O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
SZTUKI WYZWOLONE - Magdalena Żuraw

 

 

 

 

 

 

 

 


SZTUKI WYZWOLONE

Opluwanie religijnych symboli nikogo już - chyba że wyrósł z dala od naszej neopogańskiej cywilizacji - zbytnio nie szokuje. Wykorzystywanie "wizerunku" Boga w reklamach proszków do prania, mydeł, szamponów, niedługo pewnie podpasek i prezerwatyw, nie zaskakuje - co najwyżej zadziwia pomysłowością. Pomysłowość ta zresztą jest niesłychana, co potwierdza tylko wytartą już i nieco zapomnianą prawdę, że człowiek stworzony jest do tworzenia. Bierdiajew wyrwałby sobie włosy z głowy, widząc, jak swoje zdolności człowiek obraca przeciw sobie, św. Tomasz uniósłby się po raz drugi w życiu gniewem na ludzką ślepotę i tylko Nietzsche pokiwałby z aprobatą głową - oto słaby chrześcijanin zostaje zwyciężony. Ale "słabi" chrześcijanie mają jeszcze odrobinę rozsądku - i to do niego powinni się w swojej walce o normalność odwoływać.

"Wszyscy jesteśmy ciotami"

Tak zachęcająco brzmi tytuł pracy opisywanej przez niejaką Izę Kowalczyk, pracy, która - żebyśmy wiedzieli, jak się do niej odnosić - przedstawia uśmiechniętego Benedykta XVI trzymającego w dłoni za włosy odciętą głowę Eltona Johna. Praca - dzieło czeskiej grupy Guma Guar - miała się ponoć pojawić na wystawie w Bytomiu podczas pielgrzymki papieża do naszej ojczyzny. Pojawić się nie pojawiła, ponieważ "faszystowskie" partie prawicowe stosują cenzurę i bronią wolności sztuce, wykręcając się, jak krowa sianem - obrazą uczuć religijnych. "W tej absurdalnej sytuacji w Polsce, która oficjalnie obnosi się z wartościami chrześcijańskimi" - pisze Kowalczyk - "choć podskórnie narastają tu tendencje faszyzujące - nic się nie zmieni dopóty, dopóki nie zrozumiemy, że: "Wszyscy jesteśmy ciotami" (kiedyś mówiono: "Wszyscy jesteśmy Żydami")".

Pomyślmy - jak można się ośmielać do tak skandalizującego czynu, jakim jest obnoszenie się i w dodatku oficjalne (sic!) z wartościami chrześcijańskimi?! Jak można mówić, że coś jest złe, a coś dobre - toż to faszyzm, faszyzm i, zapamiętajmy dobrze, faszyzm! Polska, nie wiedzieć czemu, nie potrafi się otworzyć na bliźniego, zabraniając mu chełpienia się swoim światopoglądem. Szkocja dla odmiany wie, jak przeciwdziałać niewoli narzuconej innowiercom przez "faszystowskie" chrześcijaństwo - Boruc czyni znak krzyża w trakcie meczu piłkarskiego - gest prowokacyjny, kara dyscyplinarna.

A tu? "Piss Christ" ("Sikający Chrystus") autorstwa Andresa Serrana w 1994 nie zostaje udostępniony "szerszej" publice; kontrowersje budzi rzeźba wystawiona w Zachęcie (2001) "Dziewiąta godzina" Maurizia Catellana, przedstawiająca Jana Pawła II przygniecionego motorem; zaklejane są billboardy prezentujące "Więzy krwi" Katarzyny Kozyry, gdzie naga kobieta leży "do góry nogami" na czerwonym krzyżu. Tyle niesprawiedliwości i obrazy uczuć autorów - i nic. Żadnych konsekwencji. Zacofanie, brak tolerancji, idiotyzm - faszyzm!

Co prawda, "faszyzm" chrześcijański został ukarany w innym miejscu - Łukasz Wróbel za wystawienie zdjęć abortowanych płodów zestawionych ze zdjęciami ludobójstw dostaje wyrok sądowy w postaci grzywny. Ale kolejna niesprawiedliwość - wrzesień 2006: Wróbel zostaje uniewinniony!

Jak to się dzieje, że tacy chrześcijańscy "faszyści" jak Wróbel powinni dostawać wyroki, a autorzy bluźnierczych obrazów i rzeźb nie powinni - próżno pytać. Zakazanie artyście realizacji jego bluźnierczych wizji - lub nawet mniej: zabronienie mu publicznego obrażania ludzi głębokiej wiary, którym zwyczajnie serce się kraja, patrząc, jak Bogu wymyślają jego synowie i córki - świadczyłoby o braku tolerancji dla innych wyznań czy wolnej myśli artysty.

Czyli kolejny raz powtórzony schemat: chrześcijańskie symbole bądź tak trudne do zobaczenia - uczucia - mogą być wykpiwane i poniewierane, ponieważ chrześcijaństwo jest "monopolistą na rynku wiary". I jako najsilniejsze - pomimo tylu oddziaływań czy to od zewnątrz, czy od wewnątrz niszczących Kościół - musi przyjmować na siebie najwięcej ciosów od wojowników o równość i sprawiedliwość, patrząc, jak Bóg staje się dla nich towarem służącym twórczej ekspresji.

Pasja

"Warto zapytać, czy w tej sytuacji polscy artyści są bardziej ostrożni i nie chcą się narażać? Czy oznacza to, że ponad wolność tworzenia wybierają konformizm? Ale też czy mogą tworzyć, co tylko zechcą?" - waha się Kowalczyk. Nie warto się rozpisywać, czym jest wolność, czym tworzenie i jak jedno ma się odnośnie drugiego - ważne jest to, jak Kowalczyk i inni "artyści" rozumieją wolność tworzenia. Bob Flanagan, "mówiąc o własnym cierpieniu (chorował na mukowiscydozę), przekształcił swojego penisa w przedstawienie Jezusa Chrystusa w koronie cierniowej" - oto cała wolność, gdzie tworzenie jest żerowaniem na tym, co stworzone - ludzkim ciele. Oto antysztuka.

Zrozumienie terminologii używanej przez tego pokroju osobistości może pomogłoby w zrozumieniu całego procesu twórczego. Przykładowo: "pasja". Dorota Nieznalska w swojej wideoinscenizacji pokazuje nam mężczyznę ćwiczącego na siłowni, przy czym na krzyżu zamiast Syna Bożego, znowu widzimy męskie genitalia. Jak tłumaczy Kowalczyk: "znaczenia tej pracy odwoływały się do problemu "męskości"[...], która musi zostać wytrenowana, wyćwiczona, by sprostać obowiązującym wzorcom." Ponoć mamy tu do czynienia z problemem kształtowania się męskości w kontekście kultury konsumpcyjnej i polskiej katolickiej tradycji, a termin "pasja" służy zamiennie - jako męka oraz oddanie się czemuś, poświęcenie.

Chrześcijański "faszysta" ma jednakże nie lada problem w zrozumieniu podobnego bełkotu i z wartością przekształcenia tego bełkotu w "dzieło sztuki". Widać zbyt jest zaślepiony swoją wiarą (zdrowym, logicznym i praktycznym rozumem) i pyszny w bronieniu jej przed "twórczą wolnością".

Sztuka i religia nie chcą dziś iść w parze. Jedna wstydzi się drugiej i dlatego jedna drugą wystawia na pośmiewisko. Problem bowiem jest następujący: antysztuka opiera się na błędnie pojętej wolności. Zaś lewackie loże opiniotwórcze biją brawa tam, gdzie powinny łapać się za głowy. Wolność tworzenia nie jest wolnością odtwarzania - a taka to "sztuka" dziś triumfuje.

Od kiedy człowiek odkrył tolerancję, stara się na nią zasłużyć, podobnie - od kiedy odkrył, że szokowanie podnosi atrakcyjność nazwiska (bo przecież nie o arte tu chodzi) - robi wszystko, by szokować. Stąd Kowalczyk uważa, że kiedyś artyści - parający się sztuką religijną - "wykonywali wyposażenie kościołów" , a obecnie twórczy buntownicy zmagają się z problematyką religijną na poważnie - odkrywają, tworzą, przecierają oczy głupcom.

Cóż - bycie buntownikiem wchodzi widocznie w krew. Co się stanie, jak chrześcijański "faszysta" zacznie się buntować przeciw ludzkiej marności - strach pomyśleć. A nuż drogą twórczości doprowadzi siebie i innych do Boga?

Magdalena Żuraw

30. 04. 2007r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS