Europa Środkowo-Wschodnia - moment historyczny
... powiększ
Wydarzenia na Ukrainie są kluczowe dla tego co narody zamieszkałe w Europie Środkowo-Wschodniej najbardziej obchodzi - integralność granic i niepodległość. Wydaje się, że jest to ten moment w dziejach naszej części Europy, kiedy narody tu mieszkające muszą wykazać maksymalną dojrzałość, albo ich narodowa egzystencja zostanie poważnie zagrożona. Bez historycznej refleksji niepodobna jest ogarnąć kompleksowości sytuacji w której my wszyscy się dziś znajdujemy. Przez my rozumiem Polaków, Ukraińców, Węgrów, Rumunów, Czechów, Słowaków, Litwinów, Estończykow, Łotyszy, Chorwatów, Słowenców, a może także Bułgarów, Białorusinów i Serbów. Narody o których tu mowa stanowią ponad sto kilkadziesiąt milionów ludzi, przeważnie Słowian. Mogą one także liczyć na solidarność Gruzinów, Ormian czy Czeczeńców. Jest to siła, która nie da się zlekceważyć.
Trzeźwa ocena obecnej sytuacji musi uwzględniać działania głównych graczy na mapie Europy, dziś są to przede wszystkim Niemcy i Rosja, acz nie można leceważyć tu pozycji -często grającej w duecie z Niemcami - Francji oraz Wielkiej Brytanii, a poza Europą Stanów Zjednoczonych oraz Chin. Można śmiało stwierdzić, że zarówno Niemcy jak i Rosja prowadzą politykę imperialnego samolubstwa jak to robiły od wieków, przy czym Niemcy lepiej maskują swe działania. Nie robi tego jednak ani niemiecka pani kanclerz, dla której caryca Katarzyna II (Anna Zerbst ze Stettina) jest ideałem wartym fotografii na biurku, ani też były kanclerz Gerhard Schroeder, który za nic nie poświeciłby dobrych interesów z Rosją Putina dla jakichś "niejasnych" politycznych ideałów mających za cel poskromienie Rosji. Zarówno Merkel jak i Putin nie boją się artykułować (w odróżnieniu od skarlałych polityków z PO) swych snów o wielkości. Rosjanie i Niemcy są święcie przekonani że to właśnie im należy się imperium. Toteż wszelkie spotkania w Genewie, czy innych miejscach ładnie położonych, są nie po to by ratować Ukrainę od rozbiorów, ale po to by zapobiec nieprzewidzianemu biegowi wypadków, które mogłyby popsuć interesy niemiecko-rosyjskiego kondominium. Władza na Kremlu zdaje się imputować poddanym, że w kraju tym od wieków rządzą Waregowie i Niemcy, a słowiańska tłuszcza jest tylko mięsem armatnim i bydłem do roboty. Ukształtowany zachodnio-ukraiński homo-sovieticus może bredzić o "bratiach sławianach", ale to jest medialna papka potrzebna tylko samej władzy by się utrzymać przy żłobie. Bóg jeden wie kiedy sami Rosjanie pójdą na Majdan i pogonią KGB-owskiego cara. Jedno jest pewne - zegar już tyka na wielką wojnę. Rosja może zmieść w pył siły ukraińskie, ale to już bedzie tylko początek końca tego imperium wyzysku, kłamstwa, zdrady i przemocy. Jeśli narody Rosji, śladem Czeczenców, przejdą do walki partyzanckiej to będzie to koniec formacji KGB-FSB w Rosji.
W grupie wymienionych mocarstw największe fiasko polityczne jest po stronie USA, które za czasów administracji Obamy całkowicie nieadekwatnie zareagowały na ewidentne posunięcia Rosji w kierunku wzmocnienia jej podupadłego imperium. USA przez ostatnie lata zachowywały się tak jakby Rosja nie była warta uwagi jako kraj, który przegrał wyścig zbrojeń oraz stracił wpływy w Europie Środkowo-Wschodniej. Decyzja Obamy wycofania się z polityki europejskiej okazała się katostrofalną w skutkach pomyłką, gdyż Rosja zagraża dziś nie tylko krajom byłego wschodniego bloku, ale także interesom Stanów Zjednoczonych w Centralnej Azji. Oględnie mówiąc, Rosji zależy dziś na tym by kraje naszego regionu zaczęły wysuwać wobec siebie różnego rodzaju roszczenia dotyczące reparacji, zwrotu terytorium, odszkodowań itd. Polityka gospodarcza nie tylko Rosji, ale również Niemiec ma właśnie służyć temu końcowi - budowanie konfliktów gospodarczych między narodami Europy Środkowo-Wschodniej oraz umiejętne podsycanie etnicznych i religijnych niepokojów. W przypadku Niemiec instrumentem - jak do tej pory skutecznym - jest sukcesywne redukowanie substancji narodowych, umniejszanie roli religii i tradycji przy jednoczesnym promowaniu polityki genderyzmu oraz demokracji, która dla naszego regionu jest paradygmatem niemocy i upadku. Władze w Unii ma Komisja Europejska, a nie wolny głos narodów. Imperialny model rosyjski, choć pozostający w sprzeczności w sferach politycznej, społecznej, religijnej i gospodarczej z modelem Unii Europejskiej, ma jednak z nim wspólnotę interesów polegającą na wciągnieciu Europy Środkowo-Wschodniej w grę w dwa ognie, czyli do stworzenia tworu, który Grzegorz Braun nazywa -bardzo celnie- rosyjsko-niemieckim powiernictwem pod żydowskim zarządem. Pozostaje także sprawa lobby żydowskiego z Ameryki, które jak do tej pory dość dobrze przetestowało z rządem Tuska szanse na zbudowanie Judeo-Polonii na terytorium naszego państwa, gdzie Żydzi mogliby robić doskonale interesy z Niemcami i Rosją, a Polacy będą pokrywać koszta wszystkich transakcji nie uzyskując niczego w zamian.
Budapeszt
Z tej sytuacji jest tylko jedno wyjście: solidarne stanowisko krajów naszej części Europy. Naszą solidarność powinniśmy zacząć od Ukrainy, którą Rosja co prawda upokorzyła zaborem Krymu, ale jednak Ukrainy która Rosji się postawiła, i - miejmy nadzieję - nie da się zneutralizować, bo oto chodzi Niemcom. Sprawa odbudowania Miedzymorza z dodatkiem Adriatyku jest całkowicie aktualna i potrzebna. Trzeba cały czas przypominać, że nasza Unia zapoczątkowana w Krewie i pogłębiona w Lublinie, przetrwała 400 lat. Nie mogła więc być tworem sztucznym jak sypiąca się po kiku latach Unia Europejska. Ma racje prezydent Estonii, że Polska wzorem Lecha Kaczyńskigo powinna przejąć przywództwo w tej części Europy, jest to od niej niemal oczekiwane. Jednakże głupie i zarozumiałe stanowisko niektórych polityków litewskich i ukraińskich imputuje Europie jakieś 'polskie zagrożenie' i nawołuje do służalczej postawy oraz służby Niemcom, tak jak to czynili ich dziadowie służąc w formacjach SS i Wehrmacht. Mając do wyboru być równym wśród równych wybierają pozycję wasala Niemiec. Marzenia o Chełmie i Przemyślu, imputowanie że Wilno i Lwów z polskością nie mają nic wspólnego, jest zbrodnią na ciele ich własnych narodów. Polska najbardziej terytorialnie poszkodowana, uznaje integralność ich terytorium. Nie można dopuścić do głosu ludzi, dla których Przemyśl miałby być rękopensatą za Krym. Jako potomek Kresowian po mieczu i kądzieli, jako pierwszy mężczyzna w rodzinie który nie umie jeździć konno, widząc rosyjskich drabów stąpajacych po ukrainnych ziemiach, także naszą krwią zbrukaną, nie mogę przejść do porządku dziennego. Moskale won do Moskwy!
Ryga
Jeśli Ukraina da się zneutralizować, spacyfikować lub wprowadzić w państwowy chaos (a dokładnie to ma obecnie miejsce), to może oznaczać to także koniec Litwy, Łotwy, Estonii, Mołdawii, a także Polski. Tylko obecność naszych własnych armii na naszych terytoriach może zagwarantować nam suwerenność terytorialną, polityczną i gospodarczą. Pomoc NATO, jaką by ona w przyszłości nie była, należy traktować jako rozwiązanie przejściowe. Jeśli narody nasze pragną pokoju i wolności to muszą szykować się do wojny, gdyż wolność nie jest nam dana na zawsze, trzeba jej bronić, a czasem nawet oddać za nią życie. Potrzebna jest koordynacja wojskowa z udziałem Ukrainy. Jeśli do wojny dojdzie to sprawy potoczą się szybko. Kraje nadbałtyckie poddadzą się łatwo (n.p, w Estonii 40% populacji to rosyjska V kolumna), podobnie będzie z Czechami i Słowakami; może postawia się Węgrzy i Chorwaci. Upadek państwa ukraińskiego mógłby stać się początkiem aktywizacji post-banderowskich formacji militarno-politycznych, które po fiasku działań przeciw Rosji szukałyby rękopensaty w Polsce. i to jest ten sceniariusz, którego należy uniknąć. Można też oczekiwać, że zarówno Rosja jak i Niemcy będą obiecywać pożyczki i inny Jahrgeld w zamian za uległość i posłuszeństwo. I tu politycy Europy Środkowej powinni się konsultować z Donaldem Tuskiem, który wie najlepiej co wasalowi wolno, a czego nie wolno robić.
Lwów
Wbrew temu co sądzą niektórzy politycy, interes Ukrainy nie jest zbieżny z intresem Niemiec, gdyż partnerem Niemiec jest Rosja, kraj który używa swe zasoby energetyczne do szantażowania całej Europy. Rzecz w tym, że Niemcy sobie nie zdają sobie w pełni sprawy, że i oni ze swymi problemami demograficznymi mogą w przyszłości stać się łupem silniejszych, bardziej agresywnych barbarzyńców. To już nie są ci sami waleczni Alten Germanen , lecz kraj imigrantów, bon-vivantów, fanów mardi grass i pedałów, który jednak posiada dobrze uzbrojoną Bundeswehrę.
Europa Środkowa musi uniknąć niemieckiej Mitteleuropy, a nawet często z nostalgią wspominanej monarchii Hapsburgów, która dla mieszkanców komunistycznego PRL-u mogła uchodzić za synonim raju na ziemi. Nasze Międzymorze nie marzy jednka, no może z wyjątkiem mniejszości żydowskiej skupionej wokół Gazety Wyborczej, o powrocie samodzierżawia. - "Łódź jest piękna, ale co ja na tym zarobię", oto ich westchnienie do Judeopolonii. Jak na dziś "marsze żywych" i posiedzenia Knessetu w Krakowie muszą wystarczyć - "trzeba ryzykować w razie się straci" jak mawiali Michnikowski z Dziewońskim, działajacy w zastępstwie lwowskich batiarów - Szczepcia i Tońcia.
Kraków
Nasza, stara piękna Europa - z Pragą, Krakowem, Bratysławą, Lwowem, Zagrzebiem, Wilnem, Bratysławą czy Budapesztem - nie może być znowu niemiecko-rosyjską kolonią. Musimy szanować swoja historię i swoje granice pozwalając jednocześnie na dostęp do dorobku kulturowego, którego często nie można rozgraniczyć. Lwów, leży dzis na Ukrainie, ale Ukraińcy muszą zrozumieć, że my także kochamy to miasto jako swoje, mamy tam swoje groby i swoją przeszłość, do której amy prawo mieć dostęp. Z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami tworzyliśmy rodzinę narodów, dziś po doświadczeniach ze Związkiem Sowieckim, znowu chcemy być rodziną - musimy mówic prawdę i tylko prawdę, i po chrzescijańsku nauczyć sie przebaczać. Jest trudno przebaczyć patrząc na Wilno, przed wojną zamieszkałe przez 5% Litwinów, czy na tak bardzo polski Lwów, ale historia nam mówi - tak trzeba. Litwini i Ukraińcy powinni sobie zadać jeszcze raz pytanie - iść z Polską jak równi z równymi, czy wrócić do więzienia narodów jakim jest i zawsze była Rosja. Dziś zbieżność interesów narodów Międzymorza jest równa tej z czasów przed bitwą grunwaldzką. Różnica jest tylko taka, że w roli Mistrza von Jungingen występuje słowiański car Władimir. Powinniśmy mu dać do zrozumienia, że już w pojedynkę z nim walczyć nie będziemy; na wszystkich fronatach bardzo chętnie.
Wilno
Rosji dziś powinniśmy powiedzieć ostro -atak na naszego sąsiada jest atakiem na nas. Jednakże jeśli Rosja zrozumie nasze żądania i intencje to gotowi jesteśmy ją powitać wśród narodów europejskich. To samo dotyczy Niemców, którzy po barbarzyństwie II wojny światowej, określają się znowu jako naród cywilizowany: oczekujemy od Niemiec partnerskich, uczciwych stosunków w Unii równoprawnych państw (tak długo jako ona istnieje), ale nie godzimy by Niemcy wraz z Francją ubijały partykularne interesy za naszymi plecami. Mamy prawo do obaw, bo jesteśmy doświadczeni przez historię.
Będziemy wystawiani na próby. Póki co módlmy się, dbajmy o Kościół, tradycje, rodzinę i swoją własność. Róbmy interesy, spotykajmy się, uczmy się od siebie, pomagajmy sobie nawzajem. Nie pozwólmy by bratu nad Dnieprem, Dunajem, Niemnem czy Wisłą, działa się krzywda. Ukraina nie jest jeszcze ani w Unii, ani w Rosji. Dzielmy się doświadczeniami. Zdrada naszych kół opozycyjnych przy okragłym stole, które do dziś bezprawnie powołują się na dorobek Soldarności 1980, powinna nauczyć polityków w Kijowie ostrożności, a środowiska patriotyczne w Polsce powinny udzielać Ukraińcom daleko idącej pomocy. Kraje, które w dużej mierze, tak jak chociażby Węgry czy Polska, są w dużym stopniu uzależnione od wymiany handlowej z Niemcami i Rosją, powinny szukać alternatywnych partnerów. Wzięcie się za łby bardzo bym odradzał. Zdobywanie Lwowa, odzyskanie Górnej Słowacji i Zakarpackiej Rusi przez Węgry, powrót Polaków na Zaolzie, zabór Przemyśla i Chełma przez Ukrainę, czy konflikt rumuńsko-węgierski o Siedmiogród, to jest ten scenariusz, któremu Władmir Putin głośno by przyklasnął, a pozostająca z nim "w konflikcie" Angela Merkel przyklasnęłaby po cichu, przy świecach oraz portrecie podłej Katarzyny z domu Zerbst, której historia nadała -niesłusznie zresztą - przydomek Wielkiej. To jest ten wybór przed którym stoimy, i z dwojga "złego" Miedzymorze jawi sie jako strefa ludzi wolnych, a krajów suwerennych i niepodległych. Nie rozumiem tylko dlaczego tak trudno sie skrzyknąć i zwołać jakieś V-10, ale bez zaproszeń wysłanych do Brukseli, Berlina czy Paryża. Bardzo przepraszamy, ale tym razem tylko Budapeszt, Ryga, Warszawa, Zagrzeb itd. Nie będę wzywał: obudźcie się Europejczycy, bo oni w "Gazecie Śmierci" Adama M. są czujni, wiec powiem - ludzie obudźcie się, Wiosna Ludów nadchodzi. Pamiętacie Majdan? Tak! No to róbcie swoje własne majdany, bo życia szkoda czekając na Putina.
Praga
dr Zygmunt Jasłowski
18.04.2014r.
RODAKpress