O Rzeczpospolitą niepodzielną: Tadeusz Reytan, Pan na Hruszewie - Zygmunt Jasłowski  
 



Malarz nieznany, Tadeusz Rejtan

O Rzeczpospolitą niepodzielną: Tadeusz Reytan, Pan na Hruszewie

Nie zmieniło się i drga jeszcze w piersiach
waszych to serce Ojczyźnie najpierw żyjące,
a nigdy nie umierające; a to serce nie pozwoli,
aby w zupełną niepamięć iść miała ta Ojczyzna,
aby jej pamiątki zagłodzone były, aby jej imię
chańbą okryte zostało.
- Jan Chrzciciel Albertrandy

Dom na Kresach Rzeczpospolitej

Dawna Rzeczpospolita była dla cudzoziemców magnesem niczym Kanada pachnąca żywicą, Brazylia czy Argentyna, tyle że była rajem dużo bliższym. Gdyby było inaczej to po co tabuny Niemców miałyby porzucać Rzeszę dla "niespokojnych ziem wschodnich". Ludzie ci poszukiwali z pewnością nie tylko ziemi, miejsca dla siebie, ale także przygody, a może nawet realizacji misji życiowej, której ciasne, rozczłonkowane landy niemieckie, nie mogły im zapewnić. Rzeczpospolita Obojga Narodów, Polonia Christiana, ziemia ludzi Chrystusa i Maryji, przedmurze Europy, była krajem który dostarczał kontynentowi nie tylko żywność, ale i bronił jej przed hordami z Azji. Mieszkał tu naród dumny i świadomy swej wielkości i sławy, ale i też gościnny. Dzięki genetycznej gościnności dawnych Polaków, Rzeczpospolita wzbogaciła się z czasem o sporą liczbę patriotów o obco brzmiących nazwiskach: Grottger, Leofler, Traugutt, Kolberg, Gloger, Denhoff, Kalkstein, czy... Reytan. W Rzeczpospolitej los dał im wypełnić ich życiowe misje.

W tej liczbie, przybyli z Niemiec ok. 1600 roku Reytanowie, są dziś integralną częścią patriotycznej spuścizny Polaków, są prawdziwymi Polakami. Przyjęli język i kulturę chrześciańskiego narodu szalacheckiego, który dumnie wywodził swoje początki od starożytnych Sarmatów i Rzymian. Polak ówczesny wzbudzał respekt, ale i zazdrość u obcych, a każdy cudzoziemiec mógł go rozpoznać po szabli i kontuszu. Zaciekawienie często przeradzało się w konkretne dążenie - pojechać tam, zobaczyć ten "na poły Orientalny kraj" na własne oczy. Same już pobyty polskich orszaków na zachodnich dworach wzbudzały podziw i szacunek. Reytanom udało się znaleźć dom, zbudować posiadłość ziemską, stać się Polakami z serca i wyboru. Późniejsza fraza w "Mazurku Dąbrowskiego": będziem Polakami , sugeruje coś bardzo istotnego - by stać się Polakiem trzeba na to lojalnie zasłużyć, a czasem nawet zapłacić własną krwią. Dotyczy to także Polaków "z krwi i kości". Patrząc po latach na barokowe portrety przedstawiające Tadeusza Reytana, znaleźć możemy kwintesencję polskości - rodzime twarze swojaków, ludzi utarzanych w polskości.

Dziś rodziny Reytanów już nie ma. Nie ma też w Rzeczpospolitej tej ziemi, którą oni ukochali sobie jako swoją. Tam gdzie kiedyś był kraj orła i pogoni, dziś jest państwo zwane Białorusią. Ostatnim męskim dziedzicem ich majątku Hruszówka, położonym około 30 km od Baranowicz, był Józef Reytan (do roku 1910). Po jego śmierci rodzinna siedziba przeszła pod zarząd Aliny Rejtan, wdowy po Józefie. I tu w sukurs idzie nam przekaz ustny od ludzi lokalnych, którzy pamiętają Panią dziedzic jako osobę wielkiej mądrości, dobroci i szlachetności. A te cechy uzupełniała jeszcze wrodzona wręcz zdolność do gospodarowania majątkiem nie byle jakim. Hruszówka slynęła bowiem ze stadniny koni, nie mniej niż kiedyś opisane przeze mnie Siąszyce Gałczyżskich w Wielkopolsce. Dziedziczka zadbała też o browar oraz stacyjkę kolejową na trasie Wilno-Lwów-Reytanowice, skąd drewno pochodzące z tutejszego lasu szło w świat koleją do Prypeci, Dniepru i dalej. Ludzie okoliczni czuli w Reytanach dobrych gospodarzy; Reytanowie zbudowali m.in. przytułek dla inwalidów (nie tylko Polaków) wojny rosyjsko-japońskiej 1905 roku. Nie skąpili też pieniędzy na edukację zdolnych dzieci różnej narodowości, szczodrze płacąc za nauki w Warszawie, Wilnie oraz Petersburgu. By działalność gospodarcza i charytatywna była sprawną Reytanowie wybudowali lodziarnie oraz stawy, które były rezerwuarem wody do produkcji lodu.

Naturalnie punktem centralnym tej pięknej posiadłości był dwór, który znany jest nam z grafiki Napoleona Ordy, autopsji oraz licznych zdjęć. Na podmalowanym akwarelą rysunku Ordy widzimy parterowy dwór z portykiem ukazany od strony podjazdu. Najprawdopodobniej na portyku widniał herb własny Reytanów, od którego nazwisko wzięło początek. W zespole dworskim wyrożnia się lamus zwany Murowanką, pochodzący z XVII i XVIII wieku. Jest to niezbyt duża budowla zbudowana na planie kwadratu, a ważna jest ona dlatego że to tu właśnie miał Tadeusz Reytan spędzić ostanie lata swego samotnego życia.

W pewnej odległości od dworu, na skraju lasu, znajduje się kaplica grobowa Reytanów ufundowana tuż przed I wojną światową przez szlachcica Henryka Grabowskiego. Jeszcze jeden wyraz dbałości o dziedzictwo narodowe. W jej wnętrzu spoczęły szczątki Józefa Reytana oraz sprowadzone z Lachowicz prochy jego rodziców.

Sam Tadeusz Reytan (1742-1780), był synem zamożnego ziemianina Dominika Reytana, podkomorzego nowogródzkiego i Teresy z Wołodkowiczów stolnikówny mińskiej oraz bratem Michała, pisarza ziemskiego nowogródzkiego. Jego dziad, również Michał (zm. 1706), skarbnik mozyrski był wraz z ojcem klientem Radziwiłłów. 2300 morgów całkiem niezłej ziemi gwarantowało Reytanom godziwe dochody w cieniu udzielnego Radziwiłłowskiego państewka.

Rejtan a sprawa polska

Cóż wiemy dziś o wielkim Polaku, który ostatni raz w historii I Rzeczpospolitej, i w to w sposób konstruktywny, użył liberum veto na Sejmie Rozbiorowym 1773 roku. Według przekazów historycznych miłość Reytana do Polski nie ograniczyła się li tylko do tego jednostkowego gestu, tak zresztą ekspresyjnie przedstawionego w obrazie Jana Matejki p.t. Rejtan, gdyż dał się on już wcześniej poznać jako konfederat barski i oddany sługa Radziwiłłów. Samo zdarzenie z sejmu rozbiorowego bardzo plastycznie opisał Jacek Kaczmarski, bard Solidarności, człowiek który zdradził swe sarmackie fascynacje dziwnymi politycznymi wyborami, w piosence "Rejtan, czyli raport ambasadora"

Piosenkarz-poeta tak wyjaśnił tło napisania tej piosenki: (.) " Rejtan, czyli raport ambasadora", piosenka, która jest opisem znanego obrazu Jana Matejki. Nie została puszczona przez cenzurę i wywołała protest ambasady radzieckiej jako piosenka antyradziecka, mimo, że dotyczy okresu końca XVII wieku, okresu rozbiorów. Paradoks polega na tym, że obraz, reprodukcja obrazu Matejki wisi w każdej klasie szkoły podstawowej w Polsce. Tyle, że spojrzałem na historię Rejtana z punktu widzenia rosyjskiego ambasadora, który siedzi w loży sejmowej otoczony polskimi arystokratkami, uhonorowanymi jego obecnością i pisze donos do carycy Katarzyny.2
A oto najważniejsza część tej piosenki:

Niejaki Rejtan, zresztą poseł z Nowogrodu,
Co w jakiś sposób jego krok tłumaczy mi,
Z szaleństwem w oczach wszerz wyciągnął się na progu
I nie chciał puścić posłów w uchylone drzwi.

Koszulę z piersi zdarł, zupełnie jak w teatrze,
Polacy - czuły naród - dali nabrać się:
Niektórzy w krzyk, że już nie mogą na to patrzeć,
Inni zdobyli się na litościwą łzę.

Tyle hałasu trudno sobie wyobrazić!
Wzniesione ręce, z głów powyrywany kłak,
Ksiądz Prymas siedział bokiem, nie widziałem twarzy,
Evidemment, nie było mu to wszystko w smak.

Ponińskij wezwał straż - to łajdak jakich mało,
Do dalszych spraw polecam z czystym sercem go,
Branickij twarz przy wszystkich dłońmi zakrył całą,
Szczęsnyj-Potockij był zupełnie comme il faut.

I tylko jeden szlachcic stary wyszedł z sali,
Przewrócił krzesło i rozsypał monet stos,
A co dziwniejsze, jak mi potem powiadali,
To też Potockij! (Ale całkiem autre chose).3

Spodlone oblicza posłów sejmowych mówią same za siebie, a akt Reytana zyskuje na wyrazistości. Oto prowincjonalny poseł ratuje honor Ojczyzny, choć walcząc w osamotnieniu musi w końcu ulec ze świadomością, że nie zdołał uchronić Rzeczpospolitej od zaborczych hien. Jakże inne to postępowanie od tego, które zaaplikował Polsce szlachic Jaruzelski herbu Ślepowron: po nieudanej próbie sprowadzenia Armii Radzieckiej, ogłosił stan wojenny, a siebie zbawcą Polski. W aureoli zbawcy biega do dziś po sądach. A przecież mógł być "szalonym", i zachować się przynajmniej jak Dubcek lub Imre Nagy. Dla wielu wyznawców osiemnastowiecznej Real Politik to właśnie Reytan był człowiekiem szalonym, a do tego grona zaliczano także konfederatów barskich - "grupę warchołów" rzekomo odpowiedzialnych za pierwszy rozbiór Polski. Sam Tadeusz Reytan znalazł się też w ich szeregach. Niestety do osób szalonych nie zaliczał się wyniesiony wcześniej na tron przez Rosję Stanisław August Poniatowski. Przy Rosji wiernie stały też pułki hetmana Klemensa Branickiego, pana na Wersalu Podlaskim w Białymstoku. W Barze, jak podaje Emanuel Rostworowski, grupa malkontentów w osobach biskupa Kajetana Sołtyka i Adama Krasińskiego, hetmana Wacława Rzewuskiego, podskarbiego Teodora Wessela i marszałka Mniszcha wystąpiła z "szalonym planem" wezwania na pomoc Turcji, Francji i Austrii, uzyskania subsydiów pieniężnych z Watykanu, przeprowadzenia detronizacji Stanisława Augusta, wprowadzenia na tron Sasów i przywrócenia dawnych praw. 4 Była nawet nieudana próba zamachu na króla. Interesujący jest fakt, że król okrzyczany zdrajcą, zwolennik polityki realnej, nie mógł sobie później wybaczyć, że nie wykorzystał sytuacji jaką była pomoc Turcji dla Konfederacji Barskiej oraz wojna turecko-rosyjska. Nie zgodził się jednak przyjąć pozycji generalissmusa dowodzącego rosyjską armią. Tą propozycję król uważał za zbyt daleko idącą zdradę. W Rzeczpospolitej zdrajców jednak nie brakowało, i chyba nie brakuje do dziś. Albert Sorel w swej książce "Kwestia Wschodnia w XVIII wieku" cytuje fragment listu Kaunitza do Lobkovitza, który ukazuje zarówno "głębię geniuszu przewrotnego Prusaków", jak i zdradę polskiej magnaterii ewidentną w okresie poprzedzającym Sejm Rozbiorowy 1773 roku:

"Nie znajdzie się żaden polski magnat, który dla korzyści, jakie ze szkodą kraju znajduje, obywatelem państwa źle rządzonego, nie wolał zostać Polakiem niż stać się poddanym jednego z trzech mocarstw. Jest wskutek tego prawdopodobnym, że nie znajdzie się nikt, kto by nie przedkładał swego osobistego interesu nad swój patriotyzm i kto by z tego powodu nie starał się, z całą siłą na przyszłym sejmie przynaglić do zgodzenia się na ustępstwa i zrzeczenia jej zadane przez trzy dwory, by nie być w położeniu, że musiałby przejść pod inne panowanie wskutek szerszego podziavu Polski" . 5

Prusak proponował Rosji by poinformowała Polaków, że ma czas do marca 1773, bo inaczej to "czarne orły" rozszarpią na strzępy wszystkie pozostałe polskie terytoria (list 16 listopada 1772).

Gorące polskie głowy, rębajły i warchoły, jeśli tak ich chcemy dziś znać czy widzieć, pod sztandarem Maryji Królowej Polski i do upadłego bronili honoru Rzeczpospolitej. Był więc jednak duch i siła w narodzie, które zdołały zgromadzić około 100 tysięcy ludzi w szeregach Konfederacji Barskiej. Była to regularna wojna z Rosją; stoczono około 500 potyczek. Według ocen króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (mowa sejmowa 29 sierpnia 1776) straty wynosiły około 60 tysięcy ludzi. Wśród konfederatów był Tadeusz Rejtan, a także wielu polskich magnatów: Szymon Kossakowski, Michał Jan Pac (kierownik Generalności), Antoni Barnaba Jabłonowski, Kajetan Michał Sapieha (poległ), Książe Jerzy Marcin Lubomirski, Michał Dzierżanowski i inni. Na bohaterów Konfederacji wybili się Kazimierz Pułaski (obrońca Jasnej Góry), ksiądz Marek Jondołowicz, kozak Józef Sawa-Celiński (Mazowsze) i Józef Zaręmba w Wiekopolsce. W walkach konfederatów barskich z wojskami carycy Katarzyny w latach 1769-1772 w Lubatowej i okolicy brali udział także Jasłowscy, Kasprzyccy, Korzeniowscy, Masłowscy, Maścibrzuchy, Starowiejscy oraz Ziębowie. Ich potomkowie przez stulecia mieszkali lub do dziś mieszkają po polskiej i ruskiej stronie Podkarpacia; w Lubatowej, Rymanowie, Łańcucie, Lwowie, Turce, Smorzu i wielu innych miejscach.

Represje, które spotkały konfedratów barskich oraz upadek państwowości polskiej sprawiły, że opinie dotyczące gestów, jak ten Reytanowy na sejmie rozbiorowym 1773 roku w Warszawie, i równie desperacka walka konfederatów barskich, są często niesprawiedliwe jak i krzywdzące. Według historyka Henryka Kamieńskiego konfederacja barska miała wielkie szanse powodzenia gdyby przybrała charakter powstania narodowego.

"Gdyby cały naród był wrzał zapałem niepodległości i miłości Ojczyzny, byłby wobec grożącego niebezpieczeństwa siły wszystkie swoje połączył, a tak żaden podbój, nie był się stać podobnym, a wróg, który by śmiał na kraj nasz nastąpić, znalazłby niezawodne zniszczenie, ziemia wolna by się pod jego stopami zapaliła i pochłonęła go niezawodnie, zalewając go masami ludu."6

Trudno się nie zgodzić z tą opinią, a potop szwedzki mógłby służyć tu jako dowód. Późniejsze zrywy miały już dużo mniejsze szanse, ale i bez nich nie było by wolnej Polski, gdyż budziły ducha uśpionego przez zaborców, ich popleczników oraz otwartych zdrajców i wrogów narodu. Zwolennik filozofii czynu, wielki Polak, Józef Piłsudski, tak oto podsumował wielki rok 1863:

"I gdy raz jeszcze rzucam pytanie: wielkości, gdzie twoje imię? - znajduję odpowwiedź: wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 roku istniała, a polegała ona na jedynym może w dziejach naszych rządzie, który, nie znany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzać może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów." 7

"W roku 1863 - kontynuował Piłsudski - istniał taki symbol, który silnie, ba - nieraz wszechwładnie panował nad ludźmi. Była nim pieczęć Rządu Narodowego. [...] 8 ibidem

Powracając do czasów Reytana: Wojna turecko-rosyjska miałaby z pewnością większe szanse, gdyby król stanął na czele królewskiej armii po stronie Turcji i konfederatów. Tego nie zrobił, wiedząc że Polska jest już kolonią rosyjską. Paweł Jasienica, który o konfederatach wyraża się z lekceważeniem, podaje taką oto rozmowę króla z ambasadorem Wołkońskim, który zagroził zbyt swawolnym Czartoryskim, że ich ukarze. Król na to odrzekł : Jak można karać obcych poddanych. (Wołkoński wstał z krzesła i się oburzył): -Nigdy nie myślałem, ze Wasza Krolewska Mość mógł wymowić takie słowo. Doniosę o wszystkim memu dworowi. Jasienica skwitowal to nie bez racji, że "Rosja i Rzeczpospolita zaczynały się już zrastać w jeden organizm państwowy." 9

Zdarzenia jak to tu opisane sprawily, że król w swej słabości i małości pogodził się ze swoim losem i losem Rzeczpospolitej. Ludzie podli i mali, cieszyli się widząc 14 000 konfederatów pognanych na Sybir lub wcielonych do armii rosyjskiej. Przez obozy przejściowe w warszawskiej Pradze i Połonnem na Ukrainie, popędzono ich do Kijowa, Smoleńska, Orła, Tuły, Kazania oraz Tobolska. Żeby sobie zdać sprawę z sytuacji to trzeba przypomnieć rechot Maćka Dobrzyńskiego na widok szaleńcow, którzy najechali Sopliców, pobitych przez jaegrów - skutych jak barany i moknących na deszczu. Głupi!!! - krzyczał Maciek. Tyle, że ludzie Gerwazego byli naprawdę szaleni, co nie da się powiedzieć o konfederatach.

Gest Reytana. Po co?

Politycy, i wszyscy inni wystraszeni potegą, sąsiadów, a może raczej skuszeni nagrodami za zdradę, często przypominają nam o realiach i proporcajch sił. I tak to w narodzie zabija się od wieków wolę bycia wielkim i silnym. Bo czyż naród który wielkim był nie miał/ma prawa myśleć by wielkość tą ochronić lub przywrócić? Czyż naród ten musi się zasklepiać w małości pod dyktando etatowych pismaków i innych kolędników nihilizmu? A czyż naród ograbiony z ziem i godności przez swych sąsiadów nie ma prawa mówić o swej historii i marzyć o przywróceniu wielkości? Czyż wielkość dzisiejszych potęg wiecznie trwać musi, a my właśnie w niej musimy pokładać swe nadzieje? Jak to jest możliwe, że malutki Izrael czy Południowa Korea zdołaly wejść do grona "wielkich", a Polska nie. Dlaczego? Bo, zabrakło woli!!! Bo Polska rządzą ludzie mali sercem i duchem.

Gest Rejtana przypomina nam, że wszystko można odwrócić, zmienić, jeśli tylko przełamiemy strach, i utrzymamy wolę bycia wielkimi. Potrzebna jest nam wola, solidarność i miłość Ojczyzny. Co takiego zrobił Reytan? Przecież on niczego nie zatrzmał, niczego nie odwrócił - rzekł by ktoś. Był to więc pusty gest (?). Rzucił się na podłogę w drzwiach i rwiąc koszulę chciał zapobiec zakończeniu obrad sejmu rozbiorowego. A przecież realni politycy wiedzieli już że karty dawno rozdano, jahrgeld już wzięto, a sprawa rozbioru też była przesądzona. W Petersburgu wiedziano już w 1771 roku, że będzie rozbiór Polski, więc późniejsza propaganda rosyjska jakoby konfederaci bezpośrednio przyczynili się do rozbioru, była bujdą. Ambasador rosyjski, Niemiec von Saldern, utrzymywał Polaków w nieświadomości. Niewątpliwie wielu zwolenników Rosji i "ciołka" w tą bujdę uwierzyło, ale nie sam król.

A Reytan? Reytan pozostanie na zawsze natchnieniem dla starych i młodych Polaków, a przecież był Polakiem więcej z serca niż z krwi i kości. Tylko on, Samuel Korsak i Stanisław Bohuszewicz stanęli na wysokości zadania wytyczonego im na sejmiku w Nowogródku - bronić całości Polski z narażeniem życia i mienia. Działali w ramarch praw Rzeczpospolitej i szlacheckiego przywileju. Łukasz Opaliński (1612-1662) wyraża się o prawach i przywilejach polskich z dumą i uznaniem:

"Jeśli chodzi o sprawy publiczne, to jeździmy na sejmiki, z prawem głosu, a nawet sprzeciwu. Szerokie tam pole dla wielkoduszności, pozyskania sławy, udowodnienia miłości Ojczyzny i pracy dla dobra ogółu. Tam bowiem strzeżemy praw, tam o wszystkim wydajemy sądy, protestujemy, nie pozwalamy, tam radzimy z dziwnym umiarkowaniem, między szacunkiem dla panującego a obroną wolności, nad dobrem Ojczyzny. Tam przede wszystkim właściwości naszego ustroju znajdują odpowiednie zastostowanie i pokierowanie." 10

Nie może być szalonym ktoś kto twierdzi, że w Polsce obowiązuje polskie prawo, a nie rosyjskie, niemieckie, unijne, czy amerykańskie. Adekwatnie do sytuacji Reytan nie był szalony - żadał zgodnie z prawem wyboru marszałka z prowinicji litewskiej, gdyż tak przywidywały na ten raz uniwersały królewskie. Reytan nie pragnął użyć liberum veto do zerwania obrad, lecz do wyboru nowego marszałka, odsunięcia Ponińskiego, głównego orędownika rozbioru. Opór Reytana spotkał się z poparciem Korsaka, oraz innych posłów litewskich i niektórych koronnych (głównie łęczyckich). Przebieg obrad miał nastrój groteskowo-tragiczny; zdrajcy wiedzieli że są zdrajcami, z trudem ukrywali wstyd, Reytan i jego kilku popleczników mówili głosem gwałconej Ojczyzny, jednak to im sala przypisała rolę szaleńców. Po 36 godzinach wygłodniały i szalony już chyba wtedy Rejtan, opuścił salę. Nie jadł i nie pił by nie iść do toalety i być zaaresztowanym. Nie poddał się groźbie kondemnaty - utraty dóbr i kar kryminalnych. Kiedy wszystkie nadzieje zawiodły, wrócił na Litwę i według tradycji rodzinnej popadł w obłęd. 8 sierpnia 1780 roku odebrał sobie życie kalecząc się szkłem. Nie założył rodziny, Polska pozostała jego główna branką do końca dni. Nie udało się nawet ustalić, gdzie jest pochowany. Badania szczątków z Hruszówki w 1930 roku nie doprowadziły do jednoznacznej konkluzji.

Wystąpienie Reytana powinno wyczulić nas na te wszystkie wypowiedzi współczesnych grabarzy polskości, których działania nastawione są z premedytacją na gaszenie ducha narodowego, lżenia dobrego imienia konfederatów barskich, powstańców kościuszkowskich, listopadwych, styczniowych, bohaterów legionowych, powstańcow Warszawy i Wilna, żołnierzy niezłomnych wszystkich wojen. Polska nie zginie tak długo jak będzie żywy sarmacki duch.

W filmie Juliusza Machulskiegoo p.t. Szwadron jest scena rozmowy pułkownika Markowskiego, Sarmaty z krwi i kości, z Moskalem Jereminem. Na stwierdzenie Moskala, że powstanie było szaleństwem i nie miało szans powodzenia, Markowski - legenda powstania styczniowego - zapytał go co by zrobił, gdyby się znalazł w następującej sytuacji:

Kiedy w końcu po latach katorgi i tułaczki pozwolono ci wrócić do Ojczyzny, i nagle wybucha powstanie, nie powstanie, bezmyślny bunt niewolników, którzy nie mogą już dłużej wytrzymać ucisku najeźdzców. Bliskie im kobiety zgwałcono, przyjaciół i krewnych zabito. A ty wiesz, gdzie zakopałeś szablę i karabin. Co byś zrobił? 11

Na to pytanie, życzliwy Polsce Moskal, nie miał odpowiedzi.

Duch oporu i niezgoda na bezprawie, ciągłość tego oporu, która przywróciła w końcu Polsce niepodległość, biorą początek z szaleńczego, jak by chciało się rzec, gestu - "nie pozwalam, po moim trupie". Autor tego historycznego przedstawienia - Tadeusz Reytan - zasługuje na naszą wieczną pamięć i cześć.

Giną ślady polskości na Kresach, i los ten nie ominął szczątkow Tadeusza Reytana. W kraju dziś zwanym Białorusią, który ledwo zipie, ale nikt o jego rozbiorze nie myśli, możemy się natknąć na ruiny kaplicy i tablicę umieszczoną na kamieniu, gdzie widnieje taki oto napis:

"Tadeusz Rejtan, syn tej ziemi, urodził się 20.08.1742 roku w Hruszówce i tu zmarł 08.08.1780 roku jako poseł nowogródzki na sejm warszawski. W 1773 roku protestował przeciwko zatwierdzeniu pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej Polskiej. Prześladowany za ten czyn, nieszczęście Ojczyzny przypłacił zdrowiem, a potem życiem. Był wzorem patriotyzmu dla wielu pokoleń Polaków. Cześć jego pamięci."

Post Scriptum

Budujmy dwory i nie zapominajmy o pięknych siedzibach ziemiańskich na Kresach, chociażby jak ta w Hruszewie. Ileż tam jest dziedzictwa narodowego, które zasługuje na uratowanie od zniszczenia i zapomnienia. Jeśli kiedyś, z Bożą pomocą, uda nam się zobaczyć replikę dworu Tadeusza Reytana na Pomorzu, w Wielkopolsce, na Podlasiu, czy gdziekolwiek, wtedy będziemy mogli być pewni że Reytan jest z nami, i duch sarmacki nigdy nie zaginie. Przy całym szacunku dla Fryderyka Chopina, Żelazowa Wola to nie jedyny, i normatywny wzorzec polskiego dworu; są ich tysiące.

Przypisy

1. Albertrandy, Jan Chrzciciel, fragm. wiersza
2. Kaczmarski, Jacek, Rejtan, czyli raport ambasadora
http://www.youtube.com/watch?v=pe6mqxaclyI&feature=related
3. ibid.,
4. Rostworowski, Emanuel, Ostani król Rzeczpopoliteejj. Geneza i upadek Konstytucji 3 Maja, Wiedza Powszechna, Warszawa, 1966, s.62.
5. Sorel, Albert, Kwestia wschodnia w XVIII wieku, PIW, Warszawa, 1981, s.
6. Kamieński, Henryk, O prawdach żywotnych narodu polskiegoo, [1844], w: Filozofia i myśl społeczna w latach 1831-1864, Wyd. Walicki, Warszawa, 1977, s.410-413.
7. Rok 1863, [Odczyt z 1924 roku]. w: Józef Piłsudski, Pisma-mowy-rozkazy, t. 5, Warszawa, 1931, s. 256-277.
8. ibid.
9. Jasienica, Paweł, Rzeczpospolita Obojga Narodów. Calamitatis regnum, PIW, Warszawa, 1982, s. 334
10. Opaliński, Łukasz, Obrona Polski [1648], w: Łukasz Opaliński, Wybór pism, wyd. G.Grzeszczuk, Warszawa, 1959, s167-183.
11. "Szwadron", film fabularny, scenariusz i reżyseria Juliusz Machulski
Scenariusz filmu powstał na podstawie opowiadań Stanisława Rembeka Igła wojewody i Przekazana sztafeta. Akcja filmu toczy się podczas powstania styczniowego.

Zygmunt Jasłowski

16.10.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet