Do końca roku będzie 4 miliony przypadków
Wirus Zika
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła właśnie globalny alarm za sprawą wirusa Zika, co opisują wszystkie agencje od Reuters przez AFP i AP oraz pisma takie jak The Washington Post, Financial Times, Foreign Policy. Atakuje on mózg, powoduje deformacje głowy u niemowlaków. To przypadłość neurologiczna, zwana jest microcephaly (mikrocefalia). Szerzy się głównie w Ameryce Łacińskiej, ale właśnie ujawniono, że również na polinezyjskim Samoa i Cape Verde.
W USA odnotowano 30 ofiar. Ogólnie dotyka to 22 państwa. Chyba pierwsze z zachorowań amerykańskich miało miejsce na Hawajach. Podkreślmy to, bowiem Zika operuje głównie w klimacie tropikalnym i podtropikalnym. Jej roznosicielami są komary. Kąsając nas, wstrzykuje patogeny wirusa do krwi. Mamy globalnie 1 milion infekcji. WHO szacuje, że do końca roku będziemy mieli 4 miliony przypadków.
Specjaliści wiedzieli o wirusie od jakiegoś czasu. Po raz pierwszy pojawił się w 1947 r. w Ugandzie w dżungli Zika wśród rezusów. A dokładniej naukowcy pod batutą Fundacji Rockefellera odkryli go przywiązując małpy do drzewa i wystawiając je na ukąszenia komarów,. I Fundacja ta do dziś jest właścicielem "patentu" na wirus, co daje asumpt do rozmaitych teorii spiskowych, co podaje Guillame Kress (http://www.globalresearch.ca/who-owns-the-zika-virus/5505323). U ludzi właściwie nie występował, albo zdarzał się zupełnie wyjątkowo i przez następne pół wieku odnotowano co najwyżej 14 zakażeń. Ale w 2007 r. niespodziewanie epidemia Ziki powaliła prawie 8.000 mieszkańców tropikalnej wyspy Yap na południowym Pacyfiku. Sześć lat potem 28.000 osób zachorowało na Tahiti i innych wyspach francuskiej Polinezji. W następnym roku przez Nową Kaledonię, Wyspę Cooka i chilijską Wyspę Wielkanocną, a stamtąd w 2015 r. przeskoczyła do Ameryki Łacińskiej, dochodząc wnet do Brazylii.
Naukowcy nie docenili zjadliwości Ziki ani szybkości szerzenia się. Wygląda na to, że wirus przeszedł mutację. Nie tylko skoczył ze zwierząt na ludzi, ale z raczej lekkiej przypadłości przekształcił się w paraliżujące zagrożenie. Do niedawna kończyło się na wysypce, migrenie, czy bólu mięśni. Tylko wyjątkowo wynikały z tego poważne komplikacje. Ale teraz nagle zaczęły pojawiać się niemowlaki ze zdeformowanymi główkami i porażeniem mózgowym.
Jak to zwykle bywa, informacje o epidemii dotarły do opinii publicznej niespodziewanie i natychmiast wywołały falę niepokoju. Niektórzy podejrzewają, że chorobę roznoszą genetycznie zmodyfikowane komary, które albo uciekły z tajnych laboratoriów, albo też zostały wypuszczone specjalnie. Taka broń bakteriologiczna. Naturalnie to bzdura. Natomiast wygląda na to, że udało się genetycznie zmodyfikować komary aby niszczyły nosicieli wirusa. Komary te posiadają gen zawierający proteinę tTAV (tetracycline repressible activator variant), która powoduje śmierć wśród spłodzonych przez nie owadów. Rozmnażają się, ale następna generacja po prostu wymiera przed osiągnięciem dojrzałości.
Ostatnie raporty straszą, że wirus Zika roznosi się przez stosunki płciowe. Ugryzie nas komar, prześpimy się z dziewczyną, dziecko urodzi się ze zdeformowaną główką, uszkodzonym mózgiem. Czy to prawda? Większość autorytetów jednak twierdzi, że wirus nie przenosi się przez kontakty międzyludzkie, trzeba komara. Okazuje się również, że być może to Zika odpowiedzialna jest za syndrom Guillain-Barré u dorosłych. Może objawić się grypą żołądka, albo infekcją dróg oddechowych. Następuje potem ból i wiotczenie mięśni. We wczesnym stadium przypadłość może być śmiertelna, na przykład przestaje człowiek być zdolnym do oddychania bez zewnętrznej pomocy.
Nie istnieją odpowiednie testy do wykrywania wirusa Zika. Odpowiednie - znaczy tanie, solidne i szybkie. Lekarze skupiają się na zapobieganiu w tradycyjny sposób. Niemowlakom na razie nie można pomóc, w związku z tym wzywa się kobiety do przestrzegania odpowiednich reguł. Należy spać pod moskitierą, rozpylać środek przeciwkomarowy często, jak również nosić ubrania ochronne - długie rękawy i nogawki. W wielu miejscach nie jest to zbyt realistyczne z powodu klimatu.
Zona tropikalna cierpi najbardziej. Ale najbardziej kraje ludne, o młodej ludności, o wysokim wskaźniku wzrostu demograficznego. Zagrożonych jest więc stosunkowo wiele potencjalnych matek. Jednocześnie są to ludy raczej społecznie konserwatywne, pod dużym wpływem chrześcijaństwa. Warto to wspomnieć bo globalne lobby aborcyjne - pod pozorem współczucia - natychmiast doradziło liberalizację antykoncepcji i aborcji, bo po co mają się rodzić chore dzieci.
W Haiti 5 osób zdiagnozowano jako zarażonych. W Kolumbii stwierdzono na pewno prawie 800 infekcji, ale mówi się o ponad 16 000 osób zainfekowanych. Brazylia wykazuje największą ilość podejrzewanych infekcji: 1 milion. Wiemy, że w Brazylii zarażonych jest 270 osób, u których na pewno zdiagnozowano microcephaly, a około 4.000 znajduje się pod obserwacją. Władze szacują, że 80% zakażonych nie wykazuje żadnych symptomów. Brazylia zmobilizowała wojsko, żołnierze zaczadzają komary i rozdają środki zaradcze 400.000 kobiet ciężarnych. Przez ostatnie dwa miesiące odwiedzono już 7,4 miliona domostw i przedsiębiorstw. Rząd wydał rozkaz dla wojska i policji do wkraczania na teren prywatny bez specjalnego pozwolenia w celu zwalczania epidemii. I wypuszczono genetycznie zmodyfikowane komary z tTAV. Niektóre matki kupują przeciwkomarowe ubranka dla niemowlaków.
W Salvadorze podejrzewa się, że ponad 5 000 osób może być zagrożonych, z czego odnotowano 2 500 możliwych zakażeń, ale żadne z nich nie objawia się jako bezsprzeczny przypadek microcephaly. Warunki do zwalczania choroby są jednak trudne. Władze muszą negocjować z gangami MS-13 i Barrio 18, aby pracownicy służby zdrowia mogli przeprowadzać dezynfekcje w gettach przez bandziorów kontrolowanych. Co tydzień dezynfekuje się około 55 000 domostw. Rząd wydał oficjalną sugestię, by kobiety wstrzymały się z porodami do 2017 r. To samo władze w Brazylii, Kolumbii, Hondurasie i na Jamajce.
WHO nie wydało jeszcze oficjalnych ostrzeżeń, aby ciężarne kobiety nie podróżowały do zainfekowanych krajów. Nikt nie chce wywoływać paniki, co uderzyłoby w gospodarkę tych państw. Podcięłoby przemysł turystyczny, zaszkodziłoby handlowi. Są natomiast ostrzeżenia pół-oficjalne od rozmaitych agend rządowych, np. w USA.
W obecnym tysiącleciu WHO cztery razy ogłaszała alarm. W 2009 r. za sprawą świńskiej grypy (H1N1), która zaraziła około 200 milionów osób na całym świecie (a która w tej chwili buszuje w Rosji i Ukrainie oraz na Kaukazie). W 2014 r. wybuchły epidemie Heine-Medina (polio) w Syrii i Pakistanie, a następnie Ebola w Afryce zachodniej (30,000 zakażeń w tym ostatnim wypadku). Teraz numer 4: Zika. Lepiej odłożyć urlop w tropikach. Wszyscy martwią się co będzie z olimpiadą w Brazylii.
Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu
15.02.2016r.
Tygodnik Solidarność