Wszelkich zboczonych aktywistów i pedofilów na równi z lewactwem wypalać gorącym żelazem
Co chce ukryć "lawendowa mafia" i jej sojusznicy?
Przez media w Polsce przeszła informacja o raporcie zamówionym przez francuski Kościół na temat zjawiska pedofilii. Dane są przerażające, ale przy opisywaniu jego wniosków dominują wątki typowego dla mediów szukania sensacji. Tymczasem jest to zjawisko znacznie szersze i można mówić tu o pewnym odbiciu w Kościele historycznej sytuacji społecznej zjawiska pedofilii nad Sekwaną. Kościół nie jest tu wyjątkiem, a różnice ze zjawiskiem pedofilii w innych instytucjach, wynikają często z większej obecności w nim "drapieżców" homoseksualnych.
216 tys. ofiar
Raport o zjawisku pedofilii w Kościele francuskim przedstawiono 5 października. To efekt prac komisji, które trwały dwa i pół roku. Niezależna Komisja ds. Wykorzystywania Seksualnego w Kościele (Ciase), powołana przez episkopat, przedstawiła liczący 2500 stron dokument. Składała się z 22 członków, prawników, lekarzy, psychiatrów, historyków, socjologów i teologów. Jej prace sfinansował francuski Kościół kwotą 3 milionów euro. Z raportu wynika, że w Kościele katolickim we Francji od 1950 roku do roku 2020 działało "od 2900 do 3200 pedofilów", księży i zakonników. Liczbę ofiar ich praktyk wyliczono na ponad 200 tysięcy.
Według raportu, we Francji w ciągu ostatnich 70 lat, 216 tys. dzieci padło ofiarą wykorzystywania seksualnego przez duchownych. Liczba ta wzrasta do 330 tys., jeśli doliczyć świeckich dewiantów, którzy pracowali "w instytucjach Kościoła katolickiego". Wskaźniki przestępczości tego typu są dość wysokie do końca lat 70. Spadają gwałtownie od lat 80. XX wieku. Od tego czasu wskaźniki przestępstw seksualnych na 100 księży i zakonników wynoszą 0,3%, co zbliża się do "średniej" innych, świeckich instytucji, w których także zdarzały się przypadki pedofilii (np. 0,36% na obozach letnich, 0,34% w szkołach publicznych, 0,28% w klubach sportowych i 0,17% w sektorze kultury).
Wcześniej, w latach 70., wskaźnik pedofilów wśród księży dochodził nawet do 2,5-2,8%. Z tego czasu brakuje jednak danych porównawczych z instytucji świeckich, a były to, o czym warto pamiętać, lata powszechnego rozluźnienia obyczajowego. Z ujawnionych danych ponad 200 tys. przypadków pedofilii 56% miało miejsce w latach 1950-1970; 22% w latach 1970-1990; 22% w latach 1990-2020.
Społeczna atmosfera pobłażliwości dla grzechu do lat 80.
Można to wyjaśnić tym, że przed 1980 rokiem panował duch swoistej pobłażliwości dla pedofilii. Na topie była opublikowana w 1955 roku "Lolita" Nabokova, a "rewolucjonista" 1968 roku Cohn-Bendit robił swoje pedofilskie "obserwacje" pracując w. przedszkolu. Zwłaszcza lata 60. i 70. były czasem wręcz pewnego przyzwolenia na pedofilię. Po rewolucji obyczajowej końca lat 60. pojawiały się nad Sekwaną postulaty legalizacji seksu z nieletnimi, a w czasie procesów znanych pedofilów, "elita" intelektualna Francji występowała w ich obronie z listami otwartymi, które chętnie publikowały mainstreamowe media.
By zarysować tło społeczne warto przypomnieć, że oskarżany dopiero dzisiaj o pedofilię pisarz Matzneff, w latach 70. podpisał razem z m.in. Jean-Paul Sartrem i Michelem Foucaultem list otwarty, w którym sygnatariusze domagali się zniesienia limitu wieku w uprawianiu seksu. Hasło z 1968 roku "zabrania się zabraniać", obowiązywało i w takich przypadkach. Hasłami tamtego czasu były: komunizm, maoizm, trockizm, LSD, wolna miłość, ale też. pedofilia. Czasami zresztą te elementy o siebie zahaczały.
Opiniotwórcze gazety jak "Le Monde" i "Liberation" w latach 70. uparcie broniły pedofilów. Domagały się nawet dekryminalizacji takich czynów. Kiedy przed sądem w Wersalu toczyła się sprawa trójki pedofilów i prokurator zażądał dla nich kar więzienia, właśnie pisarz i publicysta Gabriel Matzneff oburzał się na łamach "Liberation" na tak "wysokie" wyroki za "uściski i pocałunki". Wśród 69 sygnatariuszy listu w obronie tych ponurych postaci znaleźli się m.in. Louis Aragon, Francis Ponge, Roland Barthes, Simone de Beauvoir, Patrice Chéreau, Gilles Deleuze, André Glucksmann, Guy Hocquenghem, Bernard Kouchner, Jack Lang, Catherine Millet, Jean-Paul Sartre, René Schérez i Philippe Sollers. To śmietanka intelektualna francuskiej lewicy.
W 1979 roku "Liberation" opublikowało podobną petycję, tym razem wspierającą Gérarda Roussela, pedofila, który miał być ich zdaniem "zamknięty w więzieniu za miłość". Wykorzystywał dziewczęta w wieku od 6 do 12 lat. Według petycji to jednak on sam był "ofiarą". Pod listem są podpisani znowu Gabriel Matzneff, ale też Tony Duvert, piosenkarz Georges Moustaki, Luc Rosenzweig, Guy Hocquenghem, René Schérez, Catherine Millet i. Pascal Bruckner. Ten ostatni to pisarz i eseista, który współpracuje z "Le Nouvel Observateur" i "Le Monde". Daniel Cohn-Bendit mówił w jednym z wywiadów: "Dzięki doświadczeniom z dziećmi, zabawie z nimi, stosunkom emocjonalnym, a nawet seksualnym, seksowi emocjonalnemu, pieszczotom itp., wiele się nauczyłem o sobie". Owocem atmosfery przyzwolenia była tragedia wielu dzieci. Sprawy te, podobnie jak grzechy księży, wychodzą na jaw dopiero teraz.
Czy nie jest to wina dopuszczenia do kapłaństwa homoseksualistów?
Pewna różnica dotycząca zjawiska pedofilii w Kościele i w instytucjach świeckich polega na tym, że według raportu, 80% ofiar księży to chłopcy, a 20% to dziewczęta. W reszcie społeczeństwie 75% ofiar to dziewczęta, a 25% to chłopcy. To odwrócenie proporcji ofiar zbrodni w Kościele, można tłumaczyć tylko większą liczbą przestępców z homoseksualnymi skłonnościami, którzy założyli sutanny.
Dzisiaj środowisko gejowskie odcina się od pedofilii. Jednak jeszcze w 1981 roku gejowska gazeta "Gai Pied" pisała, że "pedał", który odrzuca pedofila, jest "taki sam", jak "Murzyn, który potępia Żyda". "Filozof" René Schérez porównywał w magazynie odrzucenie przez społeczeństwo pedofilów do. "ostatecznego rozwiązania" sprawy żydowskiej. Pojawił się nawet termin "pedofobia", a krytycy stosunków z nieletnimi byli nazywani "purytanami", "reakcjonistami", a nawet "faszystami" i "nazistami".
Idea dekryminalizacji pedofilii na szczęście zbankrutowała. Dzisiaj środowiska LGTB mocno protestują przeciw łączeniu pedofilii z homoseksualizmem. Trudno jednak zapomnieć, że niecałe pół wieku wcześniej aktywiści gejowscy takich oporów nie mieli i byli na pierwszej linii frontu obrony pedofilów. "Front Homoseksualny Akcji Rewolucyjnej" (FHAR), utworzony w 1971 r., wzywał do uznania "innych seksualności" i uznawał za nie także relacje z nieletnimi i dziećmi. Podczas pierwszego marszu dumy LGBT we Francji w 1977 r., w Paryżu, w kinie "Olympic", zorganizowano wydarzenia dotyczące "seksualności dzieci" i "seksu z dziećmi". Pismo "Gai Pied", które założono w 1979 r., krytykowało zaś "moralistyczne społeczeństwo judeo-chrześcijańskie" i jego tezy, o tym, że "dziecko jest święte!". Magazyn otwarcie promował pedofilię. Filozof Guy Hocquenghem, komunista i kolejne "dziecko 1968", który jako 15 latek został kochankiem swojego nauczyciela, otwarcie stawiał znak równości pomiędzy pedofilią i homoseksualizmem. Poglądy te podzielała wówczas większość lewicowych "intelektualistów".
Czy Kościół da przykład innym środowiskom?
Nie chodzi tu, by zbrodnie relatywizować i wskazywać, że np. w obozie lewicy "też bili Murzynów". Jednak bez szerszego tła, zrozumienia kontekstu kulturowego, ówczesnej atmosfery przyzwolenia i braku jasnego społecznego potępienia takich czynów, grzech się rozprzestrzeniał. Wstrząs polega na tym, że w Kościele dziecko rzeczywiście jest "święte". Jednak sytuacja wśród księży nie różniła się od tej w reszcie społeczeństwa. Ujawniane po latach afery pedofilskie, o których wiedzę mieli "wszyscy" wstrząsają do dzisiaj środowiskami polityki, nauki, mody, sportu, czy literatury.
Przewodniczący Konferencji Biskupów Francji bp Éric de Moulins-Beaufort komentował raport prośbą o przebaczenie. Szacunkowe liczby oparto na badaniu archiwów (Kościoła, wymiaru sprawiedliwości, policji sądowej i mediów) oraz zeznaniach poszkodowanych osób. Raport został przekazany Konferencji Biskupów Francji (CEF) oraz Konferencji Zakonnych Instytutów i Zgromadzeń (CORREF), które zleciły jego powstanie. Ma być elementem oczyszczenia Kościoła i zadośćuczynienia ofiarom, chociaż na razie, niestety, dominują wątki poszukiwania sensacji. Można nawet wyrazić obawy, że raport stanie się antyklerykalnym "młotem" na hierarchów i elementem nacisku na "demokratyzację" Kościoła i jego struktur.
Papież Franciszek, który przyjmował akurat wizytę ad limina francuskich biskupów, nazwał "hańbą" to, że zjawisko pedofilii w Kościele francuskim nie było tak długo zauważane. To prawda, z tym, że nie tylko w Kościele. Komentując raport prezydent Emmanuel Macron pochwalił raport za "ducha odpowiedzialności", bo "istnieje potrzeba prawdy i zadośćuczynienia". Ten protekcjonalny ton może razić, biorąc pod uwagę niezbyt czyste sumienia w tym względzie także francuskiej klasy politycznej. Stojący na czele komisji Jean-Marc Sauve przypomniał zresztą, że to problem nie tylko Kościoła, ale całego społeczeństwa. Ocenił, że ofiarami agresji seksualnej pada we Francji nawet ok. 6% nieletnich i najczęściej dzieje się to w ich najbliższym społecznie środowisku.
Bogdan Dobosz
12.10.2021r.
PCH24.pl