Po wystąpieniu Andrzeja Dudy na Konwencji PiS
Ostrożny optymizm
No i stało się: nareszcie Polacy usłyszeli od kandydata PiS to na co czekali od lat. Należę to tej grupy przekonanych wyborców, którzy za idealnego kandydata na urząd Prezydenta Rzeczpospoliltej Polskiej uważają profesora Andrzeja Nowaka, tymczasem dość cichy ostatnio prezes Kaczyński (strategia?) wytypował na reprezentanta swej partii Andrzeja Dudę. Muszę przyznać, że decyzję tą przyjąłem z olbrzymim zaskoczeniem, gdyż kandydata Dudę, poza kilkoma wypowiedziami w parlamencie, nie bardzo kojarzę. Obiło mi się o uszy, że był ziobrystą, który wybrał lojalność wobec prezesa Kaczyńskiego. Jego ostatnią wypowiedź uważam jednak za bardzo świeżą i budzącą umiarkowaną nadzieję. Jest się z czego cieszyć, tym bardziej że druga strona ma powód być wściekłą. Odnoszę wrażenie, że Tomasz Nałęcz, po raz kolejny jest w trudnej pozycji bronić urządującego zawalidrogę. Zapewne czasem zadaje sobie pytanie. "dlaczego ja, profesor historii UW, mam uczyć nauczyciela szkoły średniej co on ma mówić w miejscu publicznym, przecież on i tak wszystko pokręci; kto tu jest prezydentem naprawdę, on czy ja, a pozatem kim są ci wszyscy inni różnobarwni doradcy"? Skądinąd pan Nałęcz ględził od zawsze, choć nie można mu zarzucić braku zapobiegliwości i cwaniactwa. Pamiętam to jeszcze z czasów kiedy sam byłem studentem w Instytucie Historii UW. Tak "nowatorsko" wtedy ględził na temat Marszałka Piłsudskiego, że aż musiałem skwitować: "Marszałek by się w grobie przekręcił, gdyby usłyszał co pan doktor tu na jego temat wygaduje". No, pan doktor mógł się zdenerwować na moment, ale w końcu i tak wszystko po nim spłynęło jak gówno po Urbanie. ale pan doktor (dziś profesor) zawsze był po tamtej stronie, ciało pana doktora już trzydzieści kilka lat jest smarowane lewicowym miodem, zawsze był blisko Uniwersytetu, budynku PZPR (dziś Giełda!) oraz URM i Rady Państwa. Zawsze na wierzchu, jak to "dobrze" być w cieniu "wielkich" (maluczkich!!!) ludzi, ale zawsze blisko władzy. Stać tam gdzie ZOMO jest bezpieczniej, napić się koniaku z Kiszczakiem w Magdalence też jest bezpieczniej, o czym wie przełożony pana profesora.
Po konwencji PiS pan doradca był wyraźnie wściekły na samą myśl jak negatywny efekt może mieć przemówienie Andrzeja Dudy na polskich wyborców. - "Pan Duda popadł w taki tasiemiec. Zaczął niefortunnie, bo stanął pod drzwiami PKW i zaapelował o wywarcie nacisków celem odwołania PKW. To był łamiący prawo apel! Warto, by pan Duda więcej myślał, a dopiero potem apelował." A poza tem - dodał Nałęcz - to kandydat z drugiej ligi. Na co zareagował rykoszetem profesor Gliński: wygrana się wam wymyka, dlatego jest pan taki zdenerwowany, a pozatem Komorowski to też kandydat z tylnych ławek PO.
Istotnie przemówienie Andrzeja Dudy było błyskotliwe, odważne i pełne konkretów, ale to nie zmienia jego sytuacji, że jest z drugiej ligi. To trochę tak jakby za czasów Lubańskiego Jagiellonia Białystok chciała zająć miejsce Górnika Zabrze (nie obrażając mieszkanców Białegostoku). Ja sam daleki jestem od hura-optymizmu p. Andrzeja Bielana (Polska Razem), który jest zdania, że będzie II tura i Duda pokona Komorowskiego. To byłoby pięknie. Z drugiej strony, nie mogę zrozumieć skąd się bierze taka pewność u ludzi PO-PSL, że Komorowski to żelazny kandydat, i to po tym wszystkim co on przez ostatnie cztery lata narobił i nawygadywał? Na domiar złego nic nie pamięta. Państwo jest w wielkim niebezpieczeństwie jeśli jego prezydent nie pamięta co robił i z kim rozmawiał w zeszłym tygodniu. We wszystkich katedrach powinny odbyć się modły za pamięć pana prezydenta, a do jego dyspozycji powinny stanąć najlepsze kliniki w Unii Europejskiej. Czy polski elektorat to stado ślepych baranów idących dobrowolnie na rzeź?
Nie sądzę jednak żeby Duda miał aż tak szerokie poparcie wielu polskich partii prawicowych jak uważa Adam Bielan. Jestem zdania, że kandydatowi brak czegoś bardzo ważnego: fizycznej postury i dostojeństwa, które głowa państwa musi posiadać. No chyba, że pójdziemy generalnie na rozwiązanie harcerskie i oddamy rządy 25-30 latkom. Pan Duda wygląda na chłopca po maturze, choć nie brak mu zacięcia i entuzjamu. W moim odczuciu prezes Kaczyński popełnił olbrzymi błąd, idąc w pojedynkę i desygnując kandydata ze swego cienia. To był ten moment, kiedy w specificznej systuacji zagrożenia państwa, trzeba było szukać szerszego poparcia wyborczego wśród bardzo różniących się ugrupowań prawicowych. Powinien to być kandydat ponadpartyjny (np. Andrzej Nowak lub Grzegorz Braun). Jednak znowu ambicje prezesa przeważyły. Co innego, gdyby sam zgłosił swą kandydaturę, ale tego nie zrobił. Wiek wiekiem, ale nawet Ronald Reagan, czterdziesty prezydent Stanów Zjendoczonych był od niego sporo starszy; gdy został wybrany pierwszy raz na prezydenta miał lat 70, a prawie 80 gdy skończył urzędowanie. Jakby nie było Jarosław Kaczyński jest jednak personą w RP, czego nie da sie powiedzieć o panu Andrzeju Dudzie, i w tym tkwi problem. Ten olbrzymi błąd prezesa PiS może kosztować nas wszystkich bardzo drogo. Nie zapominajmy o medialnej potędze obecnego reżymu oraz naciskach z zewnątrz. W tych wyborach nie chodzi tylko o wygraną PiS, tu Polska ma być stroną wygraną, a PiS spełnia tu tylko rolę służebną. Prezes Kaczyński, jako osoba skromna i oddana Polsce, doskonale to rozumie. Każdy polski polityk musi sobie wziąć to głęboko do serca - jestem tylko sługą, urzędnikiem publicznym RP, wybrano mnie bym służył Polsce, a nie po to bym akumulował dobra i przywileje. Czas skończyć z mentalnością: oni już dość nakradli, teraz pora na nas.
Po wyborach PiS powinien się rozwiązać, a na jego miejsce powinno być stworzone nowe silniejsze ugrupowanie prawicowe IV RP z szerszym poparciem elektoratu. Czas skończyć z gierkami PO-PiS w demokrację, my chcemy więcej Polski, demokracja sprzyja ubywaniu Polski. PO powinna być postawiona przed Trybunał Stanu jako organizacja przestępcza dążąca do likwidacji państwa polskiego. Wyborcy innych partii prawicowych mają prawo obawiać się, że Duda będzie prezydentem na rozkazy prezesa, prezydentem PiS, a nie prezydentem ponad-partyjnym, co nie wróży wyjścia z obecnego syndromu współzawodnictwa o "lepszą demokrację". A przcież należy liczyć się również z reakcją międzynarodowej finansiery oraz agentur ościennych państw, które za wszelką cenę będą chciały utrzymać obecny chaos.
Musimy wszyscy wspólnie zdać sobie sprawę jak istotne jest współdziałnie polskich środowisk patriotycznych dla jednego wspólnego celu - obalenia systemu z Magdalenki. Chodzi dziś nam o rzecz niesłychanie istotną: o oto żeby zacząć znowu mówić o tych, którzy są podmiotem w tym umęczonym kraju - Polacy, naród, społeczeństwo polskie. Musimy mówić do Polaków po polsku, tak jak mówili ich przodkowie. Nieważną jest zupełnie rzeczą, czy ten czy owy polityk uzyskał taki sam licencjat Oxfordu jak 18 pozostałych premierów Zjednoczonego Królestwa. Polsce potrzebni są politycy wykształceni w myśleniu po polsku.
Zostawmy innym krajom walkę o demokrację, a w domu dajmy sobie spokój z równouprawnieniem mniejszości seksualnych i sprowadzaniem Źydów ze wszystkich miejsc gdzie im się grunt pali pod nogami. Sprzeciwmy się jednoznacznie bałkanizacji Polski i walczmy o nasze polskie miejsce w świecie. Polska nie jest krajem imigracyjnym. Bo jeśli do tej pory tzw. demokracja miała służyć tylko temu by w kraju żyło się lepiej gejom, pederastom, i innym dewiantom oraz dziwnym, sekretnie nowo-przybyłym mniejszościom, tak dziś chodzi o ratowanie codziennie umniejszanej polskiej substancji narodowej. Bo cóż nam po demokracji, jeśli służyć ma ona jedynie instalowaniu obcych rządów, obcych ideologii, religii, praw i zwyczajów. By zostać Polakiem trzeba na to zasłużyć: to jest honor, odpowiedzialność i obowiązek. Polskie władze muszą jasno określić, kto jest w Polsce gospodarzem i w czyim imieniu.
Jak do tej pory wszystko się odbywa pod dyktando obcych i na ich warunkach, i wbrew ustalonym od wieków prawom i zwyczajom naszych przodków. Trzeba wszystim "innym" powiedzieć jasno na samym początku: chcecie z nami mieszkać to musicie się przyzwyczaić do naszych chrześcijańskich zwyczajów, świąt, procesji Bożego Ciała, Śród Popielcowych, Wszystkich Świętych, Matek Boskich Zielnych i Wielkanocy itp itd. Jeśli wam to nie odpowiada to możecie wracać skąd przybyliście, bo nie jest nasza intencją równouprawnienie Halloween czy St. Valentine's Day z naszmi świętami i tradycjami. To są obce narośla, chwasty nienaszej kultury.
Rok przyszły, 2016, będziemy świetować 1050 rocznice Chrztu Polski. Musimy się do tego momentu przygotować, najpierw politycznie, a następnie duchowo.
Jest już dziś rzeczą drugorzędną, czy Andrzej Duda jest najlepszym z możliwych kandydatów na urząd prezydencki, bo cel jest tylko jeden - całkowite zwycięstwo, a potem rozliczenie tego okresu narodowej smuty. Za panem Dudą przemawia młodość połączona z pewnym doświadczeniem politycznym, ale najważniejsza jest zdolność do wykrzesania entuzjazmu w zmęczonym narodzie. Duda ma szanse na przebudzenie Polaków, tak jak obecna osoba blokująca ten urząd ma wybitny talent do usypiania ich czujności. Młodość jest przyszłością naszego narodu, mniejmy nadzieję że także patrioci z Ruchu Narodowego, rozczarowani tak jak wielu Polaków na świecie grą PiS w ramach obecnego układu usranej już demokracji, uwierzy że tym razem jest właśnie szansa na wydostanie się z obecnej, ciągle patowej sytuacji. Panie Kowalski, popierajmy się nawzajem w biedzie! Obalenie systemu jest tylko pierwszym krokiem do stworzenia silniejszej partii narodowej zdolnej do posiadania znaczącej liczby krzeseł w Sejmie RP. Młodzi Polacy z RN wielokrotnie dali dowód jak bardzo kochają naszą wspólną Ojczyznę, i odrodzona Polska musi im to wynagrodzić by nie byli wypychani prze polsko-języcznych za granicę, a tam dalej przez nich gnębieni. W momencie przejściowym istnieje głęboka potrzeba do harmonijnej współpracy wszystkich, często bardzo się różniacych programem ugrupowań prawicy, w celu zmiany ustroju naszego państwa. Jako osoba skłaniająca się bardziej ku kandydaturom Andrzeja Nowaka i Grzegorza Brauna, a to ze względu na ich niesłychanie elokwentną, choć różniącą się od siebie, artykulację zagadnień dotyczących naszych dziejów, naszej terazniejszości i naszej przeszłości. Pan Braun jest mi bliski ze wzgledu na jego dążność do poznania prawdy i monarchistyczną wizję państwa, a pan Nowak jest poprostu Sarmatą żywcem wyrwanym ze starych map i ksiąg I Rzeczpospolitej, więc nie mogę go sobie wyobrazić bez króla w tle.
Nie chcę trzech kandydatów przeciwstawiać sobie nawzajem, ale raczej rad bym widzieć ich pracujacych zgodnie dla dobra Rzeczpospolitej. Przyjdzie moment w tej kampanii, kiedy jeden z kandydatów będzie musiał odstąpić głosy drugiemu, tylko po to byśmy mogli wspólnie usunąć w cień Komorowskiego. Ten człowiek, za nim odejdzie, będzie musiał odpowiedzieć na wiele nurtujących nasz naród pytań.
Lubię pana Rewińskiego, jest prawdziwym polskim tygrysem, i zgadzam się że na dzień dzisiejszy Duda może kandydować na prezydenta, ale nie posyłabym reszty na piwo: co to to nie, panie Tygrysie! Reszta musi być trzeźwa, mieć oczy i uszy otwarte, bo może w trakcie okazać się, że to Braun lub Nowak, jednak bardziej nadają się na ten wysoki urząd, albo że Komorowski znowu oszukuje.
Mamy trzy miesiące. Póki co pogratulujmy Andrzejowi Dudzie odwagi w wypowiadaniu ważnych opinii, w konkretach i bez owijania w bawełnę. Takich ludzi Polska potrzebuje więcej. Prezydent RP 2015 nie może być anemikiem, chłystkiem lub melancholikiem, musi być energiczny i przemawiać z siłą mając na względzie dusze i serca swych rodaków. Odsyłam tu do chwytających za serce przemówień Ignacego Paderewskiego oraz Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. To samo czuję w przemówieniach Andrzeja Nowaka.
Jesteśmy już dziś w takiej sytuacji, że wielu uśpionych raduje się na sam dźwięk słów - Polska, Polacy, naród. To my jeszcze jesteśmy, Polakami? Jesteśmy - mówi nam kandydat - i co więcej, bywaliśmy w przeszłości w jeszcze większych opałach, a po 123 latach zaborów zdołaliśmy w roku 1918 odbudować, i skleić w jedną całość pozostałości po trzech odmiennych organizmach prawnych i politycznych. Dlaczego nie mielibyśmy tego dokonać tym razem.
Bądźmy Solidarni jak w roku 1980, i nie dajmy się oszukać jak w roku 1989.
Niech Duch Świety nam hetmani. Jeszcze Polska nie umarła!
dr Zygmunt Jasłowski
12.02.2015r.
RODAKpress