Dokąd zmierza Egipt - Marek Jan Chodakiewicz

 


Dokąd zmierza Egipt

W 2010 r. wybuchła arabska wiosna w Tunezji. W następnym roku doświadczył jej Egipt - obalono dyktatora-prezydenta, Hosni Mubaraka. Potem w 2012 r. demokratycznie wybrano prezydentem islamskiego integrystę, czyli kalifatystę Mohameda Mursiego czołowego działacza ekstremicznego Bractwa Muzułmańskiego.

Skrajnym aktywistom wybitnie pomogły Stany Zjednoczone. Podkreślmy: Waszyngton pozbył się swego dobrego i wiernego współpracownika, a zastąpił go osobą nienawidzącą Ameryki, Zachodu w ogóle. Krytycy wytykali, że Biały Dom nie przyjmował do wiadomości, że kalifatyści wyznają zasady demokracji tylko w tym sensie, że dozwolą na demokratyczne, wolne wybory raz - wygrają i zawieszą demokrację. Inni wskazywali na Turcję, gdzie tamtejsi kalifatyści wygrywają wybory po wyborach, a więc na demokrację jednak pozwalają. Argumentowano, że każda demokracja jest lepsza niż dyktatura wojskowa. Lecz w Egipcie pod rządami Bractwa Muzułmańskiego wyłaniało się coś między Turcją Erdogana a Talibanem - zamieszki, destabilizacja, strajk włoski policji, fala bandytyzmu, pogromy chrześcijan. Trudno powiedzieć, na ile były to prowokacje narodowo-socjalistycznych sił bezpieczeństwa wiernych staremu reżimowi, a na ile wzrastająca fala nienawiści.

Wkrótce interweniowała armia. Pozwoliła na pozbycie się Mubaraka i najbliższych z jego ekipy, ale zabrała się za demokratycznie wybranego prezydenta i jego ludzi. W 2013 r. aresztowano go, obecnie przebywa w więzieniu z wyrokiem śmierci. Jego sojuszników bije się, porywa, zabija. Prezydentem został szef sztabu gen. Abdel Fattah al-Sisi, który zgodnie z egipską tradycją przeszedł do cywila. Jednym słowem sprawny coup d'etat i przewidywalne jego konsekwencje. Jaki system z tego wszystkiego wyjdzie?

Prezydent Sisi naturalnie kładzie wielki nacisk na religię. Afiszuje się wiarą, kooptuje stronników wśród mułłów i innych teologów, uczestniczy w uroczystościach religijnych. Symbolika islamska jest bardziej obecna niż za Mubaraka. Krytycy twierdzą, że religijność Sisiego jest na pokaz, bo przecież nowy prezydent odwiedził kościół chrześcijański. Ale to fałszywa interpretacja.

Prezydent Sisi jest przede wszystkim narodowym socjalistą, nacjonalistą arabskim, a ściślej egipskim - dopiero potem muzułmaninem. A nacjonalista arabski (egipski) uznaje wszystkich Arabów do wielkiego stopnia za równych bez względu na ich wyznanie czy jego brak (z wyjątkiem judaizmu i Żydów, których uznaje się za wykluczonych i samowykluczających się z egipskiej wspólnoty narodowej). Stąd prezydencka wizyta u chrześcijan, głównie koptyjskiego wyznania. Załamanie się prawa i porządku, destabilizacja kraju, która nastąpiła w wyniku arabskiej wiosny sprawiła, że chrześcijan dotyka przemoc, płoną kościoły, giną wierni. Sisi i armia położyli temu kres z powodów zarówno pragmatycznych jak i ideowych. Prezydent jest bowiem naserystą. W 1952 r. pułkownik Gamal Abdel Nasser wraz z innymi przeprowadził narodowo-socjalistyczny pucz, obalając monarchię. Przyświecał Nasserowi przykład Ataturka w Turcji - uważał, że socjalizm i nacjonalizm są drogami do modernizacji kraju.
W 1954 r. Nasser był już primus inter pares. Został dyktatorem.

Wdrożył w życie projekt, który nie tylko wytyczył kierunek rozwoju Egiptu, ale stał się wzorcem dla innych narodowo-socjalistycznych reżimów arabskich (Libia, Syria, Irak, Jemen). Nasser promował początkowo panarabizm poprzez partię Baas. Egipt miał być sercem tego systemu. To z niego miały emanować trzy kręgi wpływów: arabski, islamski, afrykański. Z historycznego punktu widzenia muzułmański Egipt miał strzec cywilizacji arabskiej przed najeźdźcami - począwszy od Mongołów a skończywszy na zachodnich imperialistach. Ponadto strzegł wrót do Afryki, wspomagając walkę antykolonialną o kontrolę nad surowcami. W systemie nasserowskim socjalizm był podporządkowany nacjonalizmowi egipskiemu. Socjalizm nie był marksistowski (bowiem zostawiono pewną dozę własności prywatnej), a oznaczał - według Ismat Sayf ad-Dawla - arabską "jedność, wolność i zamożność". Jednak zderzenie ambicji Nassera z prerogatywami innych przywódców panarabskich doprowadziło do zarzucenia tego projektu i umocnienia się odrębnych arabskich państw o ustroju narodowo-socjalistycznym.

Prezydent Sisi wyznaje neonaseryzm. Stara się przywrócić kluczową funkcję Egiptu w świecie arabskim. Stłamsił kalifatystów. Armia dyktuje warunki. Nawet interweniuje ponownie, choć na razie nieśmiało w sprawach państw ościennych. Ale Egipt pozostaje biedny i zdestabilizowany. Cierpi na wielkie przeludnienie i zapaść ekonomiczną. Zaczyna brakować wody, poziom Nilu się obniża. Kair żyje do dużego stopnia z pomocy saudyjskiego Rijadu. Jak pójdzie armii źle, to będziemy mieli Somalię nad Nilem.

Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu

20.07.2015r.
Tygodnik Solidarność

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet