozostała w średniowieczu.
Milczenie.
Krzysztof Kwiatkowski, były minister sprawiedliwości, który tak jak Janusz Wojciechowski interweniował w sprawie Rafała, o uwolnieniu Polaka również nic nie wiedział. - Będzie mu bardzo ciężko przystosować się do nowej rzeczywistości. Pamiętam, że o jego historii dowiedziałem się od znajomych z Łodzi. Zająłem się tą sprawą. Gdyby to nie były Stany Zjednoczone, nie Teksas, nie taka kategoria przestępstwa, w Europie pan Rafał nie zostałby nigdy skazany - mówi Kwiatkowski. - Teraz musi to być wrak człowieka.
Anna Lebioda, ciotka Rafała, która apelowała o pomoc dla niego, dzisiaj milczy.
- Nie chcę się na ten temat wypowiadać - mówi.
Rafał również nie zgadza się na rozmowę. Jego znajomi mówią, że jest mu ciężko. Mieszka w Łodzi. Nie udało się też z nim w ciągu ostatnich kilku dni skontaktować konsul Joannie Kozińskiej-Frybes. Milczy również Betty Dudzik, która starała się o uwolnienie Rafała i przedstawiała się jako jego pełnomocnik, w mailu napisała tylko: "Proszę zaprzestać pościgu za nami. Pozdrawiamy. Betty + Rafał".
Wanda Strojewska
07.12.2012r.
Onet.pl