Ludzką miarą - Mirosław Rymar

 

 

 

 

 

 

 


Czy uwarunkowania usprawiedliwiają relatywizm?
Ludzką miarą

W trwającym właśnie spektaklu wzajemnych oskarżeń, zarzutów, bez mała obelg wywołanych ujawnieniem agenturalnej przeszłości arcybiskupa Wilegusa akcenty zostały położone na Kościół - Kościół winien! Oskarżenia kierowane do arcybiskupa wykorzystywane są w atakach na Kościół. Hierarchowie stając w obronie arcybiskupa jeszcze te ataki podgrzewają. Nie Kościół jest winien temu co uczynił arcybiskup, bo on uczynił to Kościołowi, ale nie tylko...

I tym " nie tylko" chciałem się zająć.
Reakcje hierarchów i obrońców agenta są zrozumiałe z punktu widzenia teologicznego, katolickiego. Mało tego wypływają ze świadomości zagrożeń jakie coraz to pojawiają się ze strony wrogów katolickiej Polski. I nie ulega wątpliwości, że katolicy polscy zaakceptują decyzję papieża bez względu na jej oceny osobiste. Nie w tym jednak rzecz, a w tym, że nikt w tej awanturze nie próbuje nawet dostrzec społecznego wymiaru zła jakie się stało. Nikt nie podejmuje próby oceny innej jak wynikającej z zasad religii. Tak strona oburzona ujawnioną przeszłością hierarchy jak i jego obrońcy powołują się na cytaty z Pisma Świętego wzajemnie sobie wytykając sposób interpretacji, a niejednokrotnie te same wersy służą uzasadnianiu wypowiedzi adwersarzy.

W naszej polskiej historii i tradycji Kościół był zawsze ostoją narodu i polskości. Był autorytetem, a niejednokrotnie jedyną "organizacją" mogącą się przeciwstawiać przemożnej sile ciemiężycieli. Polacy dlatego właśnie są tak przywiązani do swojej religii - poza jej wymiarem duchowym, że przez wieki była ona siłą określającą - poprzez postawy księży - pojęcia patriotyzmu i polskości.
Prymas Tysiąclecia i papież Jan Paweł II to największe autorytety ostatnich kilkudziesięcioleci w historii Polski. To byli Pasterze Niezłomni i choć nie posiadali " dywizji czołgów", to moc ich wiary i osobistego zawierzenia Bogu była ogromna. Tak ogromna, że skruszyła największe zagrożenie dla wolności świata - komunizm.

Ci wielcy przywódcy narodu dokonali tego, bo mieli bardzo wielu równie niezłomnych księży. To ci prześladowani, katowani i mordowani przez służby specjalne PRL-u, a mimo to nieulegli księża dali siłę trwania i zwycięstwa narodu. Napewno nie ci " małostkowi kombinatorzy", którzy za cenę kariery, wyjazdu na zachód... poszli na współpracę.
Ich była garstka i dlatego jedyną winą Kościoła jest, że nie wypracował jasnego stanowiska i formy rozprawienia się z tym marginalnym problemem. Jest niepotrzebny cień będący na rękę wrogom Polski. Tak, Polski, bo Polska potrzebuje Kościoła silnego. Tak jak i świat go potrzebuje, by mógł się przeciwstawić rosnącej sile deprawacji.

Niezłomni księża wraz z równie niezłomnymi wiernymi stanowili awangardę wyzwolenia. I teraz ci ludzie mają moralny dylemat stworzony nie przez wrogów Kościoła tylko przez jego księcia. Wrogowie tylko starają się wykorzystać zaistniałą sytuację. Im chodzi o niszczenie Kościoła. Nam zaś chodzi o równą miarę wobec każdego człowieka, bo ani tytuł, ani szata, czy godność nie chroni od osądu czynów niegodnych.

W wymiarze ludzkim słowa arcybiskupa Wilegusa, że "pogodzi się z każdą decyzją Papieża" są niczym innym jak zrzucaniem odpowiedzialności na Benedykta XVI zamiast samooceny i decyzji honorowej nie kryjącej się za posłuszeństwem. Dla wielu ludzi kryteria oceny pozostają kryteriami może prostymi, nie popartymi poważnymi cytatami, ale są to kryteria oparte na zaufaniu, honorze, poczuciu sprawiedliwości i rozróżnianiu dobra od zła.

Czy uwarunkowania usprawiedliwiają relatywizm?

uwarunkowanie - okoliczność mająca wpływ na coś
relatywizm - pogląd filozoficzny, według którego wartości poznawcze, etyczne i estetyczne oraz związane z nimi normy i oceny mają charakter względny

"Uwarunkowania" jakie wówczas istniały są ostatnio podnoszonym argumentem w obronie arcybiskupa. Kolejne słowo klucz, które zamiast otworzyć możliwość jasnego postrzegania i ocen ma na celu przyćmić ostrość ujawnianych faktów. Być może staje się ono elementem dłuższej kampanii mającej na celu "rozgrzeszenie" wszystkich "uwarunkowanych podobnie" przecież. Warto mieć tu na uwadze, że faktycznie wszycy mieliśmy te "uwarunkowania" podobne. Tylko nie wszyscy podobnie się do nich odnieśli. Pozostając przy duchownych to Prymas Wyszyński wybrał więzienie, ale zachował szacunek nawet swoich zapiekłych wrogów, ubeków. Wszystkie siły sprzęgły się by wysłać ks. Popiełuszkę na studia do Rzymu. Bez żadnych zobowiązań do współpracy w zamian za paszport, ale on wybrał służbę Bogu i narodowi miast kariery. W końcu okazało się że wybrał śmierć. Ten człowiek cieszy się szacunkiem Polaków choć pochowany był tylko w odzieniu stojącego jakże nisko w hierarchi. Czy purpura może się cieszyć w zaistniałej sytuacji równym szacunkiem ze względu na jej kolor, a bez względu na to co reprezentuje osoba ją nosząca?
Im wyżej jesteś wyniesiony, tym większe bierzesz na swe ramiona ciężary i to samo drobne nawet przewinienie u zwykłego człowieka przejdzie niezauważone, a u ciebie stanie się głazem powalającym z nóg - wiedzieć powinien każdy stawiający na karierę.
Małe błędy wielkich, wielkie są! I takie powinny być ich konsekwencje, bo owe uwarunkowania dla wszystkich były równe i wszelkie próby interpretacji zależne od sytuacji, czy zajmowanej pozycji będą odbierane wyłącznie jako relatywizm.

"Relatywizm" słusznie jest podnoszony przez Kościół i środowiska niepoprawne politycznie jako zagrożenie dla porządku świata. Słowo to zresztą za sprawą naszych zachodnich sąsiadów robi ostatnio w Polsce oszałamiającą karierę. Otóż dowiadujemy się, że historyczne wydarzenia to jakieś nieporozumienie, że zupełnie jesteśmy w błędzie uważając Niemców za sprawców największych zbrodni w historii świata, itp.
To jacyś bezpaństwowi naziści...
Relatywizm staje się tematem wielu wypowiedzi i dyskusji. I dobrze. Oby tylko nie był "bee" w działaniach liberałów, a stał się znośny w naszych.

Ostatnio w Naszym Dzienniku ks. Paweł Siedlanowski napisał:
"Błędem Kościoła byłoby uciekanie od przeszłości, zamazywanie jej czy stawianie w perspektywie dwuznacznych interpretacji. Nie można w nieskończoność odwlekać operacji. Ale nie może być też tak, że jeśli na nodze pojawił się bolesny wrzód, trzeba odciąć całą kończynę".
Wystarczy zoperować wrzód. Albo... szara maść w miejsce szarej eminencji SB.

Jednym z kanonów ideologii liberalnej wolności wprowadzającej relatywizm wszędzie gdzie tylko można, gdzie tylko Kościół się cofnie jest - " wolność czynów - zwolnionych z realizacji dobra, wyzwolonych z obowiązków i rygorów moralnych" . Czy będzie nadużyciem wyrażenie wątpliwości w stosunku do postawy arcybiskupa względem tej zasady? - zada sobie pytanie wielu zwykłych ludzi, dalekich od uczonych dysput, ale bliskich wartościom które wynieśli z domów i swoich parafii.

Prawicowym publicystom, Polakom mającym poczucie narodowe daleko do wrogów Kościoła i rzucane ostatnio oskarżenia są niesprawiedliwe, bo Kościół mocny to Kościół, który może stanowić zaporę dla panoszącego się draństwa-sobiepaństwa. Ale jego jedyną siłą jest siła ducha i czystość intencji. Tego nie może nikt podważać nawet, a może tym bardziej -arcybiskup. Ludzie chcą wierzyć w głoszone słowo i darzyć zaufaniem tego który je wypowiada.

Tylko tyle i aż tyle.

Mirosław Rymar
A jednak ulga

Już po napisaniu powyższego tekstu PAP poinformowała że:
Abp Stanisław Wielgus zrezygnował z urzędu metropolity warszawskiego.
Papież Benedykt XVI przyjął jego rezygnację - podała Nuncjatura Apostolska w Warszawie.

Pełny komunikat Nuncjatury Apostolskiej:
"Nuncjatura Apostolska w Polsce niniejszym urzędowo zawiadamia, że ks. abp. Stanisław Wielgus, arcybiskup metropolita warszawski, w dniu przewidzianego ingresu do bazyliki katedralnej i rozpoczęcia posługi duszpasterskiej w Kościele Warszawskim, złożył rezygnację ze swojego urzędu na ręce Ojca Świętego Benedykta XVI, zgodnie z przepisami kan. 401 § 2 Kodeksu Prawa Kanonicznego.

Ojciec Święty przyjął rezygnację ks. abp. Stanisława Wielgusa i powierzył ks. kard. Józefowi Glempowi, Prymasowi Polski, pełnienie funkcji administratora archidiecezji warszawskiej do czasu podjęcia dalszych decyzji.

Warszawa, 7 stycznia 2007 r.

abp Józef Kowalczyk Nuncjusz Apostolski w Polsce"

07. 01. 2007r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet