Współpraca, czy naiwność
W piątek 11 sierpnia podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Olaf Gajl wraz z zatępcą Ministra Nauki i Technologii w rządzie chińskim, Shang Yong, podpisali prokotół o współpracy według którego polscy i chińscy naukowcy bądą wspólnie pracowali nad 48 projektami w różnych dziedzinach min. infomacji technologicznej i biotechnologii. Obie strony wyraziły także nadzieję, że planowane projekty wzmocnią współpracę pomiędzy instytucjami naukowymi, uniwersytetami i naukowcami w obu krajach. Wspólpraca i wymiana naukowa Polski z innymi krajami jest oczywiście konieczna. Jednak doświadczenie chociażby Stanów Zjednoczonych sprawia, że i rząd i instytucje naukowe w Polsce powinny podchodzić do wszelkich kontaktów z Chinami z dużą ostrożnością. Od 1980 Chiny wysyłają coraz więcej studentów i naukowców do Stanów Zjednoczonych; oczywiście większość z nich przed wyjazdem musi odbyć "spotkanie" z przedstawicielem chińskiej służby wywiadowczej; z reguły wyjeżdzający nie są zmuszani do szpiegowania, ale mają bacznie się rozglądać i "przywozić wszystko co uznają za użyteczne dla ojczyzny". Władze chinskie traktują tę działaność jako czystą tranzakcję i tych którym udało się uzyskać tajne informacje hojnie wynagradzają; za swój "czyn patriotyczny". Szpiedzy i ich rodziny zyskują także przychylne traktowanie ze strony partii komunistycznej. Chińscy studenci i naukowcy wracają z USA z ważnymi technicznymi informacjami (otrzymanymi w trakcie studiów lub praktyk, w miejscu pracy lub po prostu nawiązując stosunki towarzyskie z lokalną społecznością); dane te potem są przekazywane chińskim firmom i armii. Wywożący w głowie (nie np. na dyskach) cenne informacje są w większości przypadków nie do schwytania dla USA. Dodatkowo, FBI szacuje że Chińczycy ustanowili w USA ok. 3000 firm, które pod płaszczykiem działalności gospodarczej zbierają tajne informacje wojskowe i technologiczne. David Szady, zastępca dyrektora oddziału d/s kontrwywiadu w FBI twierdzi, że "Chiny stanowią największe wyzwanie z punktu widzenia wywiadu dla dzisiejszej Ameryki". Od zeszłego roku FBI zanotowała jednak wzrost aresztowań wsród szpiegów chińskich; jest to duża zasługa amerykanów chińskiego pochodzenia, którzy min. znając oba jezyki dostarczyli FBI ważne wskazówki o często wspólpracujących z nimi Chińczykach. Są też jednak przypadki kiedy to amerykanie chińskiego pochodzenia szpiegują na rzecz Pekinu. Stąd też pojawiły się głosy w Waszyngtonie, aby bardziej przyjrzeć się do jakich ważnych informacji mają dostęp osoby chińskiego pochodznia ( przede wszystkim te utrzymujące kontakt z rodziną w Chinach); także zaleca się, aby władze uniwesytetów, które prowadzą badania zlecone przez rząd dokonały rewizji procedur dotyczacych bezpieczeństwa ze szczególnym uwzględnieniem kontaktów z Chińczykami. Al Santoli, zastępca dyrektora Amerykańskiej Rady d/s Polityki Zagranicznej , zauważył, że "sukcesy jakie wywiad chiński odnosi to bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa USA ale także dla światowego pokoju". "Przez 15 lat komuniści chińscy robili wszystko, aby zdobyć informacje o naszym najlepszym wyposażeniu wojskowym. Ta udana penetracja pozostawi Amerykę bezbronną", zauważył Santoli. Paul Moore, jednen z czołowych analityków spraw chińskich w FBI mówiąc o Ameryce twierdzi że to" nie duże, egzotyczne akcje szpiegowskie (ze strony Chin) wykańczają nas, ale zwykłe, codzienne kontakty". Z Chinami należy handlować i prowadzić wymianę ale trzeba pamiętać z kim się współpracuje i jakie zagrożenia z tej współpracy mogą dla Polski płynąć. Poprzednie rządy nie wykazywały się wiedzą na temat Chin i o polityce polskiej wobec Pastwa Środka decydowali 'eksperci" ( byli wśród nich ZMP-owcy którzy odbyli studia w Chinach Mao Zedong'a czy absolwenci uczelni w Moskwie); także urzędnicy MSZ w przeszłosci podejmowali decyzje pod naciskiem grup ludzi powiązanych interesami z komunistycznymi Chinami. Fałszywy obraz przekazywali nam także naukowcy (szantażowani przez władze ChRL możliwością odmowy wizy, co mogłoby wiązać się z końcem ich kariery) i opowiadali bzdury w stylu: "Gdyby więźniowie w obozach nie pracowali, to byłoby im jeszcze gorzej, bo te obozy byłyby biedne" albo że "społeczenstwo chinskie cieszy się teraz nie tylko dobrobytem, ale i swobodami, jakich nigdy dotychczas nie zaznało" Jak na kontakty z Chinami przygotowane jest państwo polskie i jak świadomi jesteśmy nie tylko korzyści ale i zagrożeń z tych kontaktów płynących? I dotyczczy to nie tylko nowych ale i istniejących projektow; czy badana jest działalność firm chinskich w Polsce; czy nasze władze zbierają dokładne informacje dotyczące naukowców/ studentów chińskich przyjeżdżających do Polski? Wreszcie czy sprawdzana jest działalność Polaków mających bliskie i długie konatkty z Chinami (gł.naukowcy,dyplomaci, biznesmani)?
Hanna Shen, Tajpej
14. 08. 2006r.
RODAKpress