Aby orły mogły powrócić do swych gniazd
"Należy aresztować wszystkich obszarników i administratorów pańskich aż do jednego i wywieźć ich rodziny. (...) Każda dywizja, każdy pułk powinien pod kierownictwem partii wydzielić specjalne kompanie dla przeprowadzenia reformy. Zadaniem ich jest nie tylko trzymać za mordę, ale rownież przeprowadzić robotę polityczną".
- Aleksander Zawadzki (PPR)
Wieści z nietoperzowego ubekistanu
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią nam, że zdążamy krok po kroku ku IV Rzeczpopolitej. Dzięki Bogu, jakiś nieokreślony procent Polaków posiada świadomość, że niepodległość którą Polska uzyskała w wyborach 1989 była wartością iluzoryczną, rozfrymarczoną przy okrągłym stole i w czasie "nocnych zmian". Czujemy mocno, że tak jak jest dłużej być nie może.
Ci co jeszcze do niedawna wierzyli, że działania nietoperzy mogły uratować państwo od "katastrofy spowodowanej niekompetentnymi rządami premiera Olszewskiego", dziś już nie mają złudzeń że nietoperze trzymają się kurczowo władzy po to tylko by ugruntować swoje w Polsce panowanie, wpływy, oraz swój stan posiadania, a nie po to by kogoś ratować. Widać to gołym okiem, że wszędzie tam gdzie były orły lub orlęta, coraz ciemniej jest od nietoperzy. Nietoperze nie lubią światła, boją się też prawdy, a słońce je razi w oczy, podczas gdy ich uszy się zasklepiają blokując każdy dźwięk niosący najmniejszą nawet szczyptę prawdy. Strach paraliżuje im mózg, bo KC-batman zna ich przeszłość, wie o nich wszystko, i może je szantażować. Myśl o powrocie orłów obezwładnia ich ruchy. Cóż to byłaby za przyszłość; zdobycze nietoperzowej rewolucji mogłyby pójść na marne, mniej byłoby miejsc zacienionych lub wręcz ciemnych, słońce opromieniłoby każdy zakamarek, a na błękitnym niebie pojawiłoby się tysiące białych orłów.
Rozpoczęłoby się wtedy prawdziwe polowanie, a samo istnienie ubekistanu stanęłoby pod znakiem zapytania. Orły przeszłyby do kontrataku, wpadałyby do każdego zakamarka i dziobały na szczępy ukryte w ciemnych kątach nietoperze.
No tak, ale to jest tylko narazie strach, to tylko zły sen. Ciemna noc ponad ubekistanem gwarantuje póki co nietoperzowy spokój. Nic dziwnego, noc jest porą, kiedy lud boży śpi, a sługi szatana mogą swobodnie buszować, knuć spiski i konspirować, by w dzień przykleić się do rządowych, sądowych czy sejmowych foteli, i w błogostanie, drzemać. I tak mijają lata i całe kadencje. Rosną długi ubekistanu, ubożeje orli naród, upada morale, zmniejsza się ilość areału ornego orłów, a ich stan posiadania coraz częściej zmusza ich do zaradności, czyli do wyjazdu na dobrowolne roboty do Niemiec, lub innego kraju żółto-gwiezdnego imperium.
Nietoperzowa władza krzepnie, a jak krzepnie to się robi leniwa, a wtedy potrzebny jest ideowy wróg by ją pobudzić do działania. Tym wrogiem nie może być otwarcie orzeł, bo w Polsce mogłaby się załamać produkcja szaro-białej czekolady. Orzeł ma być biały lub szary, z papieru lub prawie białej czekolady, musi mieć koronę by naiwni wierzyli, że orły dzierżą w kraju władzę. Orzeł nie ma prawa mieć krzyża zwieńczającego koronę, ponieważ to by mogło obrazić uczucia mniejszości wyznaniowych, które z tym krzyżem się utożsamiają, takich jak prawosławni, greko-katolicy, protestanci oraz Świadkowie Jehowy. Orzeł musi wisieć w widocznym miejscu, I najlepiej obok złotych gwiazdek na niebieskim tle. Orzeł ma za zadanie stwarzać wrażenie, że większość sejmowa wywodzi się zapośrednictwem Władysława Gomułki (ministra d/s Ziem Odzyskanych) od Piasta Kołodzieja, i nie ma nic wspólnego z gwiazdą śmierci. Docelowo tłem orła ma być kolor różowy, a to po to by nie kojarzył się on nikomu ze sztandarami Ruchu Narodowego, AK, NSZ, WiN, lub pocztami sztandarowymi Stefana Batorego. "Prawdziwy" wróg musi być czytelny i zakorzeniony w nietoperzowym etosie. Musi to być wróg ideologiczny. O takiego nie trudno; wystarczy zapytać ojca, dziadka, wuja czy stryja co był w nietoperzowym UB, NKWD, KBW, PPR czy PZPR, i ma dośwadczenie walki z "bandami", a on bez zająknięcia podpowie - "<faszysta!> nie ma lepszego od roku 1944 słowa-wytrycha, tylko <faszysta>".
Uczynił to ostatnio wnuk towarzysza Wincentego Kraśki, Kraśko telewizyjny, który badania swoje oparł na tezach nowoupieczonego francuskiego "naukowca". Z kolei tenże to francuski "naukowiec" podparł swoje badania na rewolucyjnym etosie, który sprawdził się w fizycznej eliminacji francuskich katolików w wieku XVIII.
Dwaj panowie znaleźli grunt porozumienia dzięki czystości swego DNA zupełnie nieskażonego faszystowskim nalotem: ten pierwszy od Robespierra i jego kolesiów, a ten drugi od Wincentego i jego towarzyszy partyjnych. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności tezy Kraśki telewizyjnego spotykają się z powszechnym zrozumieniem nietoperzy, czyli według Pana Michalkiewicza, naszych umiłowanych przywódców, którzy mają podobne do dziadka Wincentego Kraśki korzenie.
Tylko dla orłów czyli wychodzimy z nietoperzej jaskini
Tym wszystkim orłom, orlętom i orlikom, którzy dali się uwieźć "sile nośnej" tzw. głównych mediów należy się krótkie wyjaśnienie. Nie chciałbym bowiem by ulegli "zwycięskiej filozofii" nietoperzy z Magdalenki oraz nocnej zmiany. "Po pierwsze prymo": kto to taki faszysta? Otóż faszysta to nie jakiś chłoptaś od Mussoliniego, ubrany na ciemno osiłek (nazistę wykluczam, bo to inny gatunek), ale z reguły Polak kochający swój kraj, głęboko miłujący swoje tradycje, przywiązany do symboli narodowych, człowiek uparcie trwający przy wierze przodków, inaczej - niereformowalny obskurant. "Po drugie prymo": po co komu faszysta? Faszysta jest potrzebny po to aby odwrócić uwagę od głównych problemów z którymi parają sie dziś polsko-języczni nietoperze. "Po trzecie prymo" to onych "faszystów" znaleźć można w przedwojennych podręcznikach do historii, oczywiście jeśli ktoś takie posiada. By zachęcić do czytania podam kilka haseł: Bolesław Chrobry w Kijowie, Stefan Batory pod Pskowem, Stanisław Żółkiewski w Moskwie, Kościuszko pod Racławicami i Lis-Kula pod Kostiuchnówką. Niektórzy "faszyści", a tych znał dobrze dziadek Kraśki telewizyjnego, a także brat redaktora najpopularniejszej "polskiej" gazety, w przedwojennej książce się nie zmieścili, więc opowiadają o nich wędrowni historycy. I tu podam kilka przykładów: rotmistrz Witold Pilecki, generał Emil Fildorf-Nil, oraz - na koniec - Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz, Krzysztof Wyszkowski, i milion innych, którzy nie załapali się tam gdzie trzeba jak Lechu z Danuśkom "przywracali Polsce niepodległość".
Jakie to problemy mają przysłaniać niecne czyny polskich "faszystów"? Jest ich mrowie: sądy, w których na próżno szukać sprawiedliwości, o czym wiedzą m.in. niejacy ziemianie czy ziemkiewicze, tzn. ci co mieszkali na ziemi, lub z niej niegdyś żyli, no wiecie, nie-marsjanie - w żadnej ubekistańskiej księdze czy broszurze nie ma o nich słowa. Problemem spędzającym dzienny sen z powiek nietoperzowych przywódców są "ziejące nienawiścią faszystowskie media", które używają coraz bardziej niewygodnych słów i zwrotów: suwerenność, wolność, niepodległość, własność, niezawisłość, dziura budżetowa, niedozbrojona armia; upadłe szkolnictwo i służba zdrowia; niedokończone drogi i koleje; media w obcych rękach; wyprzedaż majątku narodowego; niekompetencja, zdrada, zaprzaństwo; ogólne poczucie bezsilności, niezadowolenia, braku bezpieczeństwa i przyszłości.
Najwidoczniej nietoperze, mają poglądy i korzenie, które nijak nie przystają do pogladów i korzeni orłów. Nie chodzi tu tylko o pochodzenie etniczne czy społeczne, lecz o stosunek do Polski. Jak mało nietoperzom zależy na polskiej racji stanu i polskim stanie posiadania, można się przekonać na przykładzie losu polskich orłów, czyli tych wszytkich ziemian, którym protoplaści nietoperzy zabrali gniazdo i kazali wyprowadzić się do PRL-owskiego kurnika, czyli bloku prawie mieszkalnego, jeśli już wcześniej nie mieli załatwionej rezerwacji w ubekistańskej "kozie". Nietoperze poczuły się już tak komfortowo w "niepodległej Polsce", że ani myślą oddać gniazd, a orłom każą dalej siedzieć na kurzej grzędzie. W gwiazdach mają jednak zapisaną "świetlaną" przyszłość, a światła to one nie lubią, oj nie lubią. Nadchodzi dzień.
Epilog
Czy będą pamiętać o orłach przyszłe polskie rządy; o potomkach tych co to korzenie biorą hen od Kraka, Piasta Lecha, co chadzali na Niemca, Moskala, Turka czy Wołocha, granic Rzeczpospolitej bronili i dbali o jej pomyślność.
Posłużę się oświadczeniem Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego z 2008 roku, w którym stwierdzono:
"Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym nie respektuje się praw własności. Nie przeprowadzono reprywatyzacji i nie zwrócono zagrabionej przez państwo ojcowizny. Polski parlament nie zdobył się dotychczas na uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej, akceptując w ten sposób narzucone przez Stalina dekrety".
Niedobitki orłów muszą powrócić do rodzinnych gniazd, i od tego powinna się rozpocząć odudowa polskiej cywilizacji, bo one wiedzą najlepiej jaką ona była dawniej. Etos szlachecki jest polskim etosem, i na nim można zbudować wielką i zamożną Rzeczpospolitą. Nie straszmy ludzi refeudalizacją, bo nie o to tu chodzi, lecz o powrót polskości na swoje własne miejsce.
Potęga Rzeczypospolitej u zenitu. Złota wolność. Elekcja 1573
Zygmunt Jasłowski
14.09.2013r.
RODAKpress