Złe bliźniaki
Po dwóch przeciwnych stronach kontynentu afrykańskiego igrają krwawo dwa bliźniaki: Boko Haram - na północnym zachodzie w okolicach Nigerii, oraz Asz-Szabab - na południowym wschodzie, w Somalii i obok.
Asz-Szabab znaczy "młodzi".
Boko Haram to "zachodnia edukacja jest grzechem". Ich oficjalne nazwy to Ruch Młodzieżowy Świętych Bojowników (Harakat al-Shabaab al-Mujahideen) oraz Sunnickie Braterstwo Wykonujące Świętą Wojnę (Jama'atu Ahlis Sunna Lidda'Awati Wal-Jihad). Ich doczesnym celem jest ustanowienie kalifatu. Poszli na dżihad, świętą wojnę, ponieważ wierzą, że kalifat jako forma rządu jest umiłowany przez Allacha. Somalijscy fanatycy mają związki z Al-Kaidą. Ich nigeryjscy bracia podporządkowali się obecnie Państwu Islamskiemu (ISIS). Asz-Szabab wykorzystał próżnię po dekadzie wojny domowej w Somalii, szczególnie w jej centralnych regionach. "Młodzi" zdominowali te obszary, bowiem zawaliły się struktury plemienne i klanowe, w walkach wyginęli tradycyjni przywódcy społeczności. Asz-Szabab jest nową jakością. Zgłosił się do Al-Kaidy, ale sam Osama bin Laden odrzucił ich ofertę bowiem uznał, że zajmują się zabijaniem głównie muzułmanów. Tak było faktycznie. Wycięli bowiem państwo w państwie i byli dominującą siłą, chociaż nie potrafili zapanować nad obszarami, gdzie tradycyjne struktury przeżyły rzeź wojenną. Nie kontrolowali Puntlandu (autonomiczny region w północno-wschodniej Somalii) ani Somalilandu (islamska republika, nieuznawana przez społeczność międzynarodową, powstała w wyniku oderwania się od Somalii) nie zdominowali południowych obszarów, okrążali za to stolicę Mogadiszu wielkim kręgiem rozciągającym się na zachód aż po granicę z Etiopią i Kenią.
Rozbicia Asz-Szabab po 2012 r. dokonano za sprawą amerykańskiej pomocy, a w tym wytrenowaniu i wyekwipowaniu interwencyjnych wojsk afrykańskich, jak również armii somalijskiej oraz milicji plemiennych (to ostatnie dzięki najemnikom z byłego Blackwater, którzy pomagali przygotowywać kontrofensywę w obozach w Etiopii). Udało się wyrzucić bojowników "Młodych" z tradycyjnych leży, wypchnąć ze stolicy.
Spowodowało to zmianę ich strategii i taktyki. Ponieważ projekt budowania państwa-kalifatu na razie się nie powiódł, Asz- Szabab powrócił do wypróbowanych ataków terrorystycznych. Różnica jest taka, że teraz padają ich ofiarami głównie chrześcijanie. "Młodzi" rozszerzyli swoją wojnę na zachód, atakują Kenię. Ich bazą są obozy uchodźców somalijskich, infiltrowane przez wysłanników z centrów treningowych spod Mogadiszu i innych kryjówek. Rekrutuje się również ochotników spośród muzułmanów kenijskich w oparciu o klanowe, plemienne, a przede wszystkim religijne wspólnoty. Małe grupy terrorystów zaczęły atakować turystów, głównie białych. Oni byli głównym celem w sławetnym ataku na centrum handlowe Westgate w Nairobi we wrześniu 2013. Państwa zachodnie oficjalnie ostrzegają swych obywateli przed podróżowaniem do Kenii. To poważny cios w gospodarkę tego kraju. Tymczasem na poziomie "propagandy czynu" przeprowadza się najazdy na kenijskich chrześcijan, którzy zresztą ucierpieli także w Westgate. Bojówki zatrzymują autobusy, napadają na wioski i osady. Wszędzie zabijają tych, którzy nie potrafią recytować Koranu. Ginęło po kilku, kilkunastu ludzi. W kwietniu 2015 napadnięto na Garrisa University College, gdzie pięciu terrorystów mordowało przez kilka godzin chrześcijan: padło ponad 140 ofiar. Trudno nie zauważyć, że Asz-Szabab naśladuje Boko Haram. Ta druga organizacja zaczęła swoją karierę od atakowania wiosek i miasteczek, od mordowania muzułmanów, głównie z innych plemion. Terroryści skupili się też na rozbijaniu tradycyjnych struktur szczepowych i klanowych. Porywali ludzi na handel żywym towarem, w najbardziej głośnym wypadku uprowadzono 276 uczennic szkoły w Chibok w kwietniu 2014 r. (Jest to bardzo ważne i symboliczne wyzwanie dla zachodu, bowiem to właśnie chrześcijańscy misjonarze z pomocą wojsk kolonialnych zmiażdżyli ten proceder). Ponadto bojówkarze Boko Haram likwidowali ośrodki władzy, komendy policji, garnizony wojska. Pod ich kontrolą było do niedawna kilka prowincji na północy i w centrum kraju. Poszli na Niger, Kamerun i Czad, gdzie uderzyli na pograniczne miasta i osady, mordując i porywając ludność. Armia nigeryjska była bezsilna. Mimo przewagi liczebnej i technicznej wojsko (ani lokalne samoobrony) nie mogło sobie poradzić z bezwzględnymi i dynamicznymi przeciwnikami.
Na początku 2015 r. karta zaczęła się odwracać. Najpierw siły zbrojne sąsiadów - szczególnie Kamerunu i Nigru - ruszyły do kontrataku. Następnie kontrofensywę przeprowadziła Nigeria. W tym ostatnim wypadku sukces do pewnego stopnia jest zasługą najemników: Rosjan, Serbów i - szczególnie - południowych Afrykanów. Obszar pod kontrolą Boko Haram stale się kurczy, organizacja ta zmienia taktykę i strategię. Zamiast namiastki państwa-kalifatu, będziemy mieli do czynienia z trudną do uchwycenia podziemną grupą terrorystyczną, która prawdopodobnie będzie uderzać teraz z ukrycia w cele na chrześcijańskim zachodzie kraju, z dala od swego tradycyjnego matecznika. Tak jak Asz-Szabab, który będzie się starał terroryzować głównie w Kenii. Złe bliźniaki.
Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu
27.04.2015r.
Tygodnik Solidarność