Turbany zamiast moherów - Magdalena Żuraw


 

 

 

 

 

 

 

Turbany zamiast moherów

Gdy Jezus przybył do Jerozolimy i zobaczył kupców handlujących swoim towarem w Świątyni Ojca, wpadł w gniew. Powywracał stoły z pieniędzmi, ławki z gołębiami i mówił: "Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców".

Gdy Jezus przybył do Jerozolimy i zobaczył kupców handlujących swoim towarem w Świątyni Ojca, wpadł w gniew. Powywracał stoły z pieniędzmi, ławki z gołębiami i mówił: "Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców" .

Podczas mojego pobytu w Holandii powyższa scena z Ewangelii stawała mi przed oczami wielokrotnie. Pierwszy raz, gdy po wejściu do przepięknego XIV-wiecznego kościoła w holenderskiej Hadze zobaczyłam... targi książki. Równo poukładane na ladach stoisk ustawionych w kształt podkowy przyciągnęły paru konsumentów, którzy spokojnie wodzili wzrokiem po okładkach, biorąc od czasu do czasu wypatrzoną pozycję do ręki i przerzucając niespiesznymi ruchami kolejne strony.

Drugi raz - podczas holenderskiej mszy świętej. W rzymskokatolickim (przynajmniej z nazwy) kościele podczas całej mszy ani razu... nikt nie uklęknął, nikt nie pochylił głowy. Przeciętna wieku wiernych: 65 lat. Siwe głowy zajęły dosłownie kilkanaście krzeseł - z osób młodszych były ledwie cztery osoby (łącznie ze mną i małżeństwem Ormian). Gdy przy ołtarzu pojawił się ksiądz, wciąż było słychać szept towarzyskich rozmów holenderskich staruszków. W kościele nie było żadnego konfesjonału (!), a w przedsionku świątyni zamiast wody święconej natrafiłam na popielniczki wypełnione petami (na drzwiach wewnętrznych, dla porządku, przyczepiona była tabliczka: "niet roken" - "zakaz palenia")...

Haski Grote Kerk (Kościół Główny), w którym odbywały się targi książki, jak wiele innych kościołów w całej Holandii, od dawien dawna nie spełnia swojej funkcji. Służy przy tym nie tylko za księgarnię, ale również za knajpę. W większości holenderskich miast jest to samo. W samym sercu amsterdamskiej "dzielnicy czerwonych latarni" (Walleties), gdzie ubrane w koronkową bieliznę prostytutki zapraszają do siebie klientów, tkwi jedna z najstarszych i najpiękniejszych świątyń Amsterdamu. Początki istnienia Oude Kerk, który postawiono na terenie cmentarza, sięgają XIII wieku. Kościół ten jest obecnie przerobiony na muzeum. Wielkie napisy "KASA" na tle średniowiecznej architektury i obsługa ubrana w nienagannie skrojone mundurki nasuwają skojarzenie z lotniskiem.

Nieliczne i zamknięte Kościoły "nowoczesnego" Roterdamu już nie dziwią - podobnie jak po jakimś czasie pobytu w Holandii nie dziwi ilość emigrantów z krajów muzułmańskich, chińskie i koreańskie świątynie, meczety, "coffee shopy" z marihuaną oraz knajpy z powiewającą nad nimi tęczową flagą.

W Lejdzie, w kościele Pieterskerk posiadającym najstarszy holenderski nagrobek, gdzie spoczywają zamożni niegdyś mieszkańcy miasta - Florencjusz van Buschuyse z małżonką, obecnie trwa remont. Po tym XV-wiecznym gotyckim gmaszysku wzniesionym na planie krzyża, po skutych posadzkach nawy wyłożonej kamiennymi tablicami z imionami pochowanych pod nimi lekarza Hermana Boerhava, kaznodziei Jana Robinsona i malarza Jana Steene'a, jeżdżą teraz maszyny remontujące. Będzie muzeum?

W ślicznym Delft w obydwu kościołach, zgodnie ze zwyczajem protestanckim nazwanymi Oude Kerk i Nieuwe Kerk (Stary i Nowy Kościół), mieszczą się - a jakże! - nowoczesne muzea. Odwiedzając słynącą z serów Goudę - w przepięknym, zabudowanym ciasno kamieniczkami St.-Janskerk (Kościół Św. Jana) za jedyne 6 euro można zobaczyć najdłuższą w całej Holandii nawę (123 metry), a także wspaniałe witraże z lat 1555-1571...

Holandia jest urokliwym państwem z niezwykłą architekturą, muzeami posiadającymi bogate zbiory, ze sklepami pełnymi staroci, w których Polacy kupują za bezcen zabytkowe meble. Estetyczna i kulturalna spuścizna dawnych Niderlandów nie przekłada się jednak na życie współczesnego Królestwa Holandii. Możemy podziwiać w nim elegancko ubrane starsze panie i kolorową, wyzwoloną, "wielokulturową" młodzież w koszulkach z podobizną "Che" Guevary (chyba najpopularniejszy symbol w kraju Holendrów). W tej szczęśliwej, kosmopolitycznej mieszance tkwi jednak zalążek poważnego kryzysu społecznego, albowiem starzejąca się ateistyczna Holandia przekształca się powoli w młode państwo muzułmańskie.

Zamiast "moherowych beretów" - które stanowią rzekomo wielki problem w państwach katolickich (zwłaszcza w Polsce) - ulice Hagi, Amsterdamu i Rotterdamu dzień w dzień toną w coraz większej liczbie turbanów, kwefów oraz wielobarwnych czadorów. Co ta gęstniejąca "wielobarwność" oznaczać będzie dla wesołych gości kafejek z tęczowymi flagami - łatwo przewidzieć.

Ostatniego dnia pobytu w Holandii, w niedzielę, spacerując w stronę haskiego Starego Miasta, natknęłam się na tłumy ludzi idących w przeciwnym kierunku. Młodzi, starzy, dzieci. Wszyscy rodacy. Wracali z Mszy Świętej odprawianej w polskim Kościele dla Polonii... Masa ludzi! Żebyśmy nigdy nie poszli w ślady Holandii.

Magdalena Żuraw

Artykuł ukazał się na stronie portalu Konserwatyzm.pl

RODAKpress
10.11.2009r.

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet