RODAKpress - head
HOME - button
Polskie szambo literackie z "Trybuną Ludu" w tle - Aleksander Szumański

 

 

 

 

 

 

 

 


Korespondencja z Krakowa

POLSKIE SZAMBO LITERACKIE
z "Trybuną Ludu" w tle

W "Kurierze Codziennym" z dnia 23-26 maja 2008 roku ukazał się mój artykuł "Salonowi literaci z hańbą domową i agenturą w tle". Dla zobrazowania przedstawianego obecnie materiału posłużę się skrótem wydrukowanego już tytułu. Założycielem Związku Zawodowego Literatów Polskich był Stefan Żeromski. ZZLP reaktywowany został w roku 1944, a w 1949 roku zmienił nazwę na Związek Literatów Polskich, ze związku twórczego stając się stowarzyszeniem politycznym, nad którym nadzór sprawował Jerzy Putrament, agend NKWD, / działający w Polsce jeszcze przed 1939 rokiem /, przy współudziale Wandy Wasilewskiej i Julii Brystygierowej pułkownika NKWD, zwanej "Krwawą Luną", która miała już za sobą krwawe przesłuchiwania we Lwowie po 17 września 1939 roku. To krwawe monstrum w sposobie działania przewyższało nawet nadzorczynie z niemieckich hitlerowskich obozów koncentracyjnych. "Specjalizowała" się w przesłuchiwaniu mężczyzn, nierzadko wkładając nieszczęśnikom genitalia do szuflady, gwałtownie ją zatrzaskując. Przez 35 lat prezesurę ZLP sprawował Jarosław Iwaszkiewicz / 1945 - 1980 /. Ten wytrawny ideolog partyjny znany był z namiętnych pocałunków z Leonidem Breżniewem. Postać Iwaszkiewicza scharakteryzował w swoich pamiętnikach Leopold Tyrmand: " .globtrotter, pedarasta, stalinowiec, dyplomata, smakosz, poeta i pionek." Przypomnę utwór opozycyjnego satyryka Janusza Szpotańskiego nawiązującego do owych "breżniewowskich" pocałunków z Jarosławem Iwaszkiewiczem w poemacie "Caryca i zwierciadło":

Pomniu kak prijechał w Moskwu


De Gaulle, sklierotik i starik
I ja jewo pocałowała
On potom prosto dostał tik,
Ach on formalno popadl w trans,
On przestał bredzić o belle France
I tolko skuczał u mych stóp:
Ach, Leonida, ty mnie lub

Dla ciebie cały zapad brosze
Tolko mnie jeszcze całuj proszę!
A potem Pompidou, a Brandt,
A nawet chitry, miełkij frant,
Poet iż Polszy - Iwaszkiewicz
Gdy tolko pili ust mych miód
Woleli, że to istny cud,
Kto go nie zaznał, ten nic nie wie.

Prezesurę ZLP, sprawował jeszcze w latach 1958 - 1959 Antoni Słonimski. Sylwetkę tego prezesa najdobitniej scharakteryzował Marian Hemar:

Cóż za szmata

Pod pozorami literata.
Popatrzcie na ten rzymski profil:
Były frankofil i angliofil
I były sanacyjny cwaniak,
Pan-europejczyk i Pen- klubczyk,
Przechrzta co tydzień, na wyścigi
Co z wszystkich sobie wziął religii
Jedną religię: Oportunizm-
Dziś się obrzezał na komunizm.

Związek Literatów Polskich funkcjonował więc z przerwami, m.in. spowodowanymi stanem wojennym, aby w 1989 roku rozpaść się na dwa związki, a to Stowarzyszenie Pisarzy Polskich i Związek Literatów Polskich. Należy więc przypomnieć co wydarzyło się w kulturze polskiej w latach zniewolenia komunistycznego, przekazując równocześnie dzisiejszy jej obraz. Tego żmudnego dzieła podjęła się w niebywałym trudzie polska eseistka, reportażystka i dziennikarka Joanna Siedlecka w swoich dziełach "Obława" i "Kryptonim "Liryka" o losach pisarzy represjonowanych.

Marcin Hałaś członek Katowickiego Oddziału Związku Literatów Polskich, dziennikarz, krytyk literacki, poeta, napisał o dziełach Joanny Siedleckiej: " .jest reporterką niepokorną, wystarczy wspomnieć jak relacjonowała postawę Zbigniewa Herberta w ostatnich latach życia i demaskowała wstrętne imputowanie mu choroby psychicznej jako motoru postępowania". M.in. jego stosunku do antypolskiej twórczości Czesława Miłosza. Wystąpienia Czesława Miłosza o wysadzeniu Polski w powietrze, lub przyłączeniu jej do Związku Radzieckiego są ogólnie znane. Zbigniew Herbert po słynnym nazwaniu przez Czesława Miłosza akowców bandytami napisał taki oto wiersz / nigdzie nie publikowany /:

".był hybrydą w której wszystko się telepie
duch i ciało góra z dołem raz marksista raz katolik
chłop i baba a w dodatku pół Rosjanin a pół Polak
Chodakiewicz /Miłosz - dop.autora/ pisał także prozą-żal się Boże
O dzieciństwie a to było nawet ładnie
Był jak student który czyta parę książek
Niedokładnie.

Siedlecka w sposób precyzyjnie udokumentowany podaje losy prześladowanych przez bezpiekę pisarzy, kończących swoje losy "psychuszką" /Bąk, Grzędziński/, prześladowaniem m.in. Pawła Jasienicy /Leon Lech Beynar/ podstawiając mu kapusia TW "Ewę", z którą się ożenił i która skróciła mu donosami życie, Jerzego Zawieyskiego ".Mości Zawieyski czas skakać.", który prześladowany przez SB wyskoczył przez okno i wielu innych "niepokornych". Wstrząsające są te dokumenty. Dokumenty Siedleckiej to świadectwo, dzięki któremu mamy szansę poszerzyć pamięć o niepokornych wilkach naszej literatury, a odsłaniając prawdę, stała się ona obiektem ataków określonych kół, zapewne literacko-podobnych. W wywiadzie "Tropię wielkość i małość polskich pisarzy" /"Dziennik" 19. 01. 07/ Joanna Siedlecka wyjaśnia, że zburzyła białą heroiczną legendę Związku Literatów Polskich. Fala ataków na Siedlecką postkomunistów związkowych dzisiaj stała się już jasna, pomimo wzywania tych kół do poddania się honorowej lustracji dla oczyszczenia się z zarzutów współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL, tymbardziej, iż wiele nazwisk członków ZLP znajduje się na liście Wildsteina, dostępnej przecież w Internecie. Samolustracji honorowej powinne się poddać również osoby do dzisiaj zarządzające polską kulturą, jak np. samorządowcy, dyrektorzy wydziałów kultury, czy też t. zw. ŚOK /Śródmiejskie Ośrodki Kultury/. W Krakowie dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Stanisław Dziedzic figurujący na liście Wildsteina, jak i dyrektor ŚOK Janusz Paluch podejrzani o współpracę ze służbą bezpieczeństwa PRL pod opiekuńczymi skrzydłami lewackiego prezydenta nie poddali się dotąd honorowej lustracji. "Siedlecka zhańbiła zmarłych kolegów" brzmi jeden z zarzutów. Pisarka odpowiada na łamach "Dziennika" /31.07.07/ na owe zarzuty: To demagogiczne argumenty. Nie stosuję zasady odpowiedzialności zbiorowej. Mówiąc po prostu o swoich ostatnich książkach, o losach pisarzy represjonowanych przypominałam, że zwłaszcza w latach 50 i 60 gdy związkowa opozycja prawie nie istniała, konformistyczne władze ZLP nie broniły atakowanych przez władze swoich członków, /ba, nawet ich wyrzucano stawiając przed sądem koleżeńskim kierowanym w ZG ZLP przez Irenę Krzywicką wieloletnią przyjaciółkę Tadeusza Boya Żeleńskiego - dop. autora/. Wyrzucały ich na ogół, co spotkało m. in. Jerzego Brauna, Władysława Grabskiego, Wojciech Bąka, Jerzego Kornackiego, Ireneusza Iredyńskiego. Milczały, gdy zaganiano do "psychuszki" Bąka i Grzędzińskiego, wsadzano do więzienia Iredyńskiego Wańkowicza, Kornackiego, Brauna. Członkowie sądów koleżeńskich ZLP "sądzili" oskarżonego o współpracę z londyńskimi "Wiadomościami" starego Jana Nepomucena Millera i Władysława Grabskiego za "paszkwil o Gałczyńskim. Grube związkowe ryby jak Kazimierz Koźniewski, czy Andrzej Szczypiorski współpracujący z SB donosili na kolegów. Moi polemiści, zamiast przełknąć gorzkie fakty, zatupują je, przypominając demagogicznie, że we władzach był Herbert i Szczepański, a sam Związek rozwiązano w stanie wojennym. To prawda, choć władzę trzymał tu także Putrament, Lenart, Broniewska i Stanisław Ryszard Dobrowolski. Miał Związek karty piękne, ale też i mniej budujące, a naszą powinnością jest ich poznawanie, a nie "krzepienie serc" Herbertem i podtrzymywaniem źle pojętej korporacyjnej solidarności, sprzecznej z poszukiwaniem prawdy. Tym bardziej, że peerelowski ZLP był organizacją zniewoloną podwójnie, bo kontrolowaną nie tylko przez finansującą go partię, ale też sterowaną i infiltrowaną przez SB. Dyskusja o roli i prawdziwej historii peerelowskiego ZLP wybuchnie jeszcze nie raz, bo otwierają się wreszcie zamknięte niegdyś archiwa, wypływają nowe fakty. Siedlecka sama zresztą deklaruje, że za swoją misję uważa
p r z y p o m i n a n i e,
bo komunizm był również zacieraniem śladów,
n i e p a m i ę c i ą.

Obecnie ZLP jest kontynuacją reaktywowanego w Lublinie w 1944 roku związku twórczego. Nie zadano sobie nawet trudu w zmianie statutu, który w istocie nie reguluje niczego. Regulację prawną ZLP przejęła ustawa "Prawo o stowarzyszeniach" z dnia 7 kwietnia 1989 roku. Zarząd Główny ZLP nie posiada żadnego autorytetu w środowisku osób piszących, skoro nawet w ocenie Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy jest komunistycznym związkiem. W 2002 roku w almanachu ZLP prezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich /dalej KOZLP/ Konrad Strzelewicz pomieścił esej "Hańba domowa". W owym eseju z temperamentem literackim opisał haniebną historię podpisania przez 53 krakowskich literatów rezolucji dotyczącej skazania na śmierć księży w t. zw. procesie Kurii Krakowskiej. Rezolucję ową podpisali m.in. Wisława Szymborska i Sławomir Mrożek. Oto tekst rezolucji: "W ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich, powiązanych z Krakowską Kurią Metropolitalną. My zebrani w dniu 8 lutego 1953 roku czlonkowie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływy na młodzież skupioną w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali za amerykańskie pieniądze szpiegowstwo i dywersję. Potępiamy tych dostojników z wyższej hierachii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniu antypolskiemu i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne, Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm, ostrzej piętnować wrogów narodu dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej".

Sławomir Mrożek z własnej pilności dopisał ponadto: "Nie ma zbrodni, której byśmy się nie mogli po nich spodziewać. Zaciekłość niedobitków będzie tym większa, tym bardziej będą się upodabniać do SS-manów, do "rycerzy płonącego krzyża', Ku-Klux - Klanu, do brunatnych i czarnych koszul - występując w tym samym co SS-mani, krzyżowcy, koszule i inni falangiści interesie /Krak. Oddział IPN - Jarosław Szarek, 7.02.2003 r./. W październiku 2002 roku mgr Jerzy Korzeń - Prezes Zarządu Głównego Towarzystwa Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego wystosowal pismo do Prezydenta Miasta Krakowa o odebranie Wisławie Szymborskiej honorowego obywatelstwa Miasta Krakowa w związku z podpisaną przez nią rezolucją. Powstała gigantyczna awantura literacka, znana czytelnikom chicagowskim z artykułów w "Kurierze Codziennym" mojego autorstwa "Sterowanie wolnością", czy Konrada Strzelewicza "Miłosz kukułcze jajo literatury". We wszystkich możliwych mediach powstała nagonka na prezesa KOZLP Konrada Strzelewicza. Uczyniono nawet z niego antysemitę waląc po łbie salonową maczugą, a wywinąć się z tego zarzutu jest trudno, łącznie z udawadnianiem i innym i światu, że się nie jest wielbłądem. I tak m.in. "Dziennik Polski" /Wacław Krupiński/ szydził z amerykańskiej prasy polonijnej, a "Kronika Krakowska" TVP nadawała systematycznie wieści o antysemityźmie prezesa KOZLP Konrada Strzelewicza. Nagonka trwała, komunistyczna działaczka KOZLP Anna Kajtochowa grafomańska poetka zwołała nadzwyczajne zebranie członków KOZLP celem powołania nowych władz Związku, na znak protestu przeciw "Hańbie domowej" z KOZLP wystąpiło 15 literatów, w tym 6 z listy Wildsteina i jeden z listy Macierewicza, profesor UJ od antyku, który jako komunistyczny Minister Kultury wsławił się na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem pochówkiem 22 letniego kozaka jako Stanisława Ignacego Witkiewicza, wystawiając kozakowi iście kasztelański pogrzeb.
Pan profesor Aleksander Krawczuk, bo o nim tu mowa, nie chce zasiadać w jednym związku z członkami nie komunistami!!!


Aleksander Krawczuk były minister kultury TW z listy Antoniego Macierewicza

Zaproszono prasę, radio i telewizję, prezesa ZG ZLP Marka Wawrzkiewicza kierującego obradami. Pijany pan prezes oświadczył, że trzeba podnieść składki członkowskie, ponieważ obowiązujące nie wystarczą nawet na pół basa. Po sali firmowego salonu "Zaułek" kierowanego przez Janusza Palucha o którym wyżej, krążyły rożne karteczki z ordynarnymi tekstami w rodzaju k..a h.j ci, gruby sztapel/?/ /z Doroty Masłowskiej?/ rzekomo pióra Konrada Strzelewicza. Nie odwołując starego zarządu powołano nowy ze Szczęsnym Wrońskim na czele jako prezesem. Pan Szczęsny Wroński niespełniony aktor, za to spełniony grafoman na początek rozwiązał uzdolnione koło młodych z podkrakowskich Myślenic, a na zwolnione miejsce przyjął kilka grafomanek, aby nie miały konkurencji. Ocenzurował almanach literacki nie dopuszczając do druku wierszy krytycznych o twórczości Miłosza i Szymborskiej. W czasie "Nocy poetów" na scenę wprowadził klęcznik, aby ukorzyć autora wierszy, do klęczenia nie doszło, natomiast doszło do skandalu o którym wyżej. KOZLP wydał Stronę Internetową pod redakcją Szczęsnego Wrońskiego, w której zapisano, cytat: ".wydawanie artykułów antysemickich publikowanych w almanachu KOZLP i w amerykańskiej prasie polonijnej autorstwa żądnych sensacji i rozgłosu kolegów" koniec cytatu.

W czasie trwania III Bronowickiego Karnawału Literackiego w podkrakowskim "Domu Kultury Mydlniki" Szczęsny Wroński zaprezentował przed 200 osobową widownią utwór własny: "O kutasie czerwonym najlepiej stojącym rano". W czasie czytania owego tekstu autor zaśmiewal się do łez. Oddzielną laurką należy odznaczyć kierownika Domu Kultury w Mydlnikach organizatora Bronowickiego Karnawału niejakiego Macieja Naglickiego podającego się za pedagoga /sic!/, który jako organizator, kierownik i prezenter dopuścił do skandalu. W/g oświadczenia prezesa KOZLP Konrada Strzelewicza, Maciej Naglicki jako dyrektor administracyjny KOZLP dopuszczał się systematycznych malwersacji nie przekazując uzyskanych kwot do kasy Związku. Działając w "Dworku Białoprądnickim" w Krakowie Naglicki współpracuje z agentami SB Stanisławem i Jerzym Frańczakiem.

Wydział spraw społecznych Urzędu Miasta Krakowa działając z mocy ustawy "Prawo o stowarzyszeniach" rozwiązał nielegalnie wybrany Zarząd KOZLP zwołany przez Annę Kajtochową.


ANNA KAJTOCHOWA komunistka żona DYWERSANTA rozbiła krakowski nie komunistyczny ZLP

W odpowiedzi na ową decyzję ZG ZLP powołał ten sam Zarząd nadając mu inne brzmienie. Tak więc w Krakowie istnieją dwa Związki Literatów Polskich, jeden z nie uznawanym i nie odwołanym prezesem Konradem Strzelewiczem, drugi ze Szczęsnym Wrońskim.

Szczęsny Wroński komunista, samozwańczy prezes ZLP Kraków, główny cenzor ZLP

W Zarządzie Głównym Związku Literatów Polskich zasiadają wyłącznie Tajni Współpracownicy SB:

prezes ZG ZLP Marek Wawrzkiewicz - pseudonim, kryptonim MW, za czasów PRL
członek PZPR, korespondent "Trybuny Ludu" PRL w Moskwie,

v-ce prezes Jacek Kajtoch - komunista, TW DYWERSJA , wyrzucony z UJ za plagiat własnej pracy doktorskiej


v-ce prezes Krzysztof Gąsiorowski pseudonim, kryptonim KG,

v-ce prezes Leszek Żuliński pseudonim, kryptonim Literat, Jan, publicysta "Trybuny",
v-ce prezes Grzegorz Wiśniewski TW Służb Wojskowych,
v-ce prezes Aleksander Nawrocki TW Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,
v-ce prezes Andrzej Zaniewski pseudonim, kryptonim TW Witold Orłowski,
v-ce prezes Wacław Sadkowski pseudonim, kryptonim Olcha


Lidia Żukowska komunistka, grafomańska bisneswomam egzekutorka stawiania kolegów przed sądem koleżeńskim za poglądy polityczne nie komunistyczne

Szczęsny Wroński, Anna Kajtochowa, Jacek Kajtoch, Maciej Naglicki,
Lidia Żukowska, Janusz Paluch, zapraszają do Krakowa warszawskich prezesów kapusiów na szereg imprez literackich, które nagłaśniane są w Internecie.

Aleksander Szumański

28.01.2009r.
RODAKpress

Nota redakcji RODAKpress w odpowiedzi na cenzuralne praktyki "szmaba"

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS