A Katynia nie zapomni nikt...
Wspomnienie o poruczniku Eugeniuszu Kubasiku
Porucznik Eugeniusz Kubasik
Wątek pierwszy: Oby się nasze kości po świecie nie musiały szukać
To popularne niegdyś na Kresach powiedzenie wyraża życzenie by rozłąka nie była naszym udziałem, i żebyśmy mogli kiedyś znowu być razem w domu, w Ojczyźnie. Otóż w losach Polaków to życzenie nie zawsze bywa spełniane. Ale czasem gdy sami się zagubimy, gdzieś w dalekim kraju za morzami, odnajdujemy drogi i życiorysy innych naszych rodaków. Tak też się stało w moim przypadku. Moje drogi emigracyjne zaprowadziły mnie w roku 1984 na antypody. Tam na początku lat 90-tych poznałem panią Stefanie Szallę, z domu Barałkiewicz, rodowitą Toruniankę. Mieszkała w białym drewnianym domu otoczonym zadbanym ogrodem przy bardzo ładnej ulicy obsadzonej wysokimi palmami. Przez dobre parę lat byliśmy sąsiadami. Z czasem grono znajomych Polaków, tych urodzonych przed wojną, i tych jak ja, z emigracji lat 80-tych - ludzi z fali Solidarności i NZS-u - się znacznie powiększyło. Był wśród nas też Phil Morgan, australijski inżynier samolotowy z RAAF, który służył w formacjach okupujących Japonię. Wśród tzw. starej Polonii, byli ludzie ze wszystkich stron Polski: re-emigranci z Francji rodem z Wielkopolski; Lwowiacy, którzy jako dzieci ewakuowali się z armią Andersa na Bliski Wschód; Wilniuki; powstańcy warszawscy; żołnierze ze wszystkich pól bitewnych na Zachodzie. Mało jednak było oficerów, którzy albo pozostali w Wielkiej Brytanii lub przeważnie emigrowali do Stanów Zjednoczonych, bądź Południowej Afryki. Co było charakterystyczne dla tego pokolenia wychowanego w wolnej Polsce to olbrzymie przywiązanie do spraw polskich, religijność, oraz głęboka miłość do Ojczyzny za morzami. Dziś takie postawy, oczywiście, są uważane przez lewackie organizmy za faszystowskie i reakcyjne.Pewnego wieczoru, gdy atmosfera zrobiła się ciepła i przyjazna, pani Stefania opowiedziała mi swoją rodzinną historię, która wiąże się z losem porucznika Eugeniusza Kubasika, który był jej narzeczonym.
Kilka dni temu, 1 maja 2013 roku na liście katyńskiej znalazłem zdjęcie i informacją o znanym mi dobrze z jej opowiadań poruczniku saperów. Przedtem, już w roku 1991 widziałem tylko jego imię i nazwisko na liście oficerów zamordowanych przez Rosjan w Katyniu. O samym ludobójstwie katyńskim dowiedziałem się po raz pierwszy dopiero w roku 1980 podczas studiów uniwersyteckich z podziemnych broszur, a pierwszą poważną publilkację na ten temat przeczytałem w roku 1983 w Baden k/Wiednia. Była to książka autorstwa profesora Stanisława Swianiewicza "W cieniu Katynia" wydana przez Instytut Literacki w Paryżu w roku 1976. Dowiedziałem się więc o zbrodni w 40 lat po fakcie. Brzmieć to może dziwnie, gdyż miałem przecież w rodzinie przedwojennego policjanta z Małopolski Wschodniej (brata mego dziadka), który cudem uniknął Katynia, i dopiero w roku 1950 wrócił z żoną i z małym synkiem z Kołymy. Do Polski Ludowej nie miał on minimalnego zaufania, wolał jednak nic nie mówić, by nie być znowu wywiezionym do Rosji. Mógł znaleźć się przecież w katyńskim zbiorowym grobie jak wielu innych polskich policjantów. Być może w rodzinie o tym rozmawiano, ale ja jako dziecko, nie zostałem o tym poinformowany. Przez to sprawa Eugeniusza Kubasika stała mi się jeszcze bliższa. Postanowiłem zareagować, gdyż ta historia, która splotła ze sobą losy dwojga młodych ludzi, doskonale wpisuje się w historię Polski, mojej Ojczyzny, zaatakowanej niemal jednocześnie przez jej dwóch zaprzyjaźnionych sąsiadów - Rosję Sowiecką i Niemcy. Historia nie jest długa, ale dodaje odrobinę treści i ludzkiego wymiaru do krótkiej biografii młodego porucznika polskiej armii, który nie zdążył nawet ułożyć swego rodzinnego życia, choć szczęście było niemal w zasięgu ręki.
Z krótkiego profilu umieszczonego na stronie internetowej przez pana Kochańskiego możemy się dowiedzieć dokładnych dat urodzin i zgonu Eugeniusza Kubasika. Urodził się on w czwartek 17 marca 1910, a śmierć go dopadła we wtorek 9 kwietnia 1940 roku w Katyniu. Żył 10 981 dni. Pozostałe informacje, dość suche w treści, są opisem jego kariery wojskowej:
Porucznik Eugeniusz KUBASIK syn Maksymiliana i Wiktorii z Trzcionków, urodzony 17 marzec 1910 w Milowicach, powiat będziński. Absolwent Państwowej Szkoły Budowlanej w Katowicach (1931) i Szkoły Podchorążych Rezerwy Sap. w Modlinie (1932). Podporucznik mianowany w 1935, porucznik 19 III 1939. Od VIII 1937 oficer 8 baonu sap., bdd.1. Co do miejsca urodzenia to już od 1915 roku Milowice były częścią Sosnowca, a stamtąd pochodzili m.in. marszałek Edward Śmigly-Rydz, Jan Kiepura, Władysław Szpilman, Tomasz Arciszewski, Andrzej Strug i ... Edward Gierek.
Wątek drugi: U narzeczonej w Toruniu
Zginął polski rycerz, a tak mało o nim wiemy. O wielu innych nie wiemy nic, ślad po nich zaginął, jakgdyby nigdy ich na tym padole nie było. Zajęty własnymi sprawami nie zrobiłem dokumentacji. Posiadam tylko strzępy informacji, które jednak ożywiają trochę biografię uczestnika kampanii wrześniowej 1939 roku. Swoją opowieść zacznę od tego, że pan porucznik był bez pamięci, i z głęboką wzajemnością, zakochany w pięknej toruniance nazwiskiem Stefania Barałkiewicz. Barałkiewicze byli właścicielami drogerii w samym centrum Torunia. Nie pamiętam już dziś czy pani Stefania (ur. w marcu roku 1915) opowiedziała mi okoliczności poznania się z Eugeniuszem. Nie mogło to chyba nastąpić wcześniej niż w 1937 roku, kiedy Eugeniusz został oficerem 8 baonu saperów w Toruniu. Tyle co pamiętam to to, że był od niej pięć lat starszy i wyglądał bardzo szykownie w mundurze. Wszystkie informacje z listy katyńskiej dotyczące porucznika Kubasika zgadzają się z tym co mi powiedziała pani Stefania, i twarz ta sama jak na zdjęciach, które miałem możliwość obejrzeć. Na tej podstawie mogę stwierdzić, że Eugeniusz i Stefania stanowili naprawdę piękną parę. Byli wpatrzeni w siebie. Wykradali każdą chwilę z życia zawodowego by się móc ze sobą spotkać. Na toruńskiej ulicy Stefania czuła zazdrosne oczy innych pań. Gienek naprawdę się prezentował świetnie w mundurze, a były to czasy kiedy powiedzenie "za mundurem panny sznurem" coś jeszcze znaczyło.
Polacy cieszyli się ze świeżo odzyskanej niepodległości; 1918 był datą klarowną, czego nie da się powiedzieć o roku 1989. Matka Stefanii przechowywała pamięć o zdarzeniu szycia narodowych flag, kiedy nagle Toruń przestał być niemiecki. Torunianki szyły biało-czerwone flagi, szyły i płakały, z radości. W niepodległej Rzeczpospolitej kopernikański Toruń miał swoje święto 8 Baonu Saperów; 30 czerwca 1931 roku Minister Spraw Wojskowych, marszałek Józef Piłsudski, ustalił jego datę na 30 maja. II Rzeczpospolita budowała swoją dumę.
Toruńscy saperzy
Gienek urodził się pod zaborem rosyjskim, a Stefania niemieckim, ale byli młodym kwieciem odrodzonej Rzeczpospolitej. Byli ze sobą szczęśliwi, pełni życia, humoru i optymizmu. Napewno nie byli smutasami. Planowali ślub za kilka miesięcy. W roku 1939 on miał lat 29, a ona zaledwie 24. Być może późniejszy mąż pani Stefanii, pan Kazimierz Szalla (też przystojny meżczyzna) miałby powód do zazdrości gdyby nie.., a no właśnie, gdyby nie to co się stało pomiędzy rokiem 1939 i 1940.W piękny, letni dzień, jeszcze w sierpniu, Barałkiewicze byli już po obiedzie i po wysłuchaniu radiowego przemówienia Hitlera. Nastroje w Polsce były bojowe: jesteśmy silni, zwarci i gotowi, wojna skończy się za dwa tygodnie. Cała rodzina składająca się z matki oraz dwoch dużo starszych sióstr (był też brat zbliżony wiekiem do Stefanii, który zmarł w dzieciństwie) wraz z narzeczonym Stefanii wyszła na balkon. Dyskutowano z ożywieniem o tym co też wkrotce może nastąpić. Słowo wojna pojawiało się na ustach wszystkich. Mówiono, że będzie wojna. A w pewnym momencie padło kluczowe zdanie z ust porucznika - "ja głowę tego Adolfa przyniosę wam na bagnecie. Za kilka tygodni będzie po wszystkim". Rankiem 1 września Niemcy Hitlera napadły na Polskę. Już wcześniej, 29-letni wtedy Eugeniusz został zmobilizowany.
Ósmy baon saperów, w którym służył od roku 1937, stacjonował w Toruniu już 18 lat (od roku 1921), kiedy to przeniesiono jednostkę z Grudziądza do toruńskich koszar Zamoyskiego. W roku 1939 8 Batalion Saperów był jednostką odpowiedzialną za mobilizację. W kampanii wrześniowej wchodził wskład jednostek oznaczonych kolorem niebieskim; sformowano 14 pododdziałów saperów przeznaczonych dla Armii Pomorze. Eugeniusz Kubasik służył w jednym z nich, ale jego nazwisko nie jest wymienione wśrod czołowych dowodców. Po bitwie nad Bzurą, której cieżar spoczywał głównie na Armii Poznań, Armia Pomorze usiłowała w dniach 17-18 września przebić się do Warszawy. Właściwie w pierwszym dniu wojny armia nie podjęła żadnych działań bojowych, a pierwszy rozkaz wycofywania się w kierunku Warszawy padł już 4 września 1939 roku. Armia była cały prawie czas w odwrocie tracąc przy tym swoje oddziały i robiąc przegrupowania.
17 września Sowieci wstąpili w granice Polski. To był koniec II Rzeczpospolitej. Ani dokładny szlak bojowy pododdziału, w którym porucznikował Kubasik, ani okoliczności dostania się do niewoli sowieckiej, nie są mi znane. Nie jest wykluczone, że znalazł się on tam na wskutek wymiany jeńcow pomiędzy Niemcami i Rosjanami, gdyż takie też miały miejsce. Data 17 września 1939 okazała się tą, która zadecydowała o jego losie i ponad 20 tysięcy wojskowych i cywilnych inteligentów, zawarzyła o przyszłości milionów Polaków. Nic nie wiemy o okolicznościach jego aresztowania przez NKVD.
Wątek trzeci: Z Torunia do Ravensbrück
Los nie był łaskawy także dla Stefanii. Już 7 września do Torunia wkroczyły oddziały Wehrmachtu, zapanował brutalny terror. Szczególnie wyżywali się na Polakach miejscowi Niemcy z Selbschutzu, którzy znali swoje ofiary z imienia i nazwiska. Wśród oprawców Torunia zasłynął Karl Friedrich Strauss (przed wojną toruński stolarz) oraz jego zastępca - Bruno Schönborn. Aresztowanych rozstrzeliwano, puszczano na wolność, lub wysyłano do obozów koncentracyjnych. Wśród osób, które miały wpływ na decyzje byli kupcy toruńscy bracia Heyer, księgarz Wallis oraz aptekarz Heininger. Niemcy wiedzieli, ze Barałkiewicze prowadzą drogerię i dobrze im się wiedzie, a ludzie zamożni oraz elita polityczna i kulturalna miała priorytet w niemieckiej polityce eksterminacji Polaków. Sybolem tamtych czasów stanie się masakra w Barbarce. Z pomocą nowym władzom okupacyjnym przyszli niemieccy sąsiedzi z kamienicy, którzy podsłuchali rozmowę z polskim wojskowym na balkonie. Niemiecka komisja skazała Stefanię i jej matkę na wywózkę do KL Ravensbruck, gdzie matka Stefanii zmarła z niedożywienia, wycieńczenia oraz starości. Stefania została później przeniesiona do obozu w Magdeburgu, gdzie pracowała w kuchni. Dzięki temu przeżyła.Ta bardzo elegancka, zahartowana losem, i zawsze uśmiechnięta pani, wspominała w swoim domu na antypodach z goryczą: "Niemcy zmarnowali mi moje najlepsze lata, straciłam matkę i narzeczonego". Kiedy wróciła do Torunia miała już nie lat 24, ale prawie 30.
Po obozie pozostał pasiak z literą P i mały podkolorowany rysunek wykonany przez Maję Berezowską, współwięźniarkę. Przezornie zeskanowałem tą miniaturkę dla potomności, i tu ją pokazuję czytelnikom. Znana malarka znalazła się w Ravensbrück ponieważ w czasie pobytu w Paryżu w latach 1933-1936 roku namalowała kilka karykatur Hitlera, które były publikowane w Le Figaro, Le Rire i w Ici Paris. Ambasada niemiecka pozwała ją do sądu, ale Berezowska się wywinęła bez płacenia kary. Tej "krzywdy" Niemcy jej nie zapomnieli, zapłaciła za to później więzieniem na Pawiaku oraz pobytem w obozie koncentracyjnym. Maja i Stefania nigdy się już nie spotkały; po powrocie z obozu koncentracyjnego i rekonwalescencji w Szwecji w 1946 roku Berezowska zamieszkała w Warszawie przy ul. Wołoskiej 82/86b m. 46, gdzie po jej śmierci znajdowało się muzeum poświęcone jej twórczości, podczas gdy Stefanię los zapędził do Australii. O losach Gienka dowiedziała się dwadzieścia kilka lat później.
Stefania Barałkiewicz w Konzentrationslager Ravensbrück, kolorowany rysunek M. Berezowskiej
Wątek czwarty: Opowieść lasku katyńskiego
Gienek Kubasik nie mógł spełnić swojej obietnicy, nie wrócił po kilku tygodniach do domu, bo zajęli się nim Stalin i Beria. Podzielił losy 25 tysięcy polskich oficerów zamordowanych wbrew konwencji genewskiej zabraniającej takich czynów. Jacek Kaczmarski śpiewał o nich po latach: "może wszyscy byli na to samo chorzy, te same nad karkiem okrągłe urazy, przez które do ziemii dar odpłynął Boży, ale nie ma znaku, że to grób zarazy". Niemcy w Toruniu strzelali do swych ofiar z odległości 7 metrów, Sowieci przykładali lufę do karku, to tylko różniło ich mordercze czyny. Obie nacje warte były swego towarzystwa.
Las katyński - zarys grobów
Nie wiele wiemy o poruczniku Kubasiku ponad, krótka w/w notkę, oraz wspomnienie Stefanii Barałkiewicz-Szalli z antypodów. Nie wiemy czy Eugeniusz miał jakieś fotografie swojej narzeczonej przy sobie. Spoczął w grupowym dole razem ze swymi kompanami.
Cześć jego i ich pamięci!!!
Mordercom możemy powiedzieć, że my wiemy w jakim języku padały komendy, znamy oprawców po imieniu i nazwisku, a ziemia katyńska i drzewa pamiętają kształt buta i smak krwi. Jeśli my zapomnimy naszych żołnierzy, to Ty Boże zapomnij o nas!
Epilog
Kat Torunia, Karl Friedrich Strauss, został uniewinniony w latach 60-tych przez sąd w Berlinie Zachodnim, a Polska po 6 latach niemieckiej i 45 latach sowieckiej okupacji, niby to w 1989 roku odzyskała niepodległość, ale Polacy dalej żyją w cieniu Niemiec i Rosji, oraz kłamstw Gwiazdy Śmierci, czekając już 3 lata na zwrot wraka polskiego samolotu, który uderzył w rosyjską brzózkę, przewrócił się na plecy i rozleciał się na tysiąc kawałków (od trotylu, jak zauważył słusznie pewien uczciwy dziennikarz). Nie trudno się domyśleć dlaczego Prezydent RP zginął w drodze do Katynia. Rosjanie i Niemcy są siebie warci. Nowy prezydent, ten co lubi białą czekoladę, polowania i niesmaczne żarty, uważa że jesteśmy smutasy. Czasem takt wymaga by się orientować kiedy należy sie bawić i smiać, a kiedy płakać, Panie Prezydencie.
Zygmunt Jasłowski
Zwracam się z apelem do osób, które cokolwiek wiedzą o poruczniku Engeniuszu Kubasiku o skontaktowanie się ze mną za pośrednictwem portalu.
1. http://www.ogrodywspomnien.pl/index/showd/98012
2. http://www.arch.torun.pl/index.php?strona=zw_hist_2
13.05.2013r.
RODAKpress