Poszukiwany żywy lub martwy: Ossendowski - Mariusz Solecki

 


Poszukiwany żywy lub martwy: Ossendowski

Milanówek słynie z Rymkiewicza tudzież z opromienionego przezeń blaskiem poezji zachodu słońca - a także z grobu Ossendowskiego. Kogo? Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego (1876-1945) - człowieka z piętnem persona non grata w nierzeczywistości PRL-u, autora międzywojennych bestsellerów (2. miejsce w przekładach na języki obce po Sienkiewiczu), podróżnika (m.in. śladami Stasia i Nel, Dżyngis-chana i Chrystusa), naukowca (kontakty na Sorbonie z M. Skłodowską), poligloty (znajomość ośmiu języków, w tym chińskiego i mongolskiego!), szarej eminencji dwóch rewolucji (1905, 1917), dobrego Polaka (antykomunizm).

Styczeń w Milanówku

Pod koniec drugiej dekady mroźnego stycznia 1945 roku w Milanówku zjawiła się grupa specjalna NKWD. Enkawudziści poszukiwali Ossendowskiego, o którym dotarły do nich wieści (do sprawdzenia), że zmarł po przewlekłej chorobie 3 stycznia w Żółwinie i spoczął na cmentarzu w Milanówku. Ściągnięty na miejsce pochówku grabarz przebił się przez zmarzlinę do nie tak dawno zakopanej trumny. Po odbiciu jej wieka psy Stalina nie potrafiły stwierdzić tożsamości denata. Dopiero sprowadzony (w piżamie!) lekarz stomatolog po oględzinach szczęki trupa, rozwartej bagnetem przez jednego z Sowietów, dał enkawudzistom pewność, że Ossendowski, choć martwy, wpadł w ich ręce.

Co skłoniło funkcjonariuszy formacji zarządzanej przez Ławrientija Berię do zbezczeszczenia grobu pisarza? Dwie kwestie: po pierwsze, poszukiwali przy jego zwłokach ewentualnych wskazówek, mogących ich naprowadzić na miejsce ukrycia legendarnych skarbów, zgromadzonych przez znajomego Ossendowskiego, barona Romana Ungerna von Sternberga; po drugie, chcieli mieć całkowitą pewność, że osobisty wróg ojca bolszewickiej rewolucji (nic to, że nieżyjącego od 1924 r.), autor demaskującej go książki pt. Lenin , gryzie ziemię.

Lenin

Lenin (1930) Ossendowskiego plasuje się w międzywojennym nurcie powieści biograficznej, badacze (J. Kwiatkowski) wymieniają tę pozycję na jednym oddechu z Królem życia (1930) J. Parandowskiego, ze Słowackim (1929) J. Wołoszynowskiego i z Kłosem Panny (1929) L. H. Morstina, no ale przecież językoznawca z Kremla nie z powodu nowatorskiej formy podawczej wpisał publikację o swoim poprzedniku na czerwony indeks... Czym mógł się narazić Stalinowi polski literat? Głupia sprawa - napisaniem prawdy: "[książka Ossendowskiego] Szeroko i szczerze, bez lukru i niezdrowej fascynacji, właściwej wielu europejskim liberałom, przedstawiała piekło rosyjskiej rewolucji i wojny domowej" (P. Wieczorkiewicz).

Nic nie jest bardziej zabójcze dla systemu zbudowanego na krwi i fałszu jak prawda. I Ossendowski ją wyraził na kilkuset stronach. Jej niebezpieczny dla bandytów u władzy przekaz poszedł w świat (liczne przekłady): "Lenin pozostawił po sobie chaos, zburzone tamy i rozpętane zwierzę ludzkie - wstrętnego bękarta pierwotniaka i ssącego potwora o olbrzymim brzuchu i drobnej główce bez śladów mózgu".

Nie należał się wyrok śmierci Ossendowskiemu za tak kasandryczne wizje pokłosia rewolucji? Z punktu widzenia spadkobierców bohatera przytoczonego cytatu - jak najbardziej - także za uderzenie "(...) w mit, w symbol, w legendę, w bożyszcze, w idola" (W. Michałowski). Gdy odbierze się magię wodzowi, pozostanie nagi, śmieszny, zwykły, niezdolny do porywania tłumów.

Wyautowany w PRL-u

W artykule Ojciec krokodyli P. Lisiewicza przeczytamy nie w pełni trafną diagnozę powojennych losów twórczości Ossendowskiego: "W PRL jego książki wycofano z bibliotek, a jego nazwisko znikło z encyklopedii". Otóż niezupełnie tak się rzeczy przedstawiały.

O Ossendowskim znajdziemy informacje i w Małej encyklopedii powszechnej PWN z 1974 r., i w Dziejach literatury polskiej J. Krzyżanowskiego z 1972 r., i w Literaturze polskiej. Przewodniku encyklopedycznym z 1985 r. Co znamienne (i w tym sensie Lisiewicz miał rację): w przywołanych publikacjach zredukowano pisarza do twórcy książek podróżniczych, względnie historycznych, dla dzieci i młodzieży oraz reportaży ( Mała encyklopedia... , Literatura polska... ), przekreślono go jako autora i jako istotę ludzką: "Sensacyjna relacja (...) Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów (...) przyniosła autorowi rozgłos dzięki aktualności tematu, a nie wartości literackiej. (...). Obserwacje życia (...) w nowelach (...) i oryginalnej formalnie powieści Z dnia na dzień (...) zdobyły pisarzowi uznanie, którego jednak w przyszłości utrzymać nie zdołał ani jako człowiek, pełen podziwu dla faszyzmu, ani jako pisarz" (Krzyżanowski). Krótko mówiąc: w kulturze PRL-u Ferdynanda Ossendowskiego zinfantylizowano, spostponowano (faszysta!) i wyrzucono na aut literatury; embargiem milczenia objęto jego wszystkie książki niepożądane politycznie, a więc nie tylko Lenina , ale i np.: Cień ponurego wschodu: za kulisami życia rosyjskiego (1923), Najwyższy lot (1928) - zbiór opowiadań o bohaterach wojny polsko-bolszewickiej.

Powrót z zaświatów przemilczenia

Po transformacji ustrojowej systematycznie wyprowadza z lamusa dorobek Ossendowskiego wydawnictwo LTW, wznawiając jego książki cieszące się masowymi nakładami ostatni raz w II RP. O barwnym życiu pisarza powstała w 1990 r. frapująca opowieść Witolda Michałowskiego Tajemnica Ossendowskiego , w pierwszym dziesięcioleciu trzeciego tysiąclecia o nietuzinkowym Polaku nakręcił film dokumentalny Grzegorz Braun w ramach cyklu Errata do biografii .

Skazany na komunistyczne rugi artysta trafił również do literatury pięknej podnoszącej się z kolan Polski: w historii alternatywnej Asymetria. Rosyjska ruletka (2012) Piotr Gibowski wykreował go na asa polskiego wywiadu w międzywojennych Chinach. Dwa lata przed Asymetrią. ukazała się powieść Sebastiana Reńcy o żołnierzach wyklętych pt. Z cienia , gdzie - dla odmiany - ożyły makabryczne, pośmiertne losy autora utworów, których bali się jeźdźcy czerwonej apokalipsy na równi z ich stajennymi znad Wisły: "Śnieg zacinał od samego rana. (...). Iwan Siergiejewicz Waszkow zdjął z głowy czapkę z granatowym otokiem, by przygładzić krótkie włosy. (...). Dźwięk kilofów i szpadli denerwował jego prawe ucho. (...). Odszedł kilka kroków od grabarza i dwóch enkawudzistów, którzy z mozołem próbowali wyrwać z cmentarnej ziemi szczątki osobistego wroga towarzysza Lenina. (...). Gdyby tak tego Ossendowskiego aresztowali, to i jemu niejedno by udowodnili, ale gnida przechytrzyła czujne NKWD i zmarła sobie jak gdyby nigdy nic. (.). - Jest, towarzyszu, jest! (...). Waszkow, idąc w kierunku dołu, przesunął raportówkę z pleców na bok i wyjął z niej czarno-białe zdjęcie (...) - Wygląda jakby on, ale dla pewności sprowadźcie mi tutaj jego dentystę (.)".

Mariusz Solecki

"Lenin" ... czytaj

03.02.2015r.
PCh24.pl

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet