Niezmienne tradycje plutokratyczne
Wolę pozyskać jeden procent owoców pracy stu osób niż sto procent mojej własnej.
John D. Rockefeller
Ostatnio koncern petrochemiczny Exxon-Mobil znalazł się w ogniu krytyki rodziny Rockefellerów z powodu niedostatecznego zainteresowania alternatywnymi formami energii.
Z tej okazji Neva Rockefeller Goodwin wspomniała założyciela rodu Johna D. Rockefellera, właściciela Standard Oil Company, którego "geniusz" pozwolił rozeznać naftę jako alternatywne źródło energii w stosunku do używanego wtedy oleju wielorybiego. Amerykańskie media głównego nurtu lansują tą plutokratyczną rodzinę jako "zaangażowanych ekologów" z tytułami prasowymi rodzaju New York Timesa : Czy Rockefellerowie wpłyną na Exxon by był bardziej zielony?
Kontrolowane przez plutokratów media kreują Rockefellerów również na "filantropów", głosząc że misją Rockefeller Foundation jest promowanie dobra ludzkości w świecie.
Sam patriarcha rodu John D. Rockefeller tak charakteryzował swą "filantropię": Bóg dał mi pieniądze, więc wierzę że moim obowiązkiem jest ich ciągłe pomnażanie, aby móc je następnie użyć dla dobra bliźnich zgodnie z tym co dyktuje mi moje sumienie.
Rzeczywiste oblicze Rockefellerów jest dokładnym zaprzeczeniem medialnego. Rockefellerowski Standard Oil wraz z General Motors i Firestone stworzył grupę kapitałową pod nazwą National City Lines, która wykupiła w latach 1936-1950, sieci transportu miejskiego w 45 największych amerykańskich miastach, likwidując je następnie. Za swoje "antyrynkowe" działania członkowie rady nadzorczej wspomnianej grupy zostali przez sąd ukarani grzywną w wysokości jednego dolara na osobę. Gospodarczym owocem działań National City Lines była rozbudowa gigantycznej sieci autostrad na terenie wielkich aglomeracji miejskich.
Betonowe estakady, wielopoziomowe skrzyżowania, stanowiące dziś wizytówkę amerykańskich miast, mogą zaprzeć dech w piersiach mieszkańca Polski posiadającej system drogowy na poziomie Bangladeszu. W czasie dwudziestu lat wędrówki Polski do "europy", Jej ełyty przesiadły się co prawda z Wołg na Mercedesy, ale nie zdołały stworzyć ani jednej przyzwoitej drogi łączące granice państwa, które ze względów położenia geograficznego i topografii terenu, nadaje się wręcz idealnie do prowadzenia na masową skalę usług transportu tranzytowego.
W przypadku amerykańskim, imponujące autostrady nie są jednak niczym więcej niż pomnikiem amerykańskiej głupoty z jednej strony i bezmyślnej zachłanności plutokratów z drugiej. Konstrukcja autostrad i ich utrzymanie są niezwykle kosztowne, a powstały z nich system komunikacyjny nieelastyczny. Wzrost populacji w aglomeracji powoduje szybkie zakorkowanie autostrad, zmuszając użytkowników do spędzania przeciętnie trzech godzin dziennie w gigantycznych korkach węzłów komunikacyjnych, które w godzinach szczytu zamieniają się w ogromne napowietrzne komory gazowe zasilane emisjami spalin. Dobudowanie niezbędnych dodatkowych pasów ruch jest kosztowne i pracochłonne, a często w warunkach gęstej zabudowy miejskiej w ogóle niemożliwe. Tak więc mieszkańcy amerykańskich miast zdani są na wydawanie lwiej części swych dochodów na benzynę, opony, samochody i ich konserwację, otrzymując w zamian okazję do wielogodzinnego zatruwania się spalinami, niszczenia środowiska naturalnego poprzez emisję dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych i rabunkową gospodarkę zasobami naturalnymi planety, konieczną do zaspokojenia rynku paliwowego i motoryzacyjnego. Ich podatki zużywane są w dużej mierze na finansowanie ciągłej rozbudowy i utrzymania systemu autostrad. Plutokratom przypadają za to krociowe zyski z rozrosłego ponad wszelką miarę rynku paliwowo-motoryzacyjnego.
Gdyby pozostawiono w miejscu autostrad choć po jednej nitce kolei miejskich, zapewniłyby one tani, bezpieczny, wygodny, szybki i bezstresowy transport pasażerski, a wszelki wzrost populacji wymagałby tylko zwiększenia częstotliwości kursowania pociągów. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze społeczeństwo mogłoby wydać w innym sektorze gospodarki, dając plutokracji równorzędne możliwości zarobku a chroniąc jednocześnie ludzkie zdrowie i środowisko naturalne. Niestety koncepcyjne rozumowanie nie jest specjalnością plutokratycznych wybrańców bogów.
Ekologia nie jest jednak najważniejszym polem "osiągnięć" plutokratów. Od 1910 roku pieniądze Rockefellerów wspierają ruch eugeniczny, czyli "naukę" ulepszania cech dziedzicznych. Ideą eugenistów było propagowanie wielodzietności wśród "wyższych" klas przy jednoczesnej kontroli urodzin i przymusowej sterylizacji tych których uznano za "nieprzystosowanych". Taka strategia miała doprowadzić do stworzenia "rasy panów". Wyznawcą eugeniki został niemiecki wódz Adolf Hitler. W wydanej w 1924 roku Mein Kampf napisał on: Jest obecnie na świecie jeden kraj gdzie dano już pewne podwaliny koncepcji ludnościowej. Oczywiście krajem tym nie są Niemcy ale Stany Zjednoczone. W tym okresie Rockefeller Foundation przekazywało już ogromne fundusze na badania eugeniczne w Niemczech. Tylko w roku 1929 Rockefeller przekazał $317 tysięcy instytutowi badań mózgu Kaisera Wilhelma. Po II Wojnie Światowej wysiłki w zakresie kontroli "gorszej" części populacji skierowane zostały głównie na kraje Trzeciego Świata. Tylko do roku 1968 w samym Puerto Rico, będącym kolonią USA, wysterylizowano bez wiedzy i zgody jedną trzecią populacji kobiet w wieku rozrodczym.
Jedyną przyczyną dla której ruch hitlerowski znalazł się poza "salonami" świata zachodniego, jest "wypaczenie" ideologiczne, według którego "nadludźmi" są ci należący do rasy germańskiej, podczas gdy główny nurt myśli zachodniej uznawał w tym zakresie kryterium ekonomiczne. W związku z tą koncepcją, najwyższą pozycję posiadają plutokratyczni wybrańcy bogów zarządzający światem poprzez zachodnich "nadludzi". Według stereotypów plutokratycznych, każdy kto daje się im wykorzystać i w związku z tym jest biedny, udowadnia tym samym swoją niższość, pozbawiając się automatycznie prawa do rozwoju.
Obecnie wiodącym wśród plutokratów "filantropem" jest George Soros, który zręcznie wykorzystał "transformację ustrojową" krajów postsowieckich i wraz z resztą ferajny pozbawił je resztek majątku jaki jeszcze posiadały po dekadach niszczycielskiego komunizmu, uzasadniając tym samym ich przynależność do populacji "podludzi". Z cząstki zrabowanego bogactwa finansuje on również działanie przeróżnych "organizacji dobroczynnych", takich jak Fundacja Batorego w Polsce, przy pomocy których dalej tumani i manipuluje ofiarami swej działalności.
Pomimo ponad stu lat działań na tym polu, osiągnięte rezultaty dalekie są od pożądanych. Pomimo zmasowanych wysiłków krajów zachodnich i ONZ-tu, nie udało się do tej pory zniszczyć demograficznie populacji Trzeciego Świata. Co gorsze, degrengolada zachodnich "nadludzi" spowodowała ich własną zapaść demograficzną. O ile w USA sytuację ratuje prężna i liczebna emigracja z Meksyku i Dalekiego Wschodu, o tyle w Europie Zachodniej emigracja muzułmańska okazała się całkowitym niewypałem. Nie dość że Muzułmanie nie integrują się ze społecznościami autochtonów, to nie przekazują nawet na ich potrzeby swoich kobiet. W tradycji muzułmańskiej kobiety stanowią o honorze rodziny i społeczności, a "użyczenie" ich obcym jest hańbą nie dozaakceptowania. W tej sytuacji pomocnymi okazują się Wschodni Europejczycy, którzy takowych "zahamowań" nie mają, a kierują się zasadą, że nawet najmniejsza korzyść materialna warta jest nawet największego upodlenia duchowego. Praktyczną ilustracją rezultatów takiego modus vivendi jest fakt istnienia drugiej na świecie co do liczebności polskiej emigracji w najbardziej nienawistnym dla nas kraju jakim są Niemcy.
Pomimo to nie wydaje się żeby zasoby ludnościowe Europy Wschodniej pozostające do dyspozycji Zachodu były w stanie odwrócić jego trendy demograficzne. Przyczyną dotychczasowego fiaska działań plutokratów, jest to że pomimo zubożenia i zacofania gospodarczego nie udało się wpoić ludności Trzeciego Świata mentalności "podczłowieka". W związku z tym, w przeciwieństwie do Wschodnich Europejczyków, stawia ona zdecydowany odpór próbom narzucenia nowego porządku światowego opartego na zasadach "rasizmu ekonomicznego".
Dalsze uparte i z natury rzeczy coraz brutalniejsze formy jego narzucania spowodują tylko potężną reakcję odwetową, kładącą ostateczny kres panowaniu Zachodu w Świecie.
Ignacy Nowopolski
10.06.2008r.
RODAKpress