Społeczeństwo polskie jest bezhołowiem pozostawionym przez Hitlera i Stalina - Paweł Gzyl

 

Społeczeństwo polskie jest bezhołowiem pozostawionym przez Hitlera i Stalina

- Szkoda, że prawdziwa bohaterka stoczniowych protestów nie została ikoną tamtych czasów. Niestety, tak jak przyrzekli jej esbecy, została na wiele lat wymazana ze świadomości Polaków. (...) Mimo to premier Donald Tusk witał ją w 2010 roku na lotnisku nazywając ja "Matką Solidarności". Niestety - wracała już wtedy w trumnie - opowiada o Annie Walentynowicz, Tadek Polkowski, jeden z najbardziej patriotycznie zorientowanych raperów w kraju, znanym z zarówno z solowych dokonań, jak również z twórczości legendarnego składu Firma. Kiedy polska muzyka popularna coraz bardziej oddala się od rzeczywistości. Popowe gwiazdy śpiewają o miłosnych rozterkach, rockowe zespoły bawią się słowem, a alternatywni młodzieńcy celebrują swoją nadwrażliwość, to hip-hopowe nagrania pokazują, że ludzie nad Wisłą żyją zupełnie innymi problemami. Polkowski opowiada o tym, co wpłynęło na obecną sytuację gospodarczą, społeczną i polityczną nad Wisłą.

PAWEŁ GZYL: Jak zapamiętałeś Peerel?

TADEK: Byłem wtedy małym dzieckiem, więc trudno o jakieś konkretne wspomnienia. W 1989 roku miałem zaledwie siedem lat. Dlatego mam w pamięci jedynie oderwane obrazy, takie jak kolejka po kilka parówek, czy oddziały ZOMO w trakcie procesji na Boże Ciało.

A kojarzysz jakoś euforię przy okazji wyborów 4 czerwca 1989 roku?

Mam w głowie czarno-biały telewizor i widok okrągłego stołu. Przypomina mi się też sytuacja, w której ojciec wstaje sprzed odbiornika i głośno mówi: "Tadek, ujawniają agentów!". Dopiero dzisiaj wiem, że to był moment, kiedy premier Olszewski próbował dokonać lustracji. Skończyło się niestety zamachem stanu. Sam premier w wywiadzie, który czytałem nie tak dawno mówił jednak, iż bardziej istotne były wtedy sprawy gospodarcze, czyli wielkie defraudacje, przy pomocy których budowano prywatne majątki członków nomenklatury. Ciekawe czy byłby ktoś w stanie oszacować, ile majątku wówczas Polska straciła?

Zauważyłeś jakąś radykalną zmianę w swoim życiu po 1989 roku?

Jak się ma siedem lat, to wystarczy wystrugać miecz z patyka i zabawa jest świetna. (śmiech) Żyliśmy zawsze skromnie i to się nie zmieniło. Pamiętam pierwszy wyjazd zagraniczny ojca, a właściwie raczej jego powrót z tej podróży. Przywiezione słodycze były czymś niesamowitym! Ojciec nie zajmował się już wtedy podziemną bibułą, tylko redagowaniem niezależnej gazety. Niestety, mimo odzyskanej niepodległości, wykończono ją w bardzo prymitywny sposób. Wtedy tego wszystkiego nie rozumiałem. Dziś wspomnienia rodziców nakładają się na zapamiętane przeze mnie epizody i ich emocjonalne wypowiedzi.

Tę nową rzeczywistość po 1989 roku określił w sposób jednoznaczny okrągły stół. Początkowo wszyscy cieszyliśmy się takiego przebiegu wypadków. Czy dzisiaj też tak entuzjastycznie oceniasz ten sposób oddania władzy przez komunistów?

Problem polega na tym, że okrągły stół był przede wszystkim metodą na zachowanie władzy przez komunistów, zaplanowaną wcześniej w obliczu niewydolności ekonomicznej socjalizmu. Oczywiście, front niepodległościowy mógł w owym czasie świętować zmianę sytuacji na wielu płaszczyznach. Niestety, wróg zabezpieczył swoje pozycje, jednocześnie kontynuując rozpoczęte wcześniej działania. Z drugiej strony, trudno było oczekiwać, by ludzie dzierżący władzę przez tyle lat, chcieli ją nagle oddać sami z siebie.

Nie było innej alternatywy przejęcia władzy przez solidarnościową opozycję?

Było to raczej niemożliwe. Społeczeństwo polskie jest niestety bezhołowiem pozostawionym przez Hitlera i Stalina bez prawdziwych elit. To, co zaczęli ci dwaj tyrani, zostało potem dokończone po wojnie. Opracowania dotyczące więzień w Polsce w latach 1944-1956 są przerażające. Przywódcy solidarnościowi byli natomiast często przypadkowymi ludźmi, wybieranymi, bo "mieli gadanę". Nie mówiąc już o tych, którzy przypadkowymi nie byli, lecz ich celem nie była walka o wolną Polskę, ale współpraca z komunistyczną agenturą.

W latach 80. w czasie nielegalnych demonstracji krzyczano: "Jaruzelski - będziesz wisiał!". Tymczasem niedawno pochowano go z państwowymi honorami, a Aleksander Kwaśniewski zapowiedział walkę o dobre imię generała. Dlaczego nie potrafiliśmy przez te 25 lat osądzić komunistycznych zbrodniarzy?

Jeśli ostatnie porządki w sądach robił Jaruzelski, to trudno się dziwić, że owe sądy nigdy go nie skazały. Przykro dowiadywać się, jak wyglądał choćby jego proces w sprawie masakry w grudniu 1970 roku na wybrzeżu. Minione lata to dwie dekady bezczelnej gry na czas, by nigdy Jaruzelskiego i innych zbrodniarzy za to nie skazać. Nie mówiąc o tym, jak pomijana jest wcześniejsza "kariera" pierwszego prezydenta III Rzeczpospolitej: niszczenie podziemia niepodległościowego, agenturalna praca dla Informacji Wojskowej, czy antysemickie czystki w wojsku. Przecież w Informacji Wojskowej nawet język urzędowym był rosyjski, prawie cała kadra była sowiecka, a sami sowieccy dowódcy nie kryli, że jest to ich organ, tylko jedynie pod polska nazwą. Jaruzelski już w 1956 roku był generałem, by później przez wiele lat dzierżyć w swoich rękach władzę, jakiej nikt inny nigdy w Polsce w tamtym czasie nie posiadł. Przy nigdy nieskazanych zwyrodnialcach, którzy osobiście torturowali polskich patriotów, nieskazany Jaruzelski nie jest więc dla mnie wielkim zaskoczeniem.

Może to był zwykły ludzki odruch: zostawić schorowanego staruszka w świętym spokoju.

Kiedy w Ho­lan­dii przy­wie­zie się na­zi­stow­skie­go zbrod­nia­rza przed sąd, który ma 90 lat i po­ru­sza się na wózku in­wa­lidz­kim, do­sta­je do­ży­wo­cie i żadne śro­do­wi­ska po­stę­po­we nie pro­te­stu­ją. I bar­dzo do­brze - takie zbrod­nie nie po­win­ny pod­le­gać przedaw­nie­niu. Tym­cza­sem w Pol­sce sta­li­now­scy opraw­cy po­bie­ra­ją wy­so­kie eme­ry­tu­ry i miesz­ka­ją we wspa­nia­łych apar­ta­men­tach, które do­sta­li za życia Sta­li­na. Z kolei żoł­nie­rze Armii Kra­jo­wej na takie luk­su­sy li­czyć nie mogą. To bo­daj­że rząd Hanny Su­choc­kiej ode­brał AK-owcom woj­sko­we eme­ry­tu­ry , po­zo­sta­wia­jąc je sta­li­now­skim sę­dziom i pro­ku­ra­to­rom woj­sko­wym. Są­do­wo-pro­ku­ra­tor­scy za­bój­cy Ge­ne­ra­ła Nila otrzy­my­wa­li więc w III Rzecz­po­spo­li­tej eme­ry­tu­ry dla szcze­gól­nie za­słu­żo­nych! A żoł­nie­rzom Pol­skie­go Pań­stwa Pod­ziem­ne­go, które było ewe­ne­men­tem na skalę świa­to­wą, ode­bra­no ko­lej­ne kom­ba­tanc­kie przy­wi­le­je. Dziś nie mają nawet ulg na prze­jaz­dy PKP, a wielu z nich żyje za wschod­ni­mi gra­ni­ca­mi kraju w wa­run­kach, gdzie chata bez ka­na­li­za­cji jest normą. Czy to nie dość ob­ra­zo­we przy­kła­dy po­rząd­ków w III Rzecz­po­spo­li­tej?

A jak zmie­ni­ło się Twoje po­strze­ga­nie Lecha Wa­łę­sy w ciągu ostat­nich 25 lat?

Nie­ste­ty, jego chlub­na hi­sto­ria po­sia­da "de­li­kat­ne" skazy. Dziś wiemy, że był TW o pseu­do­ni­mie "Bolek", mo­że­my oglą­dać w In­ter­ne­cie zdję­cia z Mag­da­len­ki i po­chy­lić się nad jego pre­zy­den­tu­rą, w trak­cie któ­rej chciał m.?in. oddać Ro­sja­nom te­re­ny, na któ­rych mie­ści­ły się so­wiec­kie bazy woj­sko­we. To wszyst­ko jest strasz­nie przy­kre. Szko­da, że praw­dzi­wa bo­ha­ter­ka stocz­nio­wych pro­te­stów nie zo­sta­ła ikoną tam­tych cza­sów. Nie­ste­ty, tak jak przy­rze­kli jej es­be­cy, zo­sta­ła na wiele lat wy­ma­za­na ze świa­do­mo­ści Po­la­ków. A to wła­śnie Anna Wa­len­ty­no­wicz była prze­ciw­na sprze­da­wa­niu Pol­ski przy "okrą­głym stole". Po­myśl­my, jak pięk­nie by­ło­by mieć dziś w pierw­szym kraju, w któ­rym ko­mu­na upa­dła, tak wspa­nia­łą ikonę pa­trio­ty­zmu. Wa­len­ty­no­wicz była osie­ro­co­na przez wojnę, wy­ko­rzy­sty­wa­na jako dziec­ko do nie­wol­ni­czej pracy, w stocz­ni wy­ra­bia­ła 270% normy, a na jej ży­cio­ry­sie nie ma nawet naj­mniej­szej rysy. Na ob­cho­dy sierp­nia nie była jed­nak za­pra­sza­na, mało tego, jeśli się kie­dyś tam po­ja­wi­ła, to nawet zdję­cia pra­so­we do­bie­ra­no tak, by jej na nich nie było widać. Mimo to pre­mier Do­nald Tusk witał ją w 2010 roku na lot­ni­sku na­zy­wa­jąc ja "Matką So­li­dar­no­ści". Nie­ste­ty - wra­ca­ła już wtedy w trum­nie.

Pierw­szy pol­ski pre­mier, Ta­de­usz Ma­zo­wiec­ki, usta­lił za­sa­dę "gru­bej kre­ski". To dla­te­go do tej pory nie udało się prze­pro­wa­dzić nad Wisłą sen­sow­nej lu­stra­cji?

Skład władz, które prze­ję­ły Pol­skę po 1989 roku, był tak na­praw­dę prze­ra­ża­ją­cy. Lech Wa­łę­sa usta­no­wił zwierzch­ni­kiem pol­skich sił zbroj­nych so­wiec­kie­go ge­ne­ra­ła, Flo­ria­na Si­wic­kie­go. Mi­ni­strem spraw we­wnętrz­nych był Cze­sław Kisz­czak, pierw­szym pre­zy­den­tem wol­nej Pol­ski zo­stał Woj­ciech Ja­ru­zel­ski, z kolei pre­mier Ma­zo­wiec­ki uwa­żał, że dalej musi dzia­łać cen­zu­ra, a armia ra­dziec­ka po­win­na zo­stać na te­re­nie na­sze­go kraju, bo jest... gwa­ran­tem nie­pod­le­gło­ści Pol­ski. Czyli nie tylko same słyn­ne słowa o "gru­bej kre­sce" de­cy­do­wa­ły o za­nie­cha­niu lu­stra­cji.

Co jakiś czas po­ja­wia­ją się jed­nak prze­cie­ki do­ty­czą­ce skali es­bec­kiej agen­tu­ry. Nie prze­ra­zi­ło Cię, że tylu wśród nas kon­fi­den­tów?

W roku 1989 było 24 tys. es­be­ków i 98 tys. za­re­je­stro­wa­nych taj­nych współ­pra­cow­ni­ków. Oprócz tego mie­li­śmy kon­tak­ty służ­bo­we i kon­tak­ty ope­ra­cyj­ne SB, zo­mow­ców, or­mow­ców, mi­li­cjan­tów i ich agen­tu­rę oraz zwy­kłych człon­ków par­tii. Nie mó­wiąc o nie­re­je­stro­wa­nej agen­tu­rze. Wy­wiad i kontr­wy­wiad woj­sko­wy, za­ło­żo­ne jesz­cze przez So­wie­tów, dzia­łał w nie­zmie­nio­nym sta­nie do 2006 roku. To jest gi­gan­tycz­na siat­ka po­wią­zań, która ma przede wszyst­kim cha­rak­ter ko­rup­cyj­ny. Z tego na­ro­dzi­ły się różne mafie, które są od­po­wie­dzial­ne za naj­więk­sze afery go­spo­dar­cze w kraju, a także za po­wsta­nie oli­gar­chicz­nych ma­jąt­ków. Cóż - jeśli naj­bar­dziej za­ufa­ny czło­wiek Kisz­cza­ka od­po­wia­dał za za­ku­py w po­li­cji w wol­nej Pol­sce, to nie dziw­my się mniej ofi­cjal­nym przy­kła­dom.

Ale mo­że­my o tym dzi­siaj mówić gło­śno. My­ślisz, że w ciągu ostat­nich 25 lat do­ro­bi­li­śmy na­praw­dę nie­za­leż­nych me­diów?

Podam pe­wien przy­kład. Gdy w Niem­czech po­sze­rza się lu­stra­cję, wpły­wo­wa nie­miec­ka ga­ze­ta biją brawo. Nikt sobie nie życzy, by jakiś nie­pew­ny czło­wiek, który może być szan­ta­żo­wa­ny przez by­łych mo­co­daw­ców, spra­wo­wał ważne dla pań­stwa funk­cje. Ta sama nie­miec­ka ga­ze­ta o lu­stra­cji w Pol­sce pisze jak o... po­lo­wa­niu na cza­row­ni­ce. Na­stęp­nie pe­wien po­czyt­ny dzien­nik w Pol­sce cy­tu­je ów nie­miec­ki tytuł, jako przy­kład eu­ro­pej­skie­go pa­trze­nia na te spra­wy.

To, co się więc stało nie tak z me­dia­mi w Pol­sce?

"Ga­ze­ta Wy­bor­cza" po­cho­dzi z roz­da­nia, w któ­rym karty wrę­czał Ja­ru­zel­ski i Kisz­czak. Cza­sem w trak­cie roz­mów o tym ty­tu­le ktoś nie­spo­dzie­wa­nie wy­po­mi­na mi, że roz­li­czam Mich­ni­ka za grze­chy jego ojca i brata. Z re­gu­ły takie wy­po­wie­dzi nie mają jed­nak związ­ku z te­ma­tem roz­mo­wy, któ­rym jest kon­kret­na pu­bli­ka­cja. W ro­dzi­nie re­dak­to­ra na­czel­ne­go "Wy­bor­czej" do­szu­ku­ję się ra­czej uspra­wie­dli­wie­nia dla jego pod­łej dzia­łal­no­ści. Jego oj­ciec był szko­lo­nym przez bol­sze­wi­ków zdraj­cą, ska­za­nym w II RP za zdra­dę oj­czy­zny. Wy­cho­wał star­sze­go syna na mor­der­cę pol­skich pa­trio­tów. Nie dziw­my się więc, że jego młod­szy syn, Adam, nie jest cho­dzą­cym speł­nie­niem ma­rzeń o nie­za­leż­nych pol­skich me­diach.

W ciągu ostatnich lat ze zdumieniem dowiedzieliśmy się z z "Wyborczej", że jesteśmy antysemitami. Skąd się to wzięło?

W pol­skich mia­stach za ukry­wa­nie ży­dow­skie­go nie­mow­lę­cia mor­do­wa­no całą ro­dzi­nę, a na wsi - nawet jej są­sia­dów. Mimo to je­ste­śmy naj­licz­niej od­zna­cze­ni me­da­lem "Spra­wie­dli­wy wśród na­ro­dów świa­ta". W tym cza­sie w ta­kich kra­jach, jak Fran­cja, Ho­lan­dia, czy Bel­gia miej­sco­we po­li­cje wy­ła­py­wa­ły Żydów. Czy wszy­scy Po­la­cy za­cho­wy­wa­li się w tych strasz­nych cza­sach szla­chet­nie? Oczy­wi­ście, że nie. Jed­nak bi­lans hi­sto­rii tam­tych cza­sów sta­wia nas na po­zy­cji mo­ral­nych zwy­cięz­ców. Za to, gdy zwie­dza się jeden z hi­tle­row­skich obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych, znaj­du­ją­cy się na te­re­nie dzi­siej­szych Nie­miec, można za­ob­ser­wo­wać, że jego ponad dzie­się­cio­let­nia dzia­łal­ność, to je­dy­nie mała część eks­po­zy­cji, a "czasy so­wiec­kie", które można li­czyć ra­czej w mie­sią­cach, sta­no­wią nie­mal całą za­war­tość wy­sta­wy. To ty­po­wy przy­kład nie­miec­kiej po­li­ty­ki hi­sto­rycz­nej. A jak wy­glą­da ona w pol­skim wy­ko­na­niu? Słowa praw­dy o udzia­le Żydów w sta­li­now­skim apa­ra­cie ter­ro­ru uzna­wa­ne są za an­ty­se­mi­tyzm, a oszczer­stwa wobec pol­skich bo­ha­te­rów na­ro­do­wych po­strze­ga się w ka­te­go­riach wol­no­ści słowa i plu­ra­li­zmu de­ba­ty. Szko­da, że po tylu la­tach cier­pie­nia, po­świę­ceń, walki i he­ro­izmu nie funk­cjo­nu­je w świe­cie styg­ma­ty­zu­ją­ce okre­śle­nie "an­ty­po­lo­nizm", które od­stra­sza­ło­by po­tom­ków na­szych opraw­ców od plu­cia na ofia­ry ich przod­ków.

Sam je­steś jako ar­ty­sta zwią­za­ny z me­dia­mi. Czy masz pełną wol­ność wy­po­wie­dzi?

Jeśli już gdzieś udzie­la­łem wy­wia­du, to ra­czej pro­ble­mów nie było. Raz tylko zgrab­nie po­cię­to moją wy­po­wiedź na wizji, zmie­nia­jąc jej sens, a kiedy in­dziej w pew­nej ga­ze­cie roz­mo­wa po pro­stu wcale się nie uka­za­ła. Byłem też kilka razy ata­ko­wa­ny per­so­nal­nie w me­diach. Z re­gu­ły w dość pry­mi­tyw­ny spo­sób.

Dosyć na­rze­kań: je­steś zna­nym ra­pe­rem, dzię­ki temu, że sam na­gry­wasz i wy­da­jesz swoje płyty. Czyli zy­ska­łeś na wy­bo­rach z 1989 roku coś bez­cen­ne­go - wol­ność dzia­ła­nia i twór­czo­ści.

Zy­ska­łem to wszyst­ko dzię­ki walce po­ko­le­nia na­szych ro­dzi­ców. Me­cha­ni­zmy de­mo­kra­cji, wol­ne­go słowa i wol­ne­go rynku dają moż­li­wo­ści roz­wo­ju. O tym, że ma­szy­na nie dzia­ła jed­nak do końca spraw­nie, wiemy chyba wszy­scy. Jed­nak, jak mówił mar­sza­łek Pił­sud­ski: "Chcieć to móc". Cho­ciaż może lep­szy cytat na dziś to ten, który koń­czy się sło­wa­mi: "Zwy­cię­żyć i osiąść na lau­rach, to klę­ska".

Hip-hop jest w tej chwi­li w Pol­sce je­dy­nym w pełni nie­za­leż­nym środ­kiem wy­ra­zu ar­ty­stycz­ne­go?

Myślę, że nie je­dy­nym, ale na pewno bar­dzo sil­nym. I dla­te­go je­ste­śmy nie­bez­piecz­ni. Bo nie cho­dzi­my na pasku żad­nej te­le­wi­zji czy kon­cer­nu. Sami wy­da­je­my swoje płyty, sami je pro­mu­je­my, sami or­ga­ni­zu­je­my kon­cer­ty. Nie boimy się, że nie do­sta­nie­my do­ta­cji od rządu. (śmiech) Tym­cza­sem, przy na­chal­nej pro­mo­cji trwa­ją­cej wiele lat, Doda ma na Fa­ce­bo­oku tylko 300 tys. fanów, a ra­pe­rzy tacy, jak So­bo­ta czy PiH, o któ­rych nikt nie sły­szał nigdy w te­le­wi­zji , mają aż po 600 tys.

Trud­no też nie za­uwa­żyć, że hip-hop bar­dzo ewo­lu­ował przez te 25 lat - choć­by pa­trząc na Twoją twór­czość. Ra­pu­jąc w Fir­mie ostro ata­ko­wa­łeś po­li­cję - a dzi­siaj już tego nie ro­bisz.

Tutaj jest jed­nak spra­wa bar­dziej zło­żo­na. Pol­ską po­li­cję po 1989 roku utwo­rzy­li dawni mi­li­cjan­ci i es­be­cy. Więk­szość mor­der­ców z ko­pal­ni Wujek zro­bi­ło ka­rie­ry w biz­ne­sie lub wła­śnie w pol­skiej po­li­cji. Kisz­czak prze­niósł z SB do mi­li­cji ty­sią­ce funk­cjo­na­riu­szy. Tym­cza­sem to było prze­cież prze­dłu­że­nie KGB w Pol­sce. Jeśli za kadry w po­li­cji od­po­wia­dał do nie­daw­na były esbek, to czy kogoś po­win­ny dzi­wić me­to­dy sto­so­wa­ne przez po­li­cjan­tów? Moja sio­stra za­wsze sprze­cza­ła się ze mną o te kwe­stie. Po tym, jak kilku po­li­cjan­tów po­bi­ło i okra­dło jej zna­jo­mych, sprzecz­ki uci­chły. Dziś, nie będąc juz na­sto­lat­kiem, ro­zu­miem, że po­zy­tyw­na dzia­łal­ność jest jed­nak warta wię­cej niż środ­ko­wy palec, dar­cie ryja i ci­ska­nie ka­mie­ni, gdzie po­pad­nie. Teraz wiem, że po­win­no się two­rzyć coś do­bre­go, by kon­ku­ro­wać ze złem. Dla­te­go pro­wa­dzę róż­ne­go typu dzia­łal­ność cha­ry­ta­tyw­ną, spo­łecz­na i wy­daw­ni­czą.

Za­sta­na­wia­łeś się kie­dyś nad tym, czy nie opu­ścić Pol­ski i udać się na emi­gra­cję?

Wielu moich ko­le­gów wy­je­cha­ło. Wy­jazd więc nie był dla mnie ry­zy­kow­ny - bo mia­łem za gra­ni­cą 50 kum­pli i nie miał­bym pro­ble­mu z miesz­ka­niem czy pracą. Ale z okre­su gów­niar­stwa szyb­ko prze­sze­dłem do wieku doj­rza­łe­go - już w wieku 24 lat mia­łem pierw­sze­go synka. Nie do­świad­czy­łem więc mo­men­tu, że skoń­czy­łem stu­dia - i nagle nie mam co zro­bić, nie mając jed­no­cze­śnie żad­nych zo­bo­wią­zań w kraju. Od 2005 roku pro­wa­dzi­łem dzia­łal­ność go­spo­dar­czą, byłem też przez chwi­lę sze­re­go­wym pra­cow­ni­kiem firmy im­pre­sa­ryj­nej, a nawet do­rad­cą kre­dy­to­wym. Dla­te­go nie my­śla­łem nigdy po­waż­nie o emi­gra­cji.

Czy pa­trząc na Pol­skę po tych 25 la­tach wol­no­ści, był­byś w sta­nie po­wie­dzieć swym kum­plom z An­glii czy Ir­lan­dii: "Wra­caj­cie tutaj!".

Wskaź­ni­ki, od któ­rych może za­le­żeć czyjś po­wrót, stale się po­gar­sza­ją. Dług pu­blicz­ny ro­śnie la­wi­no­wo. Ten ofi­cjal­ny w trak­cie pierw­szej ka­den­cji ko­ali­cji PO-PSL nie­mal się po­dwo­ił, a ten po­da­ny przez Bal­ce­ro­wi­cza, to już nie bi­lion, a ponad trzy bi­lio­ny! Jeśli cho­dzi o ilość uro­dzeń, je­ste­śmy po­ni­żej 200 miej­sca w skali świa­ta . Kiedy na eme­ry­tu­rę przej­dzie po­ko­le­nie moich ro­dzi­ców, to nie bę­dzie skąd wziąć dla nich na wy­pła­ty z ZUS. Nie mó­wiąc już o tym, że pie­nią­dze z OFE skoń­czą się znacz­nie szyb­ciej. Banki? Han­del? Je­ste­śmy kra­jem sko­lo­ni­zo­wa­nym! Nie spo­dzie­wam się zatem sa­mo­ist­ne­go na­dej­ścia po­lep­sze­nia, które mia­ło­by być wy­ni­kiem ak­tu­al­nych pro­ce­sów go­spo­dar­czych i de­mo­gra­ficz­nych. Czy mimo to był­bym w sta­nie po­wie­dzieć: "Wra­caj­cie tu"? Mówię tak cały czas, jed­nak roz­wi­jam to zda­nie: "Wra­caj­cie i ra­tuj­cie nas"! Jak? Dzieć­mi, któ­rych Polki rodzą dwa razy wię­cej w Wiel­kiej Bry­ta­nii niż w Pol­sce oraz pie­niędz­mi , które za­ra­bia­ją Po­la­cy za gra­ni­cą. Pro­blem po­le­ga na tym, że jak roz­ma­wiam z emi­gran­ta­mi pry­wat­nie, to czę­sto sły­szę od­po­wie­dzi w stylu: "Moi zna­jo­mi ha­ro­wa­li dzie­sięć lat, wró­ci­li z pie­niędz­mi do Pol­ski, a tam zja­dły ich urzę­dy. Teraz są znów na Wy­spach i po­now­nie star­tu­ją od zera. Po­wie­dzie­li, że nigdy już do Pol­ski nie wrócą". Prze­cież to prze­ra­ża­ją­ce! Pol­ska po­win­na umoż­li­wiać na­szym emi­gran­tom łatwe re­in­we­sto­wa­nie w kraju za­ro­bio­nych za gra­ni­cą pie­nię­dzy oraz przy­cią­gać siłą kul­tu­ry, hi­sto­rii i toż­sa­mo­ści na­ro­do­wej. Nie­ste­ty - za tych rzą­dów tak się jed­nak nie dzie­je. I na pewno prę­dzej czy póź­niej od­czu­je­my to na wła­snej skó­rze.

Paweł Gzyl

Tadek-Żołnierze Wyklęci

15.08.2014r.
Onet.pl

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet