Chrześcijaństwo przedstawiane jest jako odmiana pogaństwa
Jakich Żydów potrzebują chrześcijanie?
W kontekście tegorocznego Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce ukazała się książka Jana Grosfelda zatytułowana "Dlaczego chrześcijanie potrzebują Żydów?". Zarówno tytułowe - co należy podkreślić, retoryczne - pytanie, jak i treść mają uzasadnić pogląd, że chrześcijaństwo nie tylko wywodzi się z religii żydowskiej, ale wciąż na nowo musi odnawiać swoje w niej zakorzenienie.
Interpretując metaforę św. Pawła z Listu do Rzymian (11,13-24), autor twierdzi, że korzeń podtrzymuje drzewo, a oliwka dzika została zaszczepiona na oliwce prawdziwej, zatem chrześcijaństwo nie tylko potrzebuje judaizmu, lecz i bez niego nie przetrwa. Ale o czym naprawdę mówi św. Paweł, a więc na czym polega prawidłowo rozumiany i prowadzony dialog Kościoła z Żydami i ich religią?
Judaizm biblijny a judaizm rabiniczny
"Grzechem pierworodnym" w promowanym w Polsce - aczkolwiek nie jesteśmy żadnym wyjątkiem - spojrzeniu na religię żydowską jest ignorowanie fundamentalnego rozróżnienia między judaizmem biblijnym a judaizmem rabinicznym.
Judaizm biblijny sięga Abrahama i pozostałych patriarchów, a także Mojżesza i daru Prawa na Synaju, lecz wyłonił się dopiero po powrocie z wygnania babilońskiego, czyli pod koniec VI wieku przed Chrystusem. Okres wcześniejszy, pod wieloma względami odmienny, jest określany jako mozaizm lub religia przedwygnaniowego Izraela. Za ojców założycieli judaizmu uchodzą Ezdrasz i Nehemiasz, którzy w połowie V wieku przed Chr. dokonali dogłębnej przebudowy życia narodowo-religijnego mieszkańców Judei, nazywanych odtąd Żydami. Skupiono je wokół Jerozolimy, całkowicie separując się od Samarytan, czyli potomków pobratymców z dawnego królestwa Izraela, a także od wszystkich innych ludów i narodów. W ostatnich stuleciach ery przedchrześcijańskiej dokonano również scalenia i definitywnego utrwalenia wielowiekowej pamięci o obecności Boga w dziejach ludu Jego wybrania, czego owocem jest Biblia przetłumaczona w III i II wieku przed Chrystusem na język grecki (Septuaginta).
W czasach Jezusa Chrystusa judaizm był zjawiskiem wielopostaciowym i obejmował różne nurty. Najważniejsze to: faryzeusze, saduceusze, zeloci, esseńczycy i herodianie. Jezus, tak samo jak Maryja, Jego Matka, będąc Żydami, oddawali cześć Bogu w sposób przyjęty w religii Izraela. Zarazem jednak w Nich i dzięki Nim dokonało się przejście od nadziei żydowskiej do nadziei chrześcijańskiej. Znalazło to wyraz już podczas publicznej działalności Jezusa, gdy Ewangelia, którą głosił, była przyjmowana przez uczniów, którzy po Jego śmierci i zmartwychwstaniu stali się Jego pierwszymi wyznawcami. Wszyscy byli Żydami, dając wyraz przekonaniu, że w osobie i posłannictwie Jezusa spełniły się wszystkie nadzieje i oczekiwania mesjańskie Izraela wyrażone w czytanych i rozważanych księgach świętych.
Jednak, również za życia Jezusa, ujawniła się też odmowa, która osiągnęła apogeum w pojmaniu Go i wyroku śmierci wydanym przez żydowski Sanhedryn, a zatwierdzonym i wykonanym przez Piłata i podległych mu rzymskich żołnierzy. Rychło przeobraziła się we wrogość, która obróciła się przeciwko pierwszym wyznawcom Jezusa Chrystusa, doprowadzając do ukamienowania Szczepana oraz prześladowań, których doświadczył św. Paweł i inni głosiciele Ewangelii. Apogeum tego sprzeciwu przypadło na okres wkrótce po roku 70, gdy świątynia jerozolimska, zburzona przez Rzymian, przestała istnieć, ustał więc także sprawowany w niej kult ofiarniczy i posługa starotestamentowych kapłanów. W tych okolicznościach dokonano, pod przywództwem rabinów jako spadkobierców nurtu faryzejskiego, nowej radykalnej przebudowy żydowskiego życia religijnego. Poszła ona w trzech zasadniczych kierunkach: świątynię zastąpiły synagogi, które wprawdzie istniały wcześniej, ale nie miały tak wysokiej rangi, składanie ofiar ze zwierząt zostało zastąpione przez czytanie i objaśnianie Pisma, a miejsce kapłanów zajęli rabini jako nauczyciele Tory. Ta gruntowna reorientacja odbyła się na przełomie I i II wieku po Chrystusie, skutkując narodzinami judaizmu rabinicznego, który istnieje do dzisiaj. Jednym z jego najważniejszych znamion jest odcinanie się od Jezusa Chrystusa albo milczenie o Nim i całkowita separacja od chrześcijaństwa przedstawianego jako odmiana pogaństwa. Najbardziej skrajne przejawy izolowania się Synagogi od Kościoła znalazły wyraz w rozmaitych formach "nauczania pogardy", które wciąż dają o sobie znać, obracając się przeciw Jezusowi i Jego wyznawcom.
U początków chrześcijaństwa - Jezus Chrystus
Rzut oka na same początki Kościoła i Synagogi, czyli chrześcijaństwa i judaizmu rabinicznego, prowadzi do wniosku, że chrześcijaństwo narodziło się i okrzepło wcześniej niż judaizm rabiniczny. Obie religie wyrosły na gruncie wiary i pobożności biblijnego Izraela. Chrześcijaństwo, dzięki tym Żydom, którzy wyznawali Jezusa Chrystusa, przejęło ją i kontynuuje przez pryzmat Jego osoby i posłannictwa, czego normatywne świadectwo stanowi Nowy Testament, w większości utrwalony na piśmie przed rokiem 70. Natomiast judaizm rabiniczny przejął i kontynuuje wiarę ojców przez pryzmat drobiazgowych rozstrzygnięć rabinów, które znalazły wyraz w Misznie, opracowanej około 220 roku po Chrystusie, a następnie w Talmudzie, a właściwie dwóch Talmudach - Palestyńskim i Babilońskim, co uzasadnia inną nazwę tej religii, a mianowicie judaizm talmudyczny. Gdy Jan Grosfeld wielokrotnie powtarza, że "chrześcijaństwo powstało w łonie religii żydowskiej", to trzeba dobitnie podkreślić, że nie chodzi o judaizm rabiniczny, z którego przedstawicielami spotykają się przedstawiciele katolików przy okazji dorocznego Dnia Judaizmu, ale o judaizm biblijny, wspólny dla wyznawców obu zbratanych, a zarazem zwaśnionych religii. Sugerowanie, że chrześcijanie powinni być wdzięczni Żydom rabinicznym za zakorzenienie w religii Izraela, jest niedopuszczalnym błędem historycznym i teologicznym.
Wzgląd na początki chrześcijaństwa i Kościoła sprzyja więc dowartościowaniu tych Żydów, którzy wówczas, a następnie w ciągu kolejnych stuleci, aż po nasze czasy, stawali się wyznawcami Jezusa Chrystusa. Ich wewnętrzna przemiana, pod wieloma względami podobna do tej, którą Szaweł, prześladowca Kościoła, przeżył pod Damaszkiem, dobitnie potwierdza, że wiara w Jezusa jako Mesjasza i Boga jest zgodna z wiarą biblijnego Izraela, co więcej, pogłębia ją i stanowi jej spełnienie. Chrześcijanie potrzebują Żydów w tym sensie, że nie moglibyśmy zaistnieć bez tych spośród nich, którzy jako pierwsi poszli za Jezusem i uwierzyli w Niego, dając początek Kościołowi zrodzonemu w Wieczerniku w dniu Zesłania Ducha Świętego. Ci Żydzi, którzy wyznają Jezusa Chrystusa, potwierdzają niezbywalną więź chrześcijan z Abrahamem, "ojcem wierzących". Dzięki nim, poczynając od Piotra, Pawła i innych głosicieli Ewangelii, stała się niegdyś możliwa ewangelizacja pogan oraz ich wejście do Kościoła. Nie jest prawdą, jak twierdzi judaizm rabiniczny, a za nim pewna część katolickich uczestników dialogu, że chrześcijaństwo jest nie do przyjęcia dla Żydów. Gdyby tak było, nie byłoby wcale żydowskich konwertytów, co więcej, należałoby uznać chrześcijan pochodzenia żydowskiego za heretyków, którzy sprzeniewierzyli się sięgającej Abrahama wierze swoich ojców. Takie w gruncie rzeczy jest spojrzenie judaizmu rabinicznego na chrześcijaństwo, odmawiając żydowskości każdemu Żydowi, który stał się wyznawcą Chrystusa. Chrześcijaństwo powinno odnawiać świadomość zakorzenienia w judaizmie, ale chodzi o religię biblijnego Izraela, do której pomostem dla nas stał się Jezus Chrystus i Jego żydowscy wyznawcy, a nie rabini, którzy Go odrzucili. Można więc mówić o żydowskich korzeniach chrześcijaństwa tylko wtedy, gdy się je rozpoznaje na (wspólnej z wyznawcami judaizmu rabinicznego) glebie Starego Testamentu. Konsekwentnie Pawłowy obraz drzewa oliwnego należy rozumieć tak: korzenie symbolizują tych Żydów, którzy jako członkowie ludu Bożego wybrania uwierzyli w Chrystusa, gałęzie wszczepione oznaczają chrześcijan nawróconych z pogaństwa, natomiast gałęzie czasowo odcięte - tych Żydów, którzy w Chrystusa nie uwierzyli. Myśl Apostoła Narodów jest klarowna: skoro Bóg wszczepił w drzewo oliwne dzikie gałęzie, czyli rozszerzył przywileje Izraela na nie-Żydów, to na pewno troszczy się również o gałęzie czasowo odcięte, czyli tę część Żydów, którzy nie uznali Jezusa za Mesjasza i Syna Bożego.
Wyraźne rozróżnienie między judaizmem biblijnym a rabinicznym i preferencja dla judaizmu biblijnego nie znaczy, że chrześcijaństwo może ignorować judaizm rabiniczny. Przeciwnie, jednym z istotnych wyzwań dialogu jest wydobywanie duchowego bogactwa, które w nim nadal istnieje. Izrael pozostaje ludem Bożego wybrania, ale nie z powodu swoich zasług czy wyjątkowych zalet, lecz dzięki temu, że Bóg jest wierny swoim obietnicom i przymierzu, które wciąż trwa. Osobne pytanie dotyczy tego, czy wszyscy, którzy deklarują się jako Żydzi, stanowią Izrael w biblijnym tego słowa znaczeniu - jest to jednak kwestia bardziej żydowska aniżeli chrześcijańska. Żydzi rabiniczni, którzy wyznają jedynego Boga i otwierają się na kontakty z chrześcijanami, mogą nam pomóc w odkrywaniu i dowartościowaniu tych elementów żydowskiej duchowości i wiary, w których odzwierciedla się kontynuacja religii biblijnego Izraela.
Nie ma dwóch dróg zbawienia
Skoro uczestnikami dialogu są wyznawcy judaizmu rabinicznego, który stanowi rezultat wszechstronnej przebudowy wiary i pobożności Izraela dokonanej w opozycji do chrześcijaństwa, zatem jak należy z teologicznej perspektywy postrzegać współczesny judaizm i jego wyznawców? Podczas dorocznych spotkań, a także przy innych okazjach, powraca koncepcja dwóch dróg zbawienia. Jej zwolennicy, których nie brakuje i w Polsce, twierdzą, że Żydzi mają własną drogę do Boga, która skutkuje zbawieniem i nie potrzebuje wyznawania Jezusa Chrystusa. "Skoro Żydzi nie są poganami, to ich droga z Bogiem jest odrębna" - napisał Jan Grosfeld, przezornie nie wyjaśniając, na czym owa odrębność polega. Udział katolików, którzy w spotkaniach z Żydami hołdują temu podejściu, sugeruje, że wyznawcy judaizmu są na drodze, na której Chrystus jest im niepotrzebny.
W grudniu 2015 roku, z okazji 50. rocznicy soborowej deklaracji "Nostra aetate", ukazał się dokument watykańskiej Komisji do spraw Kontaktów Religijnych z Judaizmem zatytułowany "'Dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne' (Rz 11,29)". Niestety, przeszedł prawie niezauważony, a w każdym razie nie jest należycie promowany przez gremia zajmujące się dialogiem. Powodem powściągliwości jest zapewne wyraziste ukierunkowanie chrześcijańskiej teologii judaizmu, odmienne od tendencji forsowanych w Polsce zwłaszcza w ostatniej dekadzie. Z obszernego dokumentu kilka wątków zasługuje na szczególną uwagę. Podkreśla się, że wiara chrześcijańska jest zakorzeniona w wierze Abrahama. Ten fakt przesądza o charakterze relacji między Starym i Nowym Testamentem, uzasadniając postulat krytycznych badań porównawczych zestawiających chrześcijańską, czyli chrystologiczną, lekturę ksiąg świętych z ich lekturą uprawianą przez rabinów. Zasadnicza różnica polega na tym, że chrześcijaństwo koncentruje się nie na tekście, lecz na osobie Jezusa Chrystusa. Poprawne uwypuklanie żydowskich korzeni chrześcijaństwa oznacza przywrócenie judaizmowi Jezusa i wszystkich bohaterów wiary Nowego Testamentu rekrutujących się przecież z ludu Bożego wybrania. W tym kontekście watykański dokument akcentuje jednak nową rzeczywistość i nowy wymiar Bożego dzieła zbawienia, które dokonało się w Chrystusie, wskutek czego "Kościół chrześcijański nie może być po prostu rozumiany jako gałąź czy owoc Izraela" (nr 34).
W paragrafie na temat powszechności zbawienia w Jezusie Chrystusie i nieodwołalności przymierza Boga z Izraelem czytamy: "Teoria, że mogą istnieć dwie drogi zbawienia, droga żydowska bez Chrystusa i droga z Chrystusem, którego chrześcijanie wyznają w Jezusie z Nazaretu, w gruncie rzeczy zagraża samym podstawom wiary chrześcijańskiej" (nr 35). A nieco dalej: "Nie ma zatem dwóch dróg zbawienia, ponieważ Chrystus jest również Zbawicielem Żydów, a nie tylko pogan. Stajemy tutaj wobec tajemnicy Bożego działania, które nie jest sprawą przedsięwzięć misyjnych, aby nawrócić Żydów, lecz raczej oczekiwania, że Pan sprawi czas, w którym wszyscy zostaniemy zjednoczeni" (nr 37).
Wielu wyznawców judaizmu unika religijnych kontaktów z chrześcijanami, twierdząc, że zmierzają do nawracania Żydów. Dokument wypowiada się również w tej sprawie: "Kościół jest zobowiązany postrzegać ewangelizację Żydów, którzy wyznają jedynego Boga, inaczej niż ludzi innych religii i światopoglądów. Konkretnie oznacza to, że Kościół katolicki nie prowadzi ani nie popiera żadnej specyficznej instytucjonalnej działalności misyjnej skierowanej do Żydów" (nr 40). Nie ma i nie przewiduje się urzędowego wysyłania do środowisk żydowskich katolickich misjonarzy, jakich tysiące pracują w innych środowiskach religijnych i kulturowych, ale to wcale nie oznacza zaniechania ewangelizacji. Obowiązkiem każdego chrześcijanina jest wierne świadczenie o Jezusie Chrystusie - również wobec Żydów. To znaczy, że Żydzi dostępują zbawienia na tej samej zasadzie co chrześcijanie i wszyscy sprawiedliwi ludzie. Powszechnym i jedynym Zbawicielem jest Jezus Chrystus, w którym Bóg objawił siebie dla zbawienia całej ludzkości i każdego człowieka. W dokumencie czytamy też znamienne słowa: "Z teologicznego punktu widzenia to, że Żydzi są uczestnikami Bożego zbawienia, jest niewątpliwe, ale jak to może być możliwe bez wyraźnego wyznawania Chrystusa, jest i pozostaje niezgłębioną tajemnicą Bożą".
Ks. prof. Waldemar Chrostowski
17.01.2017r.
Nasz Dziennik