O czym "obcy" nie będą mówili
W związku z faktem, że Polska niezmiennie od lat jest w trakcie oblężenia przez antypolską postkomunistyczną propagandę dezinformującą naród, w ostatnim czasie często w rozmowach spotykam się z pytaniami dotyczącymi sposobu obchodzenia zbliżającej się rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Czy znów będziemy mówili o zmarnowanych życiach, o nieodpowiedzialności działań polskich patriotów, o zawiedzionym potencjale lepszej przyszłości dla narodu i o nadmiernej cenie, którą przyszło zapłacić za niezrealizowane marzenia?
Wszystko to są tematy, które propagandowe antypolskie ośrodki dezinformacji chciałyby nam narzucić, aby je dyskutować i spierać się o nie, w efekcie zaś różnić się, ale przede wszystkim po to, by potępić postawy niepodległościowe demonstrowane przez uczestników Powstania Warszawskiego i jego dowódców.
W ostatnim czasie do tego grona dołączyli także antykomunistyczni historycy i publicyści, którzy wychodząc z odmiennych przesłanek, dochodzą do podobnych wniosków co postkomunistyczna propaganda z zakresu oceny powstania. Nie zarzucam im złej woli, jednak finalnie nie sposób uciec od konkluzji, że mimo dobrych chęci w tej akurat sprawie grają oni w jednej drużynie z postkomunistami.
O czym warto mówić
Szczególnie tym historykom chciałbym zwrócić uwagę na znacznie bardziej sensowne i inspirujące tematy do potencjalnych dyskusji związanych z tą nadchodzącą wielką rocznicą. Są one o wiele ważniejsze dla opisu polskiej rzeczywistości - i tej z przeszłości, i tej teraźniejszej, i tej, która jest jeszcze przed nami, a która będzie zależała od obowiązującej w Polsce wśród przyszłych pokoleń koncepcji człowieczeństwa.
Pierwszy temat wart dyskusji odnosi się do odpowiedzialności oprawców i ich wspólników za zbrodnie wojenne związane z Powstaniem Warszawskim. Mowa więc o czynach popełnionych przez Niemców, Rosjan i - tak, zgadliście Państwo - przez sprzymierzeńców Polski. Nasi sojusznicy również powinni być odpowiedzialni za działania - czy też może raczej za brak działań - związane z pomocą dla Powstania Warszawskiego, co kreśli ich rolę jako współuczestników w tym monumentalnym przestępstwie. Przyjęli oni świadomie postawę pasywnej akceptacji dla zbrodni pomimo wszystkich powodów, dla których taka postawa nie miała prawa bytu - a więc paktów, współpracy, wspólnego wroga etc.
W momencie rozpoczęcia powstania nikomu nie mogło przyjść do głowy, że Rosjanie i alianci przez kilkadziesiąt dni będą biernie przyglądali się rzezi ćwierci miliona niewinnych Polaków: żołnierzy patriotów i olbrzymiej rzeszy cywilnych mieszkańców Warszawy. A także niszczeniu stolicy Polski kamienica po kamienicy - w kraju, który najwaleczniej z całego świata walczył przeciwko Niemcom i poniósł największe ofiary w walkach na wszystkich frontach świata za wolność swoją i innych.
Nie tracić z oczu istoty sprawy
Było to rzeczywiście wyobrażalne tylko dla psychopatycznych umysłów, takich jak umysł zbrodniarza Stalina. W każdym cywilizowanym społeczeństwie, w każdym cywilizowanym systemie prawnym na tej planecie ludzie, którzy biernie obserwują przestępstwa, świadomie nie próbując im przeciwdziałać, są również współwinni popełnionej zbrodni. I tak powinni być traktowani Rosjanie, którzy nie zostali nigdy oficjalnie rozliczeni ze swoich haniebnych zbrodni wobec narodu polskiego - nie tylko tych związanych z Powstaniem Warszawskim, lecz przede wszystkim ze zbrodnią katyńską.
Nie wiem, jak wielu Rosjan i Niemców powinno być skazanych za tę zbrodnię ludobójstwa wobec Polaków i jak wielu innych, którzy pasywnie się jej przyglądali, winno być potępionych i uznanych za współodpowiedzialnych za tak straszliwą śmierć 250 tys. warszawiaków, ale jestem pewien, że jest to jedyny temat związany z szukaniem winy i odpowiedzialności w kontekście Powstania Warszawskiego, który powinniśmy podejmować w dyskusjach przy okazji tej smutnej rocznicy.
Istotne jest zagadnienie winy i odpowiedzialności tych, co mordowali, i ich wspólników, a nie dywagacje nad tym, czy Polacy powinni byli walczyć, czy nie, o zwycięstwo nad wrogiem, który zagrażał całemu światu od Afryki przez Europę aż do Ameryki.
Zachód uratowany
Drugi temat wart dyskusji przy tej okazji związany jest z oddawaniem cesarzowi co cesarskie. Można oczywiście rozprawiać nad tym, że być może nasi przodkowie mogliby umierać inaczej - w sposób taki, który bardziej by się nam podobał. Ale jednak zwykła godność ludzka nie pozwala na krytykowanie kogoś, kto oddał życie za wspólny ideał, w który przecież wszyscy wierzymy - wolność i wyzwolenie od okupanta.
W związku z tym przejdę od razu do sedna sprawy - i powiem o czymś, co mamy dzięki Powstaniu Warszawskiemu, a o czym z nieznanych mi powodów nikt wiele nie mówi, a w szczególności milczy na ten temat wspomniana już propaganda dezinformacji. Pisałem już o niepojętej bierności Rosjan przyglądających się rzezi Warszawy. Ale nie tylko to pojedyncze wydarzenie było niepojęte w działaniach Stalina. W tamtym czasie niewyobrażalne byłoby to wszystko, co Rosja zrobiła z tą częścią zdominowanego przez nią świata, który na srebrnym półmisku dali jej alianci w Jałcie, w podzięce za wspólną walkę z Niemcami, zakończoną spotkaniem armii w Berlinie.
Tu można jednak zapytać: dlaczego akurat w Berlinie? Należy zwrócić uwagę na to, że ginący w Powstaniu Warszawskim polscy patrioci poprzez podjęcie nierównej walki w obecności perfidnych wojsk rosyjskich powstrzymywali na wiele miesięcy postęp sowieckiej armii na zachód. Oczywistością dziś jest, że gdyby nie było Powstania Warszawskiego, Rosjanie zaszliby przed aliantami daleko na zachód, poza Berlin, i wynikiem wojny byłaby żelazna kurtyna przechodząca przez Paryż, może nawet przez Calais. Najprawdopodobniej w takiej konfiguracji ta kurtyna tak szybko by nie upadła.
Oznacza to ni mniej, ni więcej to, że Powstanie Warszawskie - z praktycznego, strategicznego i globalnego punktu widzenia - ocaliło Europę Zachodnią od komunistycznego piekła, któremu jednakże poddana została Polska.
A więc gdy dzisiaj rozważamy kwestię Powstania Warszawskiego, miejmy na uwadze nie tylko jego wartości moralne i romantyczne, lecz także te praktyczne, które zadecydowały o uchronieniu Europy Zachodniej od kompletnej rosyjskiej dominacji i dzięki którym być może Polsce uda się kiedyś odzyskać całkowitą niezależność od rosyjskiego ciemiężcy, gdyż obecnie nie jest ona w sercu, lecz na obrzeżu wpływów Rosji - kata Polski i Polaków. Ta na pewno zrobi wszystko przez swoich agentów propagandowej dezinformacji, aby Polacy dyskutowali tylko o błędach polskiego podziemia - tak jak chcą, aby dyskutować tylko o błędach polskich pilotów w wypadku tragedii smoleńskiej.
Chris Cieszewski
Autor jest profesorem University of Georgia w Athens, USA
01.08.2014r.
Gazeta Polska Codziennie