PUTIN, SYRIA, SARIN - O ZABÓJCACH DOSKONAŁYCH - Aleksander Ścios




 


PUTIN, SYRIA, SARIN - O ZABÓJCACH DOSKONAŁYCH

Jest niewidoczny, jak przystało na doskonałego zabójcę. Nie ma barwy ani zapachu. Atakuje poprzez skórę, oczy, podczas wdychania, picia lub jedzenia. Jest 500 razy bardziej toksyczny od cyjanku, a w postaci gazu lub cieczy powoduje śmierć w przeciągu kilku minut.

Pierwsze objawy to katar, uczucie ciężkości w klatce piersiowej, powiększenie źrenic, problemy z oddychaniem, nadmierna produkcja śliny, pocenie się, zaburzenia tętna i ciśnienia. Chwilę później pojawiają się wymioty, skurcze i silne bóle brzucha, skurcze mięśni i dezorientacja, następuje atak apopleksji, paraliż, śpiączka, ustanie pracy układu oddechowego i śmierć. Umiera się długo, bo pierwsze symptomy mogą pojawić się po jednej do dziesięciu minut i trwać przez kilka kolejnych.

Wyprodukowali go Niemcy w latach 30. ubiegłego wieku, a nazwę zawdzięcza nazwiskom twórców: Schradera, Ambrosa, Rudigera i Van der Lindea. Amerykanie nazwali go "GB" (German Agent B) Zastosowany po raz pierwszy w trakcie II wojny światowej był używany do eksterminacji więźniów w niemieckich obozach zagłady. Od razu też spodobał się Sowietom, którzy już przed wojną prowadzili z Niemcami wspólne badania nad bronią chemiczną. Spodobał się tak bardzo, że gdy w roku 1945 Armia Czerwona wkroczyła do Brzegu (gdzie Niemcy produkowali sarin na ogromną skalę) instalację do produkcji zdemontowano i wywieziono do miejscowości Dzierżyńsk. Tam fabryka funkcjonowała jeszcze w latach 90, jako jedna z 14 tego typu zakładów, pracujących na potrzeby sowieckiej armii.

Po raz pierwszy po wojnie, sarin pojawił się w latach 80., podczas wojny Iraku z Iranem. W roku 1994 użyła go japońska sekta Aum Shinrikyo (Najwyższa Prawda) podczas ataku na metro w Tokio. Ta sama grupa przeprowadziła jeszcze co najmniej dziesięć innych ataków biologicznych na cele w Japonii i bazę amerykańską na Jokosuka. W roku 2001 służby rosyjskie aresztowały grupę Rosjan należących do Aum, którzy planowali zorganizowanie w Tokio zamachu w celu uwolnienia przywódcy sekty i przetransportowania go do Rosji. W jednym z zamachów chemicznych sekta używała rosyjskiego śmigłowca wojskowego, posiadała również informacje o obiektach nuklearnych w Rosji i na Ukrainie i usiłowała pozyskać z Rosji materiały nuklearne.

Skąd w Iraku znalazła się broń chemiczna, mogliśmy dowiedzieć się w roku 2003, gdy George Bush wydał rozkaz ataku na państwo Saddama Husajna. Według informacji uzyskanych przez wywiad brytyjski, ukraiński i izraelski, tuż przed 20 marca 2003 roku Rosjanie przeprowadzili operację wywiezienia z Iraku broni chemicznej i materiałów do jej produkcji. Akcja nadzorowana przez Jewgienija Primakowa, byłego szefa KGB, oraz dwóch emerytowanych generałów: Władysława Aczałowa i Igora Malcewa, zakończyła się na kilka dni przed atakiem Amerykanów.

Rosyjskie rakiety i głowice oraz materiały do produkcji broni chemicznej, biologicznej i jądrowej wywieziono wówczas do Syrii i Libanu. Część odpłynęła na dwóch rosyjskich statkach handlowych z irackiego portu Umm Kasr w kierunku Oceanu Indyjskiego.

Informacje na ten temat zdobyła grupa specjalistów, którą kierował John A. Shaw, podsekretarz stanu w Departamencie Obrony USA. W operacji nazwanej "Spirit" współpracowali z nim m.in. były brytyjski ambasador na Bliskim Wschodzie Julian R. Walker, amerykański analityk wywiadu pochodzenia ukraińskiego i były oficer GRU. Zespół mający wyjaśnić kwestię irackiej broni masowego rażenia działał pod nadzorem sekretarza obrony Donalda Rumsfelda.

Zdaniem Amerykanów, rosyjska operacja z marca 2003 r. była tylko ostatnim etapem wieloletniej polityki ukrywania broni i środków do jej produkcji. Saddam Husajn już w latach 90. wydał rozkaz wywiezienia materiałów do innych krajów (m.in. Sudanu, Libii i Algierii). Produkcja irackiej broni chemicznej miała być rozwijana w Sudanie, zaś materiały do produkcji broni jądrowej trafiły do Libii i Algierii wraz z irackimi naukowcami, których wkrótce potem wysłano do Syrii i Iranu, by tam kontynuowali prace. Część irackiej broni chemicznej i biologicznej miała zostać zakopana w libańskiej dolinie Bekaa, a część wywieziona do Syrii. To wówczas w syryjskich podziemnych bazach wojskowych znalazły się rosyjskie rakiety Scud oraz głowice chemiczne i biologiczne.

W roku 2003 prezydent George Bush i Donald Rumsfeld oskarżali reżim, Baszara alAssada, że daje schronienie dygnitarzom irackim i prowadzi prace nad bronią masowego rażenia. Szef brytyjskiej dyplomacji Jack Straw twierdził z kolei, że ani jego kraj, ani Stany Zjednoczone nie mają zamiaru atakować Syrii jako ewentualnego kolejnego celu wojny z międzynarodowym terroryzmem. " Jeśli chodzi o to, czy Syria jest następna na liście, to powiedzieliśmy już jasno, że nie jest. Nie ma też żadnej następnej listy. Są natomiast ważne pytania, na które Syria musi odpowiedzieć. Ważne jest, żeby w pełni współpracowała" - uznał Straw.

Jesienią 2004 roku, tuż przed wyborami prezydenckimi w USA, w reakcji na oskarżenia demokratów wysuwane wobec Busha, John Shaw ujawnił prasie brytyjskiej i amerykańskiej kulisy operacji "Spirit". Zostały one natychmiast zdyskredytowane przez część kierownictwa CIA i wywiadu wojskowego oraz przez amerykańskie media sprzyjające konkurentowi Busha. Nad informacjami Shawa szybko zaciągnięto kurtynę milczenia. Niektóre gazety nazwały je -"izraelską dezinformacją".

W publikacji tygodnika "Wprost" z 2006 roku, poświęconej tej sprawie, znalazła się wypowiedź Johna Shawa: " To nie przypadek, że opublikowane szczegóły operacji wywiezienia broni masowego rażenia i materiałów wybuchowych z Iraku były fragmentaryczne, gdyż grupa wpływowych i bezwzględnych osób robiła wszystko, by podważyć ich wiarygodność. Nie do końca rozumiem, dlaczego w przededniu wyborów usiłowano zatuszować odpowiedzialność Rosjan za wywiezienie tych materiałów. Problem broni masowego rażenia w Iraku był i pozostaje największym problemem politycznym tej administracji i byłoby logiczne wykorzystanie moich informacji nawet jako dodatkowego przedwyborczego argumentu. Czego ci ludzie spodziewali się po Putinie? I jakie znaczenie miał udział Syrii w tej sprawie?" .

Trzeba było kilku lat, by pytania te powróciły w kolejnej odsłonie światowego dramatu. Wiele wskazuje, że również dziś nie usłyszymy na nie odpowiedzi. Nikt bowiem nie ma chęci ujawnić rzeczywistej roli Putina w kryzysie syryjskim ani pokazać światu - skąd i dlaczego broń masowego rażenia znalazła się w posiadaniu reżimu Assada. Nie usłyszymy też odpowiedzi na pytanie - dlaczego sarin i dziesiątki innych śmiertelnych trucizn trafiły w ręce światowych terrorystów i pospolitych morderców? Kto naprawdę odpowiada za śmierć dziesiątek tysięcy cywilów, w tym tysięcy dzieci?

Demokraci sprawujący władzę w Waszyngtonie, nie znaleźli dość odwagi, by ujawnić powiązania służb rosyjskich z atakami w Bostonie. Tym bardziej nie napiętnują wspierania terroryzmu i zbrojenia przez Moskwę większości krwawych reżimów. Assad i inni "przyjaciele Moskwy" mogą nadal czuć się bezkarnie, a światowe media, wespół z naszymi rodzimymi "prawicowcami", będą skutecznie zatruwały umysły bredniami o "izraelskiej prowokacji" i obronie przez Assada "cywilizacji chrześcijańskiej".

Widząc zachowanie Obamy i tzw. przywódców Zachodu, Assad nie musi nawet przenosić swoich arsenałów. Są bezpieczne pod politycznym protektoratem Moskwy. Miną kolejne lata i ta broń zostanie ponownie użyta. Na skalę proporcjonalną do dzisiejszych błędów i zaniechań. Wówczas, już nikt może nie zadać prostego pytania - czego ci ludzie spodziewali się po Putinie?

Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

10.09.2013r.
RODAKnet.com

RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet