Prawda o Chinach
Na stronach Prawicy Net (a wcześniej w Najwyższym Czasie) ukazała się recenzja książki Guy'a Sormana pt. "Rok koguta. O Chinach, rewolucji i demokracji". ( http://prawica.net/node/4168)
Pragnę 'pogratulować' jej autorowi, p. Kondradowi Rajcy - dawno nie czytałam takiego panigeryku ku czci władzy komunistycznej w Chinach (i to na łamach Prawicy;O tempora! O mores!). Nawet komunistyczni oficjele w Pekinie (tylko wybrani mogli przeczytać pozycję Sormana) nie zdobyli się na tak zażartą i 'obiektywną' krytykę książki. Otóż owi strażnicy władzy komunistycznej w Chinach uznali, że fakty "podane przez Sormana są prawdziwe", ale wyrazili swoje rozczarowanie, iż autor "nie wierzy, że Partia może naprawić istniejący stan rzeczy"
I tu akurat się nie mylili, Guy Sorman komunistom nie wierzy. Ale wierzy p. Kondrad Rajca i serwuje nam całą serię 'jakościowych' osiągnięć tego najlepszego z systemów. Chińczycy mogą na przykład swobodnie podróżować po kraju albo mogą zawierać małżeństwa z osobami z innych prowincji. Dla tych z Państwa, którzy wybierają się do Chin też dobra wiadomość: nie będziecie Państwo "traktowani jak intruzi" i żaden Chińczyk nie zostanie skazany na śmierć za to, że uczył Was Chińskiego (może co prawda zostać skazany za coś innego....ale nie za naukę języka; prawda jaka ulga) Słowem: EWOLUCJA!....a to tylko dodatek do wspaniałych osiągnięć gospodarki chińskiej dzięki którym bogaci sie ok. 200 tys. Chińczyków (na 1 mld 300mln ludności). Chiny stanowią 1/5 światowej populacji, ale ich udział w światowej produkcji to zaledwie 3%; Pozbawiona inowacji chińska gospodarka opiera się na taniej sile roboczej, kopiowaniu i piractwie. Podczas gdy Tajwan i inne tygrysy azjatyckie postawiły na doskonalenie pracowników, Chiny wybrały wyzysk (Sorman porównał sytuację mieszkańców wsi przemieszczających się po kraju w poszukiwaniu pracy jako znacznie gorszą niż warunki emigrantów zarobkowych żyjących zagranicą np. Meksykanów w USA); zresztą jak tu doskonalić skoro państwo wydaje na edukacje poniżej 3% PKB (dla porównania Indie powyżej 4%, Tajwan 6%).
Książka Guy'a Sormana ukazała się w Korei Płd. pod bardzo znamiennym tytułem "Kłamstwo zwane Chinami; Chiny za parawanem rozwoju ekonomicznego".
Ten tytuł to także najkrótsza recenzja pozycji Sormana, który w odróżnieniu od wielu innych intelektualistów zachodnich nie rozpowszechnia fałszerstw stworzonych przez komunistyczą propagandę . Wielu tzw. 'użytecznych idiotów' bezmyślnie egzaltuje się "rewolucyjną egzotyką Chin" i powtarza za chińskimi władzami, że wolnośc słowa, sprawiedliwe sądy nie są dla Chińczyków. O dziwo Chińczycy na Tajwanie, w Hong Kong'u czy chińscy emigranci w USA i Europie choć niekoniecznie przejmują zachodni styl życia to potrafią się cieszyć wolnością i demokracją.. To powiązana z bezpieką i międzynarodowymi gangami elita rządząca w Chinach nie może zaakceptować sysytemu opartego na wolności słowa czy prawach człowieka. Zgadzając się na to władza wydałaby wyrok na samą siebie.
Komuniści zajęci są więc umacnianiem władzy, a do tego przyda się konfucjańska zasada negowania ludzkiej wolności i równości. W ogóle Chińska Partia Komunistyczna lubi się przedstawiać jako spadkobiercę konfucjanizmu, który wcześniej zniszczyła. Konfucjanizm odrodził się ostatnio na uczelniach amerykańskich wśród zamorskich Chińczyków. Ten produkt uniwersytecki zwany neokonfucjanizmem (zresztą bardzo zbliżony do neokonserwatyzmu) podchwalili komuniści chińscy widząc jak bardzo "kupuje to zachód'. Teraz to 'użyteczni idioci' mogą się zachwycać rządzącymi w Chinach nie marksistami ale neokonfucjonistami, pisać hymny pochwalne na temat 'despotyzmu oświeconego' , zawsze wytłumaczyć popełniane przez komunistów zbrodnie koniecznością dziejową, a morderstwa dokonane przez komunistycznych tyranów (o przepraszam: 'pragmatyków') przedstawić jako niezbędną cenę przemian.
Ale nie samym produkowaniem bajeczek dla zachodu zajmują się działacze KPChL; oni także bacznie obserwują co się na świecie dzieje; ta obserwacja dostarczyła Pekinowi parę pouczających lekcji. I tak komunizm upadł w Związku Sowieckim, bo zgodzono się na reformy polityczne; a więc nie dla reform politycznych. Także wolno wypowiadający sie albo piszący petycje intelektualiści są niebezpieczni; tych w Chinach zastąpiono kadrą wykształconych i dyspozycyjnych wobec władzy mandarynów; nawet doświadzcenia Polski były bardzo cenne dla towarzyszy w Chinach. Tu wydedukowali oni że związki zawodowe i kościół są szkodliwe i muszą być zakazane lub jak w przypadku kościoła katolickiego kontrolowane.
Chińskie społeczeństwo jest mieszanką wybuchową. "Różnice między zamożną częścią Chin a tą ubogą są tak gigantyczne jak np. między Norwegią a Senegalem." Tylko w zeszłym roku wybuchło w ChRL około 50 tys. buntów. Setki tysięcy Chińczyków jest przetrzymywanych (często bez procesu) w centrach reedukacji przez pracę. Co roku miliony mieszkańców - pozbawieni podstawowej opieki - umierają na AIDS.
W Panstwie Środka może dojść do wybuchu wielkiej rewolty społecznej albo epidemii; może upaść system bankowy oparty na udzielaniu kredytów (nigdy nie spłacanych) zadłużonym po uszy firmom państwowym.
To jest prawda o Chinach, opisana min.przez Guy'a Sorman'a; jest ona niewygodna dla komunistów w Chinach.....ale i nie tylko dla nich. W Polsce była ona zawsze nie wygodna dla części naukowców (badaczy Chin), którzy służyli Chinom swoim piórem i językiem w zamian za wizę czy stypendium do Chin, a także dla niewielkiej grupy ludzi powiązanych różnego rodzaju interesami z ChRL. I czy coś się zmieniło?
Hanna Shen, Tajpej
07. 08. 2006r.
RODAKpress