Judasz w Pałacu Elizejskim
Europejczyk z Pałacu Elizejskiego bezpieczeństwo i przyszłość Europy ma najwyraźniej tam, gdzie można pocałować pana majstra Kobuszewskiego, czyli w d.... . Swoimi ostatnimi posunięciami i wypowiedziami dobitnie pokazał światu, które narody europejskie zasługują na spokojny dom, a którym się to po prostu z banku nie należy. Jak na Judasza przystało, Francois Hollande, bo o nim tu mowa, umie kadzić wtedy kiedy trzeba, i robi to całkiem nieźle jak na potomka tych, którzy nie chcieli umierać za Gdańsk. "Polska ma w Unii centralną pozycję: geograficzną, ekonomiczną, polityczną. Ja się z tego cieszę. Jest naszym partnerem w najważniejszych sprawach, takich jak budżet UE, zarządzanie gospodarcze, Wspólna Polityka Rolna, a także relacje z sąsiadami i tworzenie wspólnej obrony".[ 1 ]
(W domyśle: Polacy mają g..... do gadania, wszystko ustalę z Angelą M.)
... w intymnej atmosferze, oczywiście. - Angela! Przynajmniej dobrze przeżuj.
Jakież to mądre, ale co do wspólnej obrony to trudno się z Messiuer President zgodzić, a chodzi oczywiście o te nieszczęsne minstrale, które ów jegomość sprzedał putinowskiej Rosji. Jeśli chodzi o wspólne "zarządzanie gospodarcze" to chyba ma na on myśli zgodną współpracę z przewodniczącym Donaldem Tuskiem, który zawsze popiera jedynie słuszną linię Merkel-Hollande. Choć skądinąd jest nam wiadomo, że Tusk reprezentuje polskie interesy tak jak Albańczycy serbskie.
Ale, biznes jest biznesem, Francois może nam sprzedać rakiety żeby te minstrale zatopić. A żeby cały obraz jeszcze bardziej zagmatwać, to to co nam się należy nie dotyczy oczywiście nieszczęsnej Ukrainy. Nie można przecież drażnić moskiewskiego niedźwiedzia, zwłaszcza po tym jak Żyrynowski zagroził spaleniem Kijowa. Dopóki Rosjanie nie zajmą Lyonu trzeba pokornie czekać. To Rosja jest tym suwerenem od którego zależy kto może wystąpić z braterskiego związku krajów słowiańskich. Dlatego to Ukraińcy nie mają racji bronić swych granic, ani też żywić nadziei że przyznane im kiedyś będzie członkostwo w NATO czy w Unii. No chyba, że Amerykanie się wkurzą, ale z tym trzeba poczekać: może kiedyś MacCain zostanie prezydentem USA.
Jednakże ta niechęć Hollande'a do Ukrainy ma jeszcze jeden powód: Ukraińcy, w przeciwieństwie do Żydów, nie są jeszcze Europejczykami, a bankierzy też z nich żadni. Ta co to za interes. W każdym razie Francja Hollande'a pomocy nie udzieli, wojska nie pośle, i basta. A ci pieniedzy nie mają, i potem jeszcze ich trzeba będzie odbudowywać za francuskie euro.
W tym samym czasie "torpeduje" Hollande wypowiedzi zmartwionego Natanjahu wzywjącego swych ziomków "do powrotu" do Izraela, który jest ich domem. - Żydzi nie wyjeżdzajcie! - wzywa Hollande. A w naszych uszach odzywa się echo genseka Sierakowskiego: Żydzi wracajcie! Tylko skąd niby mają oni wracać: z zaświatów. Jeśli nawet przyjadą, to nie będą już ci sami, nasi Żydzi, prawda? A co się tyczy tych z Francji to pewnie Holland chce im w ten sposób pomóc w zaoszczędzeniu kosztów podróży na wypadek jakby chcieli wrócić. No, ale to wszystko dziwne: czy ci francuscy Żydzi to naprawdę Żydzi, bo jakże jednocześnie mieliby oni wracać i do Izraela i do Francji, To skąd oni są? A co najdziwniejsze to to, że zewsząd ich wyrzucają, a z Francji najbardziej, a judasz z Pałacu Elizjeskiegoo udaje że mu zależy, a może on też Francuz choć z holenderskim nazwiskiem? A ponad 5000 zabitych we wschodniej Ukrainie? A niech tam! Adenauer miał rację, że Azja zaczyna się na wschodnich rogatach Berlina. Siedzieć cicho i czekać, Wołodia równy gość i ponoć niecałkiem zdrowy, trzeba go też zrozumieć! Nie będziemy umierać za jakiś Kijów. Zreszta Bonaparte już raz nagotował słowiańskiego bigosu w roku 1812, i po co mu to było?
- Nie martw się Ben, postawimy kilku żołnierzyków przy cmentarzu i będzie OK.
Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że problemy z Islamem w Europie wynikają w dużym stopniu z konfliktów żydowsko-arabskich, z którymi większość białych Europejczyków wolałaby nie mieć nic wspólnego. A na temat Charlie Hebdo też można mieć inną opinię niż społeczność "wolnych Francuzów". Można, ale nie trzeba, oczywiście. Jan Hartman nie ma, Szewach Weiss też nie ma, ale to Polacy.
Owa "wolność" też nam prezydent francuskiej republiki kiedyś już zdefiniował. "Laickość jest zasadą, która ma jednoczyć, a nie dzielić. Wbrew temu, co sądzi się czasem w krajach, które nas nie znają, nie chodzi o kwestionowanie religii. Laickość to wolność sumienia dla każdego, prawo do wiary lub niewiary. Laickość to też gwarancja, że religia nie będzie wpływać na nasze życie polityczne i publiczne, nasze miejsca publiczne."[2]
Ładnie to sobie obmyślił, i bez burzenia Bastylii. Ale jaką mamy gwarancję, że na przykład w III RP laickość nie będzie niszczyć tradycji, spotwarzać uczuć religijnych, deprawować chrześcijańską młodzież, szerzyć pedalstwa. Co raz trudniej ekzekwować prawo do wiary w stanie ciągłego oblężenia i ataków na kościoły i na moralność. Kim są ci atakujacy jeśli nie laikami nienawidzącymi głównego wyznania w RP. Laickość w Polsce dzieli Polaków i innych mówiących naszym językiem. To jest fakt.
Póki co, czekamy na następne występy Francoisa Hollande'a oraz szczere partnerstwo Francji w Unii. Napoleon przynajmniej próbował, choć szczerością też nie grzeszył.
1. Źródło: rozmowa Adama Michnika i Dominiki Pszczółkowskiej, Europo. Nie możesz tylko zaciskać pasa , "Gazeta Wyborcza", 10-11 marca 2012.
2. ibid,
dr Zygmunt Jasłowski
21.02.2015r.
RODAKpress