Studenci na studia
Czym różnią się amerykańscy studenci od polskich, że osiągają dużo lepsze wyniki na studiach? - zapytano mnie z Polski.
To temat na dysertacje. - - to sprawa kultury. W Ameryce jest wiara w siebie. Wiara w to, że jeśli się pracuje bardzo ciężko, to rezultaty będą fantastyczne. Można osiągnąć wszystko. Panuje duch optymizmu, duch kultury zwycięstwa. Odwrotnie jest w post-PRL. Do dużego stopnia nad Wisłą mamy kulturę postkolonialną, kulturę klęski, kulturę pesymizmu. Do tego dochodzi postmodernistyczne upokarzanie Polaków, ciągłe przywoływanie ich prawdziwych i wymyślonych win. To powoduje niską opinię o sobie (low self-esteem). Niewiara we własne siły jest powszechna. Refren, jaki często słyszę z polskiej strony to "eee, fajny pomysł, ale nic się nie da". Pesymizm paraliżuje.
Wynika to głównie z zaszłości historycznych - zabory, okupacja niemiecka, sowiecka oraz postkomunizm. A że nie było zwycięstwa nad komuną w 1989 r. (transformacja zamiast niepodległości), nie ma zbiorowego poczucia pewności siebie, jakie charakteryzował przecież społeczeństwo II RP po wiktorii nad bolszewikami. Na sukcesy amerykańskich studentów wpływają też czynniki kulturowe i gospodarcze. Gospodarka wolnorynkowa wytwarza dobra w najbardziej dynamiczny sposób, a więc i środki na naukę: stypendia dla zdolnych, materiały dydaktyczne, etc. Nad Wisłą panuje natomiast kapitalizm polityczny spętany socjalistycznymi regulacjami i prawami. W Ameryce właściwie każdy zdolny z inicjatywą może liczyć na pomoc systemu, szczególnie w formie stypendiów. W post-PRL panuje przekonanie, że udaje się stypendia uzyskać tylko kolegom i koleżankom królika.
Ponadto bardzo przeszkadza w osiąganiu sukcesów naukowych kultura oszukiwania. W USA ściąganie w szkole czy na uczelni to wstyd. Po prostu nie akceptuje się tego. Naturalnie są tacy, którzy popełniają plagiaty, kupują egzaminy i popełniają inne zbrodnie przeciw akademickiemu honorowi. Ale ich koledzy i koleżanki prawie powszechnie potępiają to i dość często zdarza się, że potępiają takich publicznie, a nawet wyjawiają nauczycielowi, że ściąganie ma miejsce. Nie ma miejsca bowiem na nieuczciwość.
W końcu porównajmy też profesurę i program nauczania. W USA są kłopoty z polityczną poprawnością oraz przeciętniakami na profesurach, na humanistyce szczególnie (w wyniku zwycięstwa rewolucji kontrkulturowej i Gramsciańskim marszu lewicy przez instytucje), ale w naukach ścisłych jest wszystko jak najlepiej. Większość profesorów jest kompetentna i wychowana w tradycji klasycznej, liberalnej edukacji, jak nazwał to kardynał John Newman. Natomiast w post-PRL duża część profesury to przecież prymusi selekcji negatywnej z okresu okupacji komunistycznej oraz ich klony. Jak tacy ludzie mogą dobrze uczyć? Rekapitulując: inna kultura - zwycięska - oraz gospodarka - wolnorynkowa - są podstawami sukcesu studentów amerykańskich.
Czym różni się amerykański model funkcjonowania uczelni wyższych od polskiego? Model amerykański różni się tym od nadwiślańskiego, że jest zdecentralizowany. Są właściwie dwa systemy szkolnictwa wyższego: prywatne i publiczne. Ten pierwszy system wywodzi się ze szkolnictwa religijnego (np. Harvard, Yale, Columbia, Princeton, University of Chicago), chociaż w większości jest teraz bardzo zsekularyzowany. Ale istnieje nadal bardzo liczna grupa szkół o profilu religijnym (e.g., St. Thomas Aquinas, University of Dallas, Christendom College, Patrick Henry College, Colorado Christian College).
Co do szkół publicznych dzielą się na państwowe i stanowe. Te pierwsze są zwykle o profilu wręcz militarnym bądź szeroko koncentrującym się na sprawach bezpieczeństwa narodowego (e.g., West Point, National Intelligence University, Marine Corps University). Uczelnie stanowe związane są systemem regionalnym. Kalifornia ma nawet dwa takie systemy: University of California (np. UC Berkeley, UC Santa Barbara), oraz State University (e.g., San Francisco State University, Chico State University).
Istnieje bliski związek między wolnym rynkiem, który inwestuje w talent na uniwersytetach, a nauką na najwyższym poziomie. Poza tym rząd federalny również inwestuje w rozmaite programy. Dotyczyło to na przykład szczególnie sektora obronnego podczas zimnej wojny. Związki te dotyczą zarówno nauk ścisłych jak i humanistycznych. W tym drugim wypadku wyniki niekoniecznie są zadowalające. Wszystkie uniwersytety praktykują model zdecentralizowany, gdzie oczekuje się od studentów, że wybiorą z rozmaitych ofert w swoim programie studiów takie lekcje, które są im najbardziej potrzebne dla rozwoju intelektualnego i przyszłej kariery. Naturalnie można iść na łatwiznę i wybrać głupoty. Ale ci co tak robią, padają w konkurencji zarówno w uczelni jak i na rynku pracy.
Naturalnie rozwija się obecnie taki kontrkuturowy przesąd, że każdemu należą się studia, a okres studiów jest okresem zabawy, odsunięciem okresu dorosłości. Ale przecież większość wciąż rozumie, że jest czas na naukę i czas na zabawę. Nie są to sprzeczności. Tych, których w domu wychowa się odpowiednio nie trzeba przekonywać. A reszta będzie pracować w Mac Donald's. Co więcej, okazuje się, że amerykańskie uniwersytety nadprodukują inteligencję - szczególnie po humanistyce - i nie ma dla tych ludzi miejsc pracy. Sam znam ludzi ze stopniami uniwersyteckimi, którzy wydali około 100 tys. dolarów na czesne i pracują na stanowiskach nie odzwierciedlających ich wykształcenia. Chłopak po politologii rozpyla płyn przeciw karaluchom, a dziewczyna po gender studies serwuje kawę w Starbucks.
Nie ma inżynierów, a jeszcze bardziej boli Amerykę brak wykwalifikowanych robotników, rzemieślników, techników. W USA konserwatyści od dawna o tym alarmują: spadek poziomu nauczania to nadprodukcja niepotrzebnych lumpeninteligentów. A koszta edukacji, szczególnie czesnego, stale rosną. Studenci kończą uczelnie z wielkimi długami. A więc nie wszystko jest różowe. Udaje się głównie w naukach ścisłych i tam gdzie jest klasyczna edukacja poparta samodyscypliną, wolnością, tradycją, wiarą, rodziną, patriotyzmem i własnością prywatną. Taki model należy przywrócić w Polsce.
Podsumowując: wolność niesie sukcesy, także akademickie.
Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu
07.07.2015r.
Tygodnik Solidarność