Tajwan i Tybet
Od początku zeszłego tygodnia mnisi buddyjscy manifestowali w Tybecie z okazji 49. rocznicy krwawo stłumionego powstania przeciwko okupacji chińskiej i ucieczce z kraju Dalajlamy XIV. Klasztory w Lhasie i okolicach miasta w piątek zostały otoczone przez chińską policję.Według tybetańskiego rządu na uchodźstwie w Dharamsali, w dotychczasowych starciach chińskiej policji z protestującymi Tybetańczykami zginęło 80 osób, a 72 zostały ranne.
Rząd Tajwanu i czołowi politycy na wyspie potępili brutalny sposób w jaki władze chińkie stłumiły demonstarcje w Tybecie.
"Te wydarzenia pokazują tylko jak obce są Chinom prawa człowieka i wartości w jakie wyznają państwa demoktaryczne. Zapewniali nas przed Olimpiadą, że jest inaczej; to są tylko puste obietnice" stwierdziła Phobe Ye, rzecznik Ministrstrwa Spraw Zagranicznych Tajwanu.
Ye zapewniła, że rząd tajwański będzie bacznie przyglądać się sytuacji w Tybecie i wszelkimi dostępnymi kanałami będzie udzielać pomocy Tybetańczykom.
"Wypadki w Tybecie to ostrzeżenie; pokazują nam jak Chiny traktują własnych obywateli", stwierdził Frank Hsieh, kandydat w wyborach prezydenckich .
Cao Chang-qing, chiński komentator prawicowy w artykule z okazji 49 rocznicy stłumienia powstania w Tybecie przypomina o Siemiopunktowej Umowie jaką rząd chiński zawarł z Dalaj Lamą przed wybuchem powstania. Umowa zakładała wprowadzenie idei "jeden kraj dwa systemy" (to samo wprowadził Pekin w Hong Kongu i chce na Tajwanie). Gdy tylko weszły wojska Chińskiej Armii Ludowo Wyzwoleńczej Tybetańczycy musieli zapomnieć o obiecanej autonomii; Cao Changqing ostrzega przed hasłami wysuwanymi w kampanii wyborczej na Tajwanie: jeden chiński rynek czy jeden kraj dwa systemy. Ich koniec będzie taki sam jak obietnicę złożone Tybetańczykom.
Sytuacja w Tybecie jest w tej chwili bardzo napięta; mimo że władze nie wpuszczają zagranicznych reporterów do Tybetu, do mediów dostaja sią informacje o tym, że protest przenosi się także do innych prowincji.
22 marca Tajwan ma zdecydować o swojej przyszłości - Tajwańczycy wybiorą swojego prezydenta. Stratujący w wyborach kandydat Kuomintangu Ma Ying-jiu chcę zjednoczenia - na razie gospodarczego tzw. wspólnego rynku; Frank Hsieh kandydat rządzącej DDP sprzeciwia się takiej polityce. "Czyż wydarzenia w Tybecie to nie jest jakiś znak z Niebios, ostrzeżenie dla nas Tajwańczyków?" pyta politolog prof. Chih-Cheng Lo.
Informacje o sytuacji w Tybecie można znaleźć na stronie organizacji STUDENTS FOR FREE TIBET: http://www.studentsforafreetibet.org/
Hanna Shen
http://haniashen.blogspot.com/
18. 03. 2008r.
RODAKpress