|
Globalizacja - ucieleśnienie wizji teologii judaistycznej w świecie "post-chrześcijańskim"
Trzej wieszcze "chrześcijańskiej apokalipsy"
Francja z całym jej dorobkiem filozoficzno-cywilizacyjnym już od dwustu kilkudziesięciu lat patronuje planowej destrukcji chrześcijaństwa, a Kościoła Rzymsko-Katolickiego w szczególności. Po jakobińskim terrorze z końca XVIII wieku, oraz jeszcze krwawszej Komunie Paryskiej roku 1870, główny ciężar konstestacji chrześcijaństwa spoczywa na filozofii i mediach ją upowszechniających. W swym wspominkowym eseju napisanym po śmierci Emmanuela Levinasa, Jean-Luc Marion zadekretował "złotą myśl" - "Jeśli mielibyśmy zdefiniować wielkiego filozofa jako kogoś bez kogo filozofia nie mogłaby być tym czym jest dzisiaj, to we Francji są dwaj wielcy filozofowie XX wieku: Bergson i Lévinas . " [1] Ale dodając do kryterium "wielkości" proponowanego przez Mariona, to do tej listy musiałby jeszcze być dołączony geniusz post-strukturalistycznego bełkotu, Jacques Derrida (1930-2004). I oto mamy komplet "trzech wielkich francuskich wieszczów', którzy mają wielu innych, pomniejszych następców, a wszyscy byli lub są Żydami uprawiającymi filozofię na krawędzi teologii judaistycznej. Naturalnie wewnątrz-żydowska dyskusja, czyli po polsku żydłaczenie, rządzi się swymi własnymi prawami, krytertiami i hierarchiami. I tak na przykład judaizm ortodoksyjny czy reformowany z pewnością żadnego z powyżej wymienionych filozofów nie uznałby za związanych sensu stricte z judaizem. I oto właśnie chodzi, mimo niewątpliwej zbieżności interesów wszystkich grup żydowskich, by nikt nie mógł powiedzieć że Żydzi mówią jednym głosem. Wręcz przeciwnie by ukryte imperium światowe mogło być spokojnie budowane muszą oni - zgodnie z zasadami talmudu - cały czas być w sporze, muszą kontestować i się ze sobą nie zgadzać. Zapanowanie nad myślą ludzkości, której filozofia jest najistotniejszym wyrazicielem, jest ważną częścią syjonistycznej strategii opętania pajęczyną tego wszystkiego co filozofii dało chrześcijaństwo. Nie powinniśmy się więc zbytnio dziwić, że w takiej Francji jaka jest dziś, do wielkich nie zalicza się Etienne Gilona, wybitnego chrześcijańskiego historyka filozofii, który w dużej mierze przyczynił się do rewaluacji filozofii średniowiecznej. Z tradycji katolickiej wyrośli m.in. neotomiści i personaliści: Jacques Maritain, Gabriel Marcel, Pierre Teilhard de Chardin and Emmanuel Mounier. Nie tych to jednak Francuzów nauka francuska wyniosła na piedestał lecz w/w filozofów piszących po francusku oraz całą plejadę naukowców zainfekowanych komunizmem (De Beauvoir, Sartre etc.) fenomenologią (Levinas, Riceur), strukturalizmem (Claude Saussere), psychoanalizą (Lacan Kristeva), postrukturalizmem i postmodernizmem itp itd.
Niewątpliwie istnieje filozofia żydowska, istnieje też jeszcze izraelskie państwo, a także izraelski naród. Projekt izraelskiego państwa (nie bardzo udany) wydaje się jak gdyby produktem ubocznym światowego syjonizmu, gdyż myśl żydowska jest z gruntu anty-narodowa na zewnątrz Izraela, natomiast wewnątrz kwitnie wybujała forma żydowskiego faszyzmu, skrywanego pod płaszczem demokracji. Demokracja jest ułudną formą rządzenia, która wyrosła na przymusowego gwaranta tolerancji wobec mniejszości, a przecież Żydzi poza Izraelem są wszędzie mniejszością . Pozatem sam termin - Żydzi - może być obelżywy (co jest ewenementem w skali światowej, bo dajmy na to Albańczyk by się napewno nie obraził jeśliby go ktoś nazwał...Albańczykiem) dlatego też trzeba mówić Francuz, Amerykanin, Polak, Niemiec czy Hiszpan. Termin Izraelczyk jest bardziej akceptowany, ale o wiele wygodniej jest oznajmić - "I am Australian", bo tam też ciepło, więc problem nie istnieje, naród tak, ale incognito. To jest bardzo skuteczny sposób, bo dzięki niemu nigdy nie wiadomo kto i co mówi oraz w czyim imieniu. Za przykład mogą tu posłużyć filozofowie "Polacy" zasłużeni w walkach z polskim podziemiem niepodległościowym (tzw. "bandami") - Leszek Kołakowski i Zygmunt Bauman. Wniosek jest prosty: Polacy między sobą mogą robić co im się rzewnie podoba, ot wojna domowa. Żydowskość jest zarezerwowana tylko na wieczorową porę, kiedy okna są zasłonięte i palą się szabasowe świece. Tylko Żydzi mogą mówić o samych sobie, każda opinia formułowana przez gojów, jeśli nie jest pozytwną, to jest antysemityzmem czystej wody. Strach bycia posądzonym o anty-semityzm jest tak wielki, że nawet ludzie po politycznej prawicy boją się nazywać narodu wybranego po imieniu. Oni mogą być, żyć wśród nas, rządzić za nas, dla nas i w naszym imieniu, ale oficjalnie ich tu nie ma.
W tym eseju mowa głównie o filozofach żydowskich przez samych Francuzów uznanych za "największych francuskich myślicieli". To oni są w centrum akademickiego dialogu na liberalno-lewackich uniwersytetach całego świata, i to im przypadło prawo do uwierzytelniania i umoralniania akademickiego dyskursu o tzw. postmodernizmie. Jako dzieci "wybranego" narodu mają rzekomo do tego większe prawo niż ktokolwiek inny. Polityczna, a więc także filozoficzna poprawność, która widzi wszystkich Żydów na całym świecie jako ofiary holokaustu i anty-semityzmu, nakazuje wszystkim filozofom bez poglądów własnych do pisania po linii, gdyż tylko takie pisanie ma szansę na natychmiastową publikację. I choć "poglądy" te coraz częściej powodują ziewanie na salach wykładowych, to consensus pozostaje: mniejsza o fakty, liczy się sam sentyment i sympatia. Żeby istnieć i publikować to trzeba być po jedynie słusznej linii, trzeba psuć i dekonstruować wszystko co tradycyjne, patriotyczne, etyczne czy moralne. Tylko nieliczni potrafią się zdobyć na herbertowski gest.
Jeśli droga do sławy miałaby opierać się o taką 'mapę', to trudno zrozumieć dlaczego Francuzi uważają Henri-Louisa Bergsona, za największego z największych. W ateistycznym, kraju jakim jest Francja od czasów zgilotynowania swego króla, filozof który doprowadził do pewnej syntezy judaizmu z chrześcijaństwem jakoś nie pasuje. Jedynym wytłumaczeniem może być zademonstrowanie światu, że Francja która niegdyś pokazała zero tolerancji w stosunku do katolickiego kleru i wiernych, ma uznanie i szacunek dla żydowskiego filozofa, a ostatnio także toleruje islamskich muftich, ale za nic ma n.p. Cyganów. Z drugiej strony jeśli wziąć pod uwagę, że antysemityzm we Francji dzisiejszej nie ma sobie równych w świecie, to Francuzi chwycili się skutecznego sposobu by pokazać światu, że jest inaczej. Francja w jaskrawym kontraście do Polski jest bowiem krajem, gdzie niechęć rasowa do ludzi Orientu ma głębokie korzenie i filozoficzną podbudowę w teoriach rasowych, w "geniuszach" pokroju Gobineau. Sam Bergson chyba wypracował swoją własną prywatną drogę, która miała na celu wydobycie wyznawców judaizmu z wielowiekowej izolacji i wprowadzenia ich do nowoczesnego społeczeństwa francuskiego. Nie można bowiem uczestniczyć w budowaniu światowego imperium stojąc z boku. Przyczynił się też ten filozof, jak uważał m.in. Hans-Georg Gadammer, do sekularyzacji religii. To są właśnie te "małe zasługi" wymienionych tu filozofów, którzy sekularyzując rozwadniają kanon, "demokratyzują" i dezintegrują społeczności. Wszystkie te działania podszyte są żydowskim strachem społecznej alienacji. Celem jest uniwersalizacja wszystkich religii, sprowadzenie ich do wspólnego mianownika, imputowanie równości pomiędzy nimi. Służyć mają temu celowi mowa-trawa tolerancja, wielokulturowość, genderyzm oraz demokracja imputowana ludowi według etyki talmudycznej.
Chyba niewielu Chrześcijan się tym "zbliżeniem" religii przejęło, ale napewno to pomogło ugruntować pogląd, że Europa ma, właśnie tak i nie inaczej, judeo-chrześcijańskie korzenie. A przecież przymierze z Bogiem opisane w księgach Starego Testamentu zostało przez Żydów zerwane, dlatego też Bóg posłał Jezusa Chrystusa, syna swego, ale i jego Żydzi odrzucili. Nową Arką Przymierza jest więc Jezus Chrystus. Myśląc skrótowo można by stwierdzić, że Żydzi niezbyt poważnie potraktowali Słowo Boże nawet w Starym Testamencie, pozostawili jednak sobie tą święta księgę (Torę) do rozważań natury intelektulanej. Natomiast Nowy Testament odrzucili w całości. Szczególnie w przypadku Levinasa i Bergsona jest to bardzo widoczne. Chrześcijanie przyjęli jako swoje przykazanie zawarte w Starym Testamencie, ale Bóg miał problem z Żydami, którzy ani myśleli ich przestrzegać, prześladowali proroków, i prześladują do dziś.
1] Levinas - talmudysta z kowna "rozebrany do naga"
Emmanuel Levinas, ur. w zabranym Rzeczpospolitej Kownie, filozof "francuski"
Emmanuel Levinas urodził się w Kownie w roku 1906. Pisać i czytać uczył się w języku rosyjskim i hebrajskim, od dzieciństwa był rusofilem wychowanym na literaturze Dostojewskiego, Tołstoja, Puszkina i Gogola. A ponieważ Litwa pod okupacją rosyjską była bardzo ważnym ośrodkiem studiów talmudycznych, więc pozostawiło to ślad w oevre Levinasa w postaci interpretacji Talmudu i innych pism dotyczących żydowskiej teologii. [2] Otóż to zasklepienie Levinasa w Starym Testamencie zauważył m.in. Gianni Vattimo, który tak to opisał: jeśli się trzymać sztywno tylko Starego Testamentu, co robi Levinas, to powrót do Biblii jest nie więcej niż potwierdzeniem boskiego stworzenia. Jeśli Bóg odkrywany na nowo przez filozofa jest tylko Bogiem Ojcem, to doprawdy mały wyłom jest zrobiony poza metafizyczne myślenie o stworzeniu świata - to tak jakby zrobić dwa kroki do tyłu. Tymczasem tylko w świetle chrześcijańskiej doktryny Inkarnacji Syna Bożego wydaje się możliwe dla filozofii pomyślenie o sobie jako o nauce zdolnej do odczytania znaków czasu i uniknięcie statusu czysto pasywnego zapisu czasu minionego. [3] Reasumując ten punkt widzenia, w oczach Vattimo - i bardzo słusznie - chrześcijaństwo jest religią dynamiczną ucieleśniającą misje Boga w Trójcy Jedynego, misją nieskończoną, toczącą się przed naszymi oczyma; jesteśmy jej świadkami i uczestnikami.
Flotylla jachtów w polskim Kownie
Niektórzy "kolędnicy" Levinasa, jak choćby Bloechl rzucają takie argumenty proponują, że "we współczesnej epoce, którą my określamy jako po-holokauście i po chrześcijaństwie, powstanie dobroci nie spoczywa już na interwencji Boga. [4] Nie można już mówić o supernaturalnej interewencji (Batnitzky, p. 29), gdyż jesteśmy już pozostawieni samym sobie . [5] Chrześcijanie powinni wysnuć z tego jeden znaczący wniosek: "Bóg nie staje się człowiekiem, i ani mój sąsiad, ani Jezus nie może być wcielonym Bogiem". [6] Zamiast tego, Bóg może być napotkany w relacjach etycznych, "Miłość Boga jest miłością sąsiada" - jak mówi Levinas. Chodzi tu więc Levinasowi niewątpliwie o redukcję wiary chrześcijańskiej przy jednoczesnym dowartościowywaniu judaizmu. Pozatem w innym stwierdzeniu Levinasa: "Bóg jest w przyszłości", jest odrzucenie idei Mesjasza Jezusa Chrystusa, ktory już był - stał się człowiekiem żył wśród nas jako Bóg z Boga, światłość ze światłości, i przyjdzie powtórnie sądzić żywych i umarłych, a królestwu jego nie będzie końca. Sam Chrystus powiedział nam, żeby miłować sąsiada swego jak siebie samego. Tu filozofia levinasowska uczyniła z tego przeciwstawność - Bóg, nie może interweniować gdyż istnieje tylko w relacajch etycznych. A przecież w pojmowaniu chrześcijańskim Bóg to wieczność - przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Zapewne pamiętamy ustęp z Ewangelii Św. Jana, gdzie jest mowa o tym jak lżono Chrystusa publicznie po jego oświadczeniu, że "był zawsze". - Czy to ma oznaczać, że jesteś starszy od Abrahama - drwiono - przecież masz ledwie ponad 30 lat. Z drugiej strony Sanhedryn dziwił się "skąd on tak wszystko wie, przecież nigdy nie chodził do szkół", i pomimo licznych dowodów mu nie uwierzono. Konkludując tą część rozważań trzeba stwierdzić, że ze względu na podłoże religijne, różnice w moralności i mentalności nie ma podstaw do stwierdzenia, że Żydzi i Chrześcijanie stanowią jakąś wspólną cywilizację judeo-chrześcijańską. Takiego tworu nigdy nie było, nie ma i nie zanosi się, że kiedykolwiek będzie.
2] Derrida-marksistowski mesjasz demokracji
Niezgodność ideii judaistycznych i chrześcijańskich jest też widoczna w filozofii zmarłego przed 11-tu laty Derridy, dla którego świat ekumeniczny jest jednoznaczny ze śmiercią Boga. Derrida uważa to za coś bardzo logicznego, a według takiej logiki Abraham nie mógłby już słuchać Boga nakazującego mu zabicie/poświęcenie własnego syna, co według Derridy zawsze musiało uchodzić za szaleństwo. Tymczasem czymże był ten starotestamentowy akt jeśli nie testem wiary. Bóg, który jest transcydentalny jeśli chodzi o czas pyta nas za pośrednictwem Abrahama, czy bylibyśmy zdolni kochać go bardziej niż własnego syna, czy bylibyśmy w stanie go dla niego poświęcić? Ja, Wszechmogący - mówi Bóg - jestem gotowy do poświęcenia swego syna na odkupienie grzechów ludzkości.
Filozofia Derridy jest zaprzeczeniem takiego rozumowania. Toteż, nie służy ona także wzmocnieniu formacji judeo-chrześcijańskiej, która imputuje chrześcijanom iluzję poczucia wspólnoty drogi do Boga, gdy tymczasem jest to tylko strategiczny fortel. Celem tego fortelu jest zdobycie tymczasowego, strategicznego - jakbyśmy powiedzieli - alianta. Ów judeo-idealizm obecny w filozofii Derridy jest wizją świata tolerancyjnego wypreparowaną dla nie-Żydów do wierzenia. Jego rozważania będą na zawsze już oscylować pomiędzy religią i polityką, a jego autobiograficzne doświadczenia i korzenie pozostaną istotnym punktem odniesienia. Cały dorobek filozoficzny Derridy dowodzi realistycznej postawy człowieka-filozofa, który wie dokładnie w którą stronę wiatr wieje oraz jakie z tego mogą wynikać korzyści. Był więc Derrida judeo-realistą sensu stricte oraz wielkim burzycielem tradycji i systemów hierarchicznych. Choćby z tego względu przyjacielem chrześcijan być nie mógł.
Jacques Derrida, ur. El Biar, Algieria, filozof "francuski"
Urodził sie w rodzinie sefradyjskich Żydów w El Biar, we francuskiej wtedy Algierii dnia 15 lipca 1930 roku .[7] Rodzina właściwie pochodziła z hiszpańskiego Toledo, ale przyjęła francuskie obywatelstwo na podstawie Dekretu Crémieux z 1870, który nadał obwatelstwo wszystkim mówiącym po arabsku Żydom w Algierii. W ten to sposób Francja stworzyła warunki dla potencjalnych filozofów "francuskich" z rodziny Derrida. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Co prawda w czasach pro-hitlerowskiego reżymu w Vichy wyrzucono go z liceum, ale już w latach 50-dostał stypendium na Uniwersytet Harwarda, a w latach 60-tych Francja miała już swego filozofa na Sorbonie. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku Baumana czy Kołakowskiego, Derrida opowiedział się po stronie tzw. postępu oscylując w kierunku marksizmu. Już we wczesnej młodości "buntował się" przeciw swym sefradyskim korzeniom, chciał być normalnym francuskim Jacques, a nie typowym żydowskim chłopcem: czytał Rousseau, Nietzschego i Gide'a. Znamienne, że cały jego dorobek jest swoistą syntezą judaizmu, lewactwa i neo-liberalizmu. To on był głównym twórcą teorii dekonstrukcji, post-strukturalizmu, oraz jednym z ojców postmodernizmu. Jako przymusowy słuchacz tych idei na Monash University w Melbourne, gdzie także zetknąłem się z Derridą, a także z Ihabem Hassanem i Walterem Benjaminem; mogę też śmialo stwierdzić, że zaczadzenie tamtejszego środowiska akademickiego postmodernizmem było całkowite. W mej teczce uniwersyteckiej być może tkwi jeszcze mój list protestacyjny przeciw narzucaniu teorii w trakcie pisania rozpraw magisterskich i doktorskich.
Co mądrzejsi tylko znaleźli niszę w Romantyzmie czy szeroko pojętym historycznym empiryzmie. Gdyby spróbować oszacować wpływ Derridy na to co dziś nazywamy uniwersytecką debatą to trzeba by go było uznać za szkodnika numer 1. W 40 książkach, setkach esejów oraz publicznych prezentacji Derrida wywarł olbrzymi wpływ na nauki humanistyczne i nauki społeczne, prawo, filozofię i literaturę. Jego idee spowodowały znaczne spustoszenia w antropologii, historiografii, studiach linguistycznych i dały pożywkę psychoanalitykom, feministkom, gejom oraz politycznym teoretykom Nowego Ładu Światowego l(NWO - New World Order). Najgorsze jest to, że do końca życia Derrida bronił pozycji dawno przez ludzkość utraconych. Mianowicie, w 1993 w Specters of Marx , upierał się że markizm jest dalej adekwatny we współczesnym świecie pomimo globalizacji, i że zdekonstruowany marksizm jest mesjanizmem, a mesjanizm "nadchodzącą demokracją". Jest to zadziwijąca konkluzja, oto urodzony sefradyjski Żyd już nie czeka na Boga-Mesjasza, gdyż tym Mesjaszem ma być demokracja.
El Biar - La Grande Rue et le terminus du Tram d'Alger
Czego bał się Derrida? Derrida nie tylko bał się ekumenizmu chrześcijańskiego, ale i tzw. globalnej latynizacji. O co tu chodzi. Otóż, ja sam jestem zdania, że ekumenizm pomiędzy często bardzo się różniącymi odłamami Chrześcijaństwa i Kościołem Katolickim (Łacińskim, choć dziś bez łaciny) nie jest zawsze możliwy. Uważam za błąd odejście od postanowień Soboru Trydenckiego, i nie uważam że Sobór Watykański II zbliżył nas do tych protestantów, którzy chcą się do nas zbliżyć. Derridzie chodzi o coś dużo istotniejszego. Integracja różnych wyznań chrześcijańskich, która jest możliwa, osłabiałaby uniwersalistyczne i globalistyczne dążenia światowego żydostwa. Od z górą 100 lat protestanci i Żydzi są patnerami w biznesie. Ekumenizm chrześcijański mógłby tę harmonie zakłócić i doprowadzić do dalszej izolacji Żydów oraz wzrostu znaczenia Kościoła Katolickiego, który w Ameryce Łacińskiej ma miliony wyznawców. Ten zły sen o globalnej latynizacji jest również koszmarem wielu odłamów amerykańskiego protestantyzmu, co czyni obie grupy religijne naturalnymi aliantami. W dodatku Amerykanie, nawet katolicy, panicznie boją się nielegalnej imigracji z Meksyku, która może zasadniczo zmienić do niedawna panujący system WASP (White Anglo-Saxon Protestant) + dołączeni później Żydzi. Rosyjskie prawosławie również traktuje katolików, nawet tych greckiego rytu (unitów) za konkurentów, a Watykan to tradycyjny wróg.
Żydzi mają także swych sojuszników w światowych liberalnych mediach oraz wewnątrz Kościoła, gdzie wskutek różnych okoliczności namnożyło się biskupów żydowskiego pochodzenia, których lojalność wobec Kościoła jest nie zawsze pewna. Jeśli ten trend się pogłębi, to trudno przewidzieć jak za lat 20-30 będzie wyglądało kolegium papieskie wybierające papieża.
Debata, którą przez lata prowadził Derrida i jemu podobni myśliciele nie jest tylko debatą akademicką lecz konkretną teoretyczną podbudową masońskich idei budowy świata bez cienia obecności Boga. By nie być gołosłownym posłużę się opinią Derridy, który tak widzi przyszłość świata, kiedy globalizacja będzie w stanie pełnego nasycenia, to wtedy nie będzie na powierzchni ziemi już miejsca na mikro-klimaty, owe historyczne, kulturalne, polityczne mikrozony, małe Europy, Bliskie Wschody, w których Żydzi mieli taką trudność przetrwania i pozostania świadkami swej religii (t.j. judaizmu - Z.J.). I po tej myśli Derrida natychmiast posługuje się koronnym stwierdzeniem samego Levinasa: "Ja pojmuję judaizm jako możliwość dostarczenia Biblii kontekstu, a przez to utrzymania jej przydatności czytelniczej". Z opinii Levinasa o Biblii (Nowym Testamencie) dowiadujemy się więc, że bez kontekstu ksiąg Starego Testamentu nie jest ona warta świeczki. Tego typu opinia wynika prosto z samego stosunku starozakonnych do Jezusa Chrystusa oraz jest przejawem niebywałej arogancji i zarozumialstwa. Przekonuje nas do odmiennego pojmowania Boga także Gibbs: "Jeśli naszym zadaniem jest wyobrażenie sobie jak żydowska filozofia może wspomóc chrześcijańską teologię, to musimy zdać sobie sprawę, że Levinas nie może pojmować Boga w sposób jak to robią teologowie chrześcijańscy". [8]
3] Henri Bergson - syn warszawskiego kompozytora
Jak na czołowego syntetyka judeo-chrześcijaństwa Henri Bergson miał bardzo kosmopolityczno-żydowskie korzenie, bowiem jego ojciec, Michał Bergson był Żydem warszawskim, kompozytorem, a matka była Żydówką angielsko-irlandzką. [9] Według
nie do końca pewnej informacji, Bergson przeszedł w latach dwudziestych XX wieku na katolicyzm. W swojej ostatniej książce zatytułowanej: "Dwa źródła moralności religii" doszedł on na drodze filozoficzno-teologicznych rozważań do przekonania, że judeo-chrześcijaństwo jest kuluminacją społecznej ewolucji ludzkości. Jakkolwiek właśnie w chrześcijaństwie widział Bergson wypełnienie misji rozpoczętej przez judaizm, o tyle na fali anty-semityzmu miał pewne opory (asekurant?), gdyż na wypadek ciężkich czasów chciał cierpieć z tymi, którzy byliby jutro prześladowani (szaleniec?). Być może przewidywał holokaust, lub był prorokiem apokalipsy żydowskiej. W swoich usiłowaniach sam wykluczył się z mojżeszowgo judaizmu.
Henri Bergson (1859-1941)- filozof "francuski". Właść. Bereksohn, sławna żydowska rodzina z Warszawy. Pra-pra-dziadek Henri Bergsona, Szmul Jakubowicz Sonnenberg, zwany Zbytkower, był prominentnym bankierem, protegowanym króla Stasia Poniatowskiego. Samemu królowi zarzucono pochodzenie ze "szlachty jerozolimskiej".
Natchnione przez Boga "Pismo Święte" dostarcza niezbite dowody na to, że idee judaizmu i chrześcijaństwa są nie do pogodzenia. Szczególnie talmudyczna etyka, która nakazuje Żydom traktować dzieci tego samego Boga (czy aby napewno tego samego) jako niższą kategorię bytu, bliższą światu zwierzęcemu niż ludzkiemu, leży u podstaw samo-alienacji świata żydowskiego. Tak właśnie, to trzeba nazwać - samoalieniacją, bo nikt Żydów ze społeczności światowej, nie wykluczył, lecz oni stawiając siebie ponad resztą narodów świata, wykopali rów niechęci i wrogości. Nośnikiem tej etyki był m.in. rabin Ovadia, ale nie on jeden.
Jedyną opcją jest nawrócenie Żydów na chrześcijaństwo, gdyż tylko to mogłoby zniwelować odtrącenie tego narodu od łask Bożych. Może to nastąpić tylko poprzez uznanie Jezusa za Chrystusa, czyli Mesjasza, Boga w Trójcy Jedynego. Obecne nauczanie judaizmu stoi w jaskrawej sprzeczności z Nową Arką Przymierza, a tą Arką jest sam Chrystus.
Nowy Testament biorący z nauk samego Chrystusa, często odnosi się do wersetów Starego Testamentu, które zapowiadają przyjście Mesjasza. W Księdze Izajasza 7.14 znajdujemy taki oto werset: "Dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel." Tych odniesień jest wiele; są historie o Mesjaszu na osiołku, urodzonym z panny w Betlejem, który był przed wiekami, Bóg z Boga, światłość ze światłości. W księdze Micheasza 5.1: "Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszym z okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela. Początki jego od prawieku, od dni zamierzchłych." Jak niewiarygodne są wszelkie judaistyczne studia można zauważyć w proroctwie związanym z Jezusem w 53 rozdziale Księgi Izajasza. Spełnienie misji Wszechmogącego, ktorej nie był w stanie dokonać żaden prorok Starego Testamentu ze względu na bezbożność samych Żydów, dokonała się w misji Syna Bożego. Izajasz bezbłędnie opisuje to w wersetach 3-7: "Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na niego. Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust." Należy mniemać, że Bergson uznał w końcu Jezusa za Chrystusa, czyli Mesjasza, bo inaczej jego konwersja byłaby zwykłym oszustwem. Derrida do końca uważał go za wielkiego judeo-chrześcijanina, a Terlikowski pewnie też. Pozatem pozostał jeszcze problem kilku Bergsonowych książek które były na indeksie w Watykanie. Nikomu chyba nie może dziś przyjść do głowy, że Bergson był filozofem chrześcijańskim. Wydaje się, że dzisiejsza ekonomiczna pozycja Izraelitów w świecie, takie zbliżenie dwóch monoteistycznych religii czyni niemal niemożliwym, a tym samym nie pozwala na załagodzenie odwiecznych konfliktów. Więcej, judaizm jest jednym z głównych źródeł, z których wypływa krytyka wiary chrześcijańskiej. Zarówno Bergson, jak i jego następcy, uprawiali/badź uprawiają swą filozofię we Francji, de facto post-chrześcijańskim kraju, który był do końca XVIII wieku jednym z najbardziej katolickich w Europie, ale też krajem często wyłamującym się z katolickich aliansów. Dziś Francja niechrześcijańska jest gruntem dla ścierania się judazimu z rosnącym w siłę islamem, a sami katolicy ostatnio zaczynają się budzić z kilkuwiekowego letargu. To także dzięki Levinasom, Bergsonom i Derridom Francja ma finansowany przez Rosjan Front Narodowy Marie Le Pen, bo przecież także Francuzi muszą sobie w końcu zadać pytanie: kim jesteśmy i jaka filozofia jest filozofią francuską.
Wielu francuskich Żydów jest poważnie zaniepokojonych tą sytuacją. Dla filozofów judaizmu, islam nie jest adwersarzem wartym dialogu, gdyż to miejsce jest zawarowane dla teologów chrześcijańskich, po to tylko by zachować pozory dialogu i rzekomo wspólnych, judeo-chrześcijańskich korzeni. Nie jest to przypadek, gdyż w świecie XXI wieku liczą sie tylko dwie religie monoteistyczne: judaizm i chrześcijaństwo; tkwiący w ideach średniowiecznych islam jest poza dyskursem globalizacyjnym. Odrzucenie dialogu z islamem jest dość jednostronną decyzją sił judaistycznych, dla których dialog oznaczałby konieczność ustępstw terytorialnych wobec Palestynczyków, czy innych sąsiadów, także Arabów.
Warszawa w roku 1886, kolumna Zygmunta III Wazy w konserwacji
Ucieleśnienie wizji-marzenia o świecie po-chrześcijańskim
Kiedy globalizacja w końcu zostanie skutecznie wprowadzona na całym świecie, wtedy będzie mogła być już tolerowana jedna tylko religia - judaizm, natomiast znajdujący się poza strefą globalizacyjną islam zostanie wyeliminowany fizycznie. Tak więc, póki co, cały medialny i akademicki wysiłek filozofow judaistycznych, upapranych często w teoriach post-marksistowskich, jest zochydzenie głównego adwersarza ideologicznego - Kościoła Katolickiego ma się rozumieć - w oczach światowej opinii publicznej oraz doprowadzenie do redukcji jego wpływów na świadomość ludzkości. Dla samych katolików judaizm ściśle teologiczny jest również nie do pogodzenia z ich wiarą, przede wszystkim ze względu na odrzucenie przez Żydów Nowego Przymierza z Bogiem. Cała filozofia judaistyczna w różnych swych odcieniach jest urojeniem, pseudo-nauką, która z faktami mało ma wspólnego oraz zbytnio koncentruje swoją uwagę na sprawach doczesnych, często natury finansowej.
Czyli za idealistycznymi deklaracjami lepszego, tolerancyjnego świata jest tylko trzeźwy judeo-idealizm, który twardo broni pozycji żydowskiej supremacji nad światem. Podejmowanie jakiejkolwiek krytyki tego tematu jest wkroczeniem w strefę przez Żydów zakazaną, choć oni sami nie kryją już dziś nawet swoich nieczystych intencji.
Próbujac ustosunkować się do opinii w/w filozofów stojących na pozycjach judaistycznych, trzeba jednoznacznie stwierdzić że są one nie do pogodzenia z teologicznym tłumaczeniem Boga przez Chrześcijan. Zakwestionowanie boskości Chrystusa, jest de facto odrzuceniem chrześcijaństwa jako myśli teologicznej napędzającej określony porządek myślenia, który ma za cel zbawienie i życie wieczne. Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, to jedność w trzech osobach (Trójca Święta). A rola Jezusa Chrystusa w strategii zbawienia ludzkości jest kluczową. Księgi Starego Testamentu są dla chrześcijan ważne, jeśli ich uwaga skupia się na strategiach Boga mających na celu ocalenie "ludu wybranego". Wszystkie ona zawiodły. Jest to poważna nauka dla nas chrześcijan: nie możemy sobie pozwolić by Bóg zostawił nas samych.
Nowe przymierze z Bogiem stało się za sprawa Syna Bożego, którego sam Bóg poświęcił dla odkupienia grzechów ludzkości. Nowe przymierze z Bogiem jest szansą dla wszystkich Żydow i nie-Żydów, którzy wierzą w śmierć na krzyżu, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie oraz powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Stary Testament ma dużo odniesień do osoby Mesjasza, którego Źydzi nie uznali za swego zbawiciela: są tam prorocy, którzy Boga zawiedli, ale są też bogobojni ludzie jak Abraham. Postać Abrahama jest w teologii i filozofii centralna: oto Bóg znający przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, wystawia Abrahama na próbę: każe złożyć sobie syna Izaaka jako ofiarę. Jest to zarazem pytanie skierowane do wiernych - czy bylibyście w stanie poświęcić swoje własne dziecko dla mnie? Sekretem przyszłości dokonanej ponad 2000 lat temu jest: "ja byłbym w stanie, ja poświęcę syna swego by odkupił wasze grzechy". I tu znowu, u Żydów nastąpił brak wiary.
Świadomość, że Boga nie ma, że jesteśmy pozostawieni samym sobie, dla prawdziwego chrześcijanina jest nie do przyjęcia, a wiara, nadzieja i miłość są siłą nośną całego świata chrześcijańskiego. No tak, ale przecież według filozofów "francuskich" żyjemy w czasach po holokauście, po-historycznych i w czasach post-chrześcjańskich, więc 1.6 miliarda samych tylko katolików to za dużo. Na próżno szukać jednak opinii, że żyjemy w czasach post-judaistycznych. W czym jest więc problem? Odpowiedź jest prosta: obie strony dialogu, który tak naprawdę żadnym dialogiem nie jest, skrajnie inaczej postrzegają Boga i świat widzialny. Jeśli na świecie ciągle jest tak dużo chrześcijan, to jaki poważny filozof ma prawo do twierdzenia, że żyjemy w czasach post-chrześcijańskich. Rosjanie, czy dajmy na to wschodni Niemcy, doznali już tego post-chrześcijańskiego błogostanu, a Polacy nie pozwolili komunistom na wyrwanie Boga z serc. Dlaczegóż by raptem teraz mieli godzić się na Polskę bez Boga Ojca, bez Ducha Świętego, który niedawno odmienił oblicze ich ziemi, i bez Zbawiciela Jezusa Chrystusa? Czyż nie jest to szczytem arogancji i lekceważenia licznych na świecie wyznawców Chrystusa, którzy do dziś płacą często życiem za swoją wiarę? Jest to także następny dowód, że nie żyjemy w świecie post-historycznym, skoro mieliśmy kilka holokaustów przed i po holokauście żydowskim. Historia toczy się swoim trybem tak jak dawniej. Wspomniany wyżej Derrida, który twierdził że redukcja wiernych wcale nie musi oznaczać (ale może- Z.J.) nie brania pod uwagę czynnika religijnego, Tak czy owak w erze globalizacji sposób liczenia wiernych musi być (moje podkreślenie) zmieniony. W uzasadnieniu, możemy się w końcu dowiedzieć od Derridy, jakie są prawdziwe przyczyny tej filozofii strachu, bo inaczej jej określić nie można. - "Czy to jest "przykładowe" czy nie, kwestia żydowska w dalszym ciągu jest dobrym przykładem jeśli chodzi o przyszłe wywody dotyczące problemów demografii religijnej". Nowy sposób liczenia jest potrzebny wedug Derridy po to, by zminimalizować efekt religii opartych na Słowie Bożym, które w momencie pojawienia się tele-techno-nauki czują się zagrożone przez obcych; ich wzrastająca liczba, a nawet sama obecność zagraża bezpośrednio lub wirtualnie, i one stają się same groźne dla nowo-przybyłych. Zarówno Levinas jak i Derrida, jako "starsi bracia w wierze", "uczą" nas, że musimy tak jak oni postawić na jakość, zgodnie z zasadą - mniej znaczy więcej. Trudno jednak zrozumieć drugą stronę tej etyki, która mówi nam, że mamy zredukować swoją liczbę po to by ich (dumam bardziej wartościowych i lepiej myślących) było więcej. Ze stron żydowskich społeczności wyznaniowych w Polsce wynika, że po 1989 nastąpił szybki wzrost populacji Żydów w Polsce. Należy pamiętać, że odbywa się to przy jednoczesnym odpływie Polaków na emigrację. Jest to już liczba rzędu kilka milionów, gdyż wiele publikacji coraz częściej określa populację Polski na 37 milionów. Od 1989 można mówić o ubytku rzędu 2.3-3 milionów, a przy umacniającym się systemie kolonialnego wyzysku oraz rosnącej pauperyzacji ludności, trend emigracycjny będzie wykazywał tendencję rosnącą.
Jeśli mielibyśmy podsumować, to konsekwencje "dialogu" chrześcijańsko-judaistycznego na gruncie polskim, byłyby następujące: Polska co prawda jeszcze krajem post-chrześcijanskim nie jest, ale jeśli obecny trend się utrzyma, to może się nim szybko stać. Jakby nie było, na szczeblu rządowym, i w dużym procencie sejmowym, Polska jest już w "słusznej" kategorii państw operujących według zasad lewacko-post-markistowskich, co przyszło jej dość łatwo, jako że nie było tu żadnej lustracji. Polska, jest jednak w lepszej sytuacji niż Francja, ale też ma "polskich" filozofów, którzy zawsze chcieli widzieć Polskę jako kraj niechrześcijański (Bauman, Kołakowski, Geremek). Tele-techno-nauka ma tu także swoje silne media, które z łatwością walcują polskie mózgi wpajając Polakom shopomanię: hipermarket jest "dużo przyjemniejszym" miejscem do spędzenia niedzielnego czasu niż kościół. Liberalizm światopoglądowy doprowadził już w większej części Europy do erozji wiary chrześcijańskiej. Korzysta na tym głównie ortodoksjny judaizm oraz religia muzułmańska. W Polsce ewolucja idzie dokładnie w tym samym kierunku. Polskie tradycje, które wzrastały razem z Kościołem, są sojusznikiem Polaków w utrzymaniu tożsamości, ale wskutek postępującej laicyzacji ich rola jest w stanie zagrożenia, gdyż są one odrostami wiary katolickiej, ostatniej zapory w budowie globalnego szatańsko-masońskiego molocha pod żydowskim zarządem.
Postępująca erozja tych wartości, jeśli nie poparta uczciwą wiarą w Jezusa Chrystusa, może doprowadzić do poważnego kryzysu chrześcijaństwa w Polsce, które ma dziś przeciw sobie bardzo potężnych wrogów propagujących bezbożny, bezmyślny świat rzeczy materialnych. Wierni Kościoła Katolickiego w Polsce potrzebują dogłębnej debaty teologicznej, zewnętrzne przejawy wiary już nie wystarczą. Zbliża się 1050 rocznica Mieszkowego Chrztu Polski. Mamy dwa lata by się duchowo przygotować do odnowy naszej wiary, oraz naszej polskiej monarchii.
Przypisy
1. J.-L. M a r i o n, Bóg bez bycia, tłum. M. Frankiewicz, Kraków 1996, s. 11.
2. Lechte, John, Panorama wspolczesnej mysli postmodernistycznej, Ksiazka i Wiedza, 1999, s.204.
3. Derrida, Jacques & Gianni Vattimo (ed.) Religion, Polity Press, Cambridge, 1998, s. 91-92.
4. Jeffrey Bloechl, "Excess and Desire: A Commentary on Totality and Infinity , Section I", s.188.
5. ibid., s.200.
6. "The Disincarnating of the Word: The Trace of God in Reading Scripture"), s.36
7. Peeters, Benoît (2012). Derrida: A Biography . Polity. s. 12-13.
8. Gibbs, s. 32-33.
9. Henri Bergson. 2014. Encyclopadia Britannica Online. Retrieved 13 August, 2014, from http://www.britannica.com/EBchecked/topic/61856/Henri-Bergson10
dr Zygmunt Jasłowski
29.11.2014r.
RODAKpress
|
|