Lustracyjni partnerzy - Mirosław Rymar

 

 

 

 

 

 

 


Jóźwiak - Cenckiewicz
Lustracyjni partnerzy

Wkrótce minie rok od opublikowania apelu "Polonia bez agentów". Czas zdawało by się na jakieś podsumowanie, ale na to musimy jeszcze poczekać, niestety. Pomimo, że ustawa o "ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990", tzw. "lustracyjna" została zatwierdzona przez obie izby parlamentu i podpisana przez prezydenta, to nadal nie mamy pełnej jasności co z niej zostanie. Prezydent wprawdzie ustawę podpisał i wiadomo jest, że ma ona zacząć obowiązywać od marca, ale równocześnie ją "zawetował" zgłaszając "nowelizację blokującą". Prezydenckie konsultacje dotyczące ustawy objęły "ekspertów-hamulcowych", a pominęły zupełnie zwolenników ujawnienia archiwów IPN. Po raz kolejny - który to już? - żadne argumenty nie są w stanie przekonać decydentów "prolustracyjnych". Na nic przykłady krajów, które już dawno się z tym problemem uporały. Furda tam wyborcze obietnice. Racja jest jedna i mają ją "zrzeszeni dobrowolnie (?) w partii antylustracyjnej od lewa do prawa", a z nimi wszak trzeba się liczyć. Za każdą cenę! A my póki co pomyślimy jak jednak i pomimo wprowadzić lustrację w życie.

Mając na uwadze wiele doświadczeń we współpracy Polski z Polonią - nie koniecznie pozytywnych - Ruch Rodaków od długiego czasu pracuje nad programem i strategią, które po części ujął w ramach akcji "Jeden jest Naród Polski". Są sprawy, które dotyczą całego narodu polskiego, a nie tylko tej jego części, która mieszka w Polsce. Do takich spraw niewątpliwie zalicza się dekomunizacja i lustracja. Polskie ustawodawstwo nader często przechodzi do porządku dziennego nad faktem zupełnego pomijania w jego zapisach Polonii. Dlatego też przy pracach nad "ustawą o ujawnianiu..." obecni byli w sejmie członkowie Grupy Inicjatywnej "Polonia bez agentów". To oni zadbali, aby wszystkie polonijne postulaty zostały w ustawie zapisane. Inna sprawa, że teraz prezydent lekką ręką je "zredukował". Niemniej to doświadczenie dowodzi słuszności naszego wezwania:
Nie będzie reprezentacji interesów Polonii w Polsce tak długo, jak długo w polskim parlamencie nie zasiądą wybrani w powszechnych wyborach jej posłowie i senatorzy!
Im żadna partia nie narzuci dyscypliny w głosowaniu i nie zagrozi karami, jak to miało miejsce w stosunku do posłów przychylnych polonijnym propozycjom. I jest to żądanie ze wszech miar zrozumiałe w sytuacji, gdy swoich posłów ma mniejszość niemiecka nieporównanie mniejsza od polskiej diaspory, a w dodatku gdy praw tych odmawiają Niemcy Polakom u nich zamieszkałym.

Ruch Rodaków prowadził i nadal prowadzi wiele działań tak wśród polityków, w IPN-nie jak i wśród Polonii mających na celu skuteczną lustrację ośrodków emigracyjnych. Wiąże się to również z nowymi rozwiązaniami organizacyjno-programowymi wewnątrz ruchu mającymi na celu przygotowanie do podjęcia tego tematu. Tematu, który już bywa zawłaszczany przez osoby o przeszłości "cieniowanej czerwienią".
Ostatnio w Nowym Jorku miało miejsce wydarzenie, które wstrząsnęło tamtejszą Polonią. Otóż znany z publikacji o agenturze wśród Polonii i prolustracyjny(?) historyk IPN Sławomir Cenckiewicz wziął udział w programie telewizyjnym prowadzonym przez Janusza Jóźwiaka. Tak, tej "umundurowanej twarzy TVP" ze stanu wojennego. Ów "dziennikarz z frontu wojny polsko-jaruzelskiej" bryluje wśród nowojorskiej Polonii i dalej robi to, do czego odebrał świetne przygotowanie. Korzystając ze swojej telewizji, teraz już niezależnej od BP, czy jakiejś POP i samorządnej według znanych mu standardów mąci, wybiela kogo trzeba i wchodzi w alianse z kim warto.

A z kim warto?
Dużo na temat "warto" mógłby powiedzieć Dariusz Michalski z Forum Ochrony Praw Poloniii w USA. Zainteresowanych odsyłam na stronę Monitora Polskiego, gdzie są obszernie udokumentowane "przekręty" specjalistów od przejmowania organizacji polonijnych, a co ważniejsze jej pieniędzy. Od pięciu lat wolontariusze FOPP walczą o uczciwość w środowisku polonijnym. Mają wiele osiągnięć i doskonałą współpacę z FBI i nowojorskim prokuratorem na wschodni i południowy Nowy Jork, nie wspominając New Jersey, gdzie mogą się pochwalić sprawą oszusta Czapelskiego. To właśnie "grupa Jóźwiaka" - jak mówią o nich w Forum - publicznie broniła tego kryminalisty, który żerował na biednych polskich emigrantach i ich bezczelnie okradał. Cały czas jesteśmy blisko hasła "warto".

Warto posiadać środki i wpływy.
Janusz Jóźwiak z Tadeuszem Chabroswkim przejęli tygodnik "Głos" i prywatny program telewizyjny. Czy trudno dostrzec logikę i cel takiego działania? Do realizacji celu jakim jest w tym wypadku wpływ na ludzkie postawy niezbędna jest tuba, media. Ale to dopiero połowa sukcesu, bo trzeba się jeszcze uwiarygodnić. Tym bardziej, że opinię mieli zszarganą. Dali się poznać - co za nieostrożność, a może pycha - jako ludzie interesowni i wzajemnie świadczący sobie usługi w zakresie odporu "napaści nawiedzonych" oraz "umiejący się ustawić" w nowej, emigracyjnej rzeczywistości nadzwyczaj szybko i skutecznie. Niczym prezent niespodziewany - w pierwszej chwili prorażający - spadła na nich sprawa coraz głośniejszej lustracji Polonii. Długo zwlekali, czekali jak się ona rozwinie. Musieli jednak dostrzec, że to nie słomiany ogień, a pożoga, która może ich pochłonąć, a zatem co? Wchodzą w temat. Mają środki i media.
Potrzebny był jednak ktoś (może będzie więcej "ktosiów") do uwiarygodnienia ich "metamorfozy".

I znalazł się - o zgrozo(!) z punktu widzenia zwolenników lustracji Polonii - dr. Cenckiewicz, historyk z IPN. Przyjął zaproszenie Jóźwiaka i 27 stycznia wystąpił w jego telewizji. Czy mogli lepiej trafić? Nie, bo właśnie Cenckiewicz był jednym z pierwszych w których Polonia pokładała duże nadzieje na ujawnienie prawdy o sobie. Niestety decyzja legitymująca "organ" Jóźwiaka, a może "razwiedki", była fatalna w skutkach. Odebrała wielu Polakom nadzieję na prawdę, bo ten co ją chce głosić musi być zdeterminowany do unikania wszystkiego co na niego może rzucić cień. Tej determinacji jak widziała Polonia NY zabrakło Cenckiewiczowi.
"Ekipa jóźwiaków" siedzi w peerlowskim cieniu i zaprasza w jego chłód, a gość Jóźwiaka niefrasobliwie twierdzi: "wystąpię wszędzie, kiedy będę mógł mówić do Polonii, tak jak w Polsce mowię via media powiązane z postkomunizmem, zachowuję jednak do wszystkich środowisk polonijnych równy dystans, inaczej dałbym się wciągnąć do waszych rozgrywek". Mówi to promując swoją książke...
Nie zachowuje równego dystansu, ani w Polsce, ani wśród Polonii. W Polsce dał się "wciągnąć do rozgrywek PiS-u" i owszem korzysta z wielu środków przekazu. W Nowym Jorku jest JEDNA polska telewizja, zarządzana przez "jedno środowisko" i to ono zostało uwiarygodnione przez historyka Cenckiewicza. Żle się stało i chociaż "bohater dnia" tego nie chce zrozumieć, to warto powtórzyć pytanie skierowane do niego przez FOOP, a zadawane przez osoby zaniepokojone tym wydarzeniem i zdecydowanie źle oceniające inspiratorów i organizatorów telewizyjnego "show lustracyjnego":
" Kto opłacał przejazdy dr. Cenckiewicza do New Jersey z Nowego Jorku i przejazdy dla ludzi podstawionych przez Jóźwiaka z tzw. "Klubu Dyskusyjnego", hotele, posiłki, drukowanie ulotek i ogłoszeń prasowych opisujących wykład w siedzibie Jóźwiaka i w innych miejscach?"

Dr. Cenckiewicz nie zrobił nic karygodnego. Wystąpił w telewizji. Jednak diabeł jak zwykle siedzi w szczegółach. Te szczegóły to "równy dystans do grupy Jóźwiaka" i ludzi oczekujących prawdy, będących jego przeciwnikami - w Polsce to np. Olejniczak i Kaczyński. "Przyjdzie walec i wyru..." śpiewały kiedyś za komuny Wały Jagiellońskie. Walec mediów równa wytrwale nie tylko w Polsce, ale i na emigracji. Korzystanie zaś z gościny bez pewności z jakich źródeł jest ona finansowana to już karygodny dla historyka IPN błąd.
Przecież nikt inny jak historycy IPN co i rusz piszą o "podarkach", "umiłowaniu podróży, czy kariery". Tak trudno wyrosnąć ponad skrót przed nazwiskiem i "dolinę"?

A mnie "dojadło" stwierdzenie: "inaczej dałbym się wciągnąć do waszych rozgrywek".
Przepraszam, a czy Polonia zachowując kontakt z Ojczyzną, starając się uczestniczyć w jej wzlotach i upadkach nie "daje się wciągać do rozgrywek"? Czy sprzedając swoje książki Polonii dr. Cenckiewicz nie wciąga nas w "wasze rozgrywki"? Panu Cenckiewiczowi dziękujemy za zrozumienie - godne historyka - faktu, że przynależność narodowa jest niepodzielna i podtrzymywanie wypracowanego przez długie lata podziału na my Polacy i wy emigranci. Dr Cenckiewicz dla wielu był autorytetem - na szczęście nie jednynym - ale ten "równy dystans" do ofiar i prześladowców jest, jak to piszą na forach internetowych "powalający".

Faktem jest, że niuansów zachowań - tych akceptowanych przez ludzi lub nie do przyjęcia - w zapiskach sbeków próżno szukać.

Zaufanie. Hmmm...
Ot, dobrali się partnerzy od lustracji.
"W tym cały ambaras, że obaj chcą na raz" .
Tego samego?

Mirosław Rymar

Sprawa dopiero nabiera rozgłosu
W sobotę 3 lutego na spotkaniu Klubu Gazety Polskiej w Krakowie w klubie Pod Gruszką, które
prowadził prezes klubów Ryszard Kapuściński w obecności kilkudziesięciu osób na pytania dziennikarzy odpowiadał minister Wasserman. Poruszano również kwestię wystąpienia dr. Cenckiewicza w "TV Józwiaka". Wasserman nie miał wątpliwości, że historyk nie powinien się z "tym panem w ogóle kontaktować".
Wkrótce udostępnimy video z wypowiedzią ministra.
A już w tej chwili w RODAKvision przedstawiamy materiał z tego spotkania przygotowany przez Monitor Polski autorstwa Marka Podleckiego. Minister Wasserman podczas spotkania odpowiada na pytania Koordynatora Zespołu Ruchu Rodaków ds. politycznych Ryszarda Majdzika. (Link ze strony głównej)

18. 01. 2007r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet