Prezydent musi być usunięty, a demokracja jest Polakom niepotrzebna. Kościół, rodzina, własność tak! Obalmy medialny ołtarz kłamstwa i obłudy!!!
Stawiam na Polskę katolicką
Dominicat vos omnipotens Deus. Pater, et Filius, et Spiritus Sanctus. Amen.
- Prymas Stefan Wyszyński, Błogosławieństwo dane narodowi w roku 1956.
Króluj nam Chryste
Te wybory nie są walką o zwycięstwo demokracji w Polsce, lecz o uczynienie Polaków gospodarzami we własnym, chrześcijańskim domu. Wbrew temu co się słyszy wokół, w Polsce już od roku 1944 nie ma demokracji. Jest natomiast tzw. kratokracja czyli usilne, bezideologiczne trzymanie się koryta władzy. Pięć lat temu, prezydent Komorowski został namaszczony na polskiego prezydenta telefonicznie przez rosyjskiego prezydenta Miedwiediewa, który poinformował go, że prezydent Lech Kaczyński nie żyje, choć takiej pewności nikt w Polsce nie miał. Przejmowanie władzy rozpoczęło się od usuwania wysokich urzedników z kancelarii zabitego w zamachu prezydenta. Dziś, m.in. dzięki "przyjaznym" źródłom niemieckim dowiedzieliśmy się z opóźnieniem, że to był zamach na rozkaz wysokiego urzędnika władzy w Polsce. To nie jest przypadek, że o Katyniu dowiedzieliśmy się od Niemców i o zamachu smoleńskim też. Merkel musiała znać tajemnicę zamachu, ale trzymała tę kartę w zanadrzu, aż przyjdzie lepszy czas. I ten czas nadzedł: wojna Rosji z Ukrainą, zamieszanie wojenne w całej Europie, wybory w Polsce i ta zdumiewająca uchwała ukraińskiej wierchowiny, która uznała morderców z UPA, odpowiedzialnych za ludobójstwo polskiej ludności cywilnej, za narodowych bohaterów. Można starać się zrozumieć motywy przywódców państwa, o którego niepodległość nie walczył nikt, bo przecież to państwo dostali od Stalina i Chruszczowa. Nie można jednak pozwolić by mordowanie bezbronnej ludności cywilnej było określane jako walka narodowo-wyzwoleńcza. Naród ukraiński zapłacił później też straszną cenę wcielony do sowieckiego kołchozu. W tym ważnym historycznym momencie zabrakło Ukraińcom człowieczeństwa, bo to był ten moment na wyznanie grzechów, na przeproszenie i zadość uczynienie Polsce. Za ten stan rzeczy w dużym stopniu są odpowiedzialne polskie rządy. Ukraińska wierchowina wyczuła, że rząd warszawski to same dupki idące do niedawna na pasku Putina, które na miano alianta czy partnera nie zasługują. Jedno jest pewne, gdyby był w Polsce prawdziwie polski rząd to by do tej checy nigdy nie doszło. Już prezydent Lech Kaczyński prowadził politykę zbyt daleko idącego pobłażania rezunom z UPA i OUN, a Komorowski z Tuskiem i Sikorskim doprowadzili politykę zagraniczną Polski do całkowitego bagna. Polska nie jest partnerem dla nikogo. Po drugie, zanosi się na to, że realną do niedawna kwestię Międzymorza - rozpatrywaną w Waszyngtonie i w Kijowie - trzeba będzie odłożyć ad acta do momentu, aż Ukraińcy zrozumieją swój błąd. Na dziś wygląda na to, że Niemcy będą grały podwójną politykę przymilania się na przemian, to do Rosji, to do Ukrainy, a być może nawet wykroją jakąś opcję Mitteluropy, oczywiście za cenę odstąpienia części Polski i krajów bałtyckich Rosji. Ukrainę czekają straszne czasy i rozczarowania, a nowy polski rząd, jeśli taki powstanie powinien poruszyć sprawę w parlamencie europejskim i w ONZ, bo świat nie może się zgodzić w roku 2015 na wystawianie pomników nazistom. Więcej, Polska powinna zostawić Niemcom problem uchodzców, to już w obecnej sytuacji nie jest nasza sprawa. Niezwłocznie powinno pozbawić się Ukraińcow wiz polskich i wysłać ich do domu. Ta ustawa musi być odszczekana w trybunale haskim. To jest polityczna zbrodnia!!!
Zbliżające się wybory przywodzą pamięć pamiętnego Wyścigu Pokoju o puchar Trybuny Ludu, Neues Deutschland i Rudeho Prava. Dla połechtania naszej narodowej dumy mogliśmy się wtedy przez chwilę cieszyć, że jesteśmy Polakami i że Polska może coś wygrać, lub dla siebie ugrać. Ale to była iluzja, Polski jak nie było tak nie ma, a wygrywał Królak czy Szurkowski, a innym razem Czech, Enerdowiec albo Rus, co mogło się podobać ludowej władzy: w socjalizmie nie ma niezdrowej kompetycji, zawsze wygrywa - nie ważne czy polski, czeski, ruski czy enerdowski - lud. W Sejmie podobnie wszystkie krzesełka były zarezerwowane dla swoich: PZPR, ZSL i SD. A jak jest dziś? Tak jak w wieku XVIII było od Sasa do Lasa, tak dziś jest od PO do PiS, i spowrotem. Cóż więc może zmienić wybór Andrzeja Dudy na prezydenta: demokracja zostanie "uratowana", a PO przejdzie do opozycji, a nie na śmietnik historii, bo tam jest jej miejsce. Wygraną Dudy możnaby jednak uznać za pierwszy krok do większych zmian, ale ostrożny prezes Kaczyński nigdy na coś takiego nie pozwoli. To jest pewne. Wzajemne skakanie sobie do gardła jest jedną rzeczą, ale jest pewien nie pisany kod, który nie pozwala ludziom biorącym udział w politycznej grze (polskiej inteligencji) na podważanie systemu demokratycznego. To ona podtrzymuje owe przesądy, o których wielokrotnie mówił Grzegorz Braun: demokracja, modernizm, genderyzm, tolerancja, abstrakcjonizm polityczny zawsze uciekajacy od faktów, itd itp.
Demokracja jest niczym kiedyś Związek Radziecki, który kiedyś był nam konstytucyjnie przeznaczony na wieczne czasy. Sam widziałem ten olbrzymi znak w czeskim kartoflisku "Z Sovietskym Swazom po wsze czasy". Obecny system polityczny w Polsce to deadlock, bo nie pozwala w ramach tej "demokratycznej" formuły na wybór kandydata z zewnątrz. Cały system medialno-propogandowy jest zbudowany tak by nikt z zewnątrz nie mógł zdobyć więcej niż 8-10%. Polska mogłaby się obudzić tylko wtedy gdyby otrzymała szok. Codziennie media informują nas, jak to Komorowski prowadzi, a Duda tuż za nim. Jeszcze miesiąc temu urzędujący namiestnik miał rzekomo pewną wygraną w pierwszej turze, a dziś już tylko w drugiej. Natomiast kandydat Duda jest błyskotliwy, mówi szybciej niż namiestnik czyta z kartki, uśmiecha się i nie wygląda w TV na zmęczonego, i - jak obiecuje opozycja - wygra w drugiej turze. Już wiemy, kim są teściowie i rodzice kandydata, wiemy że córkę ma piękną, a rodzina modli się codziennie. Ale, naród powinien usłyszeć w końcu od pana Dudy, o czym naprawdę rozmawiono na posiedzeniu Knessetu w Krakowie, bo to może być wiadomość kluczowa. Jest tu - chyba - dobra wola i miłość do Polski, a to już coś w tym kraju skleconym z resztek. Ale czy w tym bagnie to wystarczy?
Oblężenie Jasnej Góry
Polacy mają jednak przed sobą lepszą opcję niż mają im do zaproponowania "misie z okienka". To jest ten czas na intronizację Chrystusa Króla i na odnowienie Ślubów z Maryją, Królową Polski. Musi się to stać jeszcze przed tymi wyborami, tylko przywołanie Boga - ciągle usuwanego ze sfery publicznej - może obudzić nasz otumaniony przez media naród. Uczynił to Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej, a także Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński. Przypomnijmy, w roku 1956, w trzy miesiące po masakrze w Poznaniu, ponad milion Polaków klęcząc na kolanach odnowiło Śluby Maryjne, w czasie kiedy sam Prymas siedział w wiezieniu. To tam opracował Wielka Novennę 1000-lecia Chrztu Polski; tłumaczył Polakom, że jeśli Polska się uchrześcijani, to komunizm bez przemocy upadnie. Pamiętając słowa Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który mówił, by oddać Panu Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie, powiedział komunistom słynne "no possumus": jeśli cesarz chce zasiąść na ołtarzu to odpowiedź musi być jedna - nie wolno!
W roku 2016 będziemy obchodzić rocznice 1050 lecia Chrześcijaństwa, nie możemy jako naród Boży pozwolić by diabeł usadowił się na dobre na Ołtarzu Ojczyzny. Obalmy medialny ołtarzyk fałszu i obłudy. Jeśli w roku 1956, w czasach bez telewizji i internetu, Polacy potrafili tak liczebnie się zmobilizować, to jest to tym bardziej możliwe obecnie. Udajmy się masowo na wezwanie naszych pasterzy, na Jasną Góre, do Lichenia, Kalwarii Zebrzydowskiej, do Świętej Lipki i na wszystkie place katedralne i kościelne w Polsce. Oddajmy Polskę we władanie Chrystusowi i Jego Matce!!! Pozkażmy światu, że Polska to nie Rosja Sowiecka, ani też bezbożna Unia Europejska, u nas króluje Jezus Chrystus i Jego Matka, a wyroki ludzkie nie mają w naszej monarchii mocy. Może jesteśmy dla Europy za biedni i za głupi, ale mamy jeszcze swoją monarchię ducha i wiary. Pamiętajmy, że Duch Świety odmienił i dalej odmienia oblicze ziemi, tej ziemi.
Kościół, rodzina, własność + Kościół, szkoła, strzelnica
Tylko jeden kandydat ma program polski i katolicki, Grzegorz Braun, który jest "szeroko znany w wąskich kręgach". Tylko on, jeśli zostanie poparty przez ogół wiernych może uratować zarówno Kościół jak i Rzeczpospolitą od demokratycznego bagna. Kościoły polskie są naszym dobrodziejstwem, najlepszym forum na wybór polskiego kandydata. Kościół musi stanąć po stronie narodu, kiedy cesarz w masońskiej pelerynie wpycha się na Ołtarz Boski. No possumus. Czy w tych trudnych czasach, z marketingowymi kandydatami u władzy, Polacy mają inny wybór? Wątpię. System upadnie wtedy kiedy słupki sondażowe będą pokazywać świat politycznej abstrakcji: Komorowski 42%, Duda 35%, Korwin-Mikke (z których Korwinów?) 5%, Ogórek 4%, Palikot 0%, Kukiz 14%, Brauna nie ma na liście, a powinien mieć przynajmniej 0% dla porządku. Wyobraźmy sobie jednak, że pomimo wszystkich przewidywań wygrywa właśnie Braun. Byłaby to czerwona kartka dla ludzi obecnego Sejmu RP; naród by zobaczył jaka jest rozbieżność pomiędzy tym co oni bajają w TV, a tym co się dzieje w rzeczywistości realnej. Oto mamy kandydata, który nie jest zapraszany do żadnej "ważnej" stacji telewizyjnej czy radiowej, bo to wiadomo: "anty-semita i oszołom", jego prawda nie mieści się w politycznie poprawnych mediach, uzyskuje 56% poparcia od swego umęczonego narodu. Szok. Tylko wtedy mogłaby nastąpić zmiana.
Czyż słowa, które towarzyszą kampanii prezydenckiej Brauna nie mówią same za siebie: Kościół, rodzina, własność. Kościół, najstarsza u nas instytucja towarzyszy nam od początków naszej państwowości, bez niej nie byłoby Polski jaką znamy, dziś ten skarb jest zagrożony, w samej Polsce jest nie tylko niedoceniany, ale wręcz atakowany. Obecne reżymy europejskie robią wszystko by słowo Bóg czy Chrystus zniknęlo z przestrzeni publicznej. Krzyż - miejsce Męki Pańskiej, a jednocześnie Drzewo Życia, jest znieważany i usuwany z ludzkich oczu. Wołania księży Małkowskiego, Natanka czy Kneblewskiego o potrzebe intronizacji Chrystusa Króla spotykają się ze sprzeciwem masońskich członków Episkopatu Polski. I w tym miejscu Grzegorz Braun stoi po stronie Kościoła i Pisma Świętego i nawołuje wiernych do wykupienia księży od tego, co on nazywa "niewolą babilońską" - uzależnienie od władzy w postaci pensji dla katechetów i różnych dotacji, które podporządkowują duchownych świeckiej władzy.
Jeśli Polska jest jeszcze krajem zamieszkałym przez większość katolicką, jeśli poza granicami Polski mieszka kilknaście milionów polskich katolików, głosujmy na Grzegorza Brauna. Polska tak! Demokracja nie!
dr Zygmunt Jasłowski
(klik)
Dwie trzecie ludzi na świecie uznaje się za osoby wierzące.
Polska wyróżnia się na tle Europy. W Boga wierzy 86 proc. z nas.
19.04.2015r.
RODAKpress