Kijów i Warszawa: Wspólnota interesów - Zygmunt Jasłowski
 

Kijów i Warszawa: Wspólnota interesów

To co się dzieje na Ukrainie jest powstaniem narodowym przeciw Rosji, tak właśnie, i nie inaczej trzeba to widzieć. Tak to widzi też Putin, ale myli się sądząc że to Unia i USA buntują. Nie, to Ukraińcy mówią - dość! Dlatego też jest błędem określanie tego wydarzenia jako rewolucji. Celem rewolucji jest bowiem siłowa zmiana istniejących stosunków społecznych. A jak wiemy, do tej pory wszystkie rewolucje stawiały sobie własnie taki cel, a wiązało się to też często z rozlewem krwi, obaleniem monarchii, zamordowaniem czy wygnaniem króla. Żywotność idei marksistowskich w Europie Zachodniej z natury czyni ją bardziej podatną na hasła rewolucyjne niż kraje takie jak Polska, Ukraina czy Węgry. Toteż rewolucja może mieć w przyszłości miejsce w Unii, jeśli ten ustrojowy dziwoląg nie podda się samonaprawie. Europa Zachodnia jest ojczyzną rewolucji światowych.

Naturalnie poprzednia ukraińska ruchawka nosiła także miano rewolucji -"pomarańczowej" , co jest normalnym "wynalazkiem" każdego po sowiecku ukształtowanego mózgu, bo w kołchozach powstania są "po wsie czasy zaprieszczone" . Wygląda na to że Unii Europejskiej oraz Stanom Zjednoczonym jest też wygodniej nazywać ukraińskie powstanie rewolucją. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, bo Rosja jest tu głównym tygrysem (syberyjskim) i nie należy go drażnić. Tymczasem jest to ten moment w historii kiedy mocarze tego świata powinni otwarcie oświadczyć Rosji: chcecie powrotu do zimnej wojny to proszę bardzo, my wam to umożliwimy. Rosja jest na takie powroty za słaba, a powiedzenie jej, że nie jest już tym przeciwnikiem wartym szacunku, byłoby zabójcze. Administracje mocarstw zachodnich jakoś nie myślą by stworzyć nowe przyjazne imperium w Europie Środkowej, pod samą klatką tygrysa. Co za krótkowzroczność i brak wizji!

Jest to też moment dla samej Rosji niesłychanie ważny, ale władcy Kremla muszą wyrzec się ambicji budowy imperium w oparciu o Ukrainę. Ukraina była już Związkiem Sowieckim, straciła miliony obywateli, a jej rozwój narodowy pod kuratelą Moskwy został zahamowany, wiec po miałaby być znowu Rosją. Narody byłego ZSRS pamiętają oświadczenie Breżniewa z lat 70-tych, że powstał jeden naród sowiecki. Otóż okazało się to na szczescie tylko mżonką, ale taka wizja wisiała w powietrzu: nie będzie Ormian, Ukraińców, Litwinów, Łotyszy itd. Podobną wizją - mżonką jest naród europejski.

Rozmontowanie imperium jest paradoksalnie w interesie Rosji, bo tylko wtedy Rosjanie będą mogli w końcu spokojnie zająć się olbrzymim bałaganem, który mają w swoim własnym domu. Przekonanie Putina, że rozpad Związku Sowieckiego był największą katastrofą XX wieku, jest totalną bzdurą popieraną tylko przez byłych członków KPZS, KGB i GRU, bo już nawet pionierzy i komsomolcy przestali wierzyć, że to było mocarstwo o najlepszym ustroju na świecie. Naród rosyjski też marzy o miejscu wśród narodów Europy, i tylko Putin i garsta szalenców wierzy w Wielką Rosję. Wszyscy wiemy czym się takie marzenia kończą. Grossdeutschland miało trwać 1000 lat, a przetrwało tylko 12. Analogicznie, budowa rosyjskiego imperium wymagałaby olbrzymich nakładów na zbrojenia, a wyścigu zbrojeń, nawet tylko z samymi tylko Stanami Zjednoczonymi, Rosja nie jest w stanie wygrać . Tylko co mieliby Rosjanie w tym czasie jeść, oto jest pytanie? A fakty demograficzne też są przeciw Rosji.

Solidarność europejska mogłaby tu wiele uczynić, ale najwywyraźniej Ukraina w planach Komisji Europejskiej, niedemokratycznie wybranego ciała decydującego o losach Europejczyków, znaczy mniej więcej tyle co Polska, czyli bardzo mało albo nic. Panami tej " demokratycznej " Unii (ja sam jestem monarchistą) są, nie czarujmy się, Niemcy i Francja, a parlament europejski jest miejscem, gdzie mogą sobie pokrzyczeć przedstawiciele krajów małych i średnich. To się musi zmienić, albo ludy europejskie też pewnego dnia urządzą swój Majdan.

W tym kontekście nie będzie frazesem stwierdzenie, że jedynym wyjściem jest powrót do polityki Lecha Kaczyńskiego. Nie można bowiem marzyć o wolności dla Polski jeśli tej wolności nie uzyska Ukraina. Jest potrzebny solidny związek państw Europy Środkowo-Wschodniej na terenie tzw. Miedzymorza. Ukraińcy muszą dorosnąć sami do tej decyzji, a w Polsce musi powstać polski rząd. Póki co trzeba zrobić wszystko by nie czuli się osamotnieni i budować więzi braterstwa na przesłankach wspólnych doswiadczeń historycznych: wygranych i przegranych bitew szlachecko-kozackich na przedmurzu Europy, oraz na analizie popełnionych błędów. Kościoły chrześcijańskie: prawosławne, grecko-katolickie mogą dużo zrobić w misji zbliżenia, pojednania i przebaczenia, po to by móc budować pokojową przyszłość.

Nie przekonuje mnie argument, że dla Rosji to żadna przeszkoda - nie żyjemy w czasach husarii; Rosja ma rakiety dalekiego zasięgu z głowicami nuklearnymi. No ma, ale to jest broń obosieczna, a jej użycie jest bardzo ryzykowne, gdyż może spowodować odwet. A jednak dobrze mieć mniej agresywnego sąsiada i należeć do NATO.

To powstanie rozpoczęli Ukraińcy w silnej wierze, że Rosja jest przeszkodą w ich wyborze niezawisłej państwowości. Ważnym krokiem w tym kierunku byłoby podpisanie traktatu akcesyjnego z Unią, ale Rosja w tym przeszkodziła szantażując władze ukraińskie. . Zwolennikiem Unii (w tej formie jakiej jest) nie będąc mogę jednak zrozumieć Ukraińców, którzy wiedzą, że takiego piekła jakie przeżyli w Związku Sowieckim napewno nie przeżyją w Europie. Europa nie jest tworem ukształtowanym do końca, a wejście Ukrainy do Unii spowoduje, że zmiany w kierunku równouprawnienia członków będa jeszcze bardziej konieczne. Sama Polska ma szansę zyskania bardzo wartościowego sojusznika w narodzie, który nie był przez historię rozpieszczanym jeszcze bardziej niż naród polski. Nie bójmy się tego określenia, jest to naród słowiański, pobratymczy, z którym łączy nas wspaniała historia jak i pamięć o straszliwym ludobójstwie polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej z rąk sotni UPA-OUN. Ta przeszłość nie została jeszcze rozliczona. Jednakże w chwili obecnej pozostawienie Ukrainy samej sobie może zupełnie zdestabilizować Europę, a z samej Rosji może uczynić kołchoz jeszcze większego zła.

W mojej ocenie jest niedorzeczne twierdzenie, że wizyta Jarosława Kaczyńskiego na Majdanie była wielkim politycznym błędem. Po pierwsze, jest za wcześnie na takie oceny, a po drugie, o wiele większym błędem jest uważanie, że to jest tylko wewnętrzna sprawa, którą ma rozstrzygać "demokratycznie wybrany" prezydent Janukowycz. Tymczasem na Ukrainie giną ludzie spragnieni wolności i normalnego życia, a inwazji Rosjan też nie można wykluczyć.

Niestety nie podziela mego zdania mój ulubiony polski ksiądz - Isakowicz-Zaleski. Też pochodzę z rodziny kresowej dotknietej rzezią w Małopolsce Wschodniej i uważam post-upowskie, nazwijmy je po imieniu - nazistowskie formacje, za bardzo grożne. Jednakże działalność tych ludzi, po wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej, będzie musiała być zdelegalizowania tak jak to miało miejsce w powojennych Niemczech, Włoszech, Węgrzech czy Chorwacji. Pozatem żyjemy jednak w roku 2014, a nie 1943, a każdy naród musi mieć prawo do własnego państwa, zwłaszcza teraz kiedy UE chce państwa narodowe rozwiązywać. Wejście Ukrainy do Unii, wbrew pozorom zagrożeń, może być bardzo ożywcze i nawet spowodować odwrót Europy od budowania nowego kolchozu i powrót na drogę rozsądnych działań. W UE ciągle jest jeszcze popularna Europa ojczyzn, Europa narodowych państw. Spójrzmy tylko wokół: Węgry, Litwa, Chorwacja, Słowacja, czy nieco dalej - Wielka Brytania, która także kołchozem być nie chce. Unia nie jest sukcesem. Wszyscy o tym wiemy. Niech symbolem tego unijnego "postępu" będzie liczba 42 milionów Europejczyków głodujących każdego dnia. Może nie jest to zachęcająca statystyka jeśli mowa o przystąpieniu do Unii przez naród, który stracił miliony ludzi, którzy zostali zamorzeni głodem przez Lenina i Stalina. Lenin zrzucony z cokołu w Żytomierzu jest symbolem tego bólu i gniewu. Ukraińcy dają swiatu sygnał, że z Rosją koniec. Wiedzą też, że najpierw trzeba do Europy wstąpić, a potem będzie możliwość jej transformacji w twór bardziej ludzki. Ktoś kto był na Syberii potrafi ocenić, że to jest jednak inne miejsce niż Londyn czy Paryż. Zmiany są przed nami. Pozostaje też opcja rozwiązania Unii, jeśli okaże się ona tworem niewydolnym. Narody, które raz przeżyły kołchoz drugiego kołchozu nie będą już chciały, a mowa tu o ponad 130 milionach ludzi. Czekamy na to by też Rosja stała się normalnym europejskim krajem z interesami także w Azji, a nie wrogim, nękającym sąsiadów, imperium. Budujmy europejskie imperium pomyślności w Europie Środkowej.

dr Zygmunt Jasłowski

22.02.2014r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet