Jezuici - renesans polskości w epoce Baroku - cz.3 - Zygmunt Jasłowski  
 


Jezuici - renesans polskości w epoce Baroku - cz.3
Kultura i obyczaje Rzeczpospolitej: pałac, dwór, kościół i klasztor

Wstęp - ożywienie wiary i kultury

Polska katolicka, związana od zarania swej państwowości z Rzymem, byłaby już dzisiaj tylko epizodem historycznym gdyby nie min. usilne działania Towarzystwa Jezusowego w zwalczaniu protestanckiej herezji. Protestanckie wysiłki całkowitego demontażu Kościoła Rzymskiego i państw katolickich okazały się katastrofalne w skutkach dla całej Europy, a i sama Rzeczpospolita nie wyszła z nich bez szwanku. Preludium miało miejsce w roku 1588 na Kanale La Manche, gdzie niezwyciężona armada hiszpańska udająca się po koronę angielską dla Filipa II została zniszczona przez burzę. Mógł to być koniec marzeń Anglii o panowaniu na morzach i koniec protestantyzmu, ale stało się inaczej - ta klęska stworzyła podwaliny pod potęgę morską Anglii. Zaledwie w dwa lata później, w roku 1600 powstała handlowa Kompania Wschodnioindyjska i pierwsza kolonia angielska w Ameryce, Virginia. Potęga Rzeczpospolitej została złamana przez Szwedów w kilkadziesiąt lat później. Historycy są na ogół zgodni, że od czasów potopu szwedzkiego Polska nigdy już nie odzyskała siły i potencjału, który posiadała przed tą protestancką inwazją. Wygnanie heretyckich Szwedów z Polski stanowiło jednak ważną cezurę czasową, bo to od tego momentu, i aż do czasów rozbiorów katolicyzm przeszedł do kontrnatarcia, a momentem kulminacyjnym była odsiecz Wiednia roku 1683, kiedy to siła militarna Rzeczpospoltej zabłysła po raz ostatni. A podzwonnym starego ducha Polaków-katolików była, oczywiście, przeprowadzona z olbrzymim wigorem konfederacja barska 1768-1771.

Działania jezuitów widoczne były szczególnie w kulturze: powstawały piękne budowle barokowe o przeznaczeniu świeckim i sakralnym, rozwijała się rzeźba i malarstwo, powstawały dzieła muzyczne i literackie. Co może jest rzeczą najbardziej istotną to to, że w tym okresie właśnie okrzepła polska katolickość i sarmatyzm, z których to dobrodziejstw czerpiemy do dziś.

Opowieść o tym pięknym, choć bardzo niespokojnym, okresie chciałbym zacząć od ważnego epizodu z dziejów polskiej architektury. Otóż w latach 1587 - 1603 na zamówienie marszałka wielkiego litewskiego Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła w Nieświeżu ukończono budowę kościoła jezuickiego pod wezwaniem Bożego Ciała. Dla nas Polaków jest to bardzo ważna budowla, gdyż była pierwszą w tym stylu nie tylko w Polsce, ale także w Europie Wschodniej. Kościół był novum w tamtych czasach, a służyć miał zgromadzeniu jezuitów i powstał z ich inspiracji. Była to bazylika przykryta kopułą i posiadająca barokową fasadę. Fundacja mówi nam też coś niecoś o dawnych Polakach - wielkie rzeczy mogły powstawać na zupełnej prowincji jeśli tylko znalazł się mecenas.


Jezuicki kościół p.w. Bożego Ciała w Nieświeżu

Pamiętam kontrowersje z czasów PRL-u kiedy to Jaruzelski zaincjował na swą chwałę budowę metra w stolicy, a wtedy środowisko Soldarności podniosło huk, że on buduje metro w Warszawie a Szczecin nie ma nawet porządnego dworca autobusowego. Barok natomiast był okresem kiedy pod mecenatem świeckim i duchownym, często wśród ruin i zgliszcz, powstawała polska kultura sytuowana w wielkich, średnich, a nawet bardzo małych miejscowościach. Tam gdzie był król, magnat, bogaty szlachcic, biskup czy klasztor, powstawał ośrodek kultury. A już szczególnie polskim rozsadnikiem kultury rozsianej dość równomiernie po całym kraju był dwór średniego szlachcica. Rodziły się więzi lokalne, społeczne i duchowe na szczeblu parafialnym, a z tego rodziła się kultura sarmacka, której jezuici byli ważnymi udziałowcami. Od tej kultury nie ma ucieczki, ta kultura jest naszą tożsamością, jej destrukcja byłaby końcem Polski.

Aczkolowiek to z pojęciem renesansu. a nie baroku, zwykli jesteśmy kojarzyć odrodzenie kultury antycznej, prawdziwy cud w kulturze polskiej na wielką skalę nastąpił właśnie w dobie barokowej na przelomie XVI i XVII wieku. Okres ten często, i bardzo niesłusznie, jest utożsamiany jako czas ciemnoty i zabobonu. Prawda jest zgoła inna: był to bezsprzecznie czas restauracji podniszczonej wojnami i ruchami heretyckimi substancji katolickiej monarchii. Działo się wtedy w kulturze polskiej tak dużo że tylko encyklopedyczne opracowanie mogłoby sprostać zadaniu opisania tego wszystkiego co wtedy dokonano. Mnie samemu wydaje się ważniejszym odtworzenie nastroju katolickiej dynamiki w kulturze oraz dokonanie oceny działania Towarzystwa Jezusowego na tym polu.

Architektura i sztuka

Rozwój architektury i sztuki barokowej należy wiązać z szeroką akcją kontrreformacji, zwłaszcza jezuitów (ale nie tylko), budowanie nowych kościołów i przebudowywanie starych. Jednakże był to tylko najbardziej zewnętrzny przejaw działalności Towarzystwa Jezusowego, bowiem obok budownictwa barokowego o charakterze sakralnym, jezuici budowali także szkoły, seminaria, kolegia, akademie, uniwersytety oraz bursy dla studentów. Przy czym specyfiką polską było mieszanie elementów stylu renesansowego z nowym stylem, z barokiem. Dlatego też nie brak było w Rzeczpospolitej budowli o cechach przejściowych, manierystycznych. Dotyczyło to w największym stopniu budowli przebudowywanych. A były to budowle dla katolicyzmu polskiego tak ważne jak katedry w Gnieźnie i Krakowie, oraz klasztor Paulinów na Jasnej Górze.

Wysiłki jezuitów i innych zakonów tego okresu na polu architektury wpływały na wzmocnienie dumy Polaków, ich wiary, autorytetu króla i prestiżu polskiego państwa. Obok budowli monumentalnych autorstwa znanych architektów powstawały budowle skromniejsze, ale z czasem coraz dojrzalsze, według projektów domorosłych architektów polskich. Z jednej strony jak Rzeczpospolita długa i szeroka zaczęly się pojawiać najwyższej klasy kościoły i klasztory barokowe o bardzo ambitnych parametrach architektonicznych, które często opierały się na najlepszych wzorcach rzymskich, a z drugiej strony w szranki budownictwa wstępowali Polacy. Nie bez znaczenia był tu proces polonizowania się pod wpływem kontrreformacji miejskiej ludności pochodzenia obcego, w której szeregach było sporo wybornych rzemieślników, architektów, budowniczych i artystów. Podobne zjawisko miało miejsce w Anglii Henryka VIII i Elżbiety I, kiedy to angielska wytwórczość została solidnie podbudowana dzięki holenderskim uciekinierom z hiszpańskich Niderlandów.

Korona i Wielkie Księstwo Litewskie były wystarczająco bogate by finansować przedsiewzięcia budowlane wymagające udziału profesjonalistów w dziedzinie. Zatrudniano przy tym wybitnych architektów włoskich, niderlandzkich i niemieckich. Co prawda jezuici nie byli jedynymi mecenasami, ale to oni chyba najbardziej dodawali impetu budowom i rozbudowom, to oni uwznioślali polski krajobraz wiejski i miejski, co było szczególnie widoczne tam gdzie przeszedł walec wojny. Barok polski miał także innych, nie-jezuickich, mecenasów: był przecież dwór królewski, pałace i dwory magnatów i średniej szlachty, byli bernardyni, karmelici, dominikanie, paulini, franiszkanie itd. Ja skupiam tu swoją uwagę na mecenacie z kręgu jezuickiego, choć fundatorami są przede wszystkim ludzie świeccy. To jezuici byli jednak głównym motorem przemian w Polsce mieli bowiem edukację w Polsce w rękach, to oni kształtowali świadmość Polaków w tamtym czasie, co zresztą ludzie "postępowi" mają im do dziś za złe. Dzięki nim nowości rzymskie przyjmowały się w Rzeczpospolitej bardzo szybko, gdyż chrześcijaństwo obok sarmatyzmu, stanowiło główny fundament polskiej kultury szlacheckiej. Wyżej wspomniany kościół w Nieświeżu projektu architekta-jezuity Jana Marii Bernardoniego zbudowany dla Radziwiłła, powstał zaledwie 5 lat po konsekracji rzymskiego Il Gesu.

Bardzo piękne wspomnienie dotyczące nieświeskiego zamku pozostawił potomności Stanisław Cat Mackiewicz: "Olbrzymie to zamczysko składało się z sal ozdobionych setkami portretów radziwiłłowskich, setkami zbroi z rozwieszonymi pasami słuckimi, to jest pasami noszonymi przez dawnych Polaków, robionymi z jedwabiu o oryginalnych deseniach, wreszcie setkami rogów jelenich i łosich. Kompletów zbroi było w Nieświeżu przeszło 2000 tysiące..." . Jakże ważne to świadectwo kultury sarmackiej, także witalnej w Wielkim Księstwie Litewskim.

To przede wszystkim jezuici, podobnie jak w dobie renesansu królowa Bona z rodu Sforzów, przenosili wzorce rzymskie do Polski. Zapewne Włosi nie czuli się już wtedy w Rzeczpospolitej całkiem obco. Lanchius i Briano tworzyli m.in. we Lwowie w latach 1610-1631, Franiszek Placidi zbudował kościół pijarów w Krakowie, 1759-60, Trynitarzy, Kraków-Kazimierz, 1752-58), Jan Trevano i Józef Brecio (kościół Św. Piotra i Pawła w Krakowie, 1605-19), Jan Falconi, kaplicę Oświęcimów w Krośnie, 1650, Krzysztof Bonadura (kościół parafialny w Grodzisku Wielkopolskim, 1628-48). Wybitne realizacje architektoniczne pozostawili: Hieronim Canavesi, Jan Maria Padovano i Santi Gucci.

Istotny jest fakt, że to jezuici byli w dużej części pośrednikami tych wędrówek włoskich artystów na północ, którzy z kolei przenosili wzorce o wybitnych parametrach artystycznych do Polski. Szerzenie sztuki i architektury barokowej uważali jezuici za misję propagowania cywilizacji chrześcijańskiej w wymiarze duchowym i materialnym. Barok zbliżał katolików-chrześcijan zamieszkałych w odlegle położonych od siebie krajach: Polaków, Litwinów, Portugalczyków, Niemców, Francuzów, Włochów czy Hiszpanów. Dzięki architekturze, sztuce, muzyce i literaturze jedność ta zbliżała do siebie wiernych Kościoła Rzymskiego. To na tym m.in. polegała potęga europejskiego katolicyzmu w kontraście do rozbitego i pogrążonego w wewnętrzych sporach protestantyzmu.

Rzym "przyszedł" do Krakowa w formie doskonale zaprojektowanego jezuickiego kościoła Św. Piotra i Pawła (1596), w którym na podłużnym planie krzyża łacińskiego została centralnie umieszczona kopuła. To ten kościół właśnie okazał się najbliższą realizacją ideału rzymskiego Il Gesu. Jak zauważył historyk sztuki Adam Miłobędzki, jezuickie kościoły w Krakowie, Lublinie i Nieświeżu acz wszystkie oparte na planie Il Gesu, różniły się jednak od siebie dość znacznie. W Lublinie brak transeptu (nawa poprzeczna), w Nieświeżu nie tylko że brak jest przy nawie jednej z par kaplic, a skala budowli jest mniejsza; wszystkie składniki są zredukowane, długość kościoła skrócona, dzięki czemu zyskał on na zwartości, a wszystkie przestrzenie są wyraźniej podporzadkowane głównemu ołtarzowi. W Krakowie opuszczone zostały jedynie kopułowe kaplice przy transepcie. Za to nawy boczne zastępuje szereg przyległych kaplic podzielonych niezwykle masywnymi filarami z przejściami, które spełniają zadanie przeciwdziałania siłom rozporowym przenoszonym z kolebki sklepienia głównego. We wnętrzu kościoła Św. Piotra i Pawła możemy być świadkami triumfu kontrreformacji środkami artystycznymi charakterystycznymi dla baroku. Uwidaczniają się one w stopniowym narastaniu przestrzeni przez zastosowanie odpowiednich kompozycji architektonicznych i efektów malarskich. W krakowskim kościele Św. Anny efekty te zostały jeszcze bardziej zwielokrotnione.


Kościół Św. Piotra i Pawła w Krakowie, wnętrze

Triumf Kościoła Katolickiego nad heretykami został najpełniej ucieleśniony właśnie w architekturze i sztuce, gdzie monumentalność i wspaniałość form dekoracyjnych musiały olśniewać wiernych, potęgować religijność, unaoczniać potęgę wiary katolickiej. Przy pierwszym spojrzeniu siłą przyciagającą były piękne fasady ozdobione posągami, a wewnątrz ton nadawały rzeźby i malowidła.


Rzeźby przy kościele Św. Piotra i Pawła w Krakowie

Istotną rolę spełniały przedmioty wewnętrznego wyposażenia - ołtarze, ambony, czy stalle. Swój rozkwit przeżywała polska rzeźba: rzeźbiono w drewnie, alabastrze, marmurze, a także w srebrze. Jak nigdy przedtem artyści-snycerze wydobywali bardzo charakterystyczne dla baroku bogactwo form, które podkreślały fantastyczność i dążenie do niezwykłości. Stąd motywy dekoracyjne przybierały kształt liści, kwiaty stylizowane na różny sposób i kłącza, komponowane razem z owocami, rogami obfitości, smoczymi paszczami, językami płomienia, oraz fantastycznymi wyobrażeniami ludzi i zwierząt. Polska miała doskonałego rzeźbiarza związanego ze śląskim Wrocławiem, Jana Urbańskiego; wybitnym złotnikiem był Tobiasz Jasłowski (ur. w roku 1590), znany z wykonawstwa barokowych kielichów, monstrancji i polichromii dla kościołów głównie w poznańskiem i kaliskiem w II połowie XVII wieku. Jest to okres kiedy daje się odczuć wpływ mistrzów wykształconych w Krakowie. Obecność w Poznaniu Tobiasza Jasłowskiego, Stanisława Szwartza, Jana Różyckeigo, Wojciecha Budzyniewicza, Jacentego Piątkowskiego, Michała Meissnera, Marcina Endemanna oraz Jana Dilla z Frankfurtu nad Menem, zaświadcza o dużej mobilności tej grupy.

Już na poczatku XVII wieku powstało wiele nowych kolegiów i kościołów jezuickich w Lublinie, Sandomierzu, Warszawie, Kaliszu. Każdy niemal kościół to kawałek historii Polski. Na przykład kościół katedralny p/w Św. Franciszka Ksawerego w Grodnie ufundował król Stefan Batory. Miało to być miejsce spoczynku tego monarchy. Dokonał on zapisu dla tegoż kościoła:

"z pieniędzy na wykupno jeńców zostanie 30.000 złp., z tych 10.000 złp. oddaię na budowę kościoła i kollegium grodzieńskiego... Dobra moje przeznaczone na użytek i erekcję kollegium grodzieńskiego ... na wieczne czasy przysądzamy y leguiemy."

Niestety król zmarł, gdy budowa była tylko w połowie ukończona.


Kościół katedralny p/w Św. Franciszka Ksawerego w Grodnie, ołtarz główny

Piękno mecenatu dawnych Polaków polega na tym, że utożsamiali oni swoje sukcesy i zwycięstwa z wolą Bożą, z opieką Chrystusa i Bogurodzicy. Patronował tym działaniom zakon - Towarzystwo Jezusowe. Już Zygmunt August wziął jezuitów pod swoją protekcję, sprzyjali im Stefan Batory, Jan III Sobieski, a szczególnie Zygmunt III Waza.

Obyczajowość: szlachcic i mnich, dwór i klasztor

Przez wieki dwór średniego szlachcica urósł do rangi narodowego symbolu. Początkowo rycerze broniący rubieży Rzeczpospolitej mieszkali we wieżach obronnych zbudowanych z cegły i kamienia, lub w drewnianych, otoczonych palisadami i rowami, fortalicjach. Barokowe dwory, podobnie jak barokowe kościoły, były zwykle dziełem mistrzów ciesielskich, choć projektował je z reguły architekt-fachowiec bądź dyletant. Większość dworów była -jak pisał Mickiewicz-z drewna lecz podmurowanych, a ściany z reguły bielono. Były one często sytuowane na wzniesieniach, w otoczeniu starych drzew. Po okresie renesansu, kiedy do dworu wchodziło się przez ganek kryty daszkiem opartym na słupach, barok dalej czerpiący jak renesans z osiągnięć antyku, zaczął stosować mansardowe dachy, a miejsce renesansowych alkierzy zajęly ryzality. W czasie potopu szwedzkiego wiele tych budowli spłonęło, a jednocześnie do Polski przywędrował klasycyzm, który wprowadził we dworze plan symetryczny i osiowy, a wejściowy ganek zastąpił wspartym na kolumnach portykiem z tympanonem. Atrakcyjnie prezentował się dwór wewnątrz. Posiadał wiele pokoi - sień, izbę stołowa - jadalnię, pokoje gościnne, sypialnie, spiżarnie, a często także prywatną kapliczkę ze świętymi obrazami.


Dwór barokowy w Janowcu

Zmiany w architekturze, kształowanie się stylu polskiego, nie można oddzielać od życia duchowego dawnych Polaków, i ich kontaktów ze stolicą Św. Piotra. Społeczność zakonna, jezuicka ale nie tylko, poza wpływami rzymskimi, pozostawała pod przemożnym wpływem sarmackiego stylu życia polskiego społeczeństwa świeckiego. Sarmatyzm przenikał w sposób całkiem naturalny do klasztorów przez stały kontakt ze światem zewnętrznym. Szczególnie w przypadku jezuitów nie powinno to dziwić, gdyż - jak zauważył Kitowicz - trzon tego zakonu stanowiła szlachta, a jak już przyjęto nie-szlachcica, to albo był to cudzoziemiec (kryterium języka), albo jakiś artysta czy syn burmistrza.


Klasztor w Krasnymstawie

Zamożny szlachcic nie tylko posyłał synów i córki do klasztoru, ale także posiadał ambicje by klasztory fundować. I tu trzeba zaznaczyć, że nie jest prawdą jak twierdziło wielu komunistycznych historyków, że religijność szlachty w tatmym okresie była bardzo powierzchowna. Otóż, wręcz przeciwnie, dla niejednego szlachcica fundacja wynikała z bogatej potrzeby wewnętrznej, potrzeby ducha, podpartej głębokimi motywami. Prestiż i pobożność z pewnością były istotne, ale nie mniej ważnym był fakt, że fundator nie tracił wpływu na swą fundację i jej majątek. Więcej, zachowywał on znaczący głos przy wyborze władz domu zakonnego. Należało mu się też pierwszeństwo w lokowaniu tam swych krewnych, a w czasie wojen, których było wiele w tamtych czasach, klasztor mógł zapewnić jego rodzinie azyl i schronienie. Szybki wzrost liczby klasztorów w ówczesnych czasach musiał więc posiadać olbrzymie znaczenie społeczne, wykraczające daleko poza sferę religiną.

Dwór i klasztor wraz z kościołem w okolicy, stanowiły trzon polskiej kultury. Drewniane dwory parterowe były wygodne, ich koszt był stosunkowo niski, były łatwe to zaprojektowania i zbudowania. Ponieważ w tym czasie było już wiadomo, że wobec postępu urządzeń wojennych, ich funkcja obronna stala się nieistotna, stąd też mogły się one dowolnie rozrastać. Siedziba ziemianina stała się synonimem wszystkiego co polskie, a kult sielskości stał się podstawowym składnikiem sarmatyzmu. Wewnątrz nie zabrakło rekwizytów wojennych: szabel, kolczug, buńczuków, koncerzy czy burdyganów, a także portretów przodków, herbów i starych dokumentów przechowywanych w zdobionych skrzyniach.

Nawet formy sporów pomiędzy zakonami przybierały formę sarmacką i nie odbiegały zbytnio od szlacheckiego sejmikowania. Byli też tacy, którzy uważali, że mimo ostentacyjnej dewocji, klasztory poddawały się zbytnio sarmackiej rubasznej fantazji. Nawet przybyli z Francji jezuici hołdowali wpływom sarmackim, a wizytujący Polskę Wincenty a Paulo piętnował ich zwyczaj ucztowania razem ze szlachtą. Wstąpienie do klasztoru było honorem dla rodziny: oczywiście szlachcic czy szlachcianka pochodzący z dobrego rodu zachowywali prestiż i zwyczaje wynikające z ich urodzenia, a ci co byli skromnego pochodzenia nabierali w klasztorze szlacheckich manier, także z czasem mogli się nawet podszyć pod stan szalchecki. W środowisku duchownym nie było to tak istotne jak w środowsku świeckim, i nie było napiętnowane towarzysko. Rezultatem tych interakcji dworu z klasztorem były silne więzi społeczne, religijność i patriotyzm. Nie zapominajmy też o całej tej sarmackiej skłonności do wykwintnego stroju, biesiadowania, oracji, mszy świętych i procesji.


Portret trumienny z Olkusza

Symbolem najbardziej polskim w sztuce, może poza plakatem okresu PRL-u, jest barokowy portret trumienny. Z tych, tak często nieudacznie namalowanych potretów, możemy zobaczyć siebie takimi jakimi byliśmy dawniej. A i nasi władcy: Zygmunt III, Władysław IV, Jan Kazimierz czy Jan III Sobieski mieli doskonały gust. Choć mecenatowi Sobieskiego w architekturze czy malarstwie daleko było do mecenatu Zygmunta III Wazy, to jednak ten król-ziemianin gust miał sarmacki: kochał wschodni przepych oraz sztukę islamu, a jednocześnie trzymał na swym dworze wielu doskonałych malarzy, rzeźbiarzy i architektów o zachodnioeuropejskiej orientacji artystycznej. Na tym właśnie polegał polski cud okresu baroku.

Konkluzja

Cóż dziś wyraża najpełniej trwałość naszej wiary i naszego państwa jeśli nie msza święta w katolickim kościele. Msza jest aktem oddania Bogu w Trójcy Jedynemu i Prawdziwemu. Msza trydencka była szczególnym teatrum do którego powinniśmy powrócić. Począwszy od momentu chrztu naszego księcia Mieszka przez ponad 1000 lat Polska wytrwała w katolicyzmie. My Polacy nie mamy żadnej pisanej historii pogańskiej, bowiem przed chrztem Mieszkowym - jak zauważył profesor Andrzej Nowak - byliśmy tylko rezerwuarem niewolniczej siły dla bogatych państw Bliskiego Wschodu. Dziś kiedy nasz "własny" rząd wydrzeć chce nam Boga z serca, zniszczyć naszą wiarę, kulturę i tożsamość, sprowadzić nas do poziomu nieświadomego swych korzeni stada, powinniśmy się obudzić i przestać się lękać.

Nasza kultura powinna nas tylko umacniać w wierze przodków. Dużo tu mamy do zawdzięczenia Towarzystwu, które za patrona obrało sobie Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego.

dr Zygmunt Jasłowski

12.12.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet