Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie - Jan Piwnik "Ponury -

 

"Heroiczne opowieści są częścią edukacji religijnej:
mają nas nauczyć, że posiadamy dusze"
Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie - Jan Piwnik "Ponury

Glibert Keith Chesterton napisał "Heroiczne opowieści są częścią edukacji religijnej: mają nas nauczyć, że posiadamy dusze". Zaś François Furet dostrzegł, iż "historia polityczna jest też zatem przede wszystkim opowieścią o ludzkiej wolności oglądanej z perspektywy przemian i postępu. [.] Taka historia jest w istocie prawdziwą powieścią narodów.". Czy współczesny historyk może być bardem i snuć heroiczną opowieść odwołującą się do serc i dusz, do tkwiącej w człowieku tęsknoty za tym, co dobre i słuszne? Tęsknoty, którą znamy jako dzieci i której stopniowo wyrzekamy się z powodu konieczności stawania się racjonalnymi i pragmatycznymi dorosłymi? Lecz któż z nas nie tęskni za dziecięcą niewinnością, młodzieńczym gorącem uczuć, przekonaniem by robić to, co słuszne i na pohybel konsekwencjom? Oto jedna z naszych ojczystych opowieści - o miłości, wolności i śmierci. Opowieść o Janie Piwniku.

W 1999 roku, czasie pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II odwiedził Zamość. Zbliżała się 45. rocznica bitwy pod Osuchami, największej i najbardziej krwawej bitwy partyzanckiej na ziemiach polskich. Poległo w niej kilkuset - może nawet 700 - żołnierzy AK i BCh, chłopaków z zamojskich wsi i miasteczek. Papież powiedział: "Z wdzięcznością i szacunkiem chylę głowę przed tymi, którzy przez wieki użyźniali tę ziemię potem czoła, a gdy trzeba było stawać w jej obronie nie szczędzili również krwi". Jan Piwnik, jeden z najdzielniejszych polskich żołnierzy, człowiek, który za życia stał się legendą był właśnie taki: chłopski syn, służący Polsce swym trudem i krwią.

Cichociemny

W lutym 1941 r., gdy kończył kurs, do Kraju, w ramach misji o kryptonimie "Adolphus" odlatywał pierwszy zespół cichociemnych. Misja zakończyła się powodzeniem, ale ponieważ dość już przestarzały bombowiec Whitley, który wykonał lot, lądował dosłownie na oparach benzyny, ostrożni Brytyjczycy zawiesili misje do Polski. Następna operacja o kryptonimie "Ruction" ("Awantura") odbyła się w nocy z 7 na 8 listopada. Na pokładzie Halifaxa z polskiego 138. Dywizjonu specjalnego znalazło się trzech skoczków. Jednym z nich był Jan Piwnik "Ponury", "Donat". Powrócił do Ojczyzny o godzinie 2:20. lądując pod Łyszkowicami, 20 kilometrów na zachód od Skierniewic. Przez pierwsze miesiące po skoku "Ponury" pracował w Komendzie Głównej ZWZ/AK, w Komórce Przerzutów Powietrznych. W tym czasie na usilne nalegania brytyjskiej Sekcji Operacji Specjalnych (SOE), KG rozwijała działania dywersyjne w ramach organizacji "Wachlarz". Żołnierze "Wachlarza" - do którego skierowano większość przerzuconych do Kraju cichociemnych - działali na Kresach, ziemiach położonych na wschód od granicy ryskiej, zajętych przez Niemców po ataku na ZSRS. Trudności, na jakie natykali się akowcy działający w "Wachlarzu" były niebotyczne: mapy nie zgadzały się z terenem, ludność miejscowa nienawidziła Polaków bardziej niż Niemców, kontakty były spalone, a niemiecka żandarmeria i gestapo wszechobecne i nadzwyczaj czujne. Piwnik dowodził II Odcinkiem Równe-Zwiahel-Żytomierz-Kijów. Dość szybko jednak, w czerwcu 1942 roku, wpadł w ręce gestapo i trafił do więzienia w Zwiahlu. Na szczęście nierozpoznany, zdołał uciec po 4 miesiącach i wrócił do Warszawy. Nabierając sił prowadził kursy z zakresu dywersji i sabotażu. W grudniu od generała "Grota" otrzymał misję będącą uznaniem dla jego umiejętności, a więc praktycznie samobójczą: miał odbić z niemieckiego więzienia w Pińsku schwytanego przez Niemców dowódcę III Odcinka, swego kolegę cichociemnego "Wanię" (Alfreda Paczkowskiego) oraz dwóch żołnierzy "Wachlarza". Okrutnie katowany "Wania" trzymał się nadzwyczaj dzielnie ("bili mnie stalowym prętem po głowie, co działało na mnie usypiająco"), ale KG nie chciała sprawdzać, ile jeszcze tortur będzie w stanie wytrzymać . Piwnik dowodził zespołem, w skład którego wchodziło pięciu cichociemnych oraz najlepsi żołnierze warszawskiego Kedywu (w tym Zygmunt Sulima ps. "SS", świetnie mówiący po niemiecku i działający w esesmańskim mundurze). Akcja odbicia "Wani" miała pozorować napad sowieckiej partyzantki ".aby nie ściągnąć represji na miejscową ludność polską [.] W czasie akcji nie wolno używać języka polskiego - używać rosyjski i niemiecki". Wieczorem 18 stycznia 1943 roku, po zerwaniu przewodów telefonicznych, grupa wjechała do miasta (w którym stacjonowało 1,5 tys. Niemców) samochodem na policyjnych numerach. "SS" polecił strażnikowi otworzyć bramę. Nie wszystko szło zgodnie z planem, komendant więzienia i jego zastępca stawili opór, trzeba było ich zastrzelić. "Tego w planie nie było. Miało być cicho i z kurtuazją, a jeżeli już to raczej nożem, no ale jeśli ktoś nie zna się na grzeczności." - pisał Czesław Hołub "Ryks", a pobity "Wania" zapamiętał, że ".z rozmachem otworzyły się drzwi celi i zobaczyłem "Czarkę" (Rogowski) i "Motora" (Wojnowski). Obaj trzymali w ręku pistolety maszynowe. Rogowski w rosyjskiej czapce na głowie krzyczał nienaturalnie głośno: Wo imieni Stalina wy swobodny, wychoditie!". W odwecie za uwolnienie więźniów Niemcy rozstrzelali 30 zakładników.

Góry Świętokrzyskie

W czerwcu 1943 roku "Ponury" wrócił w swoje rodzinne strony: został mianowany szefem Kedywu Okręgu AK Kielce. Z lokalnych oddziałów leśnych utworzył Zgrupowania Partyzanckie AK Ponury. Na czele zgrupowania pierwszego stanął "Nurt" (cc Eugeniusz Kaszyński), drugiego "Robot" (cc Waldemar Szwiec), trzeciego "Mariański" (Stanisław Pałac). Naczelne dowództwo objął "Ponury". Żołnierze "Ponurego" ochraniali prowadzoną przez inż. Kazimierza Czerniewskiego "Korebko" suchedniowską podziemną wytwórnię "Błyskawic", polskich kopii brytyjskiego peemu Sten.

Wojna to nie tylko zniszczenia materialne, giną w niej i żołnierze, i niewinni cywile. Wojna niszczy również systemy wartości, zabija sumienia. Jedną z najskuteczniejszych niemieckich broni przeciwko partyzantce w krajach okupowanych, były bezwzględne represje wobec ludności cywilnej. W nocy z 2 na 3 lipca żołnierze "Ponurego" wysadzili dwa pociągi. W odwecie, 12 lipca Niemcy najechali na wieś Michniów paląc zabudowania i mordując 100 mieszkańców. Jeszcze tego samego dnia partyzanci zatrzymali pociąg urlopowy i wybili prawie wszystkich podróżujących Niemców. O świcie 13 lipca Niemcy otoczyli Michniów i zamordowali resztę pozostałych tam Polaków - razem 204 osoby. Najmłodsza ofiara miała 3 miesiące.

Zdrajca

Niemieckie uderzenia w Zgrupowania stały się podejrzanie celne: 16 września zaatakowali na Wykusie, 4 października uderzyli na młyn w Rejowie, w którym odprawę oficerów Kedywu prowadził jego dowódca płk Emil Fieldorf "Nil". Wszyscy zdołali się wycofać. Tyle szczęścia nie miał "Robot" zabity przez Niemców w Wielkiej Wsi. I kolejny atak na Wykus: 28 października w walce poległo aż 27 żołnierzy "Ponurego". Niemcy zlikwidowali też suchedniowską fabrykę Stenów.

Dowództwo Okręgu - ale także KG - oskarżali "Ponurego" o sprowokowanie Niemców do masakr na ludności. Powtarzała się historia "Hubala". "Ponury", mimo przekonania, że atakując coraz mocniej Niemców postępuje słusznie, zrzekł się funkcji szefa kieleckiego Kedywu i wyjechał do Warszawy. Miał jeszcze jedno zadanie do wykonania: znalezienie zdrajcy, który sprowadzał na partyzantów precyzyjne uderzenia niemieckie. Okazał się nim Jerzy Wojnowski "Motor", zaufany żołnierz "Ponurego" jeszcze z czasów "Wachlarza". Zatrzymany 27 stycznia 1944 roku przez "Nurta", przyznał się do sprowadzania niemieckich obław, do wydania "Czarki" i "Korobki". Skazany na chłostę i śmierć, został zastrzelony, a następnie pogrzebany przy rozstaju dróg, twarzą do dołu.

Jan Piwnik dostał przydział do Okręgu Nowogródzkiego, pod dowództwo Macieja Kalenkiewicza "Kotwicza". Dowodził kilkoma udanymi atakami na niemieckie punkty obrony. Gdy 16 VI prowadził atak na stützpunkt w Jewłaszach trafiła go kula. Umierając, ostatkiem sił powiedział do doktora "Jontka": "Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem i że umieram jak Polak". Po czym wziął ostatni oddech i wyszeptał "I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie."

02.07.2024r.
Gazeta Polska

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet