Polak wiecznie za korodonem - Zygmunt Jasłowski  
 


W Zygmuncie bije dusza narodu

Polak wiecznie za korodonem

Ojczyzna - Ziemia dla człowieka jest jego siedliskiem, a tej część ta, na której się kto rodzi, jest jego ojczyzną. Miłość własna każdego, będąc zamiarem szczęścia i ku temu zwracająca zadanie, twierdzi takowy wyrok, że tam ojczyzna, gdzie dobrze. Zdanie to nie jest zdaniem prawdy, bo gdzie dobrze, tam dobrze, ale żeby tam była ojczyzna, gdzie dobrze, to nieprawda; ojczyzna człowieka jest tylko ta ziemia, na której się urodził, bo ta ma najściślejszy związek z jego osoby bytności.
- Franciszek Salezy Jezierski (1740-1791) 1

Nie o Polakach poza granicami ma być tu mowa, lecz o Polakach "za kordonem", jeśliby użyć staropolskiego określenia, tzn. tych Polakach, którzy od wieków nie wyjeżdzając ze swej Ojczyzny, nagle znaleźli się wbrew własnej woli poza granicami państwa polskiego, lub tam pozostała ich ojcowizna i spuścizna narodowa, tam dalej mieszkali, i często do dziś mieszkają, oddzieleni od swych rodaków. Na przykład, na Ukrainie mieszka do dziś od 140 do 900 tysięcy Polaków. Na Białorusi oficjalne dane podają już tylko 295 tysięcy, podczas gdy strona polska szacuje te dane na od 0.5 miliona do 1.2 miliona. Wobec polskich szacunków w Rosji mieszka około 300 tysięcy Polaków. Na Litwie ich liczba jest w przybliżeniu ta sama co w Rosji, choć z niekorzyścią dla strony polskiej. Dane odnośnie Niemiec są trudne do oszacowania, gdyż Niemcy od wieków sączyły polską krew. Nie ma drugiego takiego kraju z podobnymi "osiągnięciami" w wynaradawianiu. Obecna liczba ok. 2 milionów, odnosi się w dużym procencie do emigrantów zarobkowych po wojnie, a zwłaszcza po wejściu do Unii. Polaków w Niemczech trudno jest traktować jako za-kordonowców, gdyż mieszkają oni na obcym terytorium, i od czasów hitlerowskigo dekretu z września 1939 roku nie mają tam statusu mniejszości narodowej. Jaka może być liczba Polaków wyssana przez Niemcy po zaborach, z Wielkopolski, Mazur, Warmii i Śląska, nikt nie wie, ale napewno była ona bardzo duża, a ich potomkowie są już dziś Niemcami.

Liczba Polaków w Republice Czeskiej jest oparta na podstawie deklaracji narodowościowej na ok. 40 tysięcy, ale napewno jest większa, gdyż podziały narodowościowe wśród Słowian zachodnich, nie są tak ostre i głębokie jak w przypadku Rosjan (Słowian wschodnich z domieszką mongolską) czy też Niemców, jako że oba te narody często zagrażały wręcz bytowi biologicznemu Polaków. To są te dwa narody, które od lat redukują polskość w każdej formie: populację Polaków, ich język, granice, kulturę oraz materialny stan posiadania. Bycie Czechem (szczególnie na zewnątrz) nie jest dla Polaka tak bolesne jak bycie Niemcem czy Rosjaninem. W Czechach zapewne można być jednym i drugim zarazem. Cała ta sytuacjja Polaków za kordonem jest w dużej mierze wynikem upadku I Rzeczpospolitej.

I tu oddam głos pewnemu dobremu Niemcowi (nie wszyscy oni źli), Ernestowi Ludwikowi Posseltowi (1763-1804), który tak oto naświetlił sytuację Polski po trzecim rozbiorze w roku 1795: "Państwo polskie nie istnieje... Odtąd dzieje i geografia Europy jest krótsza o jeden rozdział: państwo, które w epoce swego rozkwitu nadało prawa całej Pólnocy, istnieje teraz tylko jako antyk; trzeba go szukać na mapach Rosji, Austrii i Prus". 2


Kościół Św. Anny - Wilno

Otóż dziś jest naszą nie tylko wolą, ale i obowiązkiem odkurzać stare księgi, gdzie spoczywa kod starożytnych Polaków-Sarmatów, obrońców chrześcijańskich rubieży, ludzi silnej woli, wielkiej odwagi i determinacji. Musimy poznawać Polskę antyczną, bowiem tylko wtedy gdy odrzucimy wszystkie myśli bałamutne, które wtłacza nam się do głowy od czasów Piotra I oraz pruskich Fryderyków, to tylko wtedy będziemy mogli usłyszeć głos wolny naszych przodków zaklęty w dzwonie Zygmuncie. Jest to głos-dźwięk naszej wielkiej monarchii, która przy największych tylko okazjach przypomina o sobie wtedy kiedy czcimy w naszym narodzie największych. Dzwon Zygmunt pięknym, matowym, chwytającym za serce dźwiękiem, wzywa byśmy uwagę nasza zwrócili ku czasom Złotego i Srebrnego Wieku Rzeczpospolitej, bo tam uśpiona jest polska wielkość - w antycznych księgach i pergaminach, w kamieniach wielkich zamczysk, w starych dworach, i przepięknych, drewnianych i murowanych kościółkach, oraz na cmentarzach. Tam właśnie, na rozległych terenach Polski dzisiejszej oraz na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej, spoczywa nasza przeszłość czekająca na nowych profesorów Zinów, którzy potrafiliby wytłumaczyć tym co są naszą przyszłością to czym była nasza bogata historia. Rugowanie historii ze szkół jest nie mniej nie wiecej niż redukowaniem polskości, bowiem nawet wtedy kiedy nie mieliśmy nic, kiedy Polski nie było na mapie Europy, to mieliśmy swoją dumną historię. Dziś ma ona nam pomóc w odzyskaniu pełnej suwerenności i niepodległości.


Pamieć historyczna potrzebna jest nam po to byśmy mogli spojrzeć trzeźwym okiem na naszą współczesność. Nie bójmy się współczesności, gdyż jest ona kontynuacją naszej historii, dziś historia staje się na naszych oczach, a to co jest dziś współczesnością, jutro już będzie przeszłością. To dziś jednak polskość ulega ciągłej redukcji, i na to jako ludzie współcześni, by potomni się z nas nie śmiali, nie powinniśmy pozwolić. Wrogowie Polski, ci wewnętrzni Moskale i Prusacy, oraz ci zewnętrzni zawsze agresywni, wytrwale pracują byśmy znowu jak dawniej poczuli się "za granicą" u siebie w domu. Oni chca byśmy tak jak dawniej zmuszeni byli "jeździć za kordon" by zobaczyć swych ziomków, lub dowiedzieć się coś więcej o Polsce, która kiedyś była. Oni to wypreparowali nam polsko-języczne gadzinówki do rozwadniania polskich mózgów i wychowali kilka milionów posłusznych im konsumentów, "co to chcą żyć normalnie" (a kto im nie daje!), a od spraw polskich stronić. Tak ich nauczono w TV i polsko-języcznej gazecie, by dbali o swoje pelargonie na balkonie i kryształy w kredensie, bo od myślenia i od polityki to już kraj nasz ma "słusznie wybranych ludzi". Otóż, ksiądz Piotr Skarga (1536-1612) w swych "Kazaniach Sejmowych" w okresie gdy w Polsce szalały luterskie i kalwińskie herezje tak przestrzegał Polaków: "Gdy okręt tonie, a wiatry go przewracają, głupi tłumoczki swoje opatruje i na nich leży, a do obrony okrętu nie idzie, i mniema, że sam się miłuje, a on sam się gubi. Bo gdy okręt obrony nie ma, i on ze wszystkim, co zebrał, utonąć musi". 3 Glupi! Pelargonie wasze zwiedną, a kryształy zostaną rozbite!

Piszę o tym, bo realne zagrożenie podziału państwa istnieje i dziś. Bądźmy czujni, bo jak zauważył już kiedyś pan Grzegorz Braun, likwidacja państwa polskiego nie będzie ogłoszona w telewizji lub w radio, będziemy przez pewien czas żyli w świadomosci, że Polska dalej jest, ona będzie, ale nie będzie już nasza, nie będzie w naszych rękach. Jak nas zregionalizują to będziemy "integralną częscią Europy", tyle że z czasem Europa wprowadzi zakaz przemieszczania z lepszych "nowo-niemieckich" regionów do "nowego Generalnego Gubernatorstwa", gdzie nas stłoczą. Nie będzie już wtedy nawet cienia polskiego rządu w Warszawie. Przedtem jednak wsączą cały ten talent, który Polska jeszcze posiada, oraz wyślą bardziej przedsiębiorcze jednostki na wieczne saksy poza prawdziwe granice polskości. Co piękniejszych Polaków, a naród tu ludzie mówią piękny, wybiorą do uszlachetnienia swych ras. Pamiętamy chyba Lebensborn i 200 000 dzieci z Litzmanstadt (Łodzi) oraz piękne Polki produkujące przymusowo aryjczyków z SS-manami.

Trzeba mieć na względzie, że polskie granice otworzyły się w kierunku zachodnim, południowym i północno-wschodnim, ale nowe kordony buduje się między Polakami przede wszystkim wewnątrz. Inspiracją dla tych działań jest koncept Europy regionów. Polsko-języczne, ale nie polskie bynajmniej, media pracują wytrwale by utwierdzać w świadomości Polakow niegdysiejszą wymuszoną rozbiorami przynalezność Śląska, Pomorza, Warmii i Mazur do Niemiec, antagonizując przy tym mieszkańców różnych części Polski posiadających odmienne dośwadczenia historyczne. A przecież wiadomą rzeczą jest, że doświadczenia Polaka z Naddnieprza, Śląska czy terenów byłego Wielkiego Ksiestwa Litewskiego są diametralnie różne. Obaj nasi sąsiedzi, zarówno Niemcy jak i Rosjanie, zachowują się podobnie jak to czynili w wiekach przeszłych, z tym że dziś robią wszystko by zahamować dynamikę rozwoju ekonomicznego Polski, zablokować wydobycie gazu z łupków oraz podzielić polskie społeczeństwo politycznie, regionalnie i ekonomicznie. Służą temu zakulisowe działania polityczne, agenturalne i medialne. Czarne wrony juz krążą nad Polską, czekając na swój łup. Słaby, niedołężny, nieprofesionalny, oraz zawsze im posłuszny rząd w Warszawie, jest ich naturalnym sprzymierzeńcem. Tylko radykalne przebudzenie polskiego społeczeństwa może coś tu zmienić.

Polska może się tylko obudzić z euro-komunistycznego letargu dzięki wierze Chrystusowej oraz wierze w samą siebie. Nasze, polskie, sarmacko-chrzescijańskie korzenie nie są do pogodzenia z korzeniami krajów, które już dawno sprzedały swoje dusze herezjom, ideom oświeconego absolutyzmu oraz nazistowsko-komunistycznego zamordyzmu. W ich kalkulacjach liczy się tylko wiek XIX i XX, bo wtedy powstawały wielkie nacjonalistyczne imperia, ale przecież podziału Polski dokonano pod sam koniec wieku XVIII. To wtedy z wielu skrawków polskiej ziemi został ostatecznie wyparty polski język, i skrzętnie zatarto ślady polskości. Odtąd Nasza Ojczyzna stała się zabawką w rękach obcych i wrogich nam mocy.

Odnośnie naszych ziem zachodnich i połnocnych, Europa Zachodnia uwierzyła w niemiecką propagandę, że są to ziemie utracone przez Niemcy niejako jako kara za rozpętanie II wojny światowej, ale zapomina się często o niemieckim Drang nach Osten począwszy od wieków średnich, zaborach wieku XVIII, oraz szczególnie ostrej polityce pruskiej okresu Kulturkampfu , kiedy to brutalnie rugowano polski język i polski stan posiadania na wszystkich płaszczyznach. Polacy musieli przez ponad 100 lat mieszkać u siebie, oddzieleni kordonami od swoich rodaków pod zaborem austriackim i rosyjskim. W swoich " Reise durch Schlesien " Johann Gottlieb Schummla (1758-1813) tak oto odniósł się do niemieckiej, rzekomo perfekcyjnej, praworządności: "Przestrzegacie tak bardzo praw i przywilejów. Jeśli one miałyby tu obowiązywać, to musielibyśmy wszyscy nie mowić ani słowa po niemiecku, lecz jedynie po polsku, ponieważ polski jest bezprzecznie mową kraju, a niemiecki tylko uporczywie wślizgiwał się i wdzierał. Pan pastor Pohle wykaże wam, że większość miast dolnośląskich ma nazwy czysto polskie i że niegdyś w całym dziś zniemczonym Bolesławcu i Jaworznie mówiono tylko po polsku. Nie zaczynajmy więc procesu przeciw polskim Ślazakom, przed trybunałem historii przegramy go we wszystkich instancjach". 4 Polityczne koło bydląt, jak nazywał tych ludzi Rebmann wyrokami historii się nie przejmowało. Wielu Polaków nie wytrzymało naporu germanizacji i uległo niemczyźnie, stało się Uhrdeutschami . Jedynie w zaborze austriackim, późno bo późno, ale jednak, polskość mogła się odradzać dzięki wprowadzonej tam autonomii. Ten dramat oddzielenia od macierzy przybrał szczególnie bolesny kształt w byłym imperium rosyjskim, gdzie już w wieku XVII kolejne ziemie odpadały od Rzeczpopolitej, a rusyfikacja przybrała monstrualne rozmiary po rozbiorach. Na polskich ziemiach kresowych były jednak tysiące polskich dworów promienujących ojczystą kulturą, nie miał ich n.p. Śląsk, gdzie sytuacja byla niemalże katastrofalna - nie było tam bowiem świadomości historycznych zwiazków z Polską. Posiadacze ziemscy byli przeważnie Niemcami, a polski lud był pozbawiony klasy przywódczej. Jedankże mówiący piękną staropolszczyzną Ślązacy, których budził do polskości między innymi Józef Lompa, posiadali wrodzoną mądrość, że "co z władzy, co z urzędu, co z państwa - to ku pognębieniu, co od możnego pana - to cudzogębne, nieswoje, niewłasne, choć może i wysokie albo piękne z widoku, majestatu pełne." Fenomen RAŚ właśnie się bierze z niemieckich wysiłków wynaradawiania Ślązaków i jest dziedzictwem zaborów. W Polsce niepodległej i suwerennej powinien on natychmiast być uznany za organizację przestepczą. W końcu po wojnie Niemcy mieli możliwość wyjazdu do Reichu. RAŚ się bierze z fanatyzmu antypolskiego, który za swojego patrona mógłby z powodzeniem mieć prezesa rejencji opolskiej Hippela, który w r. 1827 proponował by zamiast polskiego wprowadził do szkół śląskich jako język wykładowy już raczej język rosyjski. Kordony kłamstwa i fanatyzmu obalali wspomniany Józef Lompa i ksiądz Szafranek. Na zarzuty, że Polska nie posiada kultury Lompa drukował polską literaturę, sam pisał dla dzieci i dorosłych, i udowodnił nawet dyrektorowi swojej szkoły, że Niemcy są do tyłu z tłumaczeniem literatury francuskiej, bo Polacy już dawno przetłumaczyli "Przygody Telemaka" Fenelona, a Niemcy jeszcze się nie zdobyli na tłumaczenie. W "Dzienniku Górnośląskim", Nr.12, Lompa wzywał rodaków by stanęli murem za apelem do parlamentu w Berlinie, gdzie polskim deputowanym był ksiądz Szafranek: "... My, włościanie Ślazacy z Górnego Śląska, zamieszkujący od wieków te ziemie, sądzimy się sami być prawymi jej dziedzicami, a zatem żądamy, aby narodowość nasza przyznana nam była, a równe jak i niemieckie prawa mieć mogła, to jest żądamy, aby po szkołach niższych uczono tylko po polsku, a język niemiecki ma być tylko jako inne, np. jak francuski traktowany. Niech też w szkołach naszych uczą, jak to przed laty działo się na naszej ziemi to jest dziejów Polski. Niech ksiądz, nauczyciel i urzędnik mówia i piszą do nas po polsku, a też wszystkie sprawy w urzędach po polsku mają być trzymane, bo my po niemiecku nie rozumiemy. Niech by Ślązak wyuczony w polskich szkołach mógł być urzędnikiem, księdzem, nauczycielem, a to choćby po niemiecku nie umiał. Tak napiszcie i prześlijcie do księdza Szafranka".

Zauważmy, że nie ma tu ani słowa o narodowości śląskiej. Są za to śląscy włościanie mówiący po polsku i domagający się języka polskiego i polskiej historii. Tu możemy się przekonać jak bezczelni są ludzie z RAŚ i jak lekkomyślni są członkowie rządu Donalda Tuska.

Kiedy w Królestwie wybuchały powstania to Wielkopolska i Galicja dostarczały powstańcom żolnierza. Polski Śląsk - od Bielawy po Gorzów - pozostał za kordonem. Przebudził się dopiero u progu niepodległości wzniecając trzy powstania. Celem wcześniejszych powstań (tych w XVIII i XIX wieku) była niepodległość i całość polskich terytoriów, ale w tych rachubach na Śląsk, Pomorze, Warmię i Mazury, czy nawet Wielkopolskę nie było miejsca. Po każdym stłumionym powstaniu prasa "naszej rodzinnej Europy" (termin ukuty przez Miłosza) donosiła z ulgą, że "znowu porządek i spokój zapanował w Warszawie". Jak widać rodzinna jest tylko nasza ziemia Polską zwana, reszta to niepewność.

Również i dzisiaj to właśnie niemieckie i rosyjskie narracje mają większą szansę posłuchu, a już szczególnie po słynnym przemówieniu obecnego ministra spraw zagranicznych w Berlinie oraz kapitulanckich posunięciach rządu III RP wobec Rosji, zwłaszcza po tragedii smoleńskiej 10 kwietnia 2010. W ten to sposób polityka państwowa powróciła do wieku XVIII, tak istotnego dla Polski, kiedy to zaborcy zniszczyli unię Korony z Litwa, ograbili Rzeczpospolitą z jej ziem, nie wyłączając tych, które należały do Korony Królestwa Polskiego z perłą polskich miast - Lwowem - na czele. Polska była mocarstwem kontynentalnym od XV do XVIII wieku, i to wtedy, już poczynając od początku XVIII wieku obcy poczuli, że w naszym domu mogą robić co im się rzewnie podoba. Niemiec Andreas Georg Friedrich Rebmann (1768-1824) w traktacie " Der politische Thierenkreis " (Polityczne koło bydląt) tak charakteryzował zachowanie naszych sasiadów:

"Traktowanie Polski przez Rosję i Prusy równało się faktycznej zniewadze majestatu. Było to szyderstwo, stracenie całego narodu, było to coś gorszego niż stracenie jednostki, która - bez względu na jej osobę - pozostanie zawsze tylko jednostką i to jednostką ogołoconą uprzednio z czci i honoru. Polska natomiast posiadała jeszcze wszystko. Nasi książęta aprobowali jednak to zniszczenie, ponieważ przeprowadzili je ich koledzy po fachu. Patrzyli spokojnie na rozpacz całego narodu, przedstawiając nieszczęsnym Polakom i ich królowi możliwości boskiej jedynie pomocy... Polityka Rosji i Prus stała się przysłowiową. Nie było czynu tak haniebnego, nie było wiarołomstwa tak potwornego, przed którymi by się wstrzymali. Nie było dla nich zapewnień zbyt świetych, aby zawachać mieli się przed ich złamaniem. Mordowana Polska krwawymi rękoma zapisała w księdze potomności przykłady tego rodzaja postępowania". 5 W tym miejscu podziękujmy Niemcom, a także Rosjanom, za ich wiekową i "troskliwą" opiekę nad naszym nieszczęsnym narodem, i oddajmy głos Polakom, wiecznie oddzielonym kordonami geograficznego podziału, ale i podziałem biegnącym przez sam środek polskich serc i dusz. Podziały te nam zaplantowano w latach zaborów i okupacji. Wspomniałem na początku, gdzie szukać śladow wielkości i siły dla wzmocnienia ducha narodowego. Nie traćmy czasu na mętne i modne filozofie nowego wieku, nie dajmy się zwieść krętaczom od dekonstruktywizmu i postmodernistycznego bełkotu. Wejrzyjmy łaskawie na nasze własne, bogate dziedzictwo, uwierzmy wreszcie w siebie!!!

Nasi rodacy za kordonem, poza granicami dzisiejszej Polski, już znają ten ból odłączenia od Ojczyzny, który także może stać się naszym udziałem, jeśli się nie przebudzimy. Nigdy o nich nie zapominajmy!!! Oni czują Polskę częściej silniej niż ci co piszą do wielonakładowych polsko-języcznych (ale nie polskich), gazet, lub siedzą w ławach sejmowych i rządowych.
Rodaku! Jedna wizyta na Cmentarz Łyczakowski we Lwowie, pobyt w Wilnie, Nowogródku, Tarnopolu czy na zamku w Olesku, może zmienić twoje życie na zawsze. Posłuchajmy głosów ludzi, kamieni i starych drzew, one nam powiedzą prawdę o wielkim narodzie. Nie ważne już jest czy urodziłeś się na Śląsku, Podlasiu, Pomorzu czy Wielkopolsce, spuścizna jest wspólna, Polska jest jedna i niepodzielna, choć dziś mogą nad nią fruwać obce wrony. Tego co chowamy na dnie naszych serc nikt nam nie odbierze, i to jest wielka siła. Władysław Hr. Zamoyski, na przykład, cieszy ł się ze zwycięstwa nad bolszewikami, ale miał za złe Marszałkowi Piłsudskiemu, że Słuck, gdzie wyrabiano pasy słuckie, znalazł się poza granicami odrodzonej Rzeczpospolitej. Podobnie nasz piękny Wrocław, który tak wcześnie został nam zabrany, zagrzewał polskie serca, przypominał o czasach pierwszej polskiej dynastii. Ojciec wielkiego malarza, Baltazara Kłosowskiego - Balthusa, Eryk Kłosowski, tu właśnie wylądował z ziem dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Na ulicach jeszcze można było słyszeć polską mowę , a w kościołach polskie modły. Pamiętajmy, to nie jest tak, że dostaliśmy "niemieckie" miasta takie jak Wrocław, Zieloną Górę , Opole i Olsztyn jako rękompensatę za stracony Lwów i resztę Kresów, bowiem te ostatnie nam po prostu zabrano, a zabrane ziemie zachodnie i północne (dawniej nasze) odzyskaliśmy. Nie musimy nikogo za nic przepraszać .


Pas słucki

Najwcześniejszym "zakorodonowcem", który przychodzi mi do głowy, był Władysław Wygnaniec, którego bracia wygnali na Śląsk, a więc z Polski do... Polski, już wtedy niemczonej. Jego potomek, Henryk IV, książę Ślaska, Krakowa i Sandomierza zasłynął tym, że w 1283 wysłał poselstwo do papieża z prośbą "ażeby jemu pozwolił nosić berło i koronę i ażeby miał nazwę króla". 6 Jest to jeden z wczesnych przykładów na to, że polski książę nie chciał mieszkać na polskich ziemiach poza granicami polskiego królestwa, chciał Polski scalonej i niepodzielnej. Wrocławski grobowiec Henryka IV, prawdziwy klejnot gotyckiej rzeźby śląskiej, gdzie z dumą możemy do dziś zauważyć, że obok głowy zmarłego księcia jest nie tylko tarcza z orłem śląskim, ale także z koronowanym białym orłem na czerownym tle. Henryk Probus (Prawy) nie uzyskał korony, ale nie przeszkodziło mu to w marzeniu o wielkiej Polsce. Przez wieki granice polskości ulegały zmianom wskutek agresji Brandenburgii i Prus; Polacy na Śląsku, Mazurach i Pomorzu, którzy jeszcze w wieku XIX posługiwali się na codzień mową przodków, w wieku XX zostali uśpieni dla polskości, często po 1945 roku opuszczali polskie terytorium wraz z niemieckimi wysiedleńcami. Wiele polskich dusz straciliśmy dla polskości na zawsze.

Dawni Polacy posiadali jednak zdolność widzenia rzeczy pięknych i dobrych we własnym kraju. Stanisław Staszic wspominał: "o kilkaset kroków od domu gdzie mieszkałem, zaczynała się Rzeczpospolitej granica... . Polskiego oddech powietrza zdawał mi się wolniejszym i wiatr stamtąd niósł w sobie coś miłego. Niebo nad tym krajem było czystsze i jaśniejsze; drzewa i łąki zieleńsze; pasterze i pasterki weselsze; chłop nawet z pługiem żwawszym tonem woły poganiał". 7 W Polsce pod zaborami nie mógł już tego Staszic ujrzeć: tylko grube chmury zasłaniające światło, okropne cienie łażące po ziemi, czarnego jastrzębia krążącego nad nią, oraz obce żołdactwo czekające tylko kogo by tu porwać, zniszczyć i zgubić. Człowiek drugiego człowieka się lęka, człowiek bez zaufania przed człowiekiem stroni - pisał.

Jakże inna była dawna Rzeczpospolita, gdzie szlachta stanowiła jedną wielką rodzinę, szanowała się, odwiedzała i kochała na wzajem, choć i od bijatyk nie stroniła, ale wtedy człowiek wiedział kto jest kto i skąd pochodzi. Wieść niesie, że kanclerz Czartoryski (wiek XVIII) znał po imieniu, nazwisku, godności zasługach sto tysięcy szlachty. 8 Konia z rzędem tym wszystkim, którzy wiedzieli w 1944 roku skąd się wzięli Bierut, Humer, Berman, Minc, Wolińska czy Cyrankiewicz.

Oto po co nam potrzebne jest polskie państwo! Teraz już wiemy od Polaków z wieku XVIII. Chcemy Boga, historii i literatury polskiej w szkolnych podręcznikach, życia rodzinnego, światła, powietrza, wolności, białych orłów szybujących nad ziemią i polskich rycerzy strzegących jej granic oznakowanych tarczami z orłem gotowym do lotu. Chcemy Polski silnej, gospodarnej, zwrocónej ku przyszłości, ale czerpiącej swe siły z rodzimych dziejów, a specjalnie tych najbardziej chlubnych. Chcemy by słowo Polak, Polska, rodak, Polonia, stały się nierozerwalną całością, bo skrawki dawnych kodów polskości są przechowywane na całym świecie.

Nie pozwólmy, kochani, by cudzogębni, jeśli użyć staropolskiego słowa rodem ze Śląska, pomiatali nami w naszym kraju. Nie gódźmy się na namiestnicze rządy, na rozczłonkowywanie naszego terytorium, na bandyckie ataki na Kościół Katolicki, oraz na eliminowanie polskiej historii ze szkół. Nie pozwólmy na utratę złotego jako naszej państwowej waluty i na zastąpienie jej chwiejnym euro. Tak długo jak Polska ma pozostać w Unii to powinna domagać się statusu rownóprawnego członka, jako że jest krajem średnio-wielkim. Tylko powrót do linii polityki ŚP Prezydenta Lecha Kaczyńskiego może zachamować obecny syndrom równi pochyłej i przywrócić Polsce i Polakom godność oraz należne miejsce wśród narodów świata. Nie pozwólmy by rządzili nami ludzie, którym interes polityczny Polski nie leży na sercu nawet w tak tragicznym momencie dziejów. Nie dajmy się omamić pozorną normalnościa i nie dajmy się okadzić dymem marichuany oraz wizją państwa, gdzie każdy się wychowuje sam. Nie nabierajmy się na chwyty Gwiazdy Śmierci, która wmawia nam, że zadaniem Polaków jest budowanie państwa cichą pracą (goje są od oślej roboty!), i unikaniem polityki (oczywiście oni to zrobią za nas lepiej), podczas gdy faktycznie państwo polskie poddawane jest stopniowej likwidacji.

Jaką oni nam szykują przyszłość? Oni pragną by Polska, ich zdaniem za słaba by istnieć samodzielnie, rozpłynęła się w "dobrobycie" Eurolandu. Oni chcą byśmy znowu jak dawniej poczuli się "za granicą" u siebie w domu, byśmy uprawiali ziemię w ogródkach należących do innego państwa i obcogębnych ludzi. Koniecznym warunkiem by ten scenariusz został zrealizowany jest zabranie Polakom pamięci historycznej, wyrwanie Boga z polskich serc, wewnętrzne zniszczenie Kościoła Katolickiego przez działania agenturalne, oraz destrukcję podstaw materialnych bytu narodu. Naszym zaborczym sąsiadom w gardle jak ość stoi wiek XVIII, o wieku XVIII ma być cicho, bo ten wiek przypomnieć im może tylko hańbę i wiarołomstwo. Nasi sąsiedzi zachowują się tak jakgdyby XVIII wieku nigdy nie było. Nie biorą sobie do serca, co powiedzieli ich jakobińscy antenaci, jak chociażby wspomniany powyżej Rebmann. Wspominanie o "nieprzyjemnym epizodzie" rozbiorów Polski mogłoby doporowadzić ich do furii i narazić satelicki rząd w Warszawie na nieprzyjemności. W tym sensie zmowa niemiecko-rosyjska jest oczywistością bez względu na orientację polityczną. Jeśli w Polsce powstanie polski rząd, to sprawa zaborów musi być poruszona na forum parlamentu europejskiego, gdyż był to akt zbrodni nie mający sobie równych w historii. W przeciwnym razie po co nam jest przynależność do Unii Europejskiej jeśli Unia nas przed nikim i niczym nie chroni. W okresie rządów koalicji PO-PSL porozumiewanie się Niemiec i Francji z Rosją, która członkiem Unii nie jest, ponad głową Polski, która członkiem niby jest, stało się nagminne. Suwerenność państwa polskiego jest dziś mocno nadwerężona, a nawet jego sam byt stoi pod znakiem zapytania. Dziż już wiemy, że katastrofa smoleńska nie była zwykłym wypadkiem lotniczym, bo inaczej po co byłyby te wszystkie krętactwa Rosjan oraz polskiego rządu. Od specjalistów wiemy, że skrzydła samolotu tej wielkości, produkcji rosyjskiej jakby nie było, nie mogą odpaść przy zderzeniu z rosyjską brzózką, zgodnie z resztą z rosyjskim prawidłem - nie gniotsa i nielamiotsa . Nie ma takich cudów w fizyce by tak wielki samolot spadając z małej wysokości wywrócił się na plecy i rozsypał na tysiące kawałków. Ta oczywista prawda powinna wreszcie obudzić Polaków, otworzyć ich mózgi i serca na nieszczęście własnego narodu - śmierć Prezydenta RP z małżonką oraz elity polskiej polityki i armii. Te metody postępowania z Polską nie są żadną rewelacją, lecz są tradycją niemal trzechsetletnią. Obowiązkiem polskiego rządu jest zabezpieczenie bezpieczeństwa państwa oraz jego obywateli. Na taki rząd czekamy.

Dziś stoimy przed groźbą, że Polska może się stać czymś w rodzaju domu aukcyjnego, w którym tylko obcych przybyszów bedzie stać na kupno drogich płócien, gdyż nasz zbiedniały naród na nic już nie będzie mógł sobie pozwolić. Zgodnie z życzeniem pana Sikorskiego to Berlin ma się zajmować naszymi finansami. Użyłem pojęcia naród, ale nie mam na myśli tu tych co wybrali obywatelstwo unijne i wyrzekli się polskości (w czasie gdy kto mądry chce być stuprocentowym Anglikiem, Duńczykiem czy Włochem, raczej niż Eurolem), bo ich będzie stać na wszystko. A my? Tam, za tą prawdziwą granicą, za morzami, będzie nam już wolno być dobrymi architektami, lekarzami, specjalistami od czego by tam tylko można sobie wymyśleć i wymarzyć. Będziemy strzelać gole dla swych zagranicznych jedenastek oraz zdobywać dla naszych nowych "macoch" medale złote, srebrne i brązowe. No zaraz, zaraz, ale akurat to to już robimy. Ano właśnie, czas tylko by sobie z tego zdać sprawę. Bo gdyby użyć ten polonijny potencjał w Polsce, to szybko stalibyśmy się mocarstwem, co najmniej sportowym.

Oczywiście tam, za granicą, przy tym będziemy musieli się nasłuchać z jakiego to zacofanego, antysemickiego kraju pochodzimy, no i że jesteśmy nieuleczalnymi, niereformowalnymi katolikami i obskuratnami, którzy "osiagnięć" Oświecenia nie chcą przyjąć za swoje. Obywatele jedynie słusznie wybranych krajów postępu wiedzą dokładnie co z tą Polską jest nie tak. Pamiętam pewnego osobnika narodowości - od Roku Pańskiego 70 - nieprzerwanie międzynarodowej, który udał się w latach 90-tych XX wieku ze swojego "rodzinnego Melbourne" do równie "rodzinnego Krakowa", miasta swych przodków. Wrócił zrozpaczony, bo akurat trafił na Święto Bożego Ciała, a na ulicach były nie tylko tłumy wiernych, ale setki duchownych. "Czyż w tej Polsce nigdy nie było Oświecenia - skomentował. W tym klerykalnym kraju się nie da życ". No tak, ale powodów by zagranica nas nie lubiła, jest dużo więcej: nazwiska mamy zbyt trudne do wymówienia, nasza mowa jest zbyt szeleszcząca, no i jesteśmy społecznie niekompatabilni z resztą "światlej" Europy.

O zaletach Polakow pisal polemizujac z ich rzekomymi wadami J. E, Biester, ktory odpierał zarzut lekkomyślności i braku postępowania według stałych słusznych zasad, uważając, że one szybko by znikły jeśliby tylko w kraju zapanował porządek konstytucyjny oraz gdyby ustały walki stronnictw i jurgeltnictwo. 9 O Polakach miał Biester bardzo pozytywne zdanie: natura wyposażyła ich w piękne ciało, lotny i rzutki umysł, łączący w sobie wdzięk z dowcipem, doskonale rozwinięty intelekt i zmysł praktyczny. 10 Polacy są z reguły bardzo bystrzy, mają zacięcie w nauce i sztuce, są bardzo obrotni, giętki mają umysł oraz wyróżniają się elokwencją. Za to Georg Kristoph Lichtenberg zapewniał, że dzielny naród polski można poznać dzięki studiowaniu konkretnych przykładów, gdyż jego tylko interesują obyczaje ludów i to... prawdziwe, a nie polityczne analizy. 11 Dlatego też Lichtenberg uprzedził czytelników, że w jego felietonach na próżno szukać takich słów jak: Jakobini, Kościuszko, Targowica, rebelia, francuskie złoto, konstytucja czy rewolucja.

Można by sobie tylko życzyć by to tacy właśnie Niemcy kierowali ich (nie naszą) ławą państwową, wtedy naprawdę w Europie mógłby zapanować prawdziwy Pax Christi. No tak, ale jeszcze pozostaje... Rosja.

W czym jest nasza siła? Nasza siła jest dokładnie w tym wszystkim co obcy w nas nie lubią, no bo jeśli tego nie lubią, to się czegoś obawiają, a więc jednak nas się boją. Otóż Polska ma coś takiego, co żaden kraj na świecie nie ma - Polska przechowuje kod prawdziwego chrześcijaństwa nieskażonego prostestanckimi herezjami czy też oświeceniową filozofią. I to właśnie działa na "postępowy Zachód" jak przysłowiowa płachta na byka. Polskie elity szlacheckie przez wieki przechowywały po rycersku ten kod wiernie służąc Chrystusowi i Maryi. Nasi odwieczni wrogowie, zawsze ci sami, choć pod inną nazwą, zrozumieli że naszego katolickiego ducha nigdy nie złamią, mogą nas tylko wymordować. Ostatnia wojna pokazała, nam właśnie to: Rosjanie i Niemcy wymordowali nam elity. Jednakże po wojnie dzięki niedobitkom tych elit, kod chrześcijaństwa oraz umiłowanie prawdy i wolności zamieszkały głęboko w sercach polskiego ludu, który jak na ironię losu w czasach komuny uczył się rodzimej historii na własnej skórze. Kościół był w tym czasie ostoją wiary i polskości. Śluby Jasnogórskie kardynała tysiąclecia, Stefana Wyszyńskiego, oraz wezwanie Jana Pawła II by Duch Świety zstąpił i odmienił oblicze tej ziemi, sprawiły przemianę w Polakach. Ale licho nie śpi. Dziś edukatorem Polaków są lewacko-liberalne (a więc luźne) media. Kościół Katolicki stoi wobec nowych wyzwań i tu autorytet papieża oraz potęga Watykanu jest naszym sprzymierzeńcem.

Polska liczy dziś ponad 38 milionów obywateli, przypuszczalnie w 95-98 procentach Polaków, którzy jednak już się bardzo odpolaczyli przez te ostatnie 24 lata dzięki działaniom różnych "rodzimych poliglotów". Jak statystyki wyborcze pokazują, te zbłąkane, ale jednak polskie dusze, zatraciły zdolność, a nawet potrzebę, definiowania granic polskości, zarówno w sensie geograficznym jak i filozoficznym, bo są zagonione robieniem "kasy". O te dusze powinniśmy walczyć, a tych co ich ściągnęli na złą drogę spiszmy na straty.

Nie jesteśmy sami. Szukajmy sojuszników wsród narodów tak jak nasz "nie wybranych", skłaniajmy się ku Węgrom, Czechom od Vaclava Klausa, Słowakom, Gruzinom, szukajmy porozumienia z poniewieranymi Grekami, pamiętajmy o narodach pobratymczych z dawnej Rzeczpospolitej, które same muszą w końcu zrozumieć, że w pojedynkę pomiędzy Rosją i Niemcami nic nie zdziałają. W przyszłości musi powstać wielka Rzeczpospolita równoprawnych narodów, nasza unia, wspólnota gospodarczo-militarna - od Zalewu Szczecińskiego po Morze Czarne.

Budujmy swoją przyszłość w zgodności z naukami Kościoła Rzymsko-Katolickiego i autorytetem naszego Papieża Franciszka, solidaryzujmy się z poczynaniami katolików we wszystkich krajach, gdzie katolicyzm coś znaczy. Na płaszczyźnie dyplomatyczno-rządowej szukajmy porozumienia z siłami konserwatywnymi na całym świecie. Na przykład, kontakty z konserwatystami w Wielkiej Brytanii mogą się okazać bardzo ważne, bo jest to znacząca siła mogąca powstrzymać chorobliwe tendencje zjednoczeniowe Unii. Unia musi wrócić do statusu wspólnoty godpodarczej, zaniechać semi-hitlerowskich metod ujednolicających jej kraje członkowskie, lub... się rozwiązać.

Zygmunt Jasłowski

Przypisy

1. Niektore wyrazy porzadkiem abecadla zebrane i stosownymi do rzeczy uwagami objasnione (1791) w: Franciszek Salezy Jezierski, Wybor pism, wyd. Z.Skwarczynski, Warszawa, 1952, s. 200-202.
2. Z "Uber die dritte Teilung Polens" (O trzecim rozbiorze Polski), "Europaische Annales" Ernesta Ludwika Posselta.
3. Piotr Skarga, Kazania sejmowe (1597), wyd. J. Tazbir I M. Korolko, Wroclaw, 1972, s. 44-45.
4. Z "Reise durch Schlesien" (Podroz przez Slask) Johanna Gottlieba Schmmli
5. Z "Die politische Thierenkreis (Polityczne kolo bydlat) Andreasa Georga Friedricha Rebmanna
6. Taduesz Dobrzyniecki, "Wroclawski pomnik Henryka IV", Auriga, Warszawa, 1964, s. 6-8
7. Uwagi nad zyciem Jana Zamoyskiego (1787), w: Stanislaw Staszic, Pisma filozoficzne I spoleczne, ?. B. Suchodoslki, t.1, Warszawa 1954, s. 148-150.
8. T. Pulnarowicz, Rycerstwo Podkarpacia, Wyd. Pobudkaa, 1936
9. W "Eine Briefe uber Polen und Preussen" (Kilka listow o Polsce I Prusach), ktore ukazaly sie w "Berlinische Monatsschrift" (1792), ktorych autorem byl J.E. Biester
10. tamże
11. Z 'Auch ein paar Worte von Polen" (Takze pare slow o Polsce) Georga Kristopha Lichtenberga, artykulu zamieszczonegoo w "Vermischte Schriften" (Prace rozne) osmiertnie w Getyndze w roku 1803.

28.04.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet