RODAKpress - head
HOME - button
Naprzód w przeszłość! - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Naprzód w przeszłość!

Kiedy to w roku ubiegłym, piewcy idei IV RP, panowie Kaczyńscy, w imię "prawa i sprawiedliwości" zainicjowali kryzys polityczny, w wyniku którego doszło do przedterminowych wyborów i zainstalowania w Polsce administracji gdańskiego gauleitera, można było to kłaść na karb narodowej specyfiki, polegającej na permanentnej przewadze zdrajców i sprzedawczyków nad patriotami.

Jak by nie było, rezultatem intrygi panów Kaczyńskich był duży skok naprzód w przeszłość i to już nie do IIIRP (PRLu-bis), ale dalej do Generalnej Guberni.

Na tym tle warto zadać sobie pytanie, czy taka dziwna dynamika historyczna jest spowodowana wyłącznie polskimi przywarami, czy też jest częścią większego scenariusza?

Zmagania pomiędzy zdrajcami, zwanymi na europejskich salonach "prounijnymi reformatorami", a patriotami (określanymi tamże mianem "skrajnych nacjonalistów"), jest specyficzna dla postkomunistycznych społeczeństw.

Za przykład identycznego wręcz politycznego scenariusza można obecnie uznać wydarzenia w Serbii. Spory dotyczące "integracji europejskiej" w kontekście secesji Kosowa, wywołały tam na początku tego roku kryzys parlamentarny.

Uchodzący za "umiarkowanego patriotę" premier Vojislav Kostunica z Bloku Narodowego (podobnie jak Jarosław Kaczyński w Polsce) skatalizował przedterminowe wybory parlamentarne. Pomimo zajadłej propagandy wszystkich "postępowych" mediów, niewielką przewagę uzyskały partie antyunijne, jednakże ich parlamentarny stan posiadania był mimo wszystko gorszy niż przed wyborami. Stawia to pod znakiem zapytania motywy działania premiera Kostunicy. Od dnia wyborów 11 maja do dnia dzisiejszego nie powstał jednak antyunijny rząd, a ostatnie doniesienia prasowe sugerują przejście postkomunistów Ivica Dacica na stronę "reformatorów" skupionych wokół prezydenta Tadica. Wieść gminna niesie, że został on "przekonany" do tego posunięcia przez ambasadorów USA i Wielkiej Brytanii, Camerona Muntera i Stevena Wordswortha.

Tak więc postkomuniści nieżyjącego już Milosevica, z głównego wroga demokracji i Zachodu, stali się nagle współtwórcami "serbskiej drogi do europy", wystawiając tym samym swych zaciekle antyunijnych wyborców do wiatru. Abstrahując od ideologicznych motywów postawy postkomunistycznego elektoratu, wolta taka stawia "zachodnie procesy demokratyczne" w nieciekawym świetle. Metoda ta jest zresztą z powodzeniem od lat stosowana również w "okrzepłych demokracjach Zachodu", takich jak exemplum Stany Zjednoczone, gdzie wyborcom obiecuje się jedno, a po wyborach robi dokładnie to co nakazuje "poprawność polityczna", czyli wola plutokratów.

Tak więc, zarówno w Polsce "patriota" Kaczyński, jak i w Serbii Kostunica, pozostają w opozycji, nie rezygnując jednak z narodowej retoryki, tak na wsiakij pażarnyj słuczaj, by w razie potrzeby można było przy ich pomocy skanalizować jakiś kolejny nieprzewidziany "nacjonalistyczny paroksyzm" społeczeństwa.

Oto więc, w obu tych postkomunistycznych krajach cała władza wykonawcza, ustawodawcza, medialna i ekonomiczna, znalazła się już w rękach "prounijnych reformatorów".

Tak pokrótce wygląda euroatlantycka rzeczywistość widziana moimi oczami, osoby znającej ją od podszewki, ale z mentalnością wyrosłą jeszcze w komunistycznej Polsce. Dla pełności obrazu warto również spojrzeć na nią oczami zachodniego obserwatora.

Garść ciekawych przemyśleń a propos zawiera najnowsza publikacja zatytułowana "Moskiewski Kac", pióra wieloletniego brytyjskiego korespondenta w ZSRR, Petera Hitchensa. Refleksje te dotyczą przemian okresu postzimnowojennego w Rosji i na Zachodzie. Oto skrót tego artykułu, który nie wymaga żadnych komentarzy:

Kreml pozbył się dogmatów i gułagów a państwo rosyjskie jest obecnie zwykłą dyktaturą. Dzięki temu zachodni reformatorzy, uwolnieni od ambarasującego przykładu Lenina, Stalina, pięciolatek, czystek, klęsk głodu, KGB, są znacznie silniejsi. Dziś takie słowa, jak "postęp", "komunizm", "socjalizm" nie wywołują już bowiem w społeczeństwach negatywnej reakcji.

Aleksander Sołżenicyn zwykł mawiać, że Żelazna Kurtyna, chroniła Rosję przed wszystkim z Zachodu za wyjątkiem, jak się wyrażał, "gnojówki", za jaką uważał zachodnią kulturę masową. Jak się teraz okazuje, kurtyna ta chroniła też drugą stronę przed zalewem sowieckiej rewolucji....

Kiedy oglądałem ostatnią defiladę wojskową z okazji Rewolucji Październikowej w 1990 troku, miałem płonną nadzieję, że świat może nauczy się czegoś z nieprawdopodobnej katastrofy jaką była Sowiecka Utopia.... Obecnie czołgi powróciły na plac Czerwony z okazji inauguracji prezydentury Dymitra Medvedeva, tworząc wrażenie potęgi Rosji.... Mój rosyjski przyjaciel, którego ojciec był oficerem sowieckiej marynarki wojennej żartobliwie zapytał mnie: "Jak ci się podobała prezentacja rosyjskiego strategicznego złomu?". Czołgi i rakiety pokazane w trakcie defilady, były w najlepszym przypadku prototypami, których rosyjski przemysł nie jest w stanie produkować. Sowiecki system wojskowy rozpadł się, a nowy nie powstał. Żołnierze służący w tym dziadowskim wojsku, tak samo skorumpowanym jak państwo, któremu służy, nie przypominają w niczym nowoczesnej siły zbrojnej, ani pod względem wyszkolenia ani posiadanej techniki i nie mogą być przeciwwagą żadnej zachodniej armii. Próby stworzenia armi zawodowej ugrzęzły w martwym punkcie, a stary system rekrutacji rozpadł się. Młodzież unika służby wojskowej płacąc łapówki, lub zapisując się na różnorakie uczelnie, które powstały tylko po to by dać pretekst do ominięcia tego obowiązku.

Defilada miała pokazać nowoczesną okrzepłą Rosję, która w rzeczywistości jest ciągle zacofanym i zdezorganizowanym krajem, utrzymującym się na powierzchni tylko dzięki wysokim cenom eksportowanych przez niego surowców energetycznych. Jej system komunikacyjny jest ciągle fatalny, rolnictwo zrujnowane-wymagające importowania 70% niezbędnych produktów, a przemysł, oprócz broni i turystycznych pamiątek, nie jest w stanie niczego wyprodukować.

Rosja jest typowym krajem III-go Świata, z nieliczną grupką bogaczy i morzem nędzy, która utrzymuje się przy życiu za mniej niż dwa dolary dziennie. W dalszym ciągu tradycyjną rosyjską formą przezwyciężania rozpaczy jest ucieczka w alkoholizm, który jest jeszcze powszechniejszy niż za Leonida Breżniewa, który dbał by społeczeństwo miało wystarczającą do utrzymania go w spokoju ilość kiełbasy, medali i wódki....Mam ciągle w pamięci okropne żłobki, gdzie matki zostawiały swe dzieci by móc poświęcić się obowiązkowej pracy zawodowej. Życie sowieckie było tak zorganizowane, że niezbędne były pensje dwojga rodziców do utrzymania się na minimalnym poziomie egzystencji. Pamiętam, że prawie każdy spotkany przeze mnie dorosły obywatel był rozwiedziony, a główną metodą kontroli urodzin była aborcja. Pamiętam niezwykłą pogardę dla religii wśród wykształconej części społeczeństwa, przy całkowitej ignorancji dotyczącej rzeczywistych aspektów wiary. To wszystko sprawiało wrażenie, że Bolszewicy najbardziej nienawidzili religii i stabilnych rodzin....Wskazywał na to kult bolszewickiego męczennika Pawlika Morozowa, który zapłacił życiem za wydanie swego własnego ojca w ręce KGB.

Mając w pamięci niesławny okres jelcynowski, wielu Rosjan do dziś odrzuca samą ideę demokracji, zwąc ją "gównokracją". Zważywszy na to negatywne doświadczenie, trudno jest ich z tego powodu krytykować.

Częściowo z naszego powodu, a częściowo dzięki strasznym moralnym rezultatom wyrugowania Boga z życia komunistycznego społeczeństwa, dzisiejsza Rosja jest kłębowiskiem żmij zdominowanym przez ludzi wyzbytych z jakiejkolwiek moralności w okresie 70-ciu lat cynicznego leninizmu. I choć Jej nowi władcy są produktem marksizmu, to pozbawieni są oni jakiegokolwiek celu poza zdobywaniem i utrzymywaniem władzy i bogactwa.

Tak więc Moskwa, niegdysiejsza stolica światowego komunizmu, stała się rodzajem Babilonu, najdroższego i całkowicie pozbawionego smaku miasta, w którym można nabyć za pieniądze wszystko, w którym najbardziej rzuca się w oczy gangsterska charyzma jego elit, gdzie objawy nowoczesnej cywilizacji mieszają się z symptomami anarchii.

Nie wszystko jest jednak we współczesnej Rosji złe. Obecnie można spacerować po moskiewskich ulicach bez obawy wpadnięcia w otwarty i niezabezpieczony właz, nie widzi się już tabunów szczurów na stacjach metra. Wzrok przykuwają mieniące się złotem, świeżo odrestaurowane kościoły i klasztory. Z przyjemnością spaceruje się po odnowionych zaułkach południowego brzegu Moskwy, których piękno w okresie komunizmu można było podziwiać tylko na XIX wiecznych rycinach...Najistotniejszym jest jednak fakt, że życie prywatne jest wolne i bez obawy wylądowania w Gułagu lub zakładzie dla umysłowo chorych, można wyrażać poglądy inne od obowiązujących.

W tak miłej atmosferze łatwo zapomnieć, że bezwartościowy opresyjny aparat państwowy jest ciągle u władzy i że jeden karzeł duchowy i fizyczny, zastąpił drugiego na stanowisku prezydenta (Medvedev jest nawet niższy do Putina i w czasie inauguracji nie założył prezydenckiego łańcucha w obawie by nie dyndał mu między nogami).... Obecny premier, Włodzimierz Putin skutecznie zdusił polityczne i medialne swobody, podporządkował sobie parlament i na wzór komunistyczny stworzył masowe ruchy społecznego poparcia.

Teraz z perspektywy patrzę na mój pełen optymizmu powrót z ZSRR na Zachód w 1992 roku i wspominam obserwowane z roku na rok zmiany w mojej ojczyźnie i w Stanach Zjednoczonych; wprowadzanie w nowej wersji wszystkich tych znanych mi komunistycznych horrorów: "praw dziecka" umożliwiających denuncjacje własnych rodziców, wysyłanie niemowląt do żłobków, by oboje rodzice mogli pracować zawodowo i zapewnić rodzinie minimalne utrzymanie, epidemię aborcji, walkę z religią i konstrukcję systemu traktującego indywidualne myślenie za niemożliwą do tolerowania patologię. Obserwuję ruinę wielu karier polityków, nauczycieli i dziennikarzy spowodowaną tylko ich postawami niezgodnymi z obowiązującą poprawnością polityczną itd. Życie prywatne na Zachodzie staje się mniej wolne niż w post-ideologicznej Moskwie.

Zaczynam przypuszczać, że bakcyl bolszewizmu, poprzednio zamknięty granicami ZSRR, nie zginął wraz z komunizmem, ale zaadoptował się do nowych warunków i prowadzi cichą rewolucję w świecie.

Ignacy Nowopolski

30.06.2008r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS