Kręgi Piekła
"Inicjatorem porwania musiała być osoba mająca bardzo duże możliwości i wpływy. O ile mam pewną hipotezę dotyczącą "podwykonawców" porwania, o tyle tutaj nawet takiej hipotezy nie odważę się postawić. Ale sposób działania wobec nas przypomina to, w jaki sposób próbowano zniszczyć Romana Kluskę, Gudzowatego, a później pewną firmę komputerową z Poznania". Przed kilkoma miesiącami Wojciech Wybranowski, pisząc w "Naszym Dzienniku" o sprawie porwania Krzysztofa Olewnika zacytował powyższe słowa Włodzimierza Olewnika.
Zdaniem rodziny Olewników, faktycznego pomysłodawcy i szefa całej akcji należy szukać bardzo wysoko. Czy można określić- jak wysoko i spróbować dostrzec, dokąd prowadzą tropy związane z osobami występującymi w sprawie porwania? Sposób prowadzenia śledztwa, liczne fałszerstwa, błędne tropy, "samobójstwa" sprawców - nakazują przypuszczać, że prawdziwi mocodawcy, ów polityczny układ, o którym wspominają Olewnikowie to ważne i wpływowe postaci.
Prawdopodobna wydaje się teza, że za uprowadzeniem stały osoby mające zamiar przestępczego przejęcia przedsiębiorstwa Olewników. Ma tego świadomość także, Włodzimierz Olewnik, gdy mówi: "W tej sprawie wcale nie chodziło o okup, chodziło o przejęcie mojego majątku". Czy Olewnikowie dostali "propozycję nie do odrzucenia"? Czy dotyczyła włączenia do spółki wspólnika, który był związany z lokalnymi działaczami SLD, czy też "tylko" zapłaty haraczu? Może propozycja wiązała się z handlem rosyjską stalą i miała związek ze spółką "Krup-stal", której właścicielami byli Krzysztof Olewnik i Jacek Krupiński?
Jak twierdzili reporterzy RMF FM, którzy dotarli do analizy sporządzonej na potrzeby śledztwa, wskazuje ona na zaniedbania, uchybienia i błędy policjantów oraz prokuratorów. Śledczy w raporcie mówią wprost: gdyby śledztwo prowadzono poprawnie, na jaw mogłyby wyjść fakty, które świadczą na przykład, że osoby powiązane ze sprawą nielegalnie handlowały stalą i wprowadzały do obrotu stal pochodzącą z kradzieży lub sprowadzaną do Polski bez opłat granicznych i ceł. Ten wątek (nie jedyny) pominięto w śledztwie.
Czy dobre układy, jakimi dysponował w Płocku Jacek Krupiński, wsparte jeszcze lepszymi możliwościami ojca Krzysztofa - Włodzimierza Olewnika wśród miejscowych polityków SLD sprawiły, że głównym odbiorcą stali od spółki "Krup -stal" był płocki PERN, podległy Orlenowi? To prawdopodobnie sprzedaż stali do dużej, państwowej firmy pozwoliła spółce na szybki rozwój. Niekoniecznie zatem "fakty z przeszłości" mogły mieć związek ze sprawą porwania, a raczej potencjalna przyszłość, rysująca się przed spółką.
Warto pamiętać, że w latach 2001- 2002, czyli w okresie porwania Krzysztofa Olewnika decydowały się w Płocku losy priorytetowej dla miejscowych działaczy SLD inwestycji - przeprawy mostowej przez Wisłę. Przetarg na budowę mostu rozstrzygnięto w 2002 roku. Niewykluczone, że przejęcie kontroli nad niewielką spółką i realizacja zamówień na dostawę stali do budowy mostu, mogło okazać się niezwykle dochodowym interesem. Kto mógł za nim stać?
Towarzysz minister Ćwiąkalski wspomniał niedawno o "układzie płockim", mówiąc : "W Płocku działał lokalny układ, który mógł być zamieszany w porwanie i śmierć Krzysztofa Olewnika, a później w utrudnianie śledztwa i mylenie tropów. Mieliśmy tam do czynienia z przenikaniem się pewnych powiązań i znajomości".
Jednak dokładne prześledzenie powiązań ludzi tego układu, nakazuje mówić o znacznie szerszym spektrum. Powiązania, wzajemne relacje i znajomości prowadzą bardzo, bardzo daleko...
Niemal natychmiast po uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika pojawiają się na scenie politycy, oferujący pomoc rodzinie porwanego. Wkrótce po uprowadzeniu do rodziny Olewników z ofertą "pomocy" zgłosili się przestępcy z Sierpca. Między innymi Eugeniusz D.(pseud.Gienek), kóry zaproponował Włodzimierzowi Olewnikowi, że zdobędzie informacje o losach porwanego. Postawił tylko jeden warunek: gwarantem dobrej współpracy między "Gienkiem" a Włodzimierzem Olewnikiem ma być Grzegorz Korytowski, lokalny polityk SLD, były wicestarosta, dobry znajomy Jacka Krupińskiego, ale przede wszystkim bliski współpracownik i protegowany mazowieckiego barona SLD, Andrzeja Piłata. Korytkowski organizował i prowadził zwycięską kampanię sejmową Piłata i był jego "prawą ręką" w kontaktach z lokalnymi działaczami SLD.
Co istotne - wkrótce potem Korytkowski został dyrektorem ds. korporacyjnych w płockim Orlenie i doradcą prezesa Zbigniewa Wróbla .
Tandem " Gienek" - Korytkowski, wyciągnął od rodziny Olewników kwotę 160 tys zł , przy czy wiadomo, że 25 tys. osobiście wziął Korytkowski. W 2005 roku działacza SLD zatrzymało CBŚ. Postawiono mu jednak dwa błahe zarzuty: nielegalnego posiadania kilkunastu sztuk amunicji i nielegalnego posiadania niemieckiego dokumentu tożsamości. Nie usłyszał nawet zarzutu wyłudzenia pieniędzy. O udziale w sprawie Korytkowskiego media informowały dość obszernie, nie ma, zatem potrzeby rozwijania tego wątku. Tym bardziej, że nie on wydaje się tu najważniejszy, a ludzie, którzy za nim stali.
"Patronem" politycznym Korytkowskiego jest Andrzej Piłat - wieloletni aktywista partii komunistycznej, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury w okresie rządu Włodzimierza Cimoszewicza, poseł i tzw. baron SLD na płockim Mazowszu. To postać wpływowa i znacząca, bowiem nazwisko Piłata znajdziemy w kontekście działalności niezwykle ciekawych spółek i osób. W czasach, gdy porwano Olewnika, Andrzej Piłat to główna postać w szeregu poskomunistycznych działaczy zaangażowanych w realizację budowy płockiego mostu. Wydaje się jednak, że są w karierze Piłata ważniejsze interesy. W tym kontekście warto tu wskazać na szczególną rolę, jaką polityk SLD odgrywał w płockim Orlenie.
Przed kilkoma laty Wojciech Sumliński w artykule "Rurociąg przyjaciół" pisał: "
"Trzecia nitka rurociągu naftowego Przyjaźń to najbardziej tajna inwestycja w historii III RP. Tajemnicą jest, jakimi kryteriami kierowano się przy wyborze wykonawcy. Nie wiadomo nawet, po co w ogóle zaczęto budować rurociąg. A wszystko dlatego, by ukryć skok na publiczną kasę kolejnej grupy trzymającej władzę. W tym wypadku w jej skład wchodzą ministrowie z SLD, byli generałowie Wojska Polskiego, policji i służb specjalnych." [...] Na początku 2002 r. Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) ogłosiło przetarg na budowę trzeciej nitki rurociągu naftowego Przyjaźń: od granicy polsko-białoruskiej w Adamowie do Plebanki koło Płocka. Szefem PERN został Stanisław Jakubowski, członek władz krajowych SLD. Choć w przetargu (rozstrzygniętym we wrześniu 2002 r.) brali udział potentaci z branży budowy rurociągów, koordynowanie projektu, a więc i kontrolę nad wydatkowaniem publicznych pieniędzy, powierzono utworzonemu na potrzeby przetargu konsorcjum Prochem-Megagaz.[...] Według Wiesława Kaczmarka, który był ministrem skarbu w rządzie Leszka Millera, kiedy decydowano o przetargu, wszystko zaaranżował Andrzej Piłat, wiceminister infrastruktury i były mazowiecki baron SLD. - To Piłat, który był moim partyjnym przełożonym, forsował Stanisława Jakubowskiego na prezesa PERN - opowiada Kaczmarek. Według byłego ministra, wygrana Jakubowskiego w konkursie miała umożliwić Megagazowi zwycięstwo w przetargu. Skoro Kaczmarek wiedział o ustawieniu przetargu, dlaczego wcześniej nic nie powiedział? To kolejna - po sprawie Andrzeja Modrzejewskiego, byłego prezesa Orlenu - tajemnica, o której Kaczmarek mówi z dwuletnim opóźnieniem. Były minister skarbu sugeruje, że zwycięstwo Megagazu ma związek z tym, iż członkiem rady nadzorczej tej firmy jest syn Piłata."
"Megagaz" to szczególna, nomenklaturowa spółka. Wojciech Sumliński pisał:
"Jej prezesem jest Zbigniew Sowiński, mający wielu przyjaciół w MON i Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. W czasie gdy rozstrzygano przetarg, wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Megagazu był Wiesław Huszcza, były skarbnik SdRP.[...] Przewodniczącym rady nadzorczej Megagazu był Jerzy Napiórkowski, wiceminister finansów w latach 1986-1990, jeden z bohaterów tzw. afery karabinowej (Polaków, których oskarżono o nielegalny handel bronią z Irakiem, zatrzymano w 1992 r. w Niemczech i USA). Wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Megagazu podczas zawierania kontraktu z PERN był Roman Kurnik, były kadrowiec SB, potem zastępca Marka Papały, komendanta głównego policji, a następnie doradca wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki. Bezpośrednio przed zawarciem kontraktu pomiędzy PERN i Prochem-Megagaz wiceprzewodniczącym rady nadzorczej w tej ostatniej spółce był również Andrzej Celiński, obecnie jeden z liderów SDLP. [...] W spółce Megagaz aż się roi od byłych funkcjonariuszy SB, UOP i emerytowanych wysokich oficerów Wojska Polskiego. W Megagazie zatrudniony jest m.in. generał w stanie spoczynku Andrzej Ratajczak, jeszcze rok temu pełnomocnik dowódcy wojsk lądowych ds. mienia wojskowego, a wcześniej odpowiedzialny za logistykę w Śląskim Okręgu Wojskowym, oraz gen. Marian Robełek, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Udziałowcem Megagazu jest Biuro Podróży First Class SAZ SA. W jego radzie nadzorczej zasiadają m.in. emerytowany admirał Romuald Waga, członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie RP, Piotr Barański, szef kadr w nie istniejącym już Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, i Roman Kurnik."
Warto dodać, że wszczęte na wniosek jednej z płockich gazet postępowanie prokuratorskie w sprawie nieprawidłowości przy przetargu, zostało przez płocką Prokuraturę Okręgową szybko umorzone w roku 2004.
Publikacja Sumlińskiego na temat "Megagazu" wywołała jednak prawdziwą burzę. Wymieniała bowiem jako wiceprzewodniczącego rady nadzorczej Andrzeja Celińskiego, który w tym czasie był członkiem sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu. Poseł Andrzej Grzesik z komisji śledczej zacytował podczas posiedzenia komisji artykuł Sumlińskiego we Wprost, wskazując, że spółka, w której Celiński był członkiem rady nadzorczej za polskie pieniądze buduje trzecią nitkę naftociągu Przyjaźń, na czym skorzystają wyłącznie Rosjanie. Po drugie - o czym przypominał artykuł redakcyjny Wprost - "Andrzej Czyżewski, mieszkający w Niemczech były prokurator, ujawnił, że trzy lata temu przekazał Celińskiemu materiały o mafii paliwowej, a poseł nic z nimi nie zrobił. Dlaczego? Czyżby były one niewygodne dla spółki J&S, której rola w aferze Orlenu jest nieporównanie większa, niż się wydaje? Czy jest przypadkiem, że postępowanie Celińskiego jest zaskakująco zbieżne z interesami J&S?" - pytało Wprost.
Podczas przesłuchania Wiesława Kaczmarka przed sejmową komisją ds.Orlenu, na pytanie Celińskiego - "Czy ma pan jakąś wiedzę, skąd wynikała inspiracja tygodnika "Wprost" w pańskiej sprawie? Kto inspirował tygodnik "Wprost", aby pana spróbować w ten sposób zahaczyć czy zaczepić"? - Kaczmarek udzielił odpowiedzi, która niekoniecznie musiała zadowolić pytającego:
"Czy ja mam jakąś wiedzę? Rozumiem Rozmawiamy w kategoriach firmy Megagaz - bo tak rozumiem w podtekście pana pytania. Moja wiedza mniej więcej polega na tym: że dość upowszechnioną na rynku była sytuacja, że prezes tej korporacji Megagaz może wszystko - ja nie znam tego człowieka - że ma różne możliwości i różne kontakty, że jest to jeden z takich przypadków dobrze osadzonej osoby, która prowadzi tę firmę jako firmę, która realizuje ciekawe projekty. Wiem, że w tej sprawie osobą mocno zaangażowaną był pan minister Andrzej Piłat, no bo na niego właściwie w rozmowie ze mną powoływał się pan premier Miller. Czy to są czy to są źródła inspiracji? Trudno mi powiedzieć. Natomiast ja parokrotnie spotkałem się z takim ostrzeżeniem, że, no, prezes tego Megagazu dużo może, bo jest ułożony, powiązany itd."
Andrzej Celiński to były senator z województwa płockiego, poseł II kadencji z okręgu płockiego, polityk Unii Demokratycznej, od 1999 roku związany z SLD. Nie trzeba dodawać, że bliski znajomy Andrzeja Piłata.
Jak wkrótce mogliśmy się dowiedzieć, że udział Celińskiego we władzach innej spółki - toruńskiej "Elany"( której prezesem był Stanisław Mańka, były dyrektor handlowy Petrochemii Płock) stał się powodem wykluczenia posła SLD z obrad komisji orlenowskiej, na czas przesłuchania Danuty Gaszewskiej - współwłaścicielki (razem z Andrzejem Czyżewskim) spółki Dansztof z Bogatyni. Wniosek o wykluczenie Celińskiego miał związek z zeznaniami Gaszewskiej, która oświadczyła, że toruńska spółka "Elana", we władzach, której zasiadał Celiński, pełniła niezwykle ważną rolę w strukturze tzw. mafii paliwowej.
- "Spółka BGM dostarczała komponenty, Petrochemia Płock dostarczała sprzedawaną bez akcyzy benzynę krakingową, a "Elana" z Torunia - toluen. W spółkach takich jak "Dansztof" mieszano te składniki i otrzymywano "mieszankę benzynopodobną" - tłumaczyła zasady pracy spółek mafii paliwowej Gaszewska. W oświadczeniu przed komisją wymieniła kilkanaście osób publicznych, które - jej zdaniem - są powiązane z mafią paliwową. Chodzi m.in. o prezydenckiego doradcę Stanisława Cioska, czy ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, sędziów i prokuratorów. Wspólnicy "Dansztofu" z mafii paliwowej szczycili się ochroną funkcjonariuszy państwowych - powiedziała Gaszewska. Pan Krzysztof Choma i pan Wejman szczycili się zapleczem, czyli ochroną przez funkcjonariuszy państwowych, takich jak pan (Stanisław) Ciosek czy pan (Jerzy) Szmajdziński. Byłam świadkiem rozmów na ten temat - dodała."
Warto zacytować, co na temat niektórych wymienionych wyżej postaci i metod działania "mafii paliwowej" mówił eks - prokurator Andrzej Czyżewski, podczas rozmowy dla portalu "Bez Cenzury" w październiku 2004r.:
"Oni, ci z bezpieki, najczęściej nie mają nic, poza tym, że są skadrowanymi pracownikami bezpieki. Kartoteką zawiaduje dalej generał Roman Kurnik, personalny SB z lat 80., i wyznacza zespoły operacyjne. Proszę zwrócić uwagę kto to jest Roman Kurnik. Publikacje na jego temat znowu przeszły bez echa.. A to do niedawna przecież szef departamentu personalnego MSWiA , facet ważniejszy od premiera, Pierwszy kadrowy PRL...A więc to on może z kartoteki wyjmować i pewne działania kierować w określone strony uznając, że to się organizacji opłaci. Roman Kurnik był w latach 80. szefem kadr Służby Bezpieczeństwa w czasach, gdy MSW kierował generał Kiszczak. Pod koniec lat 80. trafił jako szyfrant do ambasady Polski w Japonii. Po zmianach ustrojowych, znalazł się w Komendzie Głównej Policji. Przez wiele lat pracował tam jako dyrektor departamentu kadr. Zna wszystkich w SLD i to m.in. dzięki niemu szefem policji w 1997 r. został Marek Papała. Kurnik został jego zastępcą. Po wyborach wygranych przez AWS, Kurnik odszedł z policji i przeszedł do biznesu, w którym zresztą tkwi do dziś. Zasiadał w radach nadzorczych wielu spółek, m.in. Mennicę Ochrona i Przedsiębiorstwo Budowy Gazociągów i Obiektów Towarzyszących "Megagaz", Biuro Podróży S.A.Z) [...]
Nie od dziś mówi się otwarcie, że PKN Orlen, szczególnie w okresie rządów SLD był miejscem łączącym polityków i mafiozów. Wolno zatem pytać - jaka była rola Andrzeja Piłata i Andrzeja Celińskiego - wpływowych działaczy mazowieckiej lewicy, na sprawy płockiego Orlenu w okresie lat 2000-2002 ? Czyje interesy reprezentował Andrzej Piłat, zabiegając o wygraną spółki "Megagaz" w przetargu na budowę trzeciej nitki rurociągu naftowego Przyjaźń? Czy istnieje związek pomiędzy zaangażowaniem polityków SLD w budowę nowego mostu na Wiśle i związanymi z tym projektem inwestycjami, a działalnością spółki "Krup-stal", realizującą zamówienia dla płockiego Orlenu?
Aktywność biznesowa Piłata związała go z jeszcze jedną, specyficzną spółką.
W roku 2006 Tygodnik "Wprost" poinformował, że za rządów SLD, na ochronie obiektów należących do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów prawie 7 mln zł zarobiła firma ochroniarska Ekotrade. W radzie nadzorczej spółki zasiadali wówczas m.in. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Leszka Millera Zbigniew Sobotka, wiceminister infrastruktury w rządzie SLD Andrzej Piłat oraz Jerzy Jerschina, w latach 80. rezydent I Departamentu MSW w Berlinie i Wiedniu. Od 2002 r. umowy z agencją Ekotrade podpisywał Andrzej Szeląg, ówczesny dyrektor Centrum Obsługi KPRM (tzw. gospodarstwa pomocniczego kancelarii premiera). Andrzej Szeląg to dobry znajomy Sobotki i Piłata, ale też dwóch biznesmenów z Wiednia - Andrzeja Kuny i Aleksandra Żagla oraz rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa. Szeląg był też bliskim znajomym gen. Marka Papały i Edwarda Mazura.
Ekotrade to jedna z największych spółek ochroniarskich w Polsce. "Trafiali do niej najczęściej byli funkcjonariusze, z doświadczeniem wyniesionym ze specjalnych formacji mundurowych" - pisała o spółce prasa w latach 90. EkoTrade chroniło (i chroni) najważniejsze budynki administracji państwowej - sądy, prokuratury, gmach Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego. W maju 2005 r. firma otrzymała z rąk Aleksandra Kwaśniewskiego godło "Teraz Polska".
O tym, że właściciele i zarządzający Ekotrade mają szerokie znajomości w świecie polityki i służb specjalnych - pisał Leszek Szymowski we "Wprost" - świadczą zdjęcia wykonane podczas uroczystego przyjęcia z okazji 10-lecia firmy w 2001 r. Wśród gości są m.in. kontradmirał Kazimierz Głowacki, były szef WSI, i Jerzy Jaskiernia, minister sprawiedliwości w rządach Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza, oskarżony później o kłamstwo lustracyjne. Jaskiernia zapewnia, że ze spółką nic go nie łączy, zna jedynie jej prezesa Jacka Jerschinę. Tak samo twierdzi obecny na przyjęciu Marek Ungier, który w 2001 r. był ministrem w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego.[...] Z dokumentów zachowanych w IPN wynika, że członek rady nadzorczej Ekotrade dr Jerzy Jerschina w latach 70. i 80. pracował w Berlinie Zachodnim jako agent I Departamentu MSW (wywiad cywilny)". [...] Syn Jerzego Jerschiny - Jacek Jerschina chwalił się, że jest zatrudniony na niejawnym etacie w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego".
Udział Andrzeja Piłata - płockiego "barona" SLD w przedsięwzięciach, w których spotykamy całą plejadę postaci z kręgów komunistycznej nomenklatury, powiązaną biznesowo, służbowo i agenturalnie ze wschodnim sąsiadem, czy obecność Andzeja Celińskiego w spółkach uwikłanych w działalność "mafii paliwowej" - może nie mieć żadnego związku ze sprawą Krzysztofa Olewnika. Również uczestnictwo tych postaci w interesach płockiego Orlenu, w okresie lat 2000-2002 może wydawać się incydentalne, w stosunku do sprawy porwania. Czy jednak można zdecydowanie wykluczyć, że krąg wzajemnych powiązań i relacji, począwszy od sierpeckich gangsterów, poprzez Grzegorza Korytkowskiego i jego politycznych "patronów" nie sięga ludzi "dobrze ułożonych i powiązanych" - jak określał to Wiesław Kaczmarek? Na tyle "dobrze powiązanych", że udaje im się bez najmniejszego problemu wywierać wpływ na przebieg śledztwa i skutecznie blokować próby wyjaśnienia prawdziwych okoliczności zbrodni.
Nie przypadkiem wymieniam w niniejszym tekście nazwiska dwóch dziennikarzy, których odwagę i rzetelność niezwykle cenię. Mam bowiem nadzieję, że znajdą się podobnie odważni ludzie mediów - dziennikarze śledczy, którzy zechcą podążyć tropem wielu zagadkowych powiązań i relacji, wiodącym w kolejne kręgi wtajemniczenia.
Obawiam się, że jeśli w powyższym wywodzie zawarte, choć "ziarno prawdy" i za sprawą porwana i zabójstwa płockiego biznesmena stoją ONI, nie należy liczyć na żadną komisję sejmową ani rzetelne wyjaśnienie sprawy. Ani teraz, ani w przyszłości. Niech usprawiedliwieniem takiej opinii, będzie fragment wypowiedzi cytowanego już, byłego prokuratora Andrzeja Czyżewskiego:
"Gdy wszczęto postępowanie prokuratorskie po tym, jak pani Danuta Gaszewska złożyła zeznania w Jeleniej Górze, a później w innych miejscach, i podała świadków, to 25 grudnia 2000 roku został znaleziony powieszony chłopak dwudziestoparoletni na terenie posesji swoich rodziców pod Wierzchownią. Pracował w Wierzchowni, był kierowcą jednego z tych bandziorów i prawdopodobnie - bo opowiadał to swemu bratu - widział tam Kaucza, Rychlika, Wieczerzaka i innych, w ośrodku w Wierzchowni. A później widział ich we Wrocławiu, bo oni go tam ze sobą zabierali - najpierw zabrali go w sierpniu 2000 roku do Wrocławia. Tam jest willa Barańskiego, Jeremiasza Barańskiego , tego słynnego "Baraniny", który "powiesił" się w wiedeńskim areszcie. W willi "Baraniny" odbywały się spotkania notabli wrocławskich. Bywał tam Władysław Frasyniuk, tak bywał Aleksander Grad z Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, wrocławski prominent Platformy no i oczywiście, tzw. lewica.
Skąd obecność Barańskiego w tym towarzystwie? Szefem na Śląsk, rzekłbym - mafijnym przełożonym partnera pani Danuty Gaszewskiej, Krzysztofa Chomy, był właśnie pan Jeremiasz Barański, słynny "bohater" afery Dębskiego.[...]
W Polsce też praktykowano taką "demokrację sterowaną" i w moim przekonaniu , a mogę też się powołać na osobę, która była w kierownictwie pewnej partii, polski Kongres Liberalno-Demokratyczny był taką partią. Od samego początku mafia wyłoniła z siebie partię polityczną, uważając że w ten sposób uzyska warunki do ujawnienia pieniędzy które posiada, sił, kontaktów w społeczeństwie itd. [...] Ta grupa, jak pan widzi, dysponuje swoimi prokuratorami, swoimi biegłymi, swoimi bankowcami, swoimi sędziami, swoimi wreszcie ministrami."
Źródła:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article159520/Politycy_SLD_zarobili_na_porwaniu_Olewnika.html
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/uklad-plocki-zamieszany-w-porwanie-olewnika,1092274?source=rss
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20080429&id=po02.txt
http://www.wprost.pl/ar/?O=109790&I=1281
http://www.polskieradio.pl/krajiswiat/archiwum/media/przemilczane/artykul188.html
https://www.wprost.pl/ar/60896/Rurociag-przyjaciol/?O=60896&pg=0
http://www.wprost.pl/ar/?O=70427&I=1148
http://wiadomosci.wp.pl/page,3,wid,7170430,wiadomosc.html
http://wyborcza.pl/1,76842,2431492.html?as=58&ias=183&startsz=x
http://www.bezcenzury.net/index.php?main=article&action=view&article=137&images=thumb180
Aleksander Ścios
...czytaj dalej
30.07.2009r.
RODAKpress