Moskiewskie wpływy
Na dwa dni zszedłem do "bunkra": Asymmetric Operations Working Group (AOWP), Applied Physics Laboratory, Johns Hopkins University. Laboratorium powstało w 1942 r. z inicjatywy Marynarki Wojennej. Gości AOWP, czyli Grupę Roboczą do Spraw Operacji Asymetrycznych (Partyzanckich), którą powołano w 2006 na potrzeby Iraku i Afganistanu. Tutaj m.in. opracowywano słynną COIN (strategię przeciwpartyzancką). A teraz AOWP bada wszelkie przejawy wojny asymetrycznej, koncentrując się obecnie na strefie postsowieckiej. Mówiliśmy o moskiewskich wpływach, łącznie z możliwością inwazji na państwa bałtyckie. Było nas kilkanaście osób, w tym kilku dyplomatów z Estonii, Łotwy i Litwy, głównie attache wojskowi. Poza tym przedstawiciele armii USA, naukowcy. Gama opinii szeroka, od małego stadka jastrzębi przez umiarkowanych aż do megafonu, który brzmiał jak kremlowska agentura wpływu.
Rozpatrywaliśmy osiem głównych hipotez, niektóre realistyczne, inne przerysowane. Wywodziły się one z doświadczeń ataku na Krym oraz walk na wschodzie Ukrainy. Nad nami unosił się duch sprawnego i efektywnego Putina. Niektóre hipotezy były sformuowane specjalnie według zasad lustrzanego odbicia (mirror imaging) - czyli fałszywą próbę tłumaczenia i zrozumienia zjawiska nieznanego za pomocą zjawiska sobie znanego. W naszym kontekście kulturowym tłumaczy się to na przyjmowaniu za dobrą monetę propagandy kremlowskiej przez użytecznych idiotów. Przykład takiej hipotezy: Głównym motywem Moskwy jest aspekt obronny. Uważa się za fortecę obleganą przez NATO i USA a pokaz siły uznaje za jedyny sposób odpowiedzi efektywnej na tę zintegrowaną interwencję.
Rozszyfrujmy to. Na pewno Moskwa uważa się za oblężoną fortecę i na pewno uważa, że wszelkie ruchy jakie wykonuje, to samoobrona. Ale nie jest to rzeczywistość, a percepcja, takie samooszukiwanie. Czyli można hipotezę przedstawić w taki sposób: Głównym motywem Moskwy jest aspekt ofensywny. Moskwa prowadzi świadomą politykę kontroli imperialnej swoich sąsiadów, aby jako globalna superpotęga powrócić na scenę światową. Naturalnie doszło do kłótni na temat tych dwóch hipotez. I z tej wyszła trzecia: Moskwa uważa się za oblężoną twierdzę i dlatego chce działać agresywnie wobec wszelkich prawdziwych i wydumanych zagrożeń. Kremlin nazywa to obroną.
Dyskutowaliśmy też o tym co było pierwsze: kura czy jajko? Chodzi o to, że część uznała, iż głównym celem Kremla jest utrzymanie władzy, podczas gdy inni twierdzili, że głównym celem jest globalna ekspansja. Ja argumentowałem, że najpierw trzeba być i utrzymać się u władzy, aby móc globalną ekspansję uskuteczniać.
Spędziliśmy trochę czasu nad kwestią mniejszości "rosyjskiej" w państwach bałtyckich. Precyzowałem, że to post-Sowieci, a nie Rosjanie, bo etniczności jest tam wiele. W końcu zgodziliśmy się na rosyjskojęzycznych. Czy 10 lat w Unii Europejskiej spowodowało, że nie są V kolumną? Odpowiedź: to zależy od Kremla. Jak Moskwa będzie ich chciała zmobilizować, to staną się V kolumną. Zresztą już są i śpiochy, i agenci wpływu, i agenci, jak również "konserwy," czyli oficerowie GRU, którzy będą organizować niezadowolonych, oraz pojedyncze zielone ludziki. Tutaj wywiązała się kłótnia o to, czy post-Sowieci czują się dyskryminowani w państwach bałtyckich. Jak najbardziej. Ale jednocześnie trzeba zdać sobię sprawę z tego, że czują się dyskryminowani, bowiem są byłą postkolonialną elitą i są wściekli, że tubylcy ośmielili się odbudować swoje niepodległe państwa. Podobnie rozmawialiśmy o wpływie mediów kremlowskich na post-Sowietów w Estonii, Łotwie i Litwie oraz braku odpowiedniej odpowiedzi przez media zachodnie. Tutaj radziłem potrójny kontratak: media rządowe, media prywatne oraz wolontariat kontrtrolowy w rosyjskim internecie. Wytknęliśmy czułe miejsca w rosyjskiej gospodarce, m.in. obosieczną broń masywnego tranzytu przez państwa bałtyckie. Bo jak Rosja odetnie energię, to można też przerwać dostawy towarów do Rosji. Ale traci też bałtyckie rolnictwo i inne wyroby, również przemysłowe, które są kiepskiej jakości, ale w sam raz na rosyjski rynek. Królewiec vel Kaliningrad to wrzód, który długo jeszcze będzie grozić pokojowi i stabilności w rękach Kremla.
Tak podsumowałem sprawy: Wpływy Moskwy są groźne, elastyczne, raz rosnące, innym razem malejące, a więc oportunistyczne i zawsze gotowe do skoku. Kolega dodał: co nie znaczy, że nie możemy ich skontrować.
Ploty w kuluarach? Utajnione. No, dobra: są ruchy sił otwartych i podziemnych w stronę Charkowa, a nie Marioupola. I to nigdy się nie skończy. I dlatego, cytując jednego oszołoma, z którym się zgadzam: "Chodzi o honor narodowy. Musimy bronić Rygi i Tallina jak Nowego Jorku i Los Angeles, albo musimy im powiedzieć, że tego nie zrobimy i powinniśmy znikać z państw bałtyckich i z Europy. Koniec z tym przebieraniem kopytkami w miejscu".
Amen.
Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu
03.04.2015r.
Tygodnik Solidarność