Bez polit-poprawy - Marek Jan Chodakiewicz

 


Bez polit-poprawy

Szkaradek językowy "poprawność polityczna" wymyślił tow. Lenin. Ponieważ bolszewicy lubowali się w skrótach, nazwijmy to polit-poprawa. Szaleje ta zaraza po świecie zachodnim niczym Konarmia pod Warszawą w 1920 r. I nie ogranicza się już do mowy. Na przykład w University of Warwick zawieszono profesora literatury porównawczej za to, że rzekomo robił gesty i miny, które jego koleżanka uznała za szowinistycznie podcinające jej autorytet.

Najpowszechniejszym znakiem triumfu polit-poprawy jest jednak autocenzura. Na obiedzie proszonym u przyjaciela, po wymianie zdań, jeden z tuzów Unii Europejskiej stwierdził bez przekąsu: "O, zawiało świeżością, w końcu spotkałem w Waszyngtonie kogoś, kto mówi wprost". "Byłoby miło, gdyby Pan odpowiadał podobnie" - odparłem. Facet zdradził Margaret Thatcher, przeszedł do Euroeuforyków, stąd mój delikatny psztyczek.

Polit-poprawa panuje w kulturze, polityce, mediach, akademii. Ale nie u nas na uczelni, czyli w The Institute of World Politics (IWP). Np. w ramach Katedra im. Tadeusza Kościuszki organizuje dwa razy do roku większe konferencje. Właśnie skończyliśmy jesienną. Tematy były normalne, czyli w obecnym klimacie postępowości - zupełnie obrazoburcze. Żelazna zasada to logocentryka i empiria, czyli badania i analiza, a nie wydumane teorie. Najmniej kontrowersyjną częścią programu był pokaz zdjęć Jana Karskiego, autorstwa Carol L. Harrison, która opowiadała o niezłomnym kurierze oraz profesorze dyplomacji, jak też Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata. Ciepło, sympatycznie. Bez postmodernizmu i dekonstrukcji. W tym sensie bezwiednie nie polit-poprawne. Ale reszta wystąpień to otwarte salwy w obronie tradycyjnej nauki.

Doktorantka Catholic University Emily Butler mówiła o bolszewikach i kobietach. A dokładnie o próbach kolektywizacji kobiet, masowych gwałtach, rozwalania rodziny, ofensywy komunistycznej przeciwko tradycyjnemu społeczeństwu pod płaszczykiem "wyzwalania" kobiet. To ostatnie na przykładzie Azji Środkowej, gdzie bolszewicy zachowywali się jak kolonizatorzy. Emily rozbiła właściwie wszystkie paradygmaty radykalnych feministek. Pokazała, jak grupa gnostyków stworzyła laicką religię, która obiecała raj na ziemi i perfekcyjną równość - dlatego właśnie system ten stał się najstraszliwszą formą prześladowania. Co więcej, prześladował nie tylko kobiety, ale jeszcze i kobiety z mniejszości narodowych. Naturalnie męczył totalnie wszystkich.

Asystent naszej katedry mgr. Paweł Styrna nakreślił szeroką panoramę geopolityczną ziem polskich od 1795 do 1918. Nic nowego dla Polaka, dla post-Polaka i postpeerelowca - nuda. Dla Amerykanina rewelacja, bowiem wykład tłumaczył kontekst dziejowy i kontynuację stałych trendów i zagrożeń emanujących zwykle z Moskwy i Berlina. Komentując go, wspomniałem, że podlaski zaścianek, z którego wywodziła się rodzina Dmowskiego był założony przez Tatarów i takiego najpewniej pochodzenia był ojciec nowoczesnej ideologii narodowej polskiej. Wiadomo: dlatego nacjonalizm Rzeczypospolitej Wielu Narodów. Ten kto chciał być Polakiem, brał na siebie obowiązki polskie. I nie patrzyło się na pochodzenie. To jest wyzwanie badawcze! Inne to sprawa rozbrajania Niemców przez POW. W Królestwie potulnie oddawali broń. Ale nie w Wielkopolsce, nie na Śląsku, nie na Pomorzu i nie na Wileńszczyźnie oraz Nowogródczyźnie. Samoobrona Wileńska musiała się wręcz z Wilna wycofać. Inne samoobrony kresowe też poszły w las. We Lwowie podrzucono nam zgniłe jajo ukraińskich oddziałów, które chwilowo opanowały miasto. Dlaczego w Królestwie poszło jak z płatka? Czy tamtejsi żołnierze niemieccy byli aż tak zmęczeni wojną i podminowani rewolucją? A może również Józef Piłsudski, właśnie zwolniony z pruskiego więzienia, miał jakiś układ z zaborcą ułatwiający mu przejmowanie władzy? Ciekawe.

Dalej był świetny odczyt warszawskiego doktoranta Sebastiana Bojemskiego na temat kontrwywiadu Narodowych Sił Zbrojnych na froncie antykomunistycznym. Dla Amerykanów to rewelacja, że było dwóch wrogów: Niemcy i Sowieci. Bo rzeczywiście przyznają, że Hitler i Stalin byli źli. A istnienie organizacji podziemnej, która otwarcie zwalczała obie opcje to sensacja. Najwięcej kłopotów sprawia metodologia. Kontrwywiad NSZ to temat dziewiczy i prawie nic się na ten temat nie zachowało. Są porozrzucane po całym świecie kwity i trzeba się uważnie wczytywać w ubeckie dokumenty. Bardzo trudna robota.

Podobnie jest ze sprawą antypolskiej operacji NKWD, w ramach której wymordowano 250000 Polaków, obywateli sowieckich, w 1937 i 1938 r. Był to akt największego ludobójstwa w okresie pokojowym międzywojnia. Jakoś nie zainteresowało to przez lata środowiska postpeerelowskich i postpolskich "naukowców" nad Wisłą. Moralnie zdegustowany indyferencją dr Tomasz Sommer wziął na siebie koszta badań i wysiłek naukowy. Opublikował wspaniałą monografię masakry. I zadedykował książkę swojej cioci, która była jedną z założycielek Archiwum Wschodniego. Jak najszybciej trzeba ją przetłumaczyć na angielski.

Wysłuchaliśmy też analizy sytuacji na Ukrainie mojego studenta Ormianina. Ormianie mają tendencję do bycia pragmatycznie filomoskiewscy. Uważają, że nie mają wyjścia z punktu widzenia geopolityki. Obawiają się, że upadek Rosji oznacza nową rzeź przez Azerów, Turków i innych muzułmanów. Ale analiza była raczej wyważona, aż do czasu gdy Vilen Khlgatian postawił znak równości między postsowiecką dezinformacją a zachodnią ignorancją, co mu widownia wypunktowała, jak również jego apel, aby nie być intelektualnym leniuchem i nie nazywać Putina Hitlerem. Tu się zgadza: Jest raczej neo-Stalinem, bądź neo-Katarzyną Wielką.

The Institute of World Politics to Alcazar de Toledo. Nie przemogą!

Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu

01.12.2014r.
Tygodnik Solidarno
ść

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet