Obejrzyj przesłuchanie dr. Szarka
Nowa jakość
Z Leszkiem Żebrowskim, publicystą historycznym, rozmawia Mariusz Kamieniecki
Doktor Jarosław Szarek został w piątek zaprzysiężony przez Sejm na stanowisko prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Jak ocenia Pan ten wybór?
- Myślę, że to jest nowa jakość, ale jednocześnie zapowiedź nowej polityki Instytutu Pamięci Narodowej, która jest bardzo ważna i potrzebna, bo wciąż jest wiele spraw niezałatwionych. Ostatnio histeria, jaką mogliśmy zaobserwować wokół wypowiedzi minister oświaty Anny Zalewskiej czy po wypowiedzi dr. Jarosława Szarka podczas przesłuchania na posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, to wszystko świadczy o tym, że jest w Polsce strona, która usiłuje narzucić nam wykładnię historii. Bynajmniej nie chodzi tu o to, żeby zbadać, sprawdzić, wyjaśnić pewne kwestie, ale o to, żeby stłumić dochodzenie do prawdy publicystyką i tandetą historyczną, tak jak to miało miejsce w przypadku publikacji Jana Tomasza Grossa, który dla tamtej strony stał się bohaterem, żeby nie powiedzieć guru. Mam nadzieję, że pod nowym kierownictwem Gross więcej nie będzie gościem IPN, co wcześniej w jakiś sposób na pewno go uwiarygadniało w oczach opinii publicznej. Uważam, że czasy te powinny już odejść całkowicie w niepamięć.
Czy to był jedyny "grzech" IPN w ostatnich latach?
- Myślę, że w tym momencie nie warto mówić o grzechach, zwłaszcza że moja ocena jest wypowiadana z zewnątrz i właściwie na podstawie tego, co każdy sam może dostrzec, stojąc z boku. IPN przez cały okres swojej historii ma, owszem, bardzo dużo ważnych osiągnięć, aczkolwiek na wielu różnych poziomach. Oczywiście zupełnie inna epoka - można powiedzieć - była za czasów prezesury prof. Janusza Kurtyki, który bardzo pilnował, żeby polska tożsamość była broniona, żeby historia Polski była pokazywana w sposób właściwy i rzetelny. Ale niezależnie od tego, nawet pod kierownictwami, które spotykały się z krytyką, na co zasługiwały, w IPN byli i są nadal ludzie, którzy zawsze starali się wykonywać swoją pracę jak najlepiej, chociaż niekoniecznie byli w głównym nurcie i stąd nie zawsze byli doceniani.
Nowemu kierownictwu Instytutu niejako naprzeciw wychodzi też nowa ustawa o IPN.
- Nowa ustawa o IPN oczywiście rozszerza możliwości działania Instytutu, otwiera tę instytucję na nowe obszary, na okres wcześniejszy. Przypomnę, że do zbadania jest cała sfera II RP, jeśli chodzi o konspirację komunistyczną, zbrodnie popełniane przez komunistów, szykowanie się tamtej organizacji do zdobycia władzy w Polsce i władania Polską. Dotychczas IPN niestety nie był do tego uprawniony. Oczywiście jest bardzo dużo zaniedbań. Do tej pory nie ma też całościowych badań, badań zakończonych, co powinno się stać na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Dotyczy to np. tzw. Informacji Wojskowej, czyli odpowiednika sowieckiego kontrwywiadu wojskowego Smiersz w Polsce, który powstał jeszcze w maju 1943 r. przy wojsku Berlinga. Nie ma też całościowych opracowań na temat Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadzonych przez IPN, nie ma też monografii Milicji Obywatelskiej. Co ciekawe, w dalszym ciągu nie ma monografii bezpieki. Owszem, są, ale jedynie w formie szczątkowej. Wreszcie praktycznie nieruszone są całe sfery, takie jak chociażby sądownictwo wojskowe i prokuratura wojskowa, a także sądy powszechne czy prokuratury powszechne po 1944 r., które prowadziły do masowych zbrodni na polskich obywatelach. To pokazuje, że historia komunistycznego aparatu represji, która powinna być zbadana już dawno, do dzisiaj niestety nie jest. Tym bardziej trzeba to zrobić. Wszystkie skrywane przez lata PRL zbrodnie przeciwko Narodowi Polskiemu muszą zostać zbadane. Potrzebne jest zatem nowe otwarcie.
Czy tak obszernie nakreślone zadania może wykonać jeden człowiek?
- To są zadania, jakie stoją przed IPN. Oczywiście prezes dr Jarosław Szarek sam tego nie dokona, ale zapalając tzw. zielone światło i umożliwiając takie badania, wreszcie sprawując nadzór, żeby były one należycie wykonywane, to wszystko daje szanse, że - choć z wielkim opóźnieniem, ale w końcu dotrzemy do pełnej prawdy o tamtym okresie.
Mówi się o tym, że dr Szarek jako współpracownik śp. prezesa Janusza Kurtyki teraz jako prezes będzie kontynuatorem idei swojego poprzednika.
- Rzeczywiście, obaj są absolwentami Uniwersytetu Jagiellońskiego, myślę, że również wywodzą się z tego samego kręgu ideowego, co widać chociażby po publikacjach i dotychczasowej działalności dr. Jarosława Szarka jako historyka IPN. Myślę, że choć nigdy do końca nie jest tak, że każdy kolejny prezes powtarza swojego poprzednika, to w tym przypadku w znacznym stopniu będzie to nawiązanie do idei i myśli śp. prof. Janusza Kurtyki.
To chyba dobrze.?
- Myślę, że tak. Tak czy inaczej, zwłaszcza na początku, w sytuacji, kiedy następuje tego typu zmiana - człowieka, który przychodzi na takie stanowisko, należy obdarzyć dużym kredytem zaufania. Tam gdzie byłyby znaki, że nie wolno tego zrobić, to oczywiście jest to niewskazane, ale jeśli chodzi o osobę dr. Jarosława Szarka, to jestem raczej spokojny. Duży kredyt zaufania na początek. Obserwujemy z uwagą, ale jednocześnie z dużą życzliwością ten wybór. Myślę, że nowy prezes IPN dr Jarosław Szarek może też, co więcej, powinien oczekiwać pomocy i wparcia, które będzie mu potrzebne w tej nowej, ważnej roli, bardzo ważnej dla pamięci historycznej nas, Polaków.
Wybór nowego prezesa IPN poprzedził atak polityków Platformy na dr. Szarka z powodu jego wypowiedzi o zbrodni w Jedwabnem. Poseł Michał Szczerba powiedział nawet, że dr Szarek "przyjął skandaliczną narrację w tej sprawie".
- Platforma Obywatelska wykorzystuję każdą nadarzającą się okazję do walki politycznej, podobnie jest w tym wypadku. Pomija się całkowicie wiedzę historyczną, pomija się fakty. Przypuszczam, że poseł Michał Szczerba, zabierając głos, tak naprawdę nie wie, o czym mówi. Wydaje mi się, że gdyby miał jakiekolwiek pojęcie o tym wydarzeniu, to formułowałby swoje wnioski bardziej ostrożnie. Podejście do sprawy Jedwabnego, do sprawy Kielc czy do wielu innych spraw, które są uważane przez określone środowiska opiniotwórcze, przez tzw. siły stanowione, w tym również przez Platformę, za załatwione, wyjaśnione, zaklepane i że właściwie nie należy do tych spraw wracać, jest błędne. Te środowiska po prostu całkowicie się mylą, bo w tych sprawach, często wybijanych na czołówki niektórych mediów, tak naprawdę więcej dziś nie wiemy, niż wiemy. Jeśli chodzi o Jedwabne, to przypomnę, że śledztwo było skandaliczne, powierzchowne i zakończone w ciągu jednego roku. Tymczasem analogiczne śledztwa, np. w Nalibokach czy Koniuchach, trwają bodajże 15 lat i w tych sprawach nie dzieje się zupełnie nic.
O czym to świadczy?
- To pokazuje, że nie chodzi tu wcale o wyjaśnienia historyczne, rzetelne i uczciwe dociekanie do prawdy, ale w grę wchodzi polityka. Jeśli zaś mamy do czynienia z politycznym podtekstem i manipulacją faktami, to politycy Platformy powinni sobie zdawać sprawę, że nad polityką jest jeszcze moralność. Może zatem warto tym wszystkim działaczom partyjnym przypomnieć, że polityka jest sprawą przejściową i podobnie jak wszystko przemija. Natomiast z moralnego punktu widzenia będą jednak rozliczani, i to bardzo długo. Ta bardzo krytyczna opinia o nich pozostanie już na zawsze. Pozostaną w pamięci jako ci, którzy usiłowali zabić prawdę. Co więcej, próbowali zabić prawdę krzykiem, tupaniem i wrzaskiem.
Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki
Całe przesłuchanie dr. Szarka znajdziesz TUTAJ.
23.07.2016r.
Nasz Dziennik