I na końcu następuje rewolucja w faktach
Pięć wieków Rewolucji
Panie Profesorze, czym jest Rewolucja?
Rewolucja to ruch, który zmierza do zniszczenia prawowitej władzy lub porządku i zastąpienia ich nieprawowitą władzą lub stanem rzeczy (celowo nie mówimy „porządkiem rzeczy”). Rewolucja może być krwawa lub bezkrwawa - na przykład dwie wojny światowe należą do jej najkrwawszych rozdziałów. Z kolei rozrastające się dzisiaj prawodawstwo socjalistyczne we wszystkich lub prawie wszystkich krajach stanowi niezmiernie ważną i bezkrwawą formę postępu Rewolucji.
Czy więc chodzi po prostu o to, że Rewolucja to proces obalający władzę?
Nie, jej głównym celem nie jest zniszczenie pozycji konkretnych osób lub rodzin. Ona żąda o wiele więcej. Chce zniszczyć cały prawowity porządek rzeczy i zastąpić go sytuacją nieprawowitą. Słowo „porządek rzeczy” nie wyraża również wszystkiego. Chodzi bowiem o całościową wizję wszechświata i sposobu bycia człowieka, którą to wizję Rewolucja usiłuje obalić z zamiarem zastąpienia czymś skrajnie przeciwnym.
A jaki był ten „porządek rzeczy”?
Było nim średniowieczne chrześcijaństwo. Nie było ono wszak jednym z wielu możliwych porządków, ale realizacją (w okolicznościach właściwych czasom i miejscom) jedynego autentycznego porządku wśród ludzi, a mianowicie cywilizacji chrześcijańskiej. Wypracowane wówczas katolicka kultura i cywilizacja są kulturą i cywilizacją par excellence. Trzeba dodać, że nie mogą one istnieć poza narodami katolickimi.
A skoro dziś nie ma już prawie w ogóle narodów katolickich, czy znaczy to, że żyjemy w czasie triumfu Rewolucji?
Żyjemy w jej kolejnym etapie, w wielkim kryzysie. Bo kryzysy wstrząsające dziś światem – kryzys państwa, rodziny, gospodarki, kultury itd. – nie są niczym innym jak tylko różnorakimi aspektami jednego fundamentalnego kryzysu, którego polem działania jest sam człowiek. Innymi słowy, te kryzysy mają swoje korzenie w najgłębszych problemach duszy, skąd rozciągają się na całą osobowość współczesnego człowieka i wszystkie jego działania. To kryzys człowieka Zachodu, kryzys chrześcijanina.
Jak ten kryzys się objawia?
Pomimo głębokich czynników, które różnicują kryzys w zależności od kraju, posiada on zawsze pięć głównych cech charakterystycznych. Jest powszechny - nie ma dziś bowiem narodu, na który on by nie oddziaływał w większym lub mniejszym stopniu. Jest jednością – a więc nie szeregiem kryzysów rozwijających się obok siebie niezależnie (bo przecież kiedy pożar wybucha w lesie, to nie można go uważać za tysiąc autonomicznych i równoległych pożarów tysiąca stojących obok siebie drzew). Jest totalny – rozwija się na tak głębokim poziomie problemów, że z samej natury rzeczy rozciąga się lub rozpościera na wszystkie władze duszy, wszystkie dziedziny kultury i w końcu wszystkie sfery ludzkiego działania. Jest dominujący - pod jego naciskiem narody zachodnie są spychane stopniowo w kierunku takiego stanu rzeczy, który przybiera w nich wszystkich taki sam kształt i jest diametralnie sprzeczny z cywilizacją chrześcijańską. W końcu jest procesem – trwa już pięć wieków i stanowi długi łańcuch przyczyn i skutków.
Skoro kryzys trwa już pięćset lat, to od czego konkretnie się zaczął?
W XIV w. dała się zauważyć w chrześcijańskiej Europie zmiana mentalności, a w wieku XV stała się ona jeszcze bardziej widoczna. Pragnienie ziemskich przyjemności stało się palącą żądzą. Rozrywki stawały się coraz częstsze i coraz bardziej wystawne, pochłaniając nieustannie umysły. W strojach, manierach, języku, literaturze i sztuce, narastająca tęsknota za życiem wypełnionym rozkoszami wyobraźni i zmysłów przyczyniała się do postępującego manifestowania zmysłowości i miękkości.
Ten nowy stan duszy zawierał potężne, choć mniej lub bardziej utajone pragnienie porządku rzeczy fundamentalnie odmiennego od tego, który osiągnął swoje apogeum w XII i XIII wieku. Przesadny i nierzadko maniakalny podziw dla starożytności służył jako środek wyrazu dla tego pragnienia. W celu uniknięcia bezpośredniej konfrontacji z dawną tradycją średniowieczną, humanizm i renesans dążyły często do spychania Kościoła, nadprzyrodzoności i moralnych wartości religii na drugi plan. W niektórych częściach Europy rozwinęło się neopogaństwo, nie doprowadzając jednak do formalnej apostazji, napotkało bowiem znaczny opór. Nawet gdy już zakorzeniło się w duszach, nie odważyło się skłonić ich – przynajmniej na początku — do formalnego zerwania z Wiarą.
Jednak w innych krajach otwarcie zaatakowało Kościół. Pycha i zmysłowość, których zaspokajanie stanowi przyjemność pogańskiego życia, zrodziły protestantyzm. Pycha wytworzyła ducha zwątpienia, swobodę dociekań i naturalistyczną interpretację Pisma Świętego. Wywołała bunt przeciw władzy kościelnej, wyrażony we wszystkich sektach przez zaprzeczenie monarchicznego charakteru Kościoła powszechnego, a konkretnie przez rewoltę przeciwko papiestwu. Na płaszczyźnie moralnej triumf zmysłowości w protestantyzmie został potwierdzony przez zniesienie celibatu duchownych i wprowadzenie rozwodów.
A więc rewolta Lutra była pierwszą rewolucją. Kiedy nastąpiła druga?
Znamy ją pod nazwą „rewolucji francuskiej”. Głębokie działanie humanizmu i renesansu wśród katolików rozszerzało się nieustannie we Francji w postaci rosnącego łańcucha następstw. Rewolucja francuska jako spadkobierczyni renesansowego neopogaństwa i protestantyzmu, z którymi była głęboko spokrewniona, wykonała dzieło będące dokładnym odbiciem dokonań pseudoreformacji. Kościół Konstytucyjny, który próbowano ustanowić, zanim pogrążono się w deizmie i ateizmie, był przystosowaniem Kościoła francuskiego do ducha protestantyzmu. Polityczne dzieło rewolucji francuskiej nie było niczym innym jak przeniesieniem w sferę państwową „reformy”, którą bardziej radykalne sekty protestanckie zastosowały w sferze organizacji kościelnej, a więc bunt przeciw królowi odpowiadał buntowi przeciw papieżowi; bunt ludu przeciw szlachcie odpowiadał buntowi „kościelnego ludu”, wiernych przeciw „arystokracji” Kościoła, duchowieństwu; ogłoszenie suwerenności ludu było odpowiednikiem sprawowania rządów przez wiernych (w mniejszym lub większym stopniu) w niektórych sektach.
A kolejna rewolucja?
To komunizm. Niektóre sekty wyrosłe z protestantyzmu przeniosły bowiem swoje dążenia religijne bezpośrednio w sferę polityczną, przygotowując w ten sposób drogę dla ducha republikańskiego. Z rewolucji francuskiej wyszedł komunistyczny ruch Babeufa. Potem z coraz bardziej żywotnego ducha Rewolucji wyrosły XIX-wieczne szkoły komunizmu utopijnego i tzw. komunizm naukowy Marksa. I cóż mogłoby być bardziej logicznego? Przecież normalnym owocem deizmu jest ateizm!
Sugeruje Pan zatem, że u początku każdej z rewolucji stała szeroka zmiana postaw ludzkich, a dopiero potem przyszedł zamach na dotychczasowy porządek?
Tak, Rewolucja ma bowiem trzy warstwy – zachodzi w tendencjach, ideach i faktach.
Pierwsza i najgłębsza z nich jest rewolucja w tendencjach. Nieuporządkowane tendencje z samej swej natury walczą o to, aby się urzeczywistnić. Nie dostosowując się już dłużej do całego porządku, który jest im przeciwny, zaczynają one od modyfikowania mentalności, sposobów bycia, artystycznych środków wyrazu i zwyczajów, nie dotykając bezpośrednio – przynajmniej zazwyczaj – idei.
Rewolucja w ideach zachodzi dopiero później. Nowe doktryny powstają zainspirowane nieuporządkowaniem głębokich tendencji. Na początku szukają one czasami jakiegoś modus vivendi z dawnymi doktrynami i są wyrażane w taki sposób, aby utrzymać pozór harmonii z nimi, który zazwyczaj wkrótce przekształca się w otwartą wojnę.
I na końcu następuje rewolucja w faktach. Dopiero wówczas (za pomocą krwawych lub bezkrwawych środków) przekształcane są instytucje, prawa i obyczaje zarówno w dziedzinie religijnej, jak i w społeczności doczesnej.
Powyższy tekst stanowi jedynie fragment „wywiadu” z Pliniem Correa de Oliveirą zamieszczonego na łamach 58. numeru dwumiesięcznika „Polonia Christiana”
Oczywiście rozmowa dziennikarza „Polonia Christiana” z profesorem Pliniem Corrêa de Oliveirą nie mogła mieć miejsca, brazylijski myśliciel nie żyje od ponad dwudziestu lat. Jednak wszystkie odpowiedzi w powyższym „wywiadzie” pochodzą wprost od niego – stanowią cytaty z najważniejszego dzieła pisarza, zatytułowanego Rewolucja i Kontrrewolucja, w którym, prócz dogłębnej analizy Rewolucji, Corrêa de Oliveira opisał ze szczegółami także Kontrrewolucję. Proces, w który katolicy powinni pilnie się włączyć, by siły rewolucyjne nie zniszczyły doszczętnie naszego świata.
25.09.2017r.
PCh24.pl