O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
W CZĘSTOCHOWIE POZA JASNĄ GÓRĄ SĄ TEŻ CUDOWNI ARTYŚCI - Anna Witek

 

 

 

 

 

 


PANORAMA POLSKA - TRUDNE POWROTY

W CZĘSTOCHOWIE POZA JASNĄ GÓRĄ SĄ TEŻ CUDOWNI ARTYŚCI

Z prezesem Regionalnego Towarzystwa Zachęta w Częstochowie, Piotrem Głowackim, o życiu artystycznym miasta rozmawia Anna Witek

Środowisko artystów plastyków w Częstochowie zorganizowało się w Regionalne Towarzystwo Zachęta w sierpniu 2004 roku, którego został Pan prezesem. Obecnie Stowarzyszenie stara się o nadanie statusu organizacji pożytku publicznego.
Jaki główny cel przyświecał powołaniu Towarzystwa?

Przede wszystkim była to chęć wzięcia spraw kultury i artystów we własne ręce. Nie chcieliśmy przegapić momentu, w którym z kapitalną inicjatywą zawiązywania stowarzyszeń Zachęty wystąpił ówczesny minister kultury Waldemar Dąbrowski. Odkąd pamiętam, zawsze w Częstochowie wszyscy artyści, których znałem, narzekali na nicość instytucji i urzędów. Po tak zwanym upadku komunizmu sytuacja aż tak się nie zmieniła. Najważniejsze w tym wszystkim to próba prowadzenia przez artystów miejsca kreacji, czyli u nas Konduktorowni, którą nazywam także KondZachem. Do tego zapalili się wszyscy i to najlepsi i najbardziej znani twórcy.
Nie jesteśmy grupą artystyczną. Mówimy wieloma głosami, nie narzucamy sobie reguł programowych, a ponadto dopuszczamy w wyjątkowych wypadkach amatorów. To postmodernizm na całego...

Funkcja prezesa Towarzystwa to zadanie odpowiedzialne i przed środowiskiem artystycznym Częstochowy, i przed miastem i jego oczekiwaniami. Mimo szerokiego spektrum Pańskiej własnej działalności, wykształcenia i doświadczenia - jest Pan historykiem sztuki, publicystą, inicjatorem i organizatorem licznych wystaw i imprez artystycznych, z ośmioletnim emigracyjnym "stażem" w Szwecji, gdzie Pański brat prowadzi polsko-szwedzką wymianę kulturalną - na jakie trudności natrafia Pan w swojej pracy? Z jakimi przeszkodami przychodzi się Panu najczęściej zmierzyć?

Największą przeszkodą jest polski charakter. Co dodatkowo w sytuacji, kiedy razem robią coś wielkie indywidualności(sic!), tworzy ciekawy socjologicznie element. Jednak w Polsce jakieś zmiany zaszły i wielu artystów widzi potrzebę przełamania inercji i czekania tylko na to, że jakiś urząd coś wymyśli (ten nigdy nie wymyśli nic sensownego w sensie aktywności, z wyjątkiem wspomnianego Waldemara Dąbrowskiego). Są w towarzystwie także artyści-biznesmeni. Wierzymy, że nam się uda. Ale pragnę, by każdy miał więcej empatii dla mnie i całości spraw. Z tym jest trudno... ale też nigdy w życiu nie spotkałem się z tak dużą dawką życzliwości i ofiarnego społecznie potencjału.... Po chwilach niemalże kompletnego załamania, nagle pojawiają się ludzie o anielskim usposobieniu.

Przywołuję pierwszy wernisaż artystów Stowarzyszenia "Zachęta" w 2005 roku, w Ośrodku Promocji Kultury Gaude Mater w Częstochowie. Obecny był prezydent miasta Częstochowy pan Tadeusz Wrona oraz naczelnik Wydziału Kultury pan Ireneusz Kozera. Prezydent publicznie ofiarował Stowarzyszeniu budynek Konduktorownię oraz zapewnił o jego remoncie. Konduktorownia była jedyną propozycją miasta dla Stowarzyszenia co do miejsca działalności. Czy fakt, że jest to obiekt zabytkowy pod nadzorem konserwatora, nie koliduje z jego przystosowaniem do celów działalności Stowarzyszenia?

Nie koliduje, ponieważ konserwator wyraził zgodę na nowy projekt architektoniczny, który Zarząd wypracował z panią architekt Ireną Czerwińską.

Remont Konduktorowni rozpoczął się w maju br., przewidywany termin oddania upływa 15 grudnia br. Wiadomo już, że nie zostanie dotrzymany.
Jak przebiega budowa, przystosowanie budynku do Państwa potrzeb itd. itp.?

W sierpniu 2005 roku na otwarciu wystawy "Letnia propozycja" usłyszeliśmy od prezydenta Wrony pierwszy raz zapewnienie, że Konduktorownia będzie oddana w sierpniu 2006. Opieszale szło ogłoszenie przetargu na remont. Stale natomiast słyszałem od rzecznika prasowego prezydenta Ireneusza Leśnikowskiego, żebym pamiętał, że Urząd daje milion złotych na remont Konduktorowni. Kiedy w tym roku pytałem go o tę sumę w budżecie miasta, odesłał mnie do J. Kapsy i powiedział, że on się tym nie zajmuje.

W maju 2006 zaczął się remont Konduktorowni. Ale od tego czasu nic się tam nie zmieniło poza tym, że dwóch robotników kopie stale rowy przy fundamentach. Stale pytam Wydział Kultury i prezydenta Wronę, co to ma znaczyć, i stale słyszę, że wszystko będzie terminowo przekazane Zachęcie. Stale też odsyłają do pogody i braku prądu. Jeżeli chodzi o pogodę, to nie wiem, dlaczego panowie Wrona i Kozera nie widzą efektu cieplarnianego, który w tym roku objawił się po raz pierwszy tak wyraziście. Jeżeli chodzi o prąd, to objaw nonszalancji i robienia sobie kpiny z Zachęty. Ale chyba najbardziej ze zdrowego rozsądku. Jest to obrażanie zwykłej przyzwoitości.

Ale 17.X.2006 w TV Orion Kapsa przyznał się, że Urząd podpisze z wykonawcą aneks o przedłużeniu remontu. Na jakiej zasadzie?

Nie rozumiem, jak działa Wydział Kultury. Jego Naczelnik popisuje się publicznie ignorancją reguł administracyjnych, stale powtarza informację, że Zachęcie do starań o poważne dotacje wystarczy list od Wydziału. Nie wiem dlaczego nie chce przeczytać regulaminu programów operacyjnych ministerstwa. W Wydziale nie przyznano nam dotacji na wniosek złożony w grudniu 2005 na dofinansowanie zakupów do Kolekcji Sztuki Współczesnej, którą tworzymy  wkładając wiele wysiłku.  Naczelnik obiecywał, że taki konkurs jeszcze w tym roku będzie rozpisany. Pytam kiedy? Naczelnik Wydziału mówił też, że będą odbywały się regularne spotkania robocze z Zachętą. Pierwsze miało być we wrześniu z nadzorem budowlanym. Nie odbyło się. Chyba przyszedł czas na jakąś gruntowną kontrolę zewnętrzną katastrofalnego stanu rzeczy w Konduktorowni. Zostało niedotrzymane przyrzeczenie publiczne. Spotykamy się z nieżyczliwością, najpierw była to Miejska Galeria Sztuki, teraz najwyższe urzędy w mieście... Dlaczego? Domyślam się, że chodzi już o strach przed konkurencją, która ciężko pracuje...

Jak zaistniała sytuacja rzutuje na plany Stowarzyszenia związane z Konduktorownią?

Zawiązaliśmy się po to, by działać. Robimy pogadanki w zaprzyjaźnionym liceum artystycznym, udzielamy konsultacji za darmo piszącym prace magisterskie. Zrobiliśmy 33 imprezy. Głównie plastyczne, ale też muzyczne i literackie. To jest blisko 200 wykonawców i kilka tysięcy odbiorców. Plany mamy już na 2008 rok. Będziemy je realizować.

Jakie są nastroje i reakcje środowiska? Czy i jakie kroki zamierzacie Państwo przedsięwziąć?

W Polsce ludzie wciąż za bardzo boją się biurokratów. Jeżeli rozmawiam z ministerstwem lub urzędem wojewódzkim, to są najlepsi i uprzejmi specjaliści. Sami dzwonią, jeżeli chwilowo byli niedostępni. A w Częstochowie niestety mentalność z poprzedniej epoki. To wymaga zreformowania, urzędnicy są dla nas... Mam nadzieję, że Konduktorownię wywalczę. Poruszę wszystko i wszystkich. Dzisiaj będę wiedział o możliwości organizacji nawet dużych wystaw w nowym obiekcie handlowym, gdzie w kawiarni urządzimy Wizytówkę Zachęty, a na całym piętrze, opuszczonym przez sklep, wystawy i koncerty. Wszystko się uda, jeżeli biznes nam pomoże, a są ku temu przesłanki.

Czy doświadczenia szwedzkie nie stawiają Pańskiej poprzeczki nieco powyżej polskich realiów?

Z całą pewnością tak. Ale przepraszam za przypadkowe porównanie, wiemy, jak powstał Sankt Petersburg. Po 17 latach przemian za mało ludzie pracują, ale to wina kadry kierowniczej, której się nie zmienia, bo na pewno nie da się jej zreformować. Tu wciąż ceni się błogi spokój układu. Nie wymaga się od menedżerów przynajmniej państwowych nic, może powinni zdawać egzamin z IQ. Bez zerwania z B...M...W... nic nie drgnie w sensie twórczym, żeby było fajnie, żeby się chciało ludziom uczestniczyć w życiu kulturalnym... Oczywiście zaangażowanie jest poniesieniem ofiary, w Polsce nie jest to rozpowszechnione. Bez niej nie ma satysfakcji.

Jak widzi pan Konduktorownię w przyszłości na mapie kulturalnej Częstochowy?
Jaką rolę ma spełniać dla miasta i dla środowiska?

Gdybym Konduktorownię rozpatrywał tylko lokalnie, to bym się za TO nie brał. W Częstochowie są artyści znani naprawdę szeroko. Wojtek Prażmowski ma dzieła w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Sabina Lonty należy do międzynarodowej grupy artystycznej legendy op-artu Victora Vasarelego... Od Prażmowskiego kupiliśmy już fotografie, teraz kolej na Sabinę. To jest kierunek, który nas interesuje. Mamy w zbiorach Łukasza Korolkiewicza, jakie znaczące muzeum w Polsce nie ma jego prac. Ja jestem nieskromnym człowiekiem, być może dlatego, że usłyszałem o globalizmie, a także dekonstrukcji i postmodernizmie. Mamy kontakty z Niemcami, będę tam robił dużą wystawę z artystów awangardowych całej Polski, mam znajomych w Szwecji. Braliśmy udział w wakacje w Festiwalu Gwiazd w Gdańsku. Organizujemy wystawy na wsi w Biskupicach, mamy umowę ze Śląskim Zamkiem Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie. Znam wiodących intelektualistów z zakresu sztuk wizualnych tworzących pisma o sztuce we Wrocławiu, Poznaniu. Wielu z nas jest po studiach (z nie odciętą dotychczas pępowiną) w Krakowie, Warszawie... Sensem inicjatywy Zachęt jest organizowanie wspólnych wystaw podróżujących i stworzenia na bazie Zachęt Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Miasto jednak utrudnia nam zadanie, bo bez bazy w postaci Konduktorowni (na początek) nie damy rady. Sam jestem maniakiem m@ila, a to przecież coś znaczy. Wystawy chcemy robić w Kłobucku. Ale już mieliśmy dwa zebrania przygotowawcze do Triennale Sztuki Najnowszej w 2008, naszej wiodącej i otwartej - w całej rozciągłości znaczenia terminu - imprezy.

Poza tym będziemy się rozbudowywać, by zaspokoić możliwości realizacji wszelkich dyscyplin. Jeżeli miasto nas ograniczy, to boję się o datacje z Unii, po które sięgniemy. Myślimy o Ukrainie, Słowacji, Chorwacji. Pytałem o sponsoring w Fundacjach Guggenheima i Gaetsa. Przede wszystkim myślimy jednak o sobie (środowisku kulturalno-artystycznym) i odbiorcach, ale być może i turyści będą wiedzieli, że w Częstochowie poza Jasna Górą są też cudowni artyści.

Pańska ocena życia kulturalnego w Częstochowie. Co udało się osiągnąć, a jakie są jeszcze wolne pola dla kultury, gdzie i jak powinna być obecna?

Częstochowa stale się rozwija. To już jest miasto kultury, tu są duże wydarzenia artystyczne triennale, biennale i festiwale. Przede wszystkim są ludzie twórczy i oryginalni. Brak jest natomiast wsparcia ze strony urzędu, niestety tak jak w moim przypadku i w kilku innych np. Mariana Panka, Rafała Głowackiego istnieje zmowa milczenia. To błąd. Zachęta to naprawi organiczną pracą u podstaw

Pańskie wizje, marzenia, życzenia, plany na dziś może nierealne, docelowy cel własnych działań?

Konduktorownia jako Centrum Pompidou. Chcę zmienić miasto. By nigdy nie było już więcej tak, byśmy żyjąc w nim nie mieli gdzie się podziać. By nie było tak, że wieczorem jest martwa cisza prowincjonalnego pustkowia. Byśmy mieli jak coś naturalnego piękny obiekt, żywy i żyjący wypełniającą go ciągłą aktywnością (także towarzyską), pełny sztuk pięknych. A osobiście chciałbym zrobić jeszcze choć jedną, ale dużą wystawę, no i napisać doktorat...

Anna Witek

21. 10. 2006r.
RODAKpress

 

 

 

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS