Jesteś kobietą - kup wibrator
Feministyczny portal Barbarella.pl zainicjował akcję oswajania warszawianek z przyrządem mającym dostarczać maksimum seksualnej przyjemności. Akcja pod hasłem: "Dobre wibracje są dla kobiet!" ma uczyć korzystania z ultra-kobiecego gadżetu - wibratora.
Akcja "Dobre wibracje są dla kobiet!" trwa od 11 do 30 marca na terenie Warszawy. Cel: namawianie do "zapoznania się z najlepszymi na świecie wibratorami". W ramach inicjatywy odbyły się już dwa spotkania, podczas których można było zobaczyć, dotknąć i zakupić przeróżne marki światowych wibratorów. Uczestniczki miały również możliwość wysłuchania "po co kobiecie własny gadżet erotyczny, co można z nimi robić, jakie są rodzaje wibratorów i jak wybrać swój pierwszy model".
Redaktor naczelna portalu Barbarelli.pl i zarazem organizatorka "Dobrych wibracji." Joanna Keszka podkreśla, że to, co robi, robi z myślą o rodaczkach stłamszonych nadwiślańskim zimnym modelem kobiety-kuchty. "Wibratory są dla kobiet, które nie chcą poświęcać swojej satysfakcji w sypialni, tylko po to żeby facetowi było dobrze" - pisze.
Zapewne wbrew oczekiwaniom Keszki stoliki pełne erotycznych gadżetów dla pań nie przyciągnęły tłumów. Znalazły się jednak kobiety zainteresowane tematem. "Z dziewczynami, które przyszły przed 20-stą mogłyśmy porozmawiać chwilę o wibratorach przy moim "magicznym stoliku". Potem wyposażona już w mikrofon opowiedziałam wam o historii najdziwniejszej i najwierniejszej przyjaźni, czyli o kobietach i wibratorach. Przedstawiłam tez rodzaje wibratorów i opowiedziałam, komu jaki model może dobrze służyć. Wreszcie był czas na wspólne, już "gremialne" spotkanie przy stoliku z gadżetami. Oglądałyście, brałyście do ręki, włączałyście. Było zabawnie i na luzie" - relacjonuje.
A o co chodzi w samej akcji? O to, co zawsze: o wyzwolenie kobiety już nie tyle spod władzy mężczyzny, ile spod władzy swojej własnej moralności. Feministki dwoją się i troją w pomysłach na wydarzenia, które mają szokować, ściągać uwagę mediów i leczyć kompleksy emancypantek. Bo czy prawdziwa kobieta (i niekoniecznie konserwatystka współżyjąca całe życie z jednym mężczyzną) potrzebuje do spełnienia przyrządu na baterie? No właśnie.
Tymczasem na portalu możemy przeczytać rewelacje typu: "Wibratory stoją po stronie kobiet, bo przyznają nam prawo do przyjemności i pozwalają odkrywać i cieszyć się swoją seksualnością", czy też: "Chcemy powalczyć z przestarzałymi mitami na temat gadżetów erotycznych i namówić Polki, żeby pozwalały sobie na więcej - zarówno w sypialni jak i po za nią" (pisownia oryginalna).
Co ciekawe: feministki, zachwycając się możliwościami, a przede wszystkim społeczną rolą wibratora (walczącego z pruderią, zacofaniem, stereotypami, etc.), zapominają o jego historii. Sama redaktor naczelna na swojej stronie pisze: "Te erotyczne zabawki zostały stworzone po to, żebyśmy mogły rozpoznać nasze potrzeby i nauczyły się czerpać radość z naszej seksualności". Tymczasem te erotyczne zabawki stworzył mężczyzna, żeby opanować histeryczne stany kobiety.
W dziewiętnastym wieku służyły bowiem lekarzom krajów anglosaskich w uzdrawianiu kobiecej histerii. Gdy tylko jakaś pacjentka cierpiała na ból głowy, bezsenność, wykazywała się wyjątkową nerwowością, słabła, traciła oddech, popadała w konflikty z otoczeniem, czy przestawała jeść, lekarz podczas wizyty doprowadzał ją do orgazmu.
Rolę lekarstwa na histerię wibrator pełnił do 1910 r. Wtedy też, gdy już zaczęto rozprzestrzeniać sieci elektroenergetyczne, na wiele lat przed pojawieniem się elektrycznych odkurzaczy czy żelazek, ukazały się pierwsze reklamy wibratorów w katalogach dla gospodyń domowych - nadal w ramach kuracji anty-histerycznej. Jako środek zastępujący mężczyznę w dostarczaniu kobiecie przyjemności wibrator, wbrew temu co wypisują jego wielbicielki, nie ma zbyt długiego stażu.
"Spotykając się z Wami" - pisze Keszka - "widzę, że wbrew temu, że żyjemy w kraju, gdzie wmawia nam się na każdym kroku, że najwyższą świętością jest rodzina budowana na grzbietach zmęczonych polskich kobiet, dużo z nas chce jednak dla siebie czegoś więcej".
Fakt. Na przykład zabawiania się przyrządem stworzonym z myślą o leczeniu histerii.
Magdalena Żuraw
Artykuł ukazał się na stronie portalu Debata.pl
19.03.2011r.
RODAKpress