POLONIA SIĘ LUSTRUJE
Kto się boi lustracji?
Po opublikowaniu tzw. "Listy Wildsteina" ( www.lista.atspace.org ), także
( http://listawildstein.strona.pl/listawildsteina/# ) nie milknie histeryczna wrzawa podniesiona przez przeciwników lustracji, a co za tym idzie definitywnej dekomunizacji w Polsce. W imię obrony "niewinnie posądzonych", miesza się z błotem sprawcę przecieku, zasłużonego opozycjonistę i świetnego dziennikarza - Bronisława Wildsteina, ośmiesza się i dewaluuje znaczenie Instytutu Pamięci Narodowej, a zwolennikom oczyszczenia życia publicznego przyszywa się - tak jak niegdyś działaczom "Solidarności" - łatkę "oszołomów".
Tymczasem, w obliczu niekończących się afer i rozkradania majątku narodowego, mało kogo przekonuje już argumentacja antylustratorów, że chodzi im o ochronę tych, którzy nieświadomie znaleźli się w kręgu zainteresowania służb specjalnych PRL. Taka grupa oczywiście istnieje, z tym że zasoby archiwalne IPN pozwalają, w zdecydowanej większości, na jednoznaczne określenie statusu lustrowanej osoby.
Gra toczy się jednak o znacznie coś ważniejszego niż o obronę rzekomo niesłusznie zaliczonych do grona współpracowników SB. Chodzi bowiem o zapewniające bezkarność wpływy w polityce powiązanej z przynoszącym krociowe zyski biznesem. W tych bowiem strukturach, wykorzystując bez skrupułów okrągłostołowe ustalenia, zagnieździli się pogrobowcy ze służb specjalnych. Stamtąd sączy się - podszyta najzwyklejszym strachem - antylustracyjna nagonka, której celem nadrzędnym jest wyłącznie ochrona własnych interesów.
Ten, z natury rzeczy hermetyczny układ będzie funkcjonował tak długo, jak długo teczki pozostaną "pod kluczem", zapewniając anonimowość usadowionym w nim klikom.
Przeciwnicy lustracji posiadają niestety nadal znaczne wpływy w środkach masowego przekazu, których bezpardonowe wykorzystanie sprawia wrażenie, że Polacy wręcz sobie nie życzą odnowy życia politycznego i społecznego. Tymczasem sondaże wskazują zupełnie coś przeciwnego, a oblegane ostatnio oddziały IPN (od początku lutego, w samym Gdańsku aż 1500 osób) tylko to potwierdzają.
Decyzję samolustracji podejmują już całe grupy społeczne i partie polityczne. Przykładem świeci Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, które wezwało parlament RP do uchwalenia zmian w ustawie lustracyjnej, objęcia jej działaniem swego środowiska oraz "wszystkich kategorii osób uczestniczących w życiu publicznym".
Optymizmem napawa fakt, że wielu ludzi pióra nie czeka na decyzję sejmu i podobnie jak tysiące zwykłych śmiertelników lustruje się indywidualnie, uwiarygadniając się w ten sposób w oczach czytelników, słuchaczy i widzów. Wyrokuje to zmierzch piszących na zamówienie, manipulujących opinią publiczną, dyspozycyjnych dziennikarzy.
Bez względu więc na antylustracyjny jazgot - na ubliżające Polakom insynuacje, że nie dorośli do wglądu w swoje teczki - samooczyszczanie polskiego społeczeństwa się rozpoczęło i procesu tego nic już nie jest w stanie powstrzymać.
W kraju lustracyjna zawierucha, natomiast Polonia w Niemczech dziwnie milczy, jakby sprawa wcale jej nie dotyczyła. Zauważa to (słowa uznania) redagujący internetową stronę www.polonia21.de , Sławomir Zellmer Hałaczkiewicz, wzywając do autolustracji polonijnego środowiska. Apel tym bardziej na czasie, gdyż na emigracyjnym podwórku już odezwały się wyraźnie wystraszone głosy podważające wartość zasobów archiwalnych zgromadzonych w IPN jak i sens przeprowadzenia samej lustracji.
Działające na terenie Niemiec polskie organizacje, związki, partie polityczne oraz oczywiście Radio Wolna Europa, ze względu na niepodległościowe zaangażowanie, znajdowały się w kręgu szczególnego zainteresownia służb specjalnych PRL. Plasowanie w nich agentury ułatwiała liberalna polityka azylowa stosowana wobec obcokrajowców, ze szczególnym uwzględnieniem uchodźców z bloku wschodniego.
Metody paraliżowania działalności emigracyjnej są doskonale udokumentowane w odtajnionych po części archiwach IPN, z których już korzystają naukowcy, badacze, a także dziennikarze. Z materiałów tych wynika jednoznacznie, że rozpracowywanie Polonii tajne służby traktowały wręcz priorytetowo.
Do zadań agentów i informatorów należało nie tylko zbieranie danych o działaczach polonijnych (istniał m.in. specjalnie do tego stworzony "System Polonia"), lecz przede wszystkim prowadzenie działań destrukcyjnych, rozbijackich i doskonale zaplanowanych tzw. "gier operacyjnych" wewnątrz organizacji. Zadania te stosunkowo rzadko realizowali anonimowi, nieznani - nasłani z centrali - funkcjonariusze. Ci bowiem zajmowali się przede wszystkim werbowaniem, zbieraniem informacji od agentury, organizacją skrzynek kontaktowych oraz przekazywaniam poleceń i instrukcji. "Brudną robotę" wykonywali zadomowieni od lat w rozpracowywanym środowisku konkretni ludzie, którzy być może do dziś obnoszą się ze swoją "antykomunistyczną kartą".
Skutki ingerencji służb specjalnych w życie polonijne, przekładające się na organizacyjne rozbicie i skłócenie, odczuwamy niestety do dzisiaj. Dlatego też ze wszech miar słusznym wydaje się odzielenie "ziarna od plew" i samozlustrowanie się tych, którzy kierują życiem polonijnym, piszą o Polonii i ją reprezentują.
Procedura jest prosta. Wystarczy wypełnić odpowiedni wniosek (jest w polskich przedstawicielstwach oraz na stronie IPN, ( www.ipn.gov.pl ) i poprzez najbliższą placówkę dyplomatyczną przesłać do Instytutu Pamięci Narodowej. Oczywiście można to zrobić osobiście, podczas pobytu w kraju, nie tylko w Warszawie, lecz także we wszystkich wojewódzkich oddziałach Instytutu. Dla osób z "Listy Wildsteina" stworzono "szybką ścieżkę", znacznie skracającą okres oczekiwania.
Osoby inwigilowane i prześladowane, oprócz swojej teczki, otrzymują zaświadczenie o statusie pokrzywdzonego. Mają one też prawo do dysponowania przekazanymi im przez IPN materiałami.
Zbliża się 25 rocznica powstania "Solidarności", upływa ćwierć wieku od gremialnego wypowiedzenia posłuszeństwa totalitarnej władzy. Wielkim zafałszowaniem naszej najnowszej historii stałyby się obchody tej Rocznicy, w których obok siebie - w tej samej glorii i chwale - wzięłyby udział ofiary i kaci, agenci i prześladowani, donosiciele i inwigilowani. Dla historycznej prawdy należy zrobić wszystko, by tak się nie stało.
Nie jest to bowiem Święto esbeckich weteranów, lecz Święto tych, co o wolną Polskę walczyli i zwyciężyli !
Bogdan Żurek
Monachium - luty 2005
Polonik Monachijski
PS.
Opowiadając się zdecydowanie za autolustracją Polonii, dołączam i wyrażam zgodę na upublicznienie mego zaświadczenia o statusie pokrzywdzonego wraz z przekazaną mi przez IPN listą funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, w których kręgu zainteresowania się znajdowałem.
Wspierając idę oczyszczenia życia polonijnego swoje zaświadczenie z IPN udostępnia także Jacek Kowalski, zasłużony emigracyjny działacz niepodległościowy i społeczny.
(RODAKpress - Zaświadczenie IPN Jacka Koawalskiego ...czytaj dalej )
(Od red. Polonik Monachijski: Poniższe dokumenty można sobie wydrukować bądź przeładować na swój komputer, powiększyć, przeczytać i ewentualnie też wydrukować.
Można je też komuś przesłać e-mailem. Do tego celu użyć można prawego przycisku myszy i wybrać odpowiednią opcję.)
Lista funkcjonariuszy ...czytaj dalej