O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
Nowe tomy "Salonu" - Marek Baterowicz

 

 

 

 

 

 

 


Nowe tomy "Salonu"

Po "Rzeczpospolitej kłamców" (Salon), wydanej w r. 2004 nakładem oficyny Nobilis (W-wa), ukazały się w roku 2006 dwa kolejne tomy owego szczególnego "Salonu" pod nową formułą "Alfabetu szulerów" (tom 1 - od A do L, tom 2 od M do Z). I te tomy również w eleganckiej edycji Nobilis, w twardej okładce z wieloma ilustracjami, przynoszą nowe dowody "blaskomiotnego" pióra Łysiaka, jak określił jego styl "Tygodnik Solidarność" (8 lutego 2002), recenzując inną książkę tego najpoczytniejszego pisarza w Polsce. Jeżeli Łysiak jest rzeczywiście Pierwszym Piórem Rzeczpospolitej - jak proklamowano go w "Opcji na Prawo" (nr 5/2003) - to w dużej mierze wynika to z antykomunistycznych tyrad autora w sytuacji, gdy siedemnaście lat III RP nie doprowadziło do rozliczenia reżimu PZPR-u. W tej paradoksalnej sytuacji ludzie są niewątpliwie złaknieni bodaj rozliczenia komuny w pisarskiej kuźni Łysiaka. Ale książki Łysiaka znikały z półek księgarń także przed laty, kiedy jeszcze nie parał się tak ostrą publicystyką o wymowie politycznej. Wcześniej potrafił trafić do amatorów podróży, historii, nawet do miłośników malarstwa. A zatem w jego pisarstwie jest jakiś magnes, pomimo drwiących epitetów, jakimi obrzucała go "Gazeta Wyborcza", pismo nader często też drukujące antypolskie kalumnie, jak np. zniesławiające AK czy Herberta. Albo teksty o charakterze politycznej manipulacji, jak dialog Michnika z Cimoszewiczem (1966) pt. "O prawdę i pojednanie" mający na celu uwiarygodnienie wszystkich byłych komunistów. Albo dialog Michnika z Kiszczakiem (w r.2001), który był zakłamaną próbą przedstawienia najnowszych dziejów Polski, a według niej herosami przemian byli właśnie... Kiszczak oraz Michnik!

By recenzja o ostatnich książkach Łysiaka nie zmieniła się w rozprawę z "Gazetą Wyborczą" poprzestaniemy na tych paru przykładach. Były one jednak niezbędne, aby ukazać środowisko atakujące od dawna Łysiaka, a zarazem pismo, które jest przecież ubóstwianym organem owego "salonu" figurującego w tytułach kolejnych trzech tomów autora "Stulecia kłamców". I to właśnie ta książka - której celem jest zwalczanie zafałszowań - stała się jakby zapłonem do obnażania elit o pokroju PRL-bis oraz mechanizmów manipulacji uprawianych w tymże "salonie" o barwach "różowo-czerwonych". Gdyby pogrzebać w dziejach Europy, znajdziemy wiele salonów, a wtedy - zwłaszcza w XVII-wiecznej Francji - odgrywały one rolę niezwykle doniosłą na polu kultury. I tak słynny salon markizy de Ramboulliet czy pani de Sable tworzyły, rozwijały literaturę francuską. Były zatem czynnikami najbardziej pozytywnymi. Salon naszej III RP (o profilu PRL-bis) natomiast był molochem-instytucją o zasięgu krajowym poprzez użycie mediów, a ponadto z dużym nakładem "Gazety Wyborczej", a w swojej misji miał na celu deformować prawdę historyczną, szczególnie o ostatnim półwieczu naszych dziejów. A przez aklamację tak niskich artystycznie książek jak Masłowskiej czy powieści Chwina, bliskich kiczu - jak oceniają to krytyk Tomasz Burek czy prof. Wiesław Paweł Szymański - dochodzi do degradacji polskiej literatury na poziomie światowym. W świat idą bowiem tłumaczenia tych "dzieł", co przysparza wątpliwej reklamy polskiej kulturze. I jest w tym również marna zasługa salonu, który popierał swoich laureatów do nagrody Nike, w istocie obniżającej kryteria literatury.

W tomach Łysiaka jednak nie mówi się tylko o degenerującej roli salonu, autor porusza szerokie spektrum tematów. Pisze zatem o antysemityzmie (prawdziwym oraz urojonym), o bohaterszczyźnie, o chrześcijaństwie (a m.in. o prześladowaniach religii w USA), o dziennikarzach, o Europie. I dalej w porządku alfabetycznycm porusza faryzeizm, gospodarkę, historię, identyfikację (tj. lustrację dawnych kapusiów), jajogłowych (tj. autorytety salonu), komandosów (o kadrach salonu - z podkreśleniem funkcji Michnika i Kuronia). Michnika zresztą Łysiak przenicował obszerniej w "Rzeczpospolitej kłamców", a dziś wtóruje mu Ziemkiewicz w książce "Michnikowszczyzna". Pierwszy tom Salonu kończy się pouczającym rozdziałem o lustracji, ujawniającym wiele sensacji, które zaskoczą ciekawego czytelnika.

Nowy tom rozpoczyna rozdział o muzułamtyzmie czyli o rosnących stale wpływach islamu w Europie, nazywanej już przez Orianę Fallaci Eurabią! Dalej mamy piękny esej o Napoleonie, cesarzu wyklętym przez Salon. Następnie o odbrązawianiu, postępie, quisquiilliach, równości, sztuce, telekreacji (!), Uni Europejskiej, vestingium (o bahaterskich dzieciach Lwowa, także o ludobójstwie na Wołyniu, gdzie zgładzono prawie 160 tysięcy Polaków). Kolejny rozdział jest o Watykanie, a tam o mniej znanych relacjach pomiędzy Wojtyłą a Ratzingerem. Łysiak wspomina też hipotezę o polskim pochodzeniu Piusa X, który ponoć był synem polskiego emigranta Jana Krawca! Przybrane nazwisko Sarto owego papieża znaczy tyle co... "krawiec". Tom kończą rozdziały o xenokracji, o jankesach (yankees) oraz zepsuciu obyczajów.

Nie wyobrażam sobie naprawdę biblioteki w polskich domach bez tych tomów Łysiaka, które przynoszą bogactwo informacji pozwalających obiektywniej widzieć wiele spraw, a zatem zbliżyć się do prawdy. A jest to chyba największa wartość, jakiej oczekujemy od autora tego rodzaju kompendium. W dociekaniu prawdy Łysiak jest z pewnością, mistrzem, a czyni to w oparciu o żelazną logikę oraz w sugestywnym stylu. Prawda często w oczy kole, dlatego też autor kolejnych tomów "Salonu" pozyskał sobie nie tylko entuzjastów, ale i wrogów.

Marek Baterowicz

10. 03. 2007r.
RODAKpress


 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS