RODAKpress - head
HOME - button
Polityka i medycyna - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Polityka i medycyna

W Środę Popielcową, "elity" polityczne III RP zebrały się w pałacu prezydenckim, by debatować nad problemem walki z kryzysem. Używając medycznego porównania, "najtęższe mózgi" świata polityki i gospodarki debatowały, jak wykurować raka trzustki przy pomocy aspiryny.

Na rezultaty tego wiekopomnego szczytu trzeba będzie jeszcze poczekać, ale jedno jest już pewne, wszystkie "poważne" siły polityczne zjednoczyły się "ponad podziałami" w tym zbożnym dziele.

Już dotychczas, różnice pomiędzy "odpowiedzialnymi" partiami politycznymi, wyznaczały rygorystyczne standardy unijne, powodując exemplum, że dyskusja o euro mogła dotyczyć jedynie terminu jego wprowadzenia. Po wspomnianym szczycie stanowiska pana premiera i prezydenta jeszcze bardziej się zbliżyły.

Pan prezydent skłaniać się będzie zapewne do jakiejś grudniowej daty 2012 roku, podczas gdy pan premier będzie zdecydowanie obstawać przy okresie letnim.

Nie ma wątpliwości, że społeczeństwo będzie mogło wyrobić sobie niezależny pogląd na tą bulwersującą kontrowersję, wysłuchując telewizyjnych tyrad w wykonaniu "wybitnych ekspertów".

Zanim będziemy jednak mieć możliwość wsłuchania się w tą pasjonującą debatę, "elity" rozwiążą, w "duchu porozumienia i umiaru", inny palący problem polityczny. Chodzi tu o polską reprezentację na kolejny szczyt unijny. Prezydencja czeska wprowadziła bowiem rygorystyczną zasadę, jednego reprezentanta na kraj.

Nasi południowi sąsiedzi dorobili się bowiem (znów używając porównania medycznego) czegoś w rodzaju wrzodu na niewymownej części ciała, w postaci "eurosceptycznego" prezydenta. Ponieważ jednak unijne standardy nie przewidują takowej opcji dla krajów członkowskich, Czesi nie mieli innego wyboru, jak ukrycie tej wstydliwej przypadłości poprzez zawężenie reprezentacji kraju do jednej osoby, to znaczy premiera.

Powyższa restrykcja wystawia na wyjątkową próbę świeżą przyjaźń polskich "przywódców", którzy zadeklarowali wspólny wyjazd na eurosalony.

Media z powagą roztrząsają ten delikatny problem. Nie ma też wątpliwości, że rozgorzeje na ten temat ogólnokrajowa debata, pozwalająca każdemu bez wyjątku zabłysnąć inteligencją i niezależnością myślenia.

Wiedziony ambicją, pragnę w tym momencie sam ją zainicjować, wysuwając propozycję by pan prezydent (jako bardziej filigranowy) siedział na kolanach pana premiera. Gdyby jednak siły niechętne homoseksualizmowi, oponowały, to poddaję pod rozwagę alternatywę, w postaci posadzenia naszych wybitnych oficjeli na półdupkach. Będzie to świetnie do nich pasowało. Telewizję publiczną zachęcam natomiast do podjęcia publicznej debaty, na temat który z tych "prawicowych" przywódców powinien siedzieć na lewym.

Jak widać z powyższego, problemów do rozwiązania naszym "elitom" nie brakuje.

Według mojej skromnej oceny, w okresie dwudziestolecia III RP, udało się im rozwiązać tylko jeden problem, epidemii schizofrenii.

W obozie socjalistycznym w ogólności, a w Związku Radzieckim, w szczególności, szalała bowiem epidemia tzw. "schizofrenii bezobjawowej", polegającej na postrzeganiu rzeczywistości inaczej niż wymagała tego "idea socjalizmu".

W Kraju Rad łożono ogromne środki na kliniczne rozwiązanie tego problemu. Szpitale psychiatryczne pękały w szwach od pacjentów, którym nie podobała się "socjalistyczna rzeczywistość".

W warunkach "gospodarki wolnorynkowej" taka rozrzutność jest jednak nie do pomyślenia. Stąd też profilaktyczne działania naszych "elit", oparte na unijnych standardach i wspomagane uporczywą kampanią medialną, dzięki którym udało się skutecznie odzwyczaić obywateli od zgubnego dla ich zdrowia wysiłku umysłowego. Po dwudziestu latach III RP, schizofrenia bezobjawowa, przestała stanowić zagrożenie epidemiologiczne.

Należy tylko mieć nadzieję, że "elitom" uda się osiągnąć podobny sukces w "wolnorynkowej" reformie pozostałych elementów systemu opieki zdrowotnej.

W tym zakresie, niedościgniony wzór stanowi system opieki medycznej "przodującej demokracji świata", jaką są niewątpliwie Stany Zjednoczone.

"Urynkowienie" medycyny osiągnęło tam już szczyt doskonałości. Wracając do przytoczonego na wstępie przykładu, pacjent chory na raka trzustki, nie zamartwia się już perspektywą nieuchronnej śmierci w męczarniach, ale z przerażeniem myśli o (równie nieuchronnym) bankructwie swej rodziny, spowodowanym koniecznością zakupywania leków przeciwrakowych w cenie kilkuset dolarów za tabletkę. Jak "wolny rynek" to "wolny rynek". Koncerny farmaceutyczne poniosły nakłady na badania, to teraz muszą sobie to powetować.

Truizmem byłoby stwierdzenie, że w tym "przodującym kraju świata", epidemia schizofrenii bezobjawowej nigdy nie występowała, i chyba w tym należy upatrywać źródło jego "sukcesów w budowie globalizmu". Sukcesów, których owoce, w coraz większym stopniu, będzie również konsumować polskie społeczeństwo. Na zdrowie!

Ignacy Nowopolski

02.03.2009r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS