W trzy tygodnie po Smoleńsku - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 


Kandydat z wyrokiem - red. Rp
W trzy tygodnie po Smoleńsku

Wyniki dotychczasowego śledztwa (a właściwie ich brak) prowadzonego przez Rosjan, przy równoczesnej całkowitej bierności strony "polskiej", uprawniają hipotezę że Smoleńsk jest powtórką Gibraltaru z przed ponad pół wieku.

Tak jak Gibraltar był owocem strategicznej współpracy na linii Wschód-Zachód (Rosja-Wielka Brytania), tak i obecna tragedia wynika z takowej na osi Rosja-Niemcy.

Administrująca obecnie Polską niemiecka agentura przyjęła wypróbowaną już w przeszłości taktykę. Tak jak w momencie śmierci Jana Pawła, ogłosiła "żałobę ponad podziałami". Zatroskani prezenterzy telewizyjni głosili wielkość zmarłego, pozwalając Polakom wypłukać we łzach resztki zdrowego rozsądku. Na polską zakompleksioną duszę kojąco miały podziałać kłamstwa szerzone przez media dotyczące współczucia i sympatii członków "ekskluzywnego klubu bogatych", którego Polska jest od kilku lat "pełnoprawnym członkiem".

Faktem jest, że media zachodnie przez pierwsze dwa dni po katastrofie poświęcały wiele uwagi tej "sensacji", nie ukrywając przy tym pogardy i nienawiści do zmarłego Prezydenta, określając go zawsze największymi "obelgami" jakie istnieją w słowniku tej libertyńskiej hałastry, a mianowicie przymiotnikiem "ultra-katolika" i "nacjonalisty". Prym w tym procederze wiodły oczywiście media niemieckie.

"Żałoba" ta była bezwzględnie egzekwowana, czego sam osobiście doświadczyłem na łamach Salonu 24, który dwukrotnie wykasował mój analityczny artykuł, a nie "żałobny" zgodny z wymogami.

Po okresie wypłakania ma nastąpić powrót do "normalności". Media zafundują zapewne społeczeństwu jakiś istotny problem pod tytułem "afery hamburgerowej", "rozporkowej", "nowej panienki Kazia Marcinkiewicza", lub "sensacyjnych informacji na temat rozmiarów krocza Dody-Elektrody". Polacy powrócą do swego ulubionego zajęcia jakim jest konsumpcja śmiecia medialnego fundowanego im przez TVN24, Polsat, GW i inne gadzinówki elektroniczne i papierowe.

Historia ostatniego dwudziestolecia wskazuje na to, że jest to niezawodna taktyka. Na jej niezrozumieniu przejechał się exemplum Marian Krzaklewski, prezentując film, na którym banda pijanych bolszewików z tow. Kwaśniewskim na czele parodiowała największy autorytet jaki podobno Polacy uznają, a mianowicie Ojca Świętego. Jego prezentacja nie wywołała nic oprócz głupawego rechotu gawiedzi, a społeczeństwo i tak zagłosowało "prawidłowo" na wspomnianego powyżej towarzysza, zgodnie z zaleceniami agenturalnych mediów.

Czy i tym razem będzie podobnie? Bez wątpienia liczy na to PO i jej mocodawcy. Sytuacja jest jednak nieco odmienna.

Wszystko wskazuje na to, że Boska Opatrzność postanowiła zafundować Polakom ostatnie ostrzeżenie, najpotężniejsze z możliwych. Jest ono zdefiniowane nie tylko rozmiarami tragedii ale i wynikającą z niej koniecznością przyspieszonych wyborów. Odstęp czasowy może okazać się niewystarczającym na "otrząśnięcie się" ze zbędnych refleksji i "wybranie przyszłości" przez "światłych" obywateli III RP.

Spalił też na panewce zamiar ukazania solidarności Zachodu z Narodem Polskim. Dzięki Opatrzności Boskiej, wybuch islandzkiego wulkanu, dał jego przywódcom wygodny pretekst do odwołania uczestnictwa w krakowskich uroczystościach.

I Bogu niech będą za to dzięki! Nie tylko bowiem obnażyło to rzeczywisty stosunek Zachodu do Polski, ale uchroniło uroczystość katolickiego pogrzebu Głowy Państwa Polskiego od przekształcenia się jej w sabat czarownic, którym bez wątpienia stałaby się, gdyby zjechali nań przywódcy całej "postępowej ludzkości".

W tym kontekście szczególnie wymowną jest nieobecność niemieckiej kanclerz, która nie mogła przybyć z odległego o zaledwie kilkaset kilometrów Berlina, choćby helikopterem, pomimo że prezydent Niemiec zdołał tego dokonać.

Nie bez znaczenia jest też rola głównego aktora w tej tragedii-Rosji. Gdyby na pierwszym planie wydarzeń znaleźli się Niemcy, to podziwiający ich nagminnie Polacy i kochające ich do szaleństwa Polki z entuzjazmem przyjęliby ewentualną wersję katastrofy, konkludującą że przyczyną tragicznego "wypadku" był lądujący w tym samym czasie na lotnisku w Smoleńsku meteoryt. Rosjanie nie cieszą się jednak taką miłością polskiego społeczeństwa, stąd też wysoce prawdopodobny jest sceptycyzm w przyjęciu oficjalnej wersji wydarzeń, jakakolwiek by ona nie była.

O ile reakcja społeczeństwa stoi pod znakiem zapytania, o tyle działania Jarosława Kaczyńskiego po ewentualnej wyborczej wygranej, nie powinny budzić większych niepewności.

W ostatnich latach działalności politycznej bracia Kaczyńscy poczynili wiele negatywnych kroków. Warto tu wspomnieć o dwóch najważniejszych: wynegocjowanie, ratyfikowanie i podpisanie Traktatu Lizbońskiego, pozbawiającego Polski niepodległości, oraz skonstruowania "przesilenia politycznego", które zaowocowało przyspieszonymi wyborami, a w konsekwencji przejęciem przez PO całej rzeczywistej władzy w państwie z przysłowiową kropką nad i w postaci tragedii smoleńskiej, która w innym scenariuszu politycznym zapewne nigdy nie miałaby miejsca.

Pomimo to obu Panów należy uznać za inteligentnych polityków. A odpowiedź na pytanie czy wspomniane powyżej poczynania były wynikiem słabości czy błędnych kalkulacji, pozostanie ich prywatną tajemnicą.

Jakby jednak nie było, Jarosław Kaczyński musi zdawać sobie obecnie sprawę, że próby stworzenia jakiegokolwiek modus vivendi, zarówno z Zachodem jak Wschodem są, przynajmniej na obecnym etapie, marzeniem ściętej głowy. Albo Polska podporządkuje się całkowicie dyktatowi jednej lub obu stron i w rezultacie zakończy swą egzystencję podobnie do północnoamerykańskich Indian, albo podejmie nierówną walkę o swe niezbywalne prawa, czyli wjedzie na drogę "skrajnego nacjonalizmu".

Wbrew pozorom, walka taka niekoniecznie musi zakończyć się klęską Polski. Świadomość tego, że nie ma się nic do stracenia , a wszystko do zyskania, stwarza warunki sukcesu, którego tak bardzo obawiają się obaj strategiczni sojusznicy. I właśnie dlatego zrezygnowali oni w stosunku do Polaków ze stosowania obozów koncentracyjnych, łapanek, wywózek na białe niedźwiedzie czy na roboty, a skoncentrowali się na niszczeniu ich gospodarczo, demograficznie, moralnie, kulturowo i w każdy inny dostępny pośredni sposób, a w celu zamaskowania swej działalności poddali społeczeństwo tumanieniu przy pomocy wszechpotężnych mediów.

Jarosław Kaczyński musi też zdawać sobie jasno sprawę ze swej osobistej sytuacji. Na niego też został wydany wyrok śmierci. On również miał być na pokładzie samolotu. Wykonanie wyroku zostało co prawda odroczone, ale nie odwołane. Tak więc i on osobiście nie ma innej alternatywy poza przywództwem w walce o przetrwanie narodowe.

I z tych właśnie powodów każdy kto uważa się jeszcze za Polaka, ma bezwzględny moralny obowiązek oddania na Jarosława Kaczyńskiego swego głosu w zbliżających się wyborach.

Ignacy Nowopolski

04.05.2010r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet