RODAKpress - head
HOME - button
Geneza upadku III RP - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Geneza upadku III RP

Z obiektywnego punktu widzenia, w pamiętnym roku 1989, kiedy to formalnie odzyskaliśmy swą podmiotowość, rokowania polskiej przyszłości były wysoce pozytywne.

Nie istniały wtedy żadne egzystencjalne zagrożenia dla naszej państwowości. Mało tego, nadchodzący czas był świadkiem upadku wszystkich naszych sąsiadów: NRD, ZSRR i Czechosłowacji. Przez szereg kolejnych lat , nasi nowi sąsiedzi zaabsorbowani byli z tego powodu, swymi sprawami wewnętrznymi, dając tym samym Polsce pole do manewrów. Państwo nasze liczyło się też na arenie międzynarodowej, czego najistotniejszym przykładem jest fakt brania pod uwagę polskiego głosu w tzw. "rokowaniach 4+2", dotyczących zjednoczenia Niemiec.

Pomimo marności technologicznej, kraj posiadał duży narodowy przemysł, w znacznym stopniu oparty na wielkich zasobach surowcowych kraju. Mniejszy od obecnego był dług zagraniczny państwa ( tzw. sovereign debt). Również sytuacja finansowa była nieporównywalnie lepsza od teraźniejszej, biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że wszystkie realne aktywa (tzw. tangible assets ) były w polskich rękach (państwa lub jego obywateli).

W zakresie demograficznym, lokowaliśmy się w czołówce krajów europejskich pod względem przyrostu naturalnego. Znaczna emigracja posolidarnościowa, była niczym w porównaniu z totalną masową emigracją całego młodego pokolenia w okresie III RP.

Zarówno z własnej autopsji, jak i bogatej literatury wiemy, jak do obecnego stanu doszło. Sam wielokrotnie pisałem na ten temat. O ile jest oczywiste jak to się stało, o tyle nie zawsze wiadomo dlaczego.

Przed rozpoczęciem rozważań na ten tytułowy temat, należy w paru przynajmniej słowach sytuację ową scharakteryzować. Nie wszyscy bowiem są w pełni świadomi otaczającej rzeczywistości. Nawet więcej! Większość obywateli myli ją z tą wirtualną kreowaną przez środki masowego przekazu.

Tak więc zachowując poprzednią kolejność, poszczególne sprawy przedstawiają się następująco.

Pod względem politycznym Polska de facto utraciła swą podmiotowość, a nieunikniona ratyfikacja traktatu lizbońskiego potwierdzi ten fakt de jure. Kraj nasz jest nie tylko politycznym pariasem i popychadłem w wymiarze unijnym, ale także globalnym. Znajduje się już w uścisku strategicznego przymierza niemiecko-rosyjskiego, modelowanego na tym z 1939 roku.

Wymarzony sojusznik, jakim dla wielu Polaków były Stany Zjednoczone, cynicznie wykorzystuje głupotę i nieudolność (a może i coś więcej?) polskich "polityków", wysługując się nami w Iraku i Afganistanie, kpiąc sobie przy okazji z zaciągniętych zobowiązań. Jaskrawym przykładem niekompetencji "polskich przywódców" jest "zaskoczenie" jakie wywołało wycofanie się USA z projektu tarczy antyrakietowej. Ponad rok temu na łamach AFP pisałem o nierealności tego projektu, w artykule zatytułowanym " Plight of Central European Nations in the Wake of Western Oder Demise", który zaprezentowałem również na mym portalu. Już wtedy było oczywistym, że brak środków finansowych, technologii i czasu do jej dopracowania, czynią cały projekt jedynie grą polityczną z Rosją nastawioną na wytargowanie jak największych ustępstw z jej strony. Jak to się stało, że "wybitni przywódcy:", oraz ich "profesjonalni doradcy" tej tajemnicy poliszynela nie znali?

Nowo powstałe, ciągle jeszcze raczkujące państwa, takie jak Ukraina, Białoruś czy Litwa, coraz jawniej demonstrują swoją niechęć w stosunku do Polski i Polaków, ignorując wszelkie umowy i normy prawa międzynarodowego w traktowaniu naszej mniejszości narodowej na swych terytoriach.

W okresie dwudziestolecia III RP, gospodarka polska została całkowicie zdeindustrializowana, system finansowy przekazany w ręce lichwiarzy z międzynarodówki plutokratycznej, a ostateczne przejęcie przez obcy kapitał krajowego areału rolnego zaplanowane jest już na rok 2012.

Pod względem przyrostu naturalnego, Polska stoczyła się na szary koniec Europy, utrzymując przy tym niezmiennie wysokie tempo emigracji i to pomimo kryzysu, którym dotknięte są kraje "importujące" obywateli naszego państwa.

Wydaje się że te niezwykle negatywne rezultaty minionego dwudziestolecia mają swe główne przyczyny w kondycji duchowej społeczeństwa, a nie w obiektywnych uwarunkowaniach zewnętrznych czy wewnętrznych.

Najistotniejszą rolę w kształtowaniu społecznego psyche mają jego elity. W książce M. Jałowieckiego pt. "Na skraju imperium", książę Pieriejasławski, uczeń elitarnego Liceum Cesarskiego w Petersburgu, wspomina obrazę doznaną od rówieśnika z powodu demonstrowania swej polskości. W sukurs poszkodowanemu przyszedł wtedy jego dyrektor, prominentny przedstawiciel najbardziej polakożerczego reżimu jakim był carat. Młody książę tak odnotowuje w pamiętniku swą reakcję na ten incydent:

Pojąłem wtedy, że ludzie dzielą się na dobrych i złych niezależnie od narodowości. Poczułem jednocześnie związek z moją klasą społeczną rządzącą się moralnymi zasadami, które wyróżniają nas od innych.

Członkowie ówczesnych elit za swe moralne zasady uznawali miłość do Boga, Ojczyzny, honor i uczciwość. Bez względu na to w jakim stopniu udawało się im realizować te zasady w praktyce, stanowiły one niekwestionowany kierunkowskaz dla nich wszystkich. Członkowie niższych warstw społecznych, którzy dążyli do awansu, w naturalny sposób starali się nawiązywać do ideałów utożsamianych z elitami. Na dnie pozostawały natomiast jednostki pozbawione wyższych odruchów, tworząc warstwę społecznych szumowin.

Sytuacja zmieniła się diametralnie w momencie zwycięstwa rewolucji bolszewickiej. Jej największą zbrodnią, a zarazem tragedią narodu rosyjskiego, nie było zmiecenie z powierzchni ziemi elit, ale całkowita eksterminacja wszystkich warstw społecznych, za wyjątkiem tej najniższej. I tak narodził się gatunek, który w odróżnieniu od homo sapiens określony został naukowym terminem homo sovieticus. Gatunek ów wykształcił swe nowe elity, wyróżniające się w morzu szumowin największą bezwzględnością, zachłannością, zakłamaniem, brutalnością i degradacją moralną. Nowymi wartościami stały się antywartości takie jak kłamstwo, zbrodnia, złodziejstwo, prostytucją i wszelkie inne łajdactwo. Ten kto bardziej udoskonalił te nowe "wartości", wyżej wspinał się po drabinie społecznej.

W rezultacie II Wojny Światowej, do okupacji Polski skierowana została część bolszewickich "elit", które dokończywszy dzieła ostatecznej eksterminacji naszej inteligencji, stopiły się ze "śmietanką" krajowych szumowin, tworząc komunistyczną arystokrację PRLu. Ta czerwona elita sprawowała niepodzielne "rządy dusz" nad resztą społeczeństwa, które szybko przekształcało się w znany już gatunek homo sovieticus. Od roku 1989, gatunek ów przyjął miano "europejczyków", upodabniając się zewnętrznie do tego nowego "ideału".

Zmiana zewnętrzna nie szła jednak w parze z formacją duchową, która pozostała równie podła jak w okresie PRLu. Podobnie sytuacja układała się na całym obszarze postsowieckim. Á propos będzie tu inny cytat z przedmowy do wspomnianego już dzieła:

Kiedy w końcu zabrałem się do czytania pamiętników dziadka (ks.Pieriejasławskiego), Związek Radziecki już nie istniał. Wspólnota Niepodległych Państw nie stała się Commonwealthem. Rosja pogrążyła się w chaosie a Leningrad na nowo zaczął się nazywać Petersburgiem. Zacząłem czytać uważnie. O tym, że w końcu dziadek miał rację, przekonałem się osobiście, pracując przez pół roku na Ukrainie. Tam zdałem sobie dopiero sprawę, jak Rosjanie są genetycznie zniszczeni przez bolszewików, niezdolni już do wydania z siebie przywódców mogących uratować państwo od bankructwa.

Uwolniona z ucisku leninowskich zasad współżycia partyjnego, była nomenklatura w sposób bezwstydny i bez umiaru zaczęła się bogacić, kradnąc w ciągu paru lat zasoby całego narodu, jednocześnie gardząc tym narodem.

Z niechęci do tych "noworuskich" postanowiłem wydać te pamiętniki, by podkreślić , że nigdy nie zastąpią klas wyższych, które ich dziadkowie, rodzice albo oni sami zniszczyli .

Powyższy cytat może równie dobrze służyć za ilustrację społeczeństwa III RP i jego "elit". Dla pełności obrazu należałoby tu dodać, że pogarda żywiona przez te "elity" do społeczeństwa jest wprost proporcjonalna do służalczości jaką one wykazują w stosunku do swych nowych pryncypałów z zachodu.

Wspomniane ideały takie jak Bóg, Honor, Ojczyzna, są dla nich pustymi dźwiękami, albo dowodem na chroniczną głupotę i zacofanie ich głosicieli.

Można oczywiście zaprzeczać istnieniu praw naturalnych (Boskich) stojących u podstaw tych idei, można też zaprzeczać istnieniu samego Stwórcy, jak to miało miejsce w ZSRR i ma obecnie w Unii. Nie można jednak zawiesić ich działania. I dlatego "elity" te można przyrównać do agnostyka, który rzuca się z Empire State Building, twierdząc że ponieważ Boga nie ma to i stworzone przezeń prawo grawitacji nie obowiązuje. W krótkim czasie zderzy się on z twardą rzeczywistością bruku Manhattanu. Podobny rezultat przyniesie "europejski rozwój" naszej Ojczyzny pod przewodnictwem wspomnianych "elit". Na rezultaty nie trzeba będzie długo czekać. W znacznym stopniu są one już widoczne gołym okiem.

Ignacy Nowopolski

26.10.2009r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS